poniedziałek, 22 lipca 2013

Epizod XVIII.

Trzęsiesz się ze strachu. Jeszcze bardziej drżysz gdy zaczyna się zbliżać. Gdy próbujesz go odepchnąć on łapie cię za nadgarstki.
 -Mówiłem ,że tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz.-mówi cicho.
Masz ochotę się rozpłakać. Jesteś kompletnie sparaliżowana. Czujesz jak pojedyncza strużka spływa po twoim policzku. Czujesz jego ohydny oddech na sobie.
 -Puść mnie.-warczysz
 -O nie moja droga, nie skończyliśmy.-szczerzy się- My dopiero zaczynamy moja droga.
Kiedy wsuwa swoją dłoń po twoją koszulkę uderzasz go w twarz. Widzisz ,że to tylko potęguje w nim gniew. Za chwilę on odwdzięcza się tym samym. Zaczynasz krzyczeć ,a on zakrywa ci usta. Już dawno nie byłaś tak sparaliżowana przez strach. Z każdym jego gestem czułaś do niego co raz większe obrzydzenie. Bałaś się tego co ci zrobi i to okropnie. Kiedy myślisz ,że nic już mu nie przeszkodzi i zrobi ci krzywdę słyszysz czyjeś kroki na klatce. Najpierw wydaje ci się ,że to tylko wymysł twojej wyobraźni, ale gdy te stają się co raz wyraźniejsze nie masz złudzeń i zaczynasz krzyczeć. On momentalnie zakrywa ci twarz sprawiając ci przez to problemy z oddychaniem. Za moment słyszysz jak ktoś dobija się do drzwi. Zaczyna ci się robić słabo z powodu braku powietrza. Gdy tylko drzwi otwierają się puszcza cię. Upadasz na kolana z trudem łapiąc oddech. Słyszysz szarpaninę i krzyki. Po dłuższej chwili klęczy tuż przy tobie twój brat, który zaraz cię obejmuje.
 -Boże Zuzia, zrobił ci coś?-pyta
 -Gdyby nie ty, pewnie by zrobił.-mówisz ledwo powstrzymując łzy.
Siedzi przy tobie dopóki dopóty się nie uspokoisz po czym wychodzi do kuchni i zaczyna z kimś rozmawiać przez telefon. Niemal od razu wiesz z kim rozmawia.
 -Nie, wszystko w porządku. Jest tylko trochę wystraszona.-mówi
 -...........
 -Ja też mu nie podaruję, ale nie możemy podejmować nerwowych działań.
 -...........
 -Zajmiemy się nią dopóki nie wrócisz, spokojnie.-odpowiada
 -............
 -Tak chyba będzie najlepiej. No nic, do usłyszenia.-mówi kończąc rozmowę.
Po chwili przychodzi i siada tuż obok. Przez dłuższą chwilę siedzicie pogrążeni w ciszy. Choćbyś chciała coś powiedzieć masz ściśnięte gardło i nie potrafisz wydobyć z siebie słowa. Dopiero po dłuższej chwili zabiera głos.
 -Nie możesz tu zostać.-mówi
 -A co, mam do końca życia mieszkać na głowie rodziców?-pytasz
 -Bynajmniej do grudnia.-odpowiada
 -A co potem? Myślisz ,że zapomni o mnie?
 -A potem to już zajmie się tobą pewien siatkarz ,który odchodzi w Japonii ze zmysłów ze strachu o ciebie.-uśmiecha się.
Jak też polecił ci starszy brat, tak też zrobiłaś. Przeniosłaś się do rodziców, bałaś się być sama w mieszkaniu bo nie wiadomo czy znów by cię nie odwiedził. Choć starałaś się normalnie funkcjonować całe to zamieszanie nie dawało ci spokoju. Cały czas o tym myślałaś. Myślałaś co by było gdyby Arek akurat wtedy nie przyszedł. Wzdrygało cię z obrzydzenia na samą myśl co ten człowiek mógł ci zrobić. Na brak towarzystwa narzekać nie mogłaś. Co raz ktoś cię odwiedzał czy nie odstępował na krok. Co raz wpadała Ola czy Pola, czy też Grzesiek Kosok ,który został w Rzeszowie z powodu kontuzji i rzekomo całkiem przypadkiem miał rehabilitację w tych samych godzinach co ty i całkiem przypadkiem na ciebie wpadał na mieście. Biało-czerwoni w tym czasie dzielnie walczyli o olimpijską przepustkę. Mimo niespodziewanej przegranej z Iranem po wielki boju ograli Włochów i brakowało im już tylko jednego punktu by zapewnić sobie bilet do Londynu. Z ogromnym napięciem i stresem zaczynałaś oglądać mecz z Brazylią. Przyodziana w za dużą miśkową koszulkę z zaciśniętymi kciukami wraz z ojcem oglądałaś mecz. Polacy grali koncertowo, w pierwszej partii pewnie pokonując przeciwników do osiemnastu. Drugiego seta zaczynają równie dobrze. Przy stanie dwadzieścia cztery  do dwudziestu jeden fantastyczny blok Polaków na Visotto i ogromna radość owiana słowami "Jesteśmy w Londynie!" komentatora polsatu. Niezmiernie cudownie jest widzieć ich radość. Mimo faktu iż następne trzy partie ,a także mecz przegrali radości nie było końca. Ostatni już mecz na japońskim pucharze przegrywamy mimo wysokiego prowadzenia w secie piątym trzy do dwóch.
Piątego grudnia wraz z Olą po dziesiątej wyruszacie w kierunku Warszawy. Większość dnia spędzacie w galerii handlowej na zakupach, a także seansie filmowym i wypadzie do Starbucks'a. Złote tarasy opuszczacie dopiero po dziewiętnastej. Zrobione zakupy zostawiacie w mieszkaniu należącym do rodziców przyjaciółki po czym kierujecie się ku warszawskiemu Okęciu. Gdy tylko docieracie na miejscu dostrzegacie masę kibiców. Nie zamierzacie nawet przedzierać się przez ten dziki tłum. Po chwili czekania rozlega się wrzawa i okrzyki kibiców. Dostrzegacie jedynie wystającego ponad tłum Możdżonka. Po chwili ekscytacji kibiców zaczyna się krótka konferencja prasowa z udziałem zawodników o sztabu. Krótko wypowiada się kapitan reprezentacji, a po nim jej największa gwiazda jaką jest Kurek, a także trener. Po niej chłopaki przystępują do cierpliwego rozdawania autografów i udzielania wywiadów. Rozglądasz się po niemal całym lotnisku w poszukiwaniu niebieskookiego szatyna i nijak nie potrafisz go dostrzec. Tak samo jak i twoja przyjaciółka. Kiedy zrezygnowana wyciągasz telefon i już zamierzasz wybrać jego numer czujesz ciepły pocałunek na szyi. Kiedy się odwracasz spotykasz się z jego wielce uradowanymi błękitnymi oczami po czym wpadasz w jego objęcia. Napawasz się jego ciepłem i bliskością. Wiesz ,że już szybko nie będziecie musieli się rozstawać. W tej chwili nic was nie obchodzi, nawet tłum ludzi dookoła. Cieszycie się po prostu sobą. Z powodu późnej pory nie wracacie do Jastrzębia, tylko zostajecie na noc wraz z Olą w Warszawie.
 -Bałem się o ciebie.-mówi cicho gdy leżycie obok siebie
 -Przepraszam.-odpowiadasz równie cicho
 -Nie masz za co. Teraz cię przypilnuję.-uśmiecha się całując cię w czubek głowy i przywierając do siebie.
Przez te trzy tygodnie zdążyłaś porządnie za nim zatęsknić. Z resztą obydwoje okropnie za sobą tęskniliście. Obydwoje byliście spragnieni swojej bliskości. Obydwoje byliście spragnieni po prostu tego drugiego.
Około trzeciej w nocy budzisz się zupełnie przerażona swoim snem. Znowu śniło ci się to wszystko o czym tak bardzo chciałabyś zapomnieć. Siadasz na brzegu łóżka próbując uspokoić myśli. Czujesz po chwili jak szatyn obejmuje cię od tyłu.
 -Co jest?-mruczy ci do ucha
 -Zły sen.-krzywisz się na samo jego wspomnienie ,a on jeszcze mocniej cię przytula. Za chwilę wtulona w niego jak mała dziewczynka starasz się usnąć co udaje ci się dopiero po dłuższej chwili. Rano budzisz się otulona przez jego ramiona. Na zegarku widnieje godzina dziewiąta z minutami. Po cichu wymykasz się z objęć szatyna i kierujesz się do kuchni gdzie dostrzegasz już Olę zawzięcie dyskutującą z Bartmanem. Po kilkunastu minutach dołącza do was jeszcze nieco zaspany Michał siadając tuż obok ciebie. Mniej więcej koło dwunastej chłopaków podrzucacie pod Makro gdzie mają wraz z Marciem wziąć udział w akcji 'Szlachetna paczka' po czym same udajecie się do Arkadii. Po krótkich, ale jakże intensywnych zakupach siadacie w kawiarni zamawiając sobie po kawie.
 -I jak sprawy z Bartmanem?-pytasz
 -W zasadzie to .. nie wiem.-wzrusza ramionami- Tylko błagam cię nic nie mów Poli.
 -Dlaczego?-dziwisz się
 -Bo ona się nim zauroczyła i zabije mnie gołymi rękoma jeśli się dowie.-odpowiada
 -Wiedziałaś o tym ,że on się jej podoba i mimo to poszłaś na ten układ?
 -Wiem ,że jestem okropną przyjaciółką, ale nie potrafiłam się oprzeć.-odpowiada wbijając wzrok w blat stolika
 -Nie powiem jej.-dodajesz- Ale czy prędzej czy później ty będziesz musiała to zrobić.
Nie ganiłaś jej za to co robiła. Była, obydwoje byli dorosłymi ludźmi i wiedzieli co robią. Nie mogłaś ich oceniać choćbyś bardzo tego chciała. Wierzyłaś ,że przyjaciółka wie co robi i nie wymknie się jej to spod kontroli. Choć nie popierałaś tego co robiła nie odwracałaś się od niej bo wiesz ,że to byłoby ostatnią rzeczą jaką mogłabyś w tej sytuacji zrobić. Chłopaki dołączają do was w okolicach szesnastej. Żegnacie się z Olą ,która zostawała w stolicy po czym gnacie w kierunku Żor. Do kierownicy musiał się oczywiście dorwać Bartman ,który stwierdził ,że jeśli będzie kierować ty na miejscu będziecie jutro. Sama rozsiadałaś się wygodnie na tylnich siedzeniach. Mniej więcej w połowie trasy zatrzymaliście się na stacji żeby napić się zbawiennej kawy. Kiedy wróciłaś z toalety zauważyłaś ,że panowie o czymś zawzięcie dyskutują.
 -Tej ile byś dał?-pyta Bartman patrząc na blondynkę przy kasie
 -No właśnie Misiu, ile byś jej dał?-pytasz ze śmiechem przysiadając się do nich
 -Z sześć.-dodaje
 -Tylko?-dziwi się jego przyjaciel- Ja z dyszkę.
 -Faceci.-komentujesz ich rozmowę biorąc łyka kawy
 -No może mi powiesz ,że wy baby tak nie robicie?-pyta atakujący
 -Wyobraź sobie ,że nie.-odpowiadasz
 -Nie wierzę ci.-odpiera- Nigdy w życiu tego nie robiłaś?
 -Może z raz, nie więcej.
 -No to widzisz.-szczerzy się
 -Mnie też zdążyliście już obrobić?-pytasz z uśmiechem
 -Jako pierwszą.-śmieje się Kubiak
 -Wolę jej chyba nie znać bo ktoś mógłby zapłakać i nie mówię tu o sobie.-dodajesz
 -I jak ty stary możesz się jej nie bać? Wpuszczasz do mieszkania mistrzynię Europy łamania szczęk.
 -Powiedziałabym ci coś, ale z sympati do ciebie daruję sobie.-uśmiechasz się
 -Wiesz, nie jestem tobą żeby bać się kobiety.-odgryza mu się szatyn obejmując cię ramieniem.
Za chwilę po wypiciu kawy wyruszacie w dalszą drogę. Tym razem na tyle towarzyszy ci Kubiak, który ucina sobie drzemkę. Znudzona hitami lecącymi w radiu opierasz głowę o miśkowe ramię po czym również zasypiasz. Budzisz się dopiero na komunikat Bartmana o tym ,że dotarliśmy na miejsce. Wysiada na swoim osiedlu po czym kierownicę przejmuje szatyn i za kilka minut jesteście już w jego mieszkaniu w którym już tradycyjnie panuje niezwykły porządek. Wspólnymi siłami przyrządzacie kolację przy której robieniu nie obyło się bez śmiechu ,a po jej skonsumowaniu oglądacie telewizję.
 -Patrz co mam!-macha triumfalnie przed twoimi oczyma gazetą na której dostrzegasz znajomą twarz. Od razu ją od niego przejmujesz po czym z dokładnością przeglądasz, a gdy tylko natykasz się na interesującą cię treść rozpoczynasz lekturę.
 -A to sobie powieszę nad łóżkiem.-wskazuje palcem na twoje zdjęcie na co wybuchasz śmiechem- Nie wiem jak ci, ale mi najbardziej podoba się odpowiedź na pytanie "Jakie jest twój ideał?".-szczerzy się.
Jak odpowiedziałaś na to pytanie? No właśnie. Odpowiedziałaś ,że znalazłaś już swój ideał, który jest szatynem o niebieskich oczach i ponad stu dziewięćdziesięcio centymetrowym mężczyzną. Odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.
 -Może to głupie pytanie, ale skąd masz damskie czasopismo?-pytasz ze śmiechem
 -Sprawiłem sobie na stacji. Oczywiście Bartman twierdził ,że to nie ty gdy zobaczył okładkę, ale jak widać miałem rację.-odpowiada z uśmiechem.-Swoją drogą ten twój ideał to jakiś niezły gość musi być.
 -Nawet bardzo.-odpowiadasz.
Już po kilku spędzonych dniach w Żorach nie czujesz się tu obco. Czujesz się zupełnie jak w domu. Dni mijają dość szybko, jednak na brak zajęć nie narzekasz. Udało ci się odwiedzić przyjaciółkę z Bydgoszczy ,która mieszkała w Jastrzębiu ,a także trochę poznać miasto. Siedemnastego grudnia wybierałaś się na ostatni mecz przed świąteczną przerwą jaki Jastrzębie miało rozegrać z twoją ukochaną Resovią. Tegoż dnia stałaś przed lustrem zastanawiając się czyją koszulkę nałożyć. Czy z powodów swojego zamieszkania przyodziać biało-czerwoną koszulkę, czy z powodów swojego ukochaną pomarańczową.
 -Weź pomarańczową.-słyszysz głos Miśka za sobą
 -Pewny jesteś?-pytasz
 -No proszę cię, jakby to wyglądało jakby moja dziewczyna kibicowała przeciwnikowi?
 -Dzisiaj chyba jednak będę neutralna i nie założę żadnej z nich.-śmiejesz się.
Po zaciętym początku spotkania pierwszy set pada pewnie łupem Jastrzębian. Drugi rozpoczyna się ogromną przewagą gospodarzy przez co set kończy się wynikiem dwadzieścia pięć do zaledwie trzynastu. Rzeszowianie w trzecim secie budzą się z letargu i wygrywają go do dwudziestu trzech. Zaś czwarta odsłona kończy się wygraną na przewagi gospodarzy ,którzy zakończyli mecz wynikiem trzy do jednego. Po zakończonym meczu podchodzisz do barierek i witasz się ze znajomymi Resoviakami.
 -Gdzie pasiak kibicu?-pyta Ignaczak
 -Ja ci dam pasiak.-gani go pojawiający się obok Kubiak, który najpierw wita się z kolegami, a następnie tobą.
Jeszcze przez chwilę zajmujecie się rozmową z Resoviakiami, jednak za chwilę muszą oni uciekać do szatni tak samo jak szatyn. Nie chcesz go pośpieszać, więc sama wyruszasz w kierunku wyjścia. Szczelnie opatulona opuszczasz budynek.
 -Kogo ja tu widzę...-słyszysz znajomy głos za sobą na co natychmiast się odwracasz.
________________________________________________________
Mój komentarz odautorski będzie dziś znikomy, więc z góry przepraszam. Spodziewaliście się takiego obrotu spraw jeśli chodzi o Bartka? Na szczęście brat znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Między naszą dwójką bohaterów układa się niemal idealnie. Spokojnie, to nie w moim stylu aby całe opowiadanie było kolorowe, aczkolwiek wszelakie zwroty są przeze mnie brane pod uwagę, ale to nie teraz, możecie spać spokojnie :)) Złapałam taką wenę ,że obecnie mam napisane na tego bloga do 28 rozdziału i.. końca nie widać. Mam nadzieję ,że Was to ucieszy :))
A teraz troszkę wspomnień i zdjęć adekwatnych do rozdziału. Enjoy ;)


Pozdrawiam , wingspiker.
PS. Jeśli czytasz, skomentuj! Nie wiesz nawet jak bardzo to motywuje! :)
Następny rozdział, 2-3 dni.

24 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Dobrze , że Arek się pojawił , bo mogło się to źle skończyć. Fajnie , że Zuzi i Miśkowi się dobrze układa :d
    Czekam na nastepny
    Pozdrawiam , Luna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja się cieszę, że Arek znalazł się w dobrym miejscu o dobrej porze ! Nawet nie chcę myśleć, co by się stało gdyby nie on. Misiek i Zuzia są prze kochani, a Bartman w tym opowiadaniu jest świetny ! ^^ Jestem ciekawa jak dalej potoczy się jego znajomość z Olą i co będzie jak Pola się o wszystkim dowie... Może być ciekawie ;D Cholera,a przed wyjściem to znowu ten pieprzony Bartek ?! Jak tak dalej pójdzie to sama obije mu ten parszywy ryj ! -.-
    Zapraszam na piątkę, czyli : "Może jutro zniknę, lecz w tej sekundzie oddycham, o jutrze nie myślę, bo jeszcze przede mną dzisiaj." http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ,że się Zbyszek podoba no i główni bohaterowie :D

      Już zaglądam :)

      Usuń
  3. Tylko nie mow ze to znowu Bartek ! :D na zawał zejde :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Po nim to ja już wszystkiego się spodziewałam, ale tym razem przesadził. Lepiej nie myśleć, co by było gdyby...
    Może to naiwne, ale mam nadzieję, że teraz im się już wszystko ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uh, odetchnęłam, dobrze że tak się to skończyło :D
    chociaż zawsze znowu musi się pojawić..
    ale dobrze że mieszka nie u siebie, i bezpieczniejsza jest:)
    i się cieszę że masz wenę, bo to oznacza nowe rozdziały, a ja już happy!:D
    pozdrawiam cieplutko :*
    siatkarskielovestory.blogspot.com
    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com zapraszam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tej weny mam tyle ,że dzisiaj skończyłam pisać niebagatela bo 31 rozdział! :D

      Ściskam :*

      Usuń
  6. Jestem ciekawa kogo tym razem spotka Zuzia. Dobrze, że Arek zjawił się w porę chociaż myślę że Zuzanna poradziłaby sobie gdyż w końcu jest mistrzynią karate. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam niech to nie będzie Bartek, bo nie wytrzymam kolejnej takiej akcji! :D Nienawidzę tego typa !!!!
    Jeśli chodzi o całokształt rozdziału, to jak zwykle suppper!!
    Mam nadzieje, że kolejny pojawi się jak najszybciej, bo już się doczekać nie mogę :)
    Pozdrawiam cieplutko :*
    /Ola:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię ,że to on, ani ,że nie on, zobaczymy :)
      Tak, jutro ;)

      Ściskam :*

      Usuń
  8. Dosyć Bartkaa !;(
    Ale ogółem świetnie .:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skomentowałam, zmotywowałam :D

    Świetny! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Następny rozdział za 2-3 dni?
    Jesteś wspaniała *,*
    A rozdział świetny! :3 Dobrze że brat odwiedził siostrę, bo mogło by się to źle skończyć ;) Ale tak to to sielankowo, widzę, nie przepadam za takim lajtem w opowiadaniach, ale od czasu do czasu musi być i jest dobrze! :D
    Zapraszam do mnie, co prawda nie ma ani krzty siaty, ale może się spodoba c: --> http://mysliszzesieznasz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny ten blog *-*
    juz się nie mogę doczekać następnego! :D

    OdpowiedzUsuń