poniedziałek, 29 lipca 2013

Epizod XXII.

Wyciągasz drugą walizkę z bagażnika, zamykasz auto i dość niepewnym krokiem zmierzasz ku swojej klatce. Wiedziałaś doskonale ,że ci się nie przesłyszało. Stał przed tobą. Patrzył na ciebie smutnym wzrokiem, jednak nie był to taki sam wzrok jak
 -Od kiedy tak przeklinasz?
 -Od kiedy pamiętasz o moim istnieniu?-odgryzasz się i próbujesz go wyminąć jednak nie pozwala ci na to łapiąc cię za dłoń.- Nie wiem czy zauważyłeś, ale dopiero wróciłam i chętnie bym trochę odpoczęła.
 -Musimy porozmawiać.-mówi nieprzerwanie trzymając cię za dłoń
 -Teraz?
 -Tak, teraz.-odpowiada stanowczo
Wywracasz oczami i dość niechętnie zaprasza go na górę. Wrzucasz walizki do sypialni i siadasz na kanapie nieco dalej aniżeli szatyn.
 -Słucham, co masz mi do powiedzenia.-rzucasz
 -Przepraszam.-mówi spuszczając wzrok- Wiem ,że to moja wina ,że jestem cholernym idiotą ,że się do ciebie tyle nie odzywałem i ,że wszystko zepsułem.
 -Przez grzeczność nie zaprzeczę.-wtrącasz na co on cicho się śmieje
 -Nie powinien był tak się zachowywać, nie powinienem był się wyładowywać na tobie bo przecież to co się wydarzyło w Londynie nie było w żadnym wypadku twoją winą i nie chcę byś tak to odbierała. Zabolała mnie i to cholernie ta przegrana. Naprawdę mnie to złamało co wydawałoby się rzeczą niemal niemożliwą i nijak nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Zrobiłem coś strasznego, okropnego. Nie potrafię spojrzeć na siebie w lustrze.  Jestem cholerny idiotą bo skrzywdziłem osobę, którą kocham najbardziej na świecie.
 -Nie zabiłeś chyba nikogo?
 -Nie, ale w pewnym sensie zaraz to zrobię.-odpowiada ,a ty po prostu zamierasz. Patrzysz na niego zupełnie przerażona. Czujesz jak twoje serce wali niemal wyrywając się z klatki piersiowej.
 -Zuzia ja...-urwał gdy jego głos zaczął drżeć. Za chwilę podniósł wzrok.- Byłam w czarnej dupie, wyjechałaś, a ja nie potrafiłem w dalszym ciągu się zebrać, z resztą nie tylko ja. Wpadłem do chłopaków, atmosfera bardziej przypominała stypę niż spotkanie przyjaciół. Poszliśmy do klubu żeby zatopić smutki. Trochę przeholowaliśmy. Można by rzec ,że nawet bardzo. Przeholowałem na tyle ,że urwał mi się film. Kiedy obudziłem się rano...byłem w szoku. Świadomie czy też nie, choć uwierz zupełnie nieświadomie zrobiłem coś okropnego. Ja... przespałem się.. z Moniką.-zawiesił głos, a ty czułaś strumienie łez spływające po twoich policzkach. Ukryłaś twarz w dłoniach. Płakałaś jak małe dziecko.
 -Zostaw mnie.-powiedziałaś gdy ten próbował cię dotknąć- Zostaw!-niem krzyczysz i podchodzisz do okna. Opierasz się dłońmi o parapet i w dalszym ciągu łzy leją się strumieniami.
 -Zuzia, ja..-słyszysz głos pełen skruchy
 -Proszę cię zostaw mnie. Już wystarczająco zrobiłeś...-mówisz ledwie powstrzymując łzy- Dlaczego mi to powiedziałeś? Zaczęła cię szantażować?-szlochasz
 -Nie, nie chciałem byś dowiedziała się o tym od kogoś innego. Gdybym nie powiedział ci tego nie potrafiłbym spojrzeć w lustro, właściwie dalej tak będzie. Zniszczyłem wszystko wiem. Masz prawo mnie nienawidzić.
 -To czego ode mnie wymagasz?! Wymagasz żebym udała ,że nic się nie stało?!-podnosisz ton głosu- Nie zrobię tego. Byłeś nieświadomy? Raczej byłeś świadomy tego ,że pijesz, a to może mieć różne konsekwencje. Masz rację, zniszczyłeś to wszystko, spieprzyłeś do reszty. Wydawało mi się ,że jesteś tym jednym, że lepiej nie mogłam trafić. Myliłam się, tak bardzo się myliłam...-urywasz i zaczynasz płakać. Chce cię przytulić ,ale odpychasz go- Wyjdź, proszę cię, wyjdź.
Kiedy słyszysz dźwięk zamykanych drzwi osuwasz się mimowolnie wzdłuż ściany i wybuchasz głośnym płaczem. W tej pozycji siedzisz jeszcze z godzinę nieprzerwanie płacząc. Skrzywdził cię i to bardzo. Zabił cię, duchowo. Nawet po rozstaniu z Karolem tak bardzo nie cierpiałaś, a teraz? Teraz siedzisz wylewając morze łez. Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nikogo nie kochałaś i chyba jeszcze nigdy cię tak nikt nie skrzywdził. Chciałaś go nienawidzić, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafiłaś. Zadawałaś sobie tylko jedno, jedyne pytanie: dlaczego? Dlaczego to zrobił? Dlaczego to musiało się przytrafić akurat tobie?
 -Zuzia?-doszedł cię z korytarza znajomy głos- Matko Zuzia!-zaraz znalazł się obok ciebie i objęła cię- Co się stało? Hej, słońce, powiedz, czemu płaczesz?
 -On.. on... mnie... zdradził.-wybuchasz głośnym płaczem ,a Pola stara się cię uspokoić. Po kilku minutach do mieszkania wpada Ola, która niemal od razu przysiada obok ciebie.
 -Ale jak to?-pyta zupełnie zszokowana. Z ogromnym trudem mówisz dokładnie to co on powiedział tobie. Po tym zalewasz się jeszcze większym morzem łez.
 -Przecież to musi się dać jakoś logicznie wytłumaczyć. Może ona wykorzystała sytuację? Może.. nie wiem. Boże Zuzia, tak mi przykro.-mówi szatynka obejmując cię
 -Nie wiem, ale mam ochotę ich obydwoje wybić.-chlipiesz
 -Z Moniką będziesz miała może okazję na mistrzostwach.-dodaje
 -Nie możesz siedzieć i płakać. Musisz pokazać jaka jesteś silna. Musisz pokazać ,że cię to nie złamało.-rzuca Pola
 -Mam pokazać? Przecież tak jest. Od dwóch godzin siedzę i płaczę jak głupia, to nie jest normalne.-odpowiadasz
 -Dlaczego to tak boli? Bo go kochasz.
 -Co z tego skoro on pokazał jak bardzo mu zależy przelatując Monikę.-ocierasz łzy.
Następne dni były dla ciebie istnym koszmarem. Na treningach starałaś się udawać ,że wszystko jest dobrze, ale wewnątrz krzyczałaś wręcz z bólu. Kiedy tylko zostawałaś sama płakałaś. Po prostu płakałaś, nijak nie potrafiłaś sobie z tym poradzić. Jedyne co trzymało cię od postradania zmysłów to mistrzostwa świata. Pola i Ola robiły wszystko by jakkolwiek poprawić ci humor, byś nie była sama. Czułaś ich ogromne wsparcie. 30 września wyjechałaś na zgrupowanie kadry, już ostatnie przed mistrzostwami świata. Piątego października byłaś już w Łodzi. Siedziałaś na trybunach samotnie ze słuchawkami na uszach. Znów miałaś ochotę się rozkleić. Te kryzysy przychodziły w tak niespodziewanych chwilach ,że ledwo hamowałaś się przed wybuchnięciem płaczem. W pierwszym dniu mistrzostw w kata drużynowym wraz z Olą i jeszcze jedną koleżanką z Gdańska wywalczyłyście brązowy medal. Byłaś względnie zadowolona bo wiesz ,że nie dałaś z siebie wszystkiego i gdyby nie to miałybyście złote krążki. Następnego dnia postanowiłaś wziąć się w garść. Odłożyć sprawy osobiste na bok. Liczyło się tylko tu i teraz. Drugiego dnia było fuku-go. Nie masz sobie równych i w ekspresowym tempie dochodzisz do finału. W nim twoją przeciwniczką jest Japonka. Wpadasz w swój trans, jesteś tylko ty i mata i nikt więcej. Wykonujesz każdy ruch z gorliwą dokładnością. Kiedy kończysz stoisz na macie cała w nerwach. Sędziowie naradzają się. Każda kolejna sekunda czekania wydaje ci się wiecznością. Serce wali ci jak oszalałe. Głęboko wzdychasz i zatrzymujesz wzrok na jednym miejscu na trybunach. Na jednej osobie. Nie wierzysz ,że tu jest. Natychmiast odwracasz wzrok bo doskonale zdajesz sobie sprawę ,że mogłabyś się rozkleić, a nie mogłaś sobie na to pozwolić, bynajmniej nie teraz. Zamierasz. Podnoszą białe flagi w górę. Wykonujesz ukłon i schodzisz z maty. Wygrałaś. Naprawdę wygrałaś. Za chwilę dopada cię Ola ,która coś pokrzykuje, a do ciebie zaczyna dochodzić to co wydarzyło się przed chwilą. Jesteś mistrzynią świata. Po policzku spływają ci łzy szczęścia i ściskach Olę. Za chwilę nadchodzi najpiękniejsza chwila jaką każdy sportowiec może sobie wymarzyć. Stoisz na najwyższym stopniu podium ze złotym medalem na szyi i wsłuchujesz się podśpiewując przy okazji Mazurka Dąbrowskiego wraz ze zgromadzonymi dość licznie na hali osobami. Po dekoracji odbierasz liczne gratulacje, w tym od rodziców. Spoglądasz w tym samym kierunku co wcześniej. Uśmiecha się do ciebie blado. Z ruchu jego ust wyczytujesz 'brawo'. Nie potrafisz jednak dłużej tam patrzeć odwracasz wzrok i szybkim krokiem zmierzasz ku szatni. Nie zważasz nawet na dziennikarzy proszących o wywiad. Bierzesz prysznic, wkładasz dresy, rzeczy wraz z medalem pakujesz do torby i wkładasz na uszy słuchawki po czym wychodzisz z szatni. Wychodzisz z hali i zostajesz wręcz napastowana przez dziennikarzy zadających ci różne pytania, których w natłoku głosów nawet nie rozumiesz. Kiedy dnia następne pojawiasz się na hali jeszcze podczas trwania męskich konkurencji z trudem odpędzasz się od dziennikarzy. Zaszywasz się na samej górze trybun gdzie mało kto wygląda na przejętego twoją osobą.
 -Gratulacje.-słyszysz dobrze znany zachrypnięty głos
 -Dzięki.-odpowiadasz sucho jednak kątem oka dostrzegasz ,że on dalej stoi w tym samym miejscu.- Aż tak ci się nudzi ,że przyjechałaś tutaj, czy Monika cię o to prosiła?
 -Obiecałem ci ,że będę. Ty byłaś ze mną.-odpowiada
 -Myślisz ,że jak tu przyjechałeś nagle zapomnę? Nie, nie zapomniałam i nie podejrzewam żeby to się kiedykolwiek stało. Na chwilę obecną ja.. nie chcę z tobą rozmawiać, naprawdę i lepiej będzie jak pójdziesz zanim się rozkleję i zacznę cię wyzywać.-dodajesz na co on kiwa głową
 -Powodzenia, chociaż i tak wiem ,że je rozwalisz. Będę trzymał kciuki, choćbyś mnie stąd siłą wyprowadziła.-dodaje po czym odchodzi. Chowasz twarz w dłoniach próbując jakoś uspokoić swoje zszargane nerwy.
Jesteś zupełnie rozkojarzona i ogromny cudem wydaje ci się dostanie do finałów w kumite. Tam jednak już wszystkie twoje problemy nie pozwalają ci na pełną prezentację tego co potrafisz i przegrywasz. Nie skaczesz z radości, choć normalnie pewnie byłabyś zadowolona. Powtórnie ignorujesz dziennikarzy błagających wręcz o kilka słów wywiadu, a także osoby proszące o autograf czy zdjęcie. Siedzisz sama w szatni. Nogi podkulasz i przyciągasz kolana do siebie. Zbyt wiele spadło na ciebie w jednej chwili. Nie potrafisz swoich myśli skupić tylko i wyłącznie na turnieju. Wydajesz się być jakaś nieobecna. Wydajesz się być tylko fizycznie tutaj, a duchowo jakbyś była setki kilometrów stąd.
 -Co się dzieje?-słyszysz pytanie gdy do szatni wkrada się twoja mama ,która przyjechała do Łodzi by ci kibicować
 -Nic.-odpowiadasz
 -Za długo cię znam by ta odpowiedź mnie usatysfakcjonowała.
 -Po prostu wszystko się spieprzyło i nie potrafię sobie z tym poradzić.-mówisz opierając głowę o mamine ramie
 -Zawsze w życiu każdego z nas przychodzi taki moment i to w najmniej oczekiwanym momencie. Trzeba temu stawić czoła nie można dać się pokonać. Jesteś silną kobietą, masz nas i dziewczyny ,więc musi być dobrze.-gładzi cię po dłoni zupełnie jak robiła to kiedy byłaś małą dziewczynką- Więc jutro nie odpuszczasz, tylko walczysz do końca, zupełnie tak jak zrobiłaś to wczoraj.
Rozmowa z mamą podniosła cię nieco na duchu. Kiedy ta opuszcza do dłuższej chwili szatnie idziesz wreszcie pod prysznic. Osuszasz ciało, wkładasz dresy, bluzę i wiążesz buty. Tradycyjnie już wkładasz na uszy słuchawki i zmierzasz ku wyjściu z Atlas Areny. Tak jak i poprzednim razem dopadając cię dziennikarze. Przeciskasz się między nimi nawet nie starając się wysłuchiwać tego o co cię pytają. Masz głęboko w poważaniu ich wszelakie pytania. Po prostu ich wymijasz i wracasz w kierunku hotelu. Bierzesz długą kąpiel. Po niej schodzisz na kolację. Nie za wiele mówisz, głównie mówi Ola, a ty tylko udajesz ,że słuchasz. Wieczorem nie masz ochoty gdziekolwiek wychodzić i zaszywasz się w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach. Nawet nie wiesz kiedy odpływasz. Rano budzi cię dźwięk budzika. Doprowadzasz się do normalnego stanu po czym schodzisz na dół na śniadanie, a tuż po nim udajesz się na halę w towarzystwie Oli. Oglądacie ostatni dzień konkurencji męskich. Tuż po ich zakończeniu udajecie się do szatni ,a potem na rozgrzewkę. W ostatnim dniu czeka was drużynowy konkurs kumite. Występujecie w takim samym składzie w jakim zdobyłyście brąz w kata.
 -Zapomnij o nim. Zapomnij o wszystkim, Skup się.-mówisz sama do siebie kiedy już stoisz na macie, a po chwili zaczynasz. Wydaje się ,że nic ani nikt nie będzie w stanie wam przeszkodzić w tym aby zdobyć złoto. Wszyscy wiedzą ,że wasz złoty medal w dużej mierze zależy od ciebie. To w tobie pokładało się i pokłada największe nadzieje.
 -Widziałaś może Michała?-pyta ze sztucznym uśmieszkiem znienawidzona koleżanka z klubu gdy wpadasz na chwilę do szatni, a w tobie się aż gotuje.- O, czyżbyście się rozstali?
 -Myślę ,że to nie jest akurat twoja sprawa.-warczysz
 -Ja myślę ,że jest.-uśmiecha się perfidnie- Teraz będzie mój, pogódź się z tym. Zaproszenia na ślub nie wyczekuj.
Jesteś wściekła. Zaciskasz dłonie w pięści. Masz szczerą ochotę odwrócić się i ją uderzyć, jednak hamujesz się. Bez słowa wychodzisz z szatni. Osuwasz się po ścianie. Kipisz ze wściekłości. Wiesz doskonale ,że zrobiła to celowo. Celowo cię podpuściła bo wiedziała ,że zdenerwowana nie pomożesz koleżankom. Wtedy jednak zbierasz się i wstajesz. Wiesz ,że nie dasz jej tej satysfakcji. Wiesz ,że musisz udowodnić nie tylko jej, ale też sobie ,że stać cię na to żeby wygrać. Kiedy stoisz na macie przed finałowym starciem wyrzucasz wszystkie gnębiące cię myśli chociaż na chwilę. Nie liczy się dla ciebie w tym momencie nic innego jak zwycięstwo. Nie da się opisać jak wielką satysfakcję czujesz widząc żałosny wzrok Moniki gdy wraz z koleżankami stoisz na najwyższym stopniu podium. Dziś nie zawiodłaś. Pokazałaś wszystkim niedowiarkom co potrafisz i ,że potrafisz odróżnić sprawy zawodowe od prywatnych. Nie kryłaś radości z tego medalu. Wraz z koleżankami dzielnie pozowałaś do zdjęć, a także zgodziłaś się na powiedzenie kilku słów.
 -Wczoraj przegrałaś walkę finałową, było widać wyraźnie ,że nie wszystko w porządku. Mówi się ,że to przez dokuczającą kontuzję, ale także o problemach w życiu prywatnym. Jak to skomentujesz?-pyta dziennikarz, a ty masz ochotę go równo ochrzanić. Jednak nie robisz tego. Spokojnie odpowiadasz.
 -Wczoraj miałam gorszy dzień i nie wiąże to się z ani jednym ani drugim, zapewniam. Mam nadzieję ,że dzisiaj to udowodniłam.-odpowiadasz z wymuszonym uśmiechem
 -Jednak według naszych informatorów coś niedobrego dzieje się w życiu prywatnym naszej mistrzyni.
 -Moje życie prywatne jak sama nazwa wskazuje jest moją prywatnością, którą potrafię odstawić na bok gdy jestem na macie, więc myślę ,że macie złych informatorów.
 -Niekoniecznie. Są to sprawdzone informacje. Potwierdzasz czy zaprzeczasz?-ciągnął
 -Sprawdzone?-prychasz- Na przyszłość coś panu poradzę. Jeśli obchodzi pana tak bardzo życie prywatne sportowców polecam zmienienie redakcji na 'Pudelek'.-odpowiadasz ironicznie po czym odchodzisz
 -Nie skończyliśmy!-dociera do ciebie jego wołanie
 -Ja skończyłam.-odwracasz się po czym znikasz w szatni.
W zasadzie po tych mistrzostwach w twoim życiu nie było wiele rewolucji. Owszem, byłaś na ustach całego Rzeszowa, miałaś spotkanie z prezydentem miasta wraz z innym medalistami, także dziennikarze wydzwaniali od czasu do czasu prosząc o wywiad ,a nawet na mieście byłaś pod ich ostrzałem. Dalej wiodłaś studenckie życie ,a także po tygodniu wolnego w dalszym ciągu trenowałaś choć były to zdecydowanie lżejsze treningi aniżeli wcześniej.
A co z twoim samopoczuciem? Czy zapomniałaś? Nie zanosiło się na to. Dalej miałaś w sobie ogromny ból i smutek. Dalej to wszystko bardzo cię bolało. Nie zachowywałaś się jednak jak typowa kobieta po rozstaniach. Może i zdarzało ci się od czasu do czasu popłakać, ale nie usuwałaś waszych wspólnych zdjęć czy wszelakich innych wspomnień z nim związanych. Dlaczego tego nie zrobiłaś? Bo wiedziałaś ,że to ci wcale nie pomoże. Z jednej strony go nienawidziłaś, a z drugiej? No właśnie z drugiej dalej go kochałaś choć każde wspominanie go sprawiało ci ból. Mimo to powoli wychodziłaś na prostą, a przynajmniej ci się tak wydawało. Jednak on nie dawał ci o sobie zapomnieć. Nawet zmiana numeru nie pomogła bo ten dorwał po niespełna dwóch tygodniach. Nie miałaś zamiaru się do niego odzywać dlatego za każdym razem gdy na ekranie telefonu pojawiał się znajomy numer ty wciskałaś czerwoną słuchawkę lub też czekałaś aż mu się to znudzi. W tej sytuacji z ogromnym trudem przychodziło ci czerpanie przyjemności z jakiejkolwiek czynności.
 -Co tutaj robisz?-pytasz zdziwiona osobą stojącą w twoich drzwiach.
__________________________________________________________
Jedna z Was wspomniała ,że jest cukierkowo. Owszem.. było. Pisałam ,że szykuje małą 'bombę' i tak oto macie. Czy się spodziewałyście? Założę się ,że nie. Zapewne liczyłyście na pogodzenie tej dwójki, a tu zwrot akcji o niemal sto osiemdziesiąt stopni. 
Tym rozdziałem zapewne i tak nadszarpałam Wasze nerwy, więc spokojnie, na końcu to żaden negatywny bohater :) W dalszym ciągu mam pewien dylemat co do tego opowiadania i nijak nie potrafię go rozwiązać, więc jak tak dalej pójdzie będziecie mi musiały troszkę pomóc :)
Ściskam, wingspiker.

28 komentarzy:

  1. I w końcu bomba wybuchła. Tak bardzo na to czekałam. Bo było za bardzo sielankowo. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Nie jeden na pewno nas zaskoczy! :) Pozdrawiam Kasia:*
    +zapraszam do mnie
    http://uczuciowyblok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, ja też czekałam na nią ;P
      Mam nadzieję :)

      Usuń
  2. No to się porobiło, ale przecież Monika mogła to wszytko wymyślić, przecież Michał mówił, że nie pamięta wszystkiego, może go wrobiła, tak czy inaczej zasłużył sobie na to sam, mógł wcześniej odezwać się do Zuzi, a nie imprezować. ; /
    Szkoda mi tylko Zuzi, widać, że bardzo go kocha i nadal jej na nim zależy.
    Ja mimo wszystko mam nadzieję, że ta dwójka będzie jeszcze razem bo moim zdaniem są dla siebie stworzeni ; )
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, zobaczymy jak to wszystko dalej się potoczy ;)

      Usuń
  3. no i już pięknie nie jest :)
    myślałam że pogodzą się, chociaż nie było by łatwo, a tu o :)
    zaskoczyłaś mnie tym!
    wierze jednak że wybaczy to, może nie prędko, ale będzie dobrze. Monika specjalnie to zrobiła, i wykorzystała sytuacje.
    a pod drzwiami.. nie wiem kto jest szczerze! :D tak na początku myślałam że Bartek, ale on nie.. i napisałaś że nie nie negatywny bohater.. może Michał? też wątpie. Myśle że to ktoś, z kim jest w dobrych stosunkach :)
    czekam z niecierpliwością na nowy!
    pozdrawiam ;*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam ,że was tym zaskoczę ;) Tego nie wiem, nie wiem, zobaczymy kto to ;))

      Usuń
  4. Jeżeli już to zwrot o 180 stopni.;) Oj Kubi, Kubi tobie już całkiem na mózg padło czy jak. A może Monika to wszystko zaplanowała i wykorzystała sytuację;( Wszystkiego z czasem się dowiemy;>
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo i ja stawiam, że w drzwiach stoi Bartman;)

      Usuń
    2. Tego już nie zdradzę, nie mogę :)

      Usuń
  5. Mała bomba? Uznałabym ją raczej za dość dużą :) Jak on mógł to zrobić? Teraz to już nie wiem jak to dalej będzie , więc z niecierpliwością czekam na kolejne
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj... posypało się, posypało. Jak mógł jej to zrobić? Jak mógł ją zdadzić jeszcze z Moniką. W drzwiach może Bartman.
    Pozdrawiam Jula....

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ty lubisz kręcić ! Michał zachował się jak nieodpowiedzialny gówniarz ! Wcale nie dziwię się Zuzi, że tak się zachowuje i chcę się od niego odizolować. Mam tylko nadzieję, że on nie da za wygraną i będzie walczył tak samo jak na boisku - do końca ;)
    Myślę, że to Misiek stoi w drzwiach chociaż coś mi podpowiada, że to może być Zibi...To w końcu dobry przyjaciel, więc może chce im pomóc, aby przestali się już męczyć :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię, lubię! :D Miejmy nadzieję ,że tak będzie ;)

      Usuń
  8. Było tak pięknie i musiało się zje**ć, ale coż takie jest życie. Głupia Monika wykorzystała Miśka, ale myślę, ze tak naprawdę miedzy nimi nic nie zaszło. Kubiak był zalany więc ta mogła mu wcisnąć każdy kit :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie isę coś dzieję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu od początku nie lubiłam tej Moniki, bo była jędzą, ale żeby aż tak.. mam nadzieję, że się jakoś ułoży, pozdrawiam Viola :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj ten rozdział mnie rozwalił. W momencie w którym Kubi mówi Zuzce, że ją zdradził z Moniką to moje serce biło jak szalone a łzy napływały do oczu. Chyba jestem psyhiczna, albo bardzo zżyłam się z główną bohaterką. Wiem, że nie łatwo jest wybaczyć zdrady, i że zawsze ta rana na sercu zostanie, ale widać,iż nta dwójka nie umie żyć bez siebie. Mam nadzieje, że się pogodzą. Ciekawość mnie zżera kto stoi za drzwiami.

    Zapraszam do siebie na 6 rozdział kissmeslowley.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś, a jeśli tak to obie jesteśmy bo ja mam tak samo ;) Zobaczymy jak to będzie.

      Usuń
  12. Zapraszam na nokaut drugi http://znokautowane-uczucia.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo, zrobiło się groźnie :D Ale mnie to cieszy, moim zdaniem do dobrze, że stało się coś takiego. Od czasu do czasu się przydaje w opowiadaniach :]. Ale mam nadzieję, że w końcu wyjdą na prostą, oby tylko nie jakoś straszliwie szybko c:
    Weny życzę i czekam na kolejny :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie może być przecież całe 40 czy ileś tam rozdziałów kolorowo :)

      Usuń
  14. Ej no, ja chcę jednak tą cukierkowość mimo wszystko :p
    Nie podoba mi się takie zło między Miśkiem a Zuzą. boże niech ta Moniczka spada na księżyc, tak będzie lepiej, na prawdę :D
    Cieszy mnie jedynie to, że Kubiak nie odpuszcza, ale jednocześnie intryguje, kto stoi w tych drzwiach. No ale pozostaje mi czekanie na następny.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Jeśli masz ochotę, to zapraszam na nowy na http://add-me-wings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaa no to teraz będziesz chyba musiała na nią poczekać :P

      Pozdrawiam

      Usuń