-Weź ty chłopie się ogarnij, zrób coś.
-Co mam zrobić? Ona nie chce mnie znać.-odpowiadasz Bartmanowi gdy ten odwiedza cię w Żorach
-Też bym nie chciał cię znać po takim numerze.
-Dzięki, dobry z ciebie przyjaciel. Zajebisty wręcz bym rzekł.-dodajesz
-A z ciebie zajebisty facet skoro siedzisz na dupie i nic nie robisz. Kochasz ją kretynie?-pyta, a ty kiwasz głową- To zrób coś. Bo jak odpuścisz to ona w końcu znajdzie sobie kogoś innego i wtedy dopiero będziesz w czarnej dupie.
-Co takiego według ciebie mam zrobić? Ona mnie nienawidzi. Nie dość ,że nie odbiera ode mnie to nie chce nawet ze mną słowa zamienić.
-Najlepiej nie odzywaj się w ogóle. Wiesz ,że kobiety takie rzeczy biorą do siebie i zapewne pomyśli ,że ci nie zależy.-odpowiada brunet
-Od kiedy jesteś takim zajebistym ekspertem w tych sprawach Bartman?
-Od kiedy jestem z jej przyjaciółką kretynie.-odpowiada- I od wtedy, od kiedy staramy ci się pomóc.
-Pomóc?-marszczysz brwi
-Mam tą przewagę ,że ze mną rozmawia i do tego przyjaźni się z Olką.-patrzy na ciebie przez dłuższą chwilę po czym dodaje- Z tego co mi mówiła to jej dalej zależy.
-Skąd ta pewność? Ja na jej miejscu wydrapałbym mi oczy.
-Gdyby jej na tobie nie zależało nie trzymałaby w dalszym ciągu waszych wspólnych zdjęć w mieszkaniu, nie miałabym twojego zdjęcia na tapecie i nie płakałaby po spotkaniu z tobą debilu. Zrób ,że coś bo aż nie chcę się patrzeć na to jak dwójka zakochanych w sobie ludzi się tak męczy.
-Męczy przez moją głupotę.-wtrącasz wzdychając
-Nie zaprzeczę.-śmieje się- Ale serio coś zrób bo nie chcę widzieć jak do końca życia płaczesz po kątach.
-Nie płaczę.-burzysz się
-Dobra, dobra. Ale stary rób coś bo ją tracisz.-klepie cię krzepiąco po plecach.
Rozmowa z nim dała ci naprawdę dużo. Dużo do myślenia. Wiesz ,że nie możesz odpuścić. Wiesz ,że musisz walczyć o nią, walczyć o to uczucie bo inaczej zniszczysz życie nie tylko sobie, ale też jej. Zastanawiasz się tylko co takiego możesz zrobić by zechciała w końcu z tobą porozmawiać. Gdy dzwonisz nie odbiera, a gdybyś nawet pojechał do Rzeszowa nie wpuściłaby cię do mieszkania i sterczałbyś jak kołek pod jej drzwiami. Z resztą dla niej mógłbyś zrobić i to, ale chcesz by chciała z własnej woli tej rozmowy, a nie zostać przymuszoną do niej.
W dalszym ciągu trenowałeś bez większego zapału, w dalszym ciągu nie zrobiłeś niczego. Ale co mogłeś zrobić? Czekać? Czekać aż znajdzie sobie kogoś innego? Działać? Nie potrafiłeś przestać o niej myśleć. Nie było dnia, ani minuty byś nie miał jej przed oczami. Kiedy szedłeś na trening brakowało ci jej. Kiedy jadłeś samotnie obiad. Kiedy snułeś się po sklepie nie bardzo wiedząc co kupić. Kiedy grałeś mecz. Kiedy siedziałeś samotnie wieczorem wlepiając wzrok w ekran telewizora. Brakowało ci jej wszędzie. Dałbyś wszystko by znów ją mieć obok. Jak ostatni kretyn siedziałeś wieczorami wpatrując się w wasze wspólne zdjęcia, we wspomnienia jakie ci teraz jedynie pozostały.
-Michał, wygraliście dlaczego siedzisz smutny?-pyta matka kiedy jecie wieczorem kolację
-Nie potrafię jakoś znaleźć w tym przyjemności.-dłubiesz widelcem w talerzu
-Tęsknisz za nią.-stwierdza rzecz niemal oczywistą dla wszystkich dookoła ciebie
-Jak za nikim innym. Ale mam za swoje.-wbijasz wzrok w blat stołu
-Wiesz ,że nie popieram tego co zrobiłeś i wcale jej się nie dziwię ,że tak postępuje, ale postaw się w jej sytuacji. Zrobiłbyś tak samo. Daj jej czas, bo teraz go potrzebuje zarówno ona jak i ty. Obydwoje musicie przemyśleć to wszystko. Bo jeśli ona kocha cię tak bardzo jak ty ją, w co nie wątpię, to przyjdzie taki dzień kiedy wreszcie będzie gotowa porozmawiać. Musisz cierpliwie czekać bo nikt nie wie ile jej to zajmie. Jednak nie myśl ,że masz teraz odpuścić bo to byłoby najgorszym rozwiązaniem. Walcz o nią, bo pamiętaj to ma być moja synowa.-uśmiecha się gładząc cię po dłoni
-Ty jako jedyna nie mówisz mi jakim kretynem jestem.
-Wydaje mi się ,że to jest raczej oczywiste.-śmieje się, a ty jej wtórujesz.
-Dzięki mamo.
-Nie będę cię jeszcze bardziej dołować bo nie od tego tutaj jestem. Doskonale wiesz ,że ją skrzywdziłeś i doskonale wiesz ,że to jest w twoich rękach czy do końca życia będziesz taki zdołowany czy będziesz z nią.
Trening, Żory, hala, mecz. W takim trybie mniej więcej funkcjonowałeś. Na treningach starałeś się dawać z siebie jak najwięcej choć wcale nie było to takie proste. Każdy mecz grałeś z przekonaniem ,że gdzieś tam ona jest i po cichu ci kibicuje. To zdecydowanie dodawało ci siły. Mecz w Kielcach wydawał się być meczem jak każdy kolejny. Po kilku godzinach jazdy docieracie na miejsce. Zostawiacie rzeczy w hotelu, po obiedzie i krótkiej odprawie jedziecie na halę. Przebieracie się i wychodzicie na rozgrzewkę. Tradycyjnie już siedzisz na parkiecie i myślisz o niej. Wszystkie twoje myśli skupiają się na blondynce. Wtedy masz wrażenie ,że śnisz. Widzisz jak na halę wchodzą dwie dobrze znane ci osoby. Widzisz jak zajmują miejsce niemal naprzeciwko ciebie. Wytężasz wzrok bo cały czas wydaje ci się ,że śnisz. Jednak wcale ci się nie przywidziało. Po ilości osób ,które wchodzą również na halę ubranych w reprezentacyjne niemal takie same ubrania stwierdzasz ,że musi tu być na kadrze. Uśmiechasz się do siebie. Przyglądasz jej się z ogromną rozkoszą. Po raz pierwszy od dawna widzisz jak się uśmiecha. Z letargu wyrywa cie Wojtaszek wzywający cię do dalszej części rozgrzewki. Nie potrafisz spuścić z niej wzroku. Co raz odwracasz się w jej kierunku. Wtedy wasze spojrzenia się spotykają. Wiesz doskonale ,że patrzy na ciebie. Nie zaprzestaje tego nawet gdy Ola coś usilnie jej tłumaczy. Za każdym razem gdy idziesz na zagrywkę szukasz jej wzrokiem. Widzisz z jak wielką uwagę cię obserwuje. Jej obecność niesamowicie cię napędza. Rozgrywasz chyba jeden z najlepszych meczy w tym sezonie. Po ciężkim meczu pokonujecie miejscowy Effector trzy do dwóch po czym zostajesz wybrany na najlepszego zawodnika meczu. Siadasz na parkiecie żeby się rozciągać i wodzisz wzrokiem po hali by ją odnaleźć. Siedzi w dokładnie tym samym miejscu. Siedzi sama. Masz ochotę przeskoczyć bandy i do niej pobiec by zamknąć ją w uścisku i już nigdy nie wypuszczać. Po raz pierwszy od bardzo dawna widzisz na jej twarzy zalążki uśmiechu skierowane ku tobie. Czym prędzej się rozciągasz i gnasz do szatni. W ekspresowym tempie bierzesz prysznic i zbierasz swoje rzeczy. Kiedy wchodzisz powtórnie na halę nie mam jej tam. Zupełnie zrezygnowany wychodzisz z hali. Jednak po chwili dosłownie zamierasz. Siedzi na murku wbijając wzrok w swoje buty. Wydaje ci się ,że to tylko twoja wyobraźnia płata ci figla. Wydaje ci się ,że to nie może być ona. A jednak.
-Zuzia.-mówisz cicho lecz wystarczająco głośno by usłyszała i zerwała się na równe nogi.
-Czekam na koleżankę.-odpowiada wbijając wzrok w ziemię- Gratulację.-rzuca chłodno po czym chce odejść, jednak nie pozwalasz jej za to łapiąc ją za rękę.
-Porozmawiamy?-pytasz ściskając jej dłoń
-Nie jestem jeszcze chyba na to gotowa Michał.-odpowiada delikatnie ściskając twoją dłoń cały czas nie patrząc w twoim kierunku
-Poczekam choćbym miał czekać wieczność, wiesz o tym.
-Wiem.-przytakuje chcąc wyrwać dłoń z twojego uścisku jednak dość bezskutecznie- Muszę iść.
Czy pozwoliłeś jej znów po prostu odejść? Nie tym razem. Zamiast puścić jej dłoń przytulasz ją. Próbuje się wyrwać lecz ty przyciskasz ją jeszcze mocniej do siebie przez co po chwili kapituluje.
-Proszę cię, puść mnie.-mówi łamiącym się głosem- Jeszcze nie teraz, zrozum.-szepcze. Tak bardzo brakowało ci jej bliskości ,że nawet nie potrafisz ani nie chcesz jej puszczać. Po chwili jednak zmuszasz się do tego. Za chwilę się odwraca i odchodzi.
-Kocham cię.-mówisz nieco głośniej na co ona przystaje. Widzisz jak delikatnie odwraca głowę w twoim kierunku, a jej oczy zachodzą łzami.
-Ja ciebie.. też.-odpowiada cicho po czym odwraca się i odchodzi.
Stoisz w tym samym miejscu przez dłuższą chwilę dopóki nie wpada na ciebie Martino i nie zgarnia cię do autokaru. Uśmiechasz się sam do siebie. Dlaczego? Bo dała ci nadzieję. Dała nadzieję na to ,że jeszcze kiedyś będzie między wami tak samo. Mimo to dalej widać było w niej ogrom bólu i żalu. A wszystko to przez ciebie. Biłeś się w pierś ,że tak bardzo przez ciebie cierpiała. Przysiągłeś sobie ,że jeśli ci wybaczy w życiu jej już tego nie zrobisz, wtedy będziesz starał się jeszcze bardziej. Musi tylko dać ci szansę. Właściwie czy musi? Jeśli będzie chciała, taką dostaniesz, ale możesz też jej nie otrzymać. Mimo wszystko żyłeś tą nadzieją jaką w tobie zaszczepiła. Nie bałeś się już ,że ona cię przestałą kochać, bo gdyby tak było nie byłoby jej tam, nie czekałaby, nie powiedziałaby tego jeśli nie czułaby tego. Dzięki temu jednemu, małemu gestowi nie byłeś już tak przybity. Może i ogromnie za nią tęskniłeś, jednak tymi kilkoma słowami sprawiła ,że uwierzyłeś w to ,że jeszcze będzie dobrze. Miałeś motywację chociażby do tego by pójść na trening i nie czekać z niecierpliwością na jego koniec, wręcz przeciwnie. To co robiłeś może nie sprawiało ci tak wiele satysfakcji jak wcześniej, ale potrafiłeś w jakimś stopniu z tego czerpać przyjemność.
-A ty co, zgubiłaś drogę do domu?-pytasz z ironią w głosie gdy dostrzegasz siedzącą na ławce przed twoim blokiem Monikę
-Nie kochanie, czekam na ciebie.-odpowiada z uśmiechem
-Kochanie? Żartujesz sobie?
-No już nie bądź taki Misiu.-ciągnęła zalotnie się uśmiechając
-Nie mów tak do mnie.-krzywisz się- Z resztą co ty sobie wyobrażasz przyjeżdżając tutaj?
-Przecież jesteś wolny, ja jestem wolna, a z tego co pamiętam to fajnie spędziliśmy pewną noc.
-I co z tego? Wykorzystałaś to ,że byłem schlany w trzy dupy i teraz sądzisz ,że po tym wszystkim nagle w jakiś magiczny sposób będziemy razem?-pytasz podnosząc ton głosu
-On nie była dla ciebie dobra. Z resztą kręci się koło niej tylu przystojniaków, spójrz prawdzie w oczy, prędzej czy później o tobie zapomni.-zakpiła
-Skąd ty możesz to wszystko wiedzieć? On nie była dla mnie dobra? Chyba raczej ja dla niej.-mówisz wyraźnie poddenerwowany
-Pogódź się z tym ,że ona do ciebie nie wróci, więc lepiej sobie ją odpuść i zajmij się kim innym.
-Kim na przykład? Tobą? Nie warto.-odpowiadasz
-Daje ci szansę na bycie z kimś takim jak ja, przemyśl to kochany.-dodaje z perfidnym uśmiechem po czym znika z twojego pola widzenia.
Jesteś wściekły. Najchętniej nawrzeszczałbyś na wszystkich dookoła razem ze sobą. Czemu to powiedziała?
Czemu powiedziała ,że ona do ciebie nie wróci? By cię zdenerwować? Najwyraźniej. Byłeś tak wściekły ,że nie mogłeś sobie znaleźć miejsca w domu. Niemal każda wykonywana przez ciebie czynność cię niemiłosiernie denerwowała. Twoje własne myśli zaczęły cię przerażać. Co jeśli miała rację? Czy to możliwe by o tobie zapomniała? Czy to możliwe by znalazła szczęście w ramionach innego? Bałeś się tego jak niczego innego. Tak, wielki wojownik jakim byłeś bał się ,że straci najcenniejszą osobę jaką ma w swoim życiu. Bał się ,że odejdzie i już nigdy nie wróci. Bał się.
____________________________________________________
Tak oto mamy perspektywę Michała, starałam się jak najlepiej oddać to co czuje, co myśli, mam nadzieję ,że w jakimś najmniejszym stopniu udało się.
Średnio jestem z niego zadowolona i pewnie smęcę takimi rozdziałami, ale cóż, nic nie poradzę, takie uroki tego opowiadania. Ktoś spytał mnie czy coś planuję dalej pisać. Otóż, może i drastyczna informacja dla Was, ale nie. Kończę obecne trzy projekty i znikam na jakiś czas z blogowej sfery. Mały urlop z pewnością mi się przyda i zapewne jeszcze powrócę z jakąś niedługą historią do końca tego roku.
+Tak, filozofowanie to moja dewiza powoli, jak widać, ale od czasu do czasu nie zaszkodzi, prawda? :)
Ściskam, wingspiker.
Średnio jestem z niego zadowolona i pewnie smęcę takimi rozdziałami, ale cóż, nic nie poradzę, takie uroki tego opowiadania. Ktoś spytał mnie czy coś planuję dalej pisać. Otóż, może i drastyczna informacja dla Was, ale nie. Kończę obecne trzy projekty i znikam na jakiś czas z blogowej sfery. Mały urlop z pewnością mi się przyda i zapewne jeszcze powrócę z jakąś niedługą historią do końca tego roku.
+Tak, filozofowanie to moja dewiza powoli, jak widać, ale od czasu do czasu nie zaszkodzi, prawda? :)
Ściskam, wingspiker.