sobota, 27 lipca 2013

Epizod XXI.

Cieszyłaś się tym ,że i twoja przyjaciółka była szczęśliwa, a bynajmniej na taką wyglądała. Nie zamierzaliście się bawić w gapiów, więc pozostawiliście ową dwójkę i udaliście na dalszy spacer.
 -Cieszę się ,że tu jesteś.-mówi uśmiechając się tym uśmiechem jaki był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla ciebie- Cieszę się, że cię mam, nawet nie wiesz jak bardzo.-dodaje po czym przytula cię do siebie
 -Co cię na takie wyznania zebrało Misiu? Czyżbyś coś przeskrobał?-pytasz śmiejąc się
 -Ja? W życiu.-wtóruje ci- Tak po prostu.-odpowiada, a ty zatapiasz się po raz enty w jego lazurowych oczach. Wie doskonale jak wielką słabość masz do niego i skrzętnie to wykorzystuje.
Następnego dnia Polacy pokonali Kubańczyków trzy do zera wygrywając tym samym swoją grupę. Dnia następnego w półfinale zmierzyli się z reprezentacją gospodarzy, której również nie dali wiele do powiedzenia i pewnie pokonali ją również trzy do zera. Oczywiście bułgarskim kibicom niezmiernie trudno było pogodzić się z porażką i zaczęli gwizdać ,a nawet rzucać przedmiotami przez co siatkarze schodzili z parkietu w eskorcie policji. W życiu czegoś takiego nie widziałaś ani nie doświadczyłaś. W Polsce taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Kiedy myślałaś ,że bardziej szczęśliwych chłopaków nie widziałaś, myliłaś się. Ich radość była jeszcze większa po ostatnim gwizdku sędziego gdy legenda siatkówki Clayton Stanley wyrzucił piłkę poza boisko kończąc tym spotkanie i dając Polakom złoty medal. Byłaś równie szczęśliwa co i chłopaki. Zaraz po dekoracji wręcz przygnał do ciebie cały w skowronkach Kubiak od razu sprzedając ci soczystego buziaka i ściskając. Uwielbiałaś patrzeć na niego tak uradowanego. Po nieudanym sezonie klubowym mając złoty krążek na szyi niemal zapomniał. Po królewskim powitaniu chłopaków na Okęciu korzystając z kilku dni wolnego szatyna wraz z Piotrkiem i Marcinem ze swoimi drugimi połówkami, a także Bartmanem ,który od pewnego już czasu pokazywał się w towarzystwie twojej przyjaciółki spędziliście dwanaście dni na Chorwacji. Wakacje z nimi mogły człowieka przyprawić o niejeden ból brzucha. Niemal codziennie płakałaś przez nich ze śmiechu. Szczerze uwielbiałaś ich towarzystwo i wcale nie dziwiłaś się Michałowi ,że często odwiedzał swoich przyjaciół.
 -Ola, wy tak na poważnie?-pytasz przyjaciółki kiedy chłopaki są pochłonięci zabawami w wodzie ,a wy wylegujecie się na ręcznikach korzystając ze słońca
 -Jak to się mówi, do odważnych świat należy, prawda?-uśmiecha się- Doszliśmy do wniosku ,że można spróbować.
 -To dlatego Zbyszek przenosi się do Rzeszowa?-pytasz unosząc brwi ku górze
 -Między innymi.-uśmiecha się- Jednak i tak nie przebijamy was i waszych zdjęć z Sofii.-śmieje się
 -Jakich zdjęć?-pytasz przerażona.
Jak też podejrzewałaś wasze czułości nie obeszły się bez udokumentowania. Było ich wręcz pełno, zwłaszcza na jednym z popularnych kobiecych serwisów sportowych gdzie redaktorki uznały cię za "jedną z piękniejszych siatkarskich WAGs" ,a także was za "najcudowniejszą parę polskiej siatkówki", a także dość wnikliwie prześledziły historię waszych wspólnych zdjęć, których pojawiło się kilka, a także twojego udziału jako kibic na niektórych. W zasadzie nie przeszkadzało ci to. Wręcz przeciwnie.
Szczerze te wakacje uznajesz za jedne z najlepszych. Jednak jak już w życiu bywa, wszystko co dobre musi mieć swój koniec. Po dwunastu dniach błogiego lenistwa i czerpania z wolnego musieliście wrócić do Polski.
 -Musimy chyba poważnie porozmawiać.
 -Mam się bać?-pytasz jego nad wyraz poważną minę
 -Nie.-kręci głową.-Pamiętasz kilka miesięcy temu coś mi obiecałaś.-uśmiecha się
 -Obiecałam?-marszczysz brwi
 -Jak widzisz niemal dotrwaliśmy do następnego sezonu.
 -To fakt.-przytakujesz mu- Więc co proponujesz panie Kubiak?
 -Proponuję byś porzuciła Rzeszów na rzecz pewnego jakże przystojnego pana i przerzuciła się na Jastrzębie, konkretniej Żory.
 -Rozumiem ,że oferta nie do odrzucenia?-uśmiechasz się
 -Oczywiście. Dodatkową zachętą jest moja wspaniała osoba.
 -I skromna.-śmiejesz się- Myślę jednak ,że zachęta w postaci twojej osoby to wystarczający argument.
 -Czyli się zgadzasz?-w jego oczach widzisz świetliki wyrażające niezwykłą radość.
 -Mam nadzieję ,że dobrze przemyślałeś sobie pomysł by przygarniać pod swój dach wyjątkowo wredną babę.
 -Myślę ,że zaryzykuję.-uśmiecha się i obejmuje cię ramieniem.
Szczerze nie mogłaś się doczekać tego kiedy w końcu dzielące was kilometry zostaną zupełnie zniwelowane. Doskonale wiedział ,że nie zamierzasz w związku z tą sytuacją rezygnować ze swoich zobowiązań. Wiedział jak bardzo ważne jest dla ciebie to co robisz i wiedział też ,że to będzie kosztowało cię parę wyrzeczeń, jednak ty doskonale wiesz ,że chcesz to zrobić. Chcesz bo go kochasz jak nie kochałaś nikogo przedtem i jesteś niemal pewna ,że te wyrzeczenia się opłacą. Po kilku spędzonych wspólnie dniach szatyn powtórnie wyjeżdża do Spały na zgrupowanie poprzedzające Igrzyska Olimpijskie, a przedtem Memoriał Wagnera. Dni mijają ci dość powolnie i nijako. Nie masz w zasadzie nic głębszego do roboty. Następne zgrupowanie masz dopiero w połowie sierpnia, uczelnia rusza od października. Spędzałaś ten czas najczęściej ze świeżo pogodzonymi przyjaciółkami, czy od czasu do czasu wpadałaś do w odwiedziny do rodziców. Po lidze światowej stałaś się zagorzałą kibicką. Wraz z Olą nie miał prawa ominąć cię żaden mecz. Tak też było w przypadku Zielonej Góry do której również się wybrałyście. Chłopaki zagrali świetny turniej pokonując przeciwników dwa razy trzy do zera i raz trzy do jednego. Wszyscy w Polsce widząc ich wyśmienitą formę ostrzyli sobie zęby na medal.
 -Nie będę ci życzyła powodzenia bo my się jeszcze mój drogi zobaczymy.
 -Zobaczymy?-dziwi się
 -Odwiedzę brata przy okazji i ci pokibicuję, no chyba ,że nie chcesz?
 -Ja bym nie chciał?-uśmiecha się- Tylko daj znać jak będziesz na miejscu.
Mniej więcej cztery dni po chłopakach w czteroosobowej ekipie składającej się z pań wyruszyłyście w kierunku Londynu. Miałaś to szczęście ,że twój kochany braciszek pomieszkiwał w okolicach Earls Court na którym chłopaki mieli rozgrywać mecze, a przyszła szwagierka zajmowała się na Olimpiadzie wszelakimi sprawami sportowców.
 -Musisz chyba powiedzieć mamie żeby zbierała pieniądze na następne weselicho.-uśmiecha się Joanna kiedy jedziecie w kierunku olimpijskiego stadionu by zobaczyć ceremonię rozpoczęcia Igrzysk.
 -Czemu tak sądzisz?
 -Nigdy nie widziałam by dwoje ludzi tak bardzo do siebie pasowało. Widać ,że jesteście ze sobą szczęśliwi.
 -Bo tak też jest.-uśmiechasz się
 -Zdecydowanie to widać.-odpowiada- Swoją drogą nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się ,że będziemy rodziną.
 -Też się cieszę. Widać ,że Arek jest z tobą szczęśliwy, więc i ja też jestem.
Kiedy widzisz uradowanych sportowców czujesz dziwne kłucie w sercu. Szczerze im zazdrościsz ,że mają okazję spełnić swoje największe sportowe marzenie. A dlaczego zazdrościsz? Bo ty nigdy nie zdobędziesz medalu Igrzysk Olimpijskich choćbyś bardzo chciała bo karate nie jest i nigdy nie będzie dyscypliną olimpijską. Boli cię to ,ale doskonale wiedziałaś na co się piszesz zaczynając tą przygodę. Mimo wszystko masz ogromną nadzieję ,że choć chłopakom uda się spełnić ich największe marzenia o olimpijskim złocie bo doskonale wiesz ,że ich na nie stać. Całą ceremonią otwarcia jesteś szczerze oczarowana bo była wręcz bajeczna uświetniona przez brytyjskich wybitnych muzyków. Fazę grupową chłopaki kończą na drugim miejscu chociaż mieli ogromne szanse by zakończyć ją na miejscu pierwszym , jednak niespodziewanie ulegli reprezentacji Australii. Po nerwowych oczekiwaniach okazało się ,że na drodze do półfinałów staną im Rosjanie. Było to ogromne wyzwanie. Przyodziana w biało-czerwone barwy wraz z Olą i bratem siedzicie na trybunach Earls Court obserwując batalię o olimpijskie być albo nie być. Z każdym kolejnym przegraną akcją, każdą kolejną pomyłką, każdą kolejną partia nadzieja wśród kibiców gasła. Coś złego stało się z tą drużyną. Nie grali tego co pokazywali chociażby w Sofii czy w Zielonej Górze kilkanaście dni temu. Zagrali słabo i tym samym Rosjanie zniszczyli ich marzenia  o olimpijskim medalu kończąc udział biało-czerwonych na ćwierćfinale tak jak i przed czterema laty. W życiu nie widziałaś ich wszystkich tak bardzo przybitych. Większość z nich miał łzy w oczach. Na hali panowała niemal głucha cisza. Od czasu do czasu było słychać pokrzykujących z radość Rosjan czy ich kibiców. Biało-czerwone Earls Court ucichło i było pełne smutku i goryczy. W tym momencie czułaś jakbyś ty sama przegrała ten mecz. Czułaś się jakbyś ty sama straciła szansę na realizację swoich marzeń.
 -Michał ja...-urwałaś gdy ten podszedł do ciebie bez słowa i po prostu się do ciebie przytulił
 -Nic nie mów.-odparł smutnym głosem ściskając cię. Wiedziałaś ,że nie potrzebne mu są słowa pocieszenia. Wiedziałaś ,że żadne słowa nie będą w stanie poprawić mu humoru. Staliście w ciszy w nieprzerwanym uścisku, a ty gładziłaś wewnętrzną częścią dłoni go po plecach. Najnormalniej w świecie tobie samej zaczęło zbierać się na płacz i czułaś się podle, więc trudno było ci wyobrazić co musi siedzieć w ich głowach. Przez następne kilka dni był zupełnie przygnębiony. Niemal wszyscy z siatkarzy wracali indywidualnie, tak niebieskooki d kraju wrócił razem z tobą. Był zupełnie nie do życia. Czegoś byś nie powiedziała jemu nie pasowało. Miałaś serdecznie dość jego humoru, a raczej jego braku, jednak starałaś się tego nie mówić bo wiedziałaś ,że jest mu okropnie ciężko.
 -Byłam cierpliwa, ale po prostu dłużej tak nie potrafię. Rozumiem ,że jest ci ciężko, ale to nie jest żaden powód by swoją frustrację i wszelkie emocje wylewać na mnie. Nie jestem workiem treningowym. Wiem ,że dla was to ogromna porażka, ale zrozum to co robisz nie jest dobre, wiesz jak ja się czuję kiedy na każde moje słowo odpowiadasz jakby to była moja wina? No właśnie chyba nie wiesz. Więc jak skończysz to daj znać bo wybacz, ale nie zamierzam tego dłużej znosić.-mówisz nieco zdenerwowanym tonem po czym wychodzisz. Czy próbował cię zatrzymać? Wcale. Wkurzona wróciłaś do Rzeszowa. Czy dzwonił? Może raz, ale szybko wycofał się z tego pomysłu. Też byłaś sportowcem, choć trudno było ci wyobrazić sobie co czuje bo nigdy nie przegrałaś walki o olimpijski medal i zapewne nigdy tego nie doświadczysz jednak miałaś serdecznie dość jego zachowania. Znasz go naprawdę długo, a jeszcze nigdy nie był tak obojętny i tak przygaszony. Postanowiłaś po prostu dać mu czas na odreagowanie i przemyślenie tego wszystkiego na chłodno. Od czternastego sierpnia do dziewiętnastego byłaś na krótkim zgrupowaniu kadry. Przez ten czas nawet nie dał znaku życia. Czy byłaś wkurzona? W zasadzie nawet bardzo. Jednak postanowiłaś dać mu jeszcze chwilę choć powoli twoja cierpliwość zmierzała ku kresowi. Potem znowu wyjechałaś na zgrupowanie tym razem o wiele dłuższe, bo zaczynające się dwudziestego szóstego sierpnia kończyło się szesnastego września.
 -Odzywał się?-pyta Ola na śniadaniu
 -Nie i ja też nie zamierzam.-odpowiadasz dłubiąc w talerzu- Niech siedzi w tych Żorach dalej, na pewno mu to pomoże.
 -Zbyszek mówił ,że był w Rzeszowie, pytał o ciebie.
 -I co z tego? Ma przecież mój numer, gdyby chciał zadzwoniłby.-odpierasz podirytowana
 -Zuzia proszę cię, spokojnie. Dla nich to ogromna tragedia, każdy z nich przeżywa to na swój sposób, bo Bartmanie może tego aż tak nie widać, ale Michał bardzo to przeżył przecież wiesz.
 -Wiem to, ale zrozum mnie, to nie było miłe być traktowanym jak piąte koło u wozu. Lepiej żeby sam to sobie przemyślał.-odpowiadasz przyjaciółce
 -Tylko proszę cię, żadnych nerwowych ruchów.
 -Co masz na myśli?-marszczysz brwi
 -Nie zostawiaj go.
 -Kto ci powiedział ,że zamierzam?-pytasz zdziwiona- Owszem, jestem na niego zła, ale nie aż tak.
Dni mijały, a twoja cierpliwość była na zupełnym wyczerpaniu. Kiedy większość w wolne weekendy wracała do domu ty zostawałaś i po prostu trenowałaś dalej i intensywniej. Niemiłosiernie wkurzała cię jego obojętność. Powoli zupełnie przestawałaś go rozumieć. A ponoć to kobiety są trudne do zrozumienia.
 -Nie przesadzasz z tym trenowaniem?-słyszysz barwę głosu na którą aż się wzdrygasz
 -Nie sądzę.-odpowiadasz zupełnie obojętnie
 -Założę się ,że jesteś jedyną osobą tak zapieprzającą tutaj.
 -Nawet jeśli to co z tego? Po prostu chcę być dobrze przygotowana.
 -Perfekcjonistka w każdym calu.
 -Z tego co sobie przypominam nie jesteś moim trenerem, więc bądź tak łaskawy i się odpieprz.-odpowiadasz na co on mierzy cię wzrokiem i po prostu odchodzi z szyderczym uśmiechem na twarzy. Ten weekend mija ci jeszcze wolniej aniżeli pozostałe. Wydawało ci się ,że nigdy nie minie. Powoli też traciłaś nadzieję ,że szatyn się w końcu odezwie. Jednak ty szłaś w zaparte. Nie zamierzałaś pierwsza się odzywać bo jednak nie ty powinnaś przepraszać pierwsza.
 -Mam dla ciebie newsa.
 -Wal śmiało i tak nie mam nic ciekawszego w życiu do roboty.-odpowiadasz z przekąsem
 -Widziałam się z nim.
 -I co z tego?-wzruszasz obojętnie ramionami
 -Jest mu przykro.-odpowiada
 -I kazał ci to powiedzieć?-prychasz- Ja nie zamierzam się do niego odzywać pierwsza jeśli o to chodzi. Numeru nie zmieniłam ani nie wyjechała do Uzbekistanu tylko do Starej Wsi*.
 -Ty zawsze taka uparta jesteś? Ja na twoim miejscu już dawno bym się złamała.
 -Ja to ja, ty to ty. Niech się troszeczkę potrudzi.-odpowiadasz beznamiętnie.
Jak też postanowiłaś tak też zrobiłaś. Nie odezwałaś się do niego ani słowem i w zasadzie on też się nie odzywał. W zasadzie nie nie wiedziałaś dlaczego to robił. Nie myślał chyba ,że to ty będziesz przepraszać, a jeśli tak to się przeliczył. Obydwoje mieliście cholernie trudne charaktery i właśnie w tym momencie to wyszło na wierzch. Obydwoje niezwykle uparci i obydwoje jeszcze bardziej dumni i żadno nie potrafiło schować dumy do kieszeni i wykonać ruchu. Z resztą nie sądziłaś byś to ty była winna całej tej sytuacji. Czy było ci przykro? Można chyba tak powiedzieć. Było ci przykro ,że nie potraficie się do siebie odezwać. Było ci przykro ,że był tak obojętny. Przez ostatnie dni chodziłaś wściekła jak osa. Oczywiście nie uszło to uwadze twojemu znienawidzonemu byłemu trenerowi przygotowania.
 -Słoneczko, złość piękności szkodzi.-dodaje z przekąsem
 -Jeszcze raz mnie tak nazwij ,a wcisnę ci to "słoneczko" z powrotem do gardła.-odpowiadasz wściekła
 -Złotko, spokojnie.-odpowiada ,a ty po prostu nie wytrzymujesz. Dostaje od ciebie w twarz tak siarczyście ,że niemal od razu ląduje na ziemi.
 -Jeszcze raz spróbuj zbliżyć się do mnie na choćby metr to obiecuję ci gnoju, dostaniesz o wiele mocniej.-syczysz wściekła po czym wychodzisz z sali.
Miałaś głęboko w poważaniu czy poleci poskarżyć się trenerowi czy też nie. Nie mogłaś znieść dłużej jego parszywej, zalecającej się do ciebie twarzy. Najchętniej byś go rozszarpała jednak w ostateczności się powstrzymałaś choć było to dla ciebie nie lada wyzwaniem.
 -Nie wiem co mu zrobiłaś, ale jesteś cudowna.-mówi radośnie Ola dosiadając się do ciebie na kolacji
 -Nie bardzo wiem o co chodzi.
 -Nie wiesz?!-pyta- Bartek poszedł na skargę do trenera bo ktoś mu obił twarz, a w ostateczności został zwolniony.
 -Dlaczego zakładasz ,że to ja?-pytasz zupełnie spokojnie
 -Bo go nienawidzisz, a ostatnio chodzisz wściekła ,więc wystarczyło by cię sprowokować.
Zdecydowanie za dobrze cię zna. W zasadzie powinnaś zrobić to wcześniej. Miałabyś go prędzej z głowy, chociaż obawiałaś się co też może strzelić mu do głowy bo chcąc nie chcąc także mieszkał w Rzeszowie, a na twoją przeprowadzkę gdziekolwiek się raczej nie zanosiło. Szesnastego września zmordowana zarówno porannym treningiem jak i samą podróżą wracasz do Rzeszowa. Dalej emocje w tobie wręcz buzują. Jak na domiar złego podczas wyciągania walizki ta spada ci na nogę czego nie przeoczasz siarczystym przekleństwem po którym słyszysz cichy chichot. Doskonale wiesz do kogo należy. Już wiesz ,że nie będzie to łatwa rozmowa jeśli w ogóle to będzie rozmowa.
_______________________________________________________________
Co do '*' która się pojawiła w tekście, nie jest to przypadek. W Starej Wsi zjeżdża się reprezentacja karateków, nie chciałam żebyście pomyśleli ,że to jakaś pomyłka. Tak wiem, przyśpieszam akcję, ale tak sobie założyłam i chcę się tego trzymać. Teraz za bardzo przyśpieszania nie będzie chociaż kto wie co wymyślę.
A teraz wspomnień czar ,czyli przypomnijmy sobie dość nie dobrze kojarzące się nam londyńskie IO:



Przeeeeeeepraszam, nie potrafiłam się zdecydować! :D
Ściskam, wingspiker.
PS. Wiem ,że obiecałam rozdziały co dwa dni, nie wiem jednak jak będzie z następnym gdyż sprawy osobiste zmusiły mnie do wyjazdu. Postaram się dotrzymać słowa, jednak musicie zrozumieć jeśli będą jakieś 'obsuwy' w ich dodawaniu bo sytuacja nie jest łatwa, a ja też nie chcę się tutaj nad tym rozwodzić. Więc z góry przepraszam za wszelkie niedogodności.

22 komentarze:

  1. Troche się skomplikowało , ale wierze , że się pogodzą :D
    Co do opóznień to się nie przejmuj , będziemy cierpliwie czekać
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, niby pokłócili się o takie coś, a jednak uparci są, i żadne nie odezwie sie, ale chyba jeden z ktosiów już przełamał się i sie ciesze :) i wgl dobrze że tego Bartka zwolnili, i dobrze że dostał, bo już do zniesienia nie był.
    super rozdział, pozdrawiam ;*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę z obrotu spraw z Bartkiem, należało mu się. Co do tej dwójki to są nieźle uparci. Opóźnieniami się nie przejmuj, wiadomo, że nie zawsze znajdzie się czas, a jednak pisanie wymaga trochę czasu i serca. Czekamy na nowy. :)

    Zapraszam na jedenasty, ostatni już rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Zapraszam i całuję,
    camilla. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, a nie chciałabym dodać czegoś nie wartego dodania :)

      Usuń
  4. Ale z nich uparciuchy! Masakra jakas!!! :D ale przejdzie im predzej czy pozniej :D
    Londyn..ehhh pamiętam to jak dzis :((

    OdpowiedzUsuń
  5. Komplikuje się, ale to dobrze, bo inaczej opowiadanie nie miało by sensu. Szczerze, to brakowało mi takiego czegoś. Historia jest na prawdę świetna, lekkość twojego sposobu pisania jest cudowna. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i ciekawa jestem kto tym razem odwiedził Zuzannę. :)
    Pozdrawiam Kasia :*
    Zapraszam do mnie http://uczuciowyblok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, dziać się od czasu do czasu też coś musi :)

      Usuń
  6. o tak, w końcu Bartek ma za swoje, a niech sobie nie myśli, że mu wolno :p
    trudny charakter? straszny uparciuch? hmm.... skąd ja to znam :p ale cieszę się, że w końcu jedno się przełamało, bo jak się domyślam to właśnie śmiech Michała?. :)
    czekam na następny :) a opóźnieniem się nie przejmuj :)
    pozdrawiam sassy :) i zapraszam do siebie
    http://serca-kolysanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :P Uwierz, ja też to znam, wyśmienicie :) Tego już nie zdradzę :)

      Usuń
  7. Muszą być razem, ale ta nasza Zuza ale i Michał zdaje się, że nie lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że szybko się pogodzą, obydwoje sa strasznie uparci.
    A Bartek nareszcie dostał za swoje ;)
    Pozdrawiam Paula :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha! Mnie tam się ten ich foch podoba :D Nareszcie coś się popsuło, a nie tylko się do siebie szczerzą C:
    A Bartkowi się nareszcie dostało i dobrze!
    Ciekawie kim jest ta chichocząca osoba...
    Weny życzę i czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Uparciuchy z nich ! Ale myślę, że taki foch był im potrzebny, żeby nie było już tak kolorowo ;) Mi się podoba :) A Bartek nareszcie dostał w mordę ! ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś się między nimi zepsulo ale mam nadzieję ze wszystko będzie dobrze. Mysle ze to wlasnie dniach Michala i wreszcie poważnie porazmawiaja, powyjasniaja sobie sprawy i będą razem :D zapraszam także do mnie- remember-onelife.blogspot.com Moje nowe, pierwsze opowiadanie siatkarskie. Cieszyla by się, zesli bys czytala i komentowala. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego już nie zdradzę czy będzie czy też nie ;)

      Usuń
  12. Jakie kochane to wszytko jest. Dobrze, że wielki pancio trener dostał za swoje. Obrażanie na siebie jest dobre. Śmieszne była ta końcowa akcja z walizką. Dobrze, że się pogodzą znaczy mam taką cichą nadzieję.
    Zapraszam do siebie na nowy rozdzial

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń