-Widziałaś gdzieś może Bartmana?-pyta pojawiając się obok ciebie Misiek
-Właściwie to ... tak.-odpowiadasz
-A zdradzisz mi gdzie?
-Nie jestem pewna czy aby na pewno chcesz wiedzieć.-śmiejesz się
-A co leży nachlany w trzy dupy w rowie?-pyta ,a ty wręcz nie możesz powstrzymać śmiechu
-Aż tak źle nie jest.-mówisz siadając naprzeciwko niego pozbawiona towarzystwa na śniadaniu. Kiedy opowiadasz mu o widoku jaki zastałaś rano jest równie zdziwiony co ty, choć i może jeszcze bardziej.
-Ja rozumiem ,że my ten teges, ale że oni?
-Albo któreś było zdrowo napite, albo ja nie wiem.-śmiejesz się- Innego wytłumaczenia nie widzę.
-Ja też nie.-odpowiada- A przecież żadne z nich nawet słowem nie wspomniało o drugim. Jedynie w Hiszpanii coś o niej wspomniał, ale potem stwierdził ,że przerzuca się na Polę.
Pochłonięcie w rozmowie nawet nie zauważacie kiedy na stołówkę wpada wyglądający na niewyspanego atakujący. Odbiera swoją porcję po czym przysiada się do was witając się i ziewając przy tym. Obydwoje ledwo powstrzymujecie się od wybuchnięcia śmiechem czego Bartman nawet nie zauważa bo niemal przysypia. Po jakichś dziesięciu minutach do pomieszczenia wchodzi również Ola ,który wygląda o wiele lepiej aniżeli atakujący. Wita się z wami po czym zajmuje miejsce obok ciebie. Nie zachowują się z Bartmanem jakby spędzili ze sobą noc. Tradycyjnie już wymieniają się jedynie uszczypliwymi komentarzami. Zupełnie nie wzbudzali waszych podejrzeń, a ciebie i tak ciekawość zżerała od środka. Ledwo powstrzymywałaś się od wypalenia jakiegoś pytania. Jednak nie zamierzasz o nic pytać. Czekasz na to by sama ci powiedziała co ich łączy. Po śniadaniu już tradycyjnie rozchodzicie się na trening. Po dwugodzinny męczarniach na hali ledwo żywe docieracie do pokoju. Jakimś cudem zwlekacie się na stołówkę po czym po blisko godzinnej przerwie udajecie się na siłownię. Bartek w twoim stosunku nie jest już taki miły. Nie dość ,że dostałaś dwa razy więcej ćwiczeń aniżeli Ola, to jeszcze pilnował cię na każdym kroku dając największe z możliwych obciążeń. Kiedy mniej więcej w połowie twoje kolano ,które miałaś kontuzjowane okropnie dawało ci się we znaki i chciałaś przerwę on ci nie pozwalał.
-Trzeba było się nie skarżyć Tomaszewskiemu.-uśmiechnął się perfidnie- A teraz do pracy gwiazdo.
-I teraz będziesz się na mnie mścił za to ,że jesteś taki a nie inny? O nie.-odpowiadasz po czym z ogromnym bólem i grymasem bólu schodzisz na bok i siadasz na ławce.
-Wracaj do treningu.-warczy
-Nie zamierzam.-odpowiadasz co powoduje u niego wybuch wściekłości
-Albo wracasz do cholery do treningu albo inaczej się będziemy bawić.
-Grozisz mi?-pytasz
-A co naślesz na mnie swojego siakarzynę?-prycha- Bardzo się boję. Nawet nie wiesz z kim zaczęłaś. A dla twojej wiedzy on cię nie obroni w Rzeszowie.-dodał po czym wrócił do koordynowania twojej przyjaciółki która z wyraźnym strachem w oczach przyglądała się całemu zdarzeniu. Z ogromnym bólem i niemal łzami w oczach powoli kierujesz się w kierunku gabinetu kadrowego fizjoterapeuty. Pan Leszek zaniepokojony stanem twojego kolana za kilka chwil po wykonaniu telefonu dostarcza cię do pobliskiego szpitala w celu zrobienia szczegółowego badania. Okazuje się ,że i tak masz ogromne szczęście. Masz uszkodzoną łąkotkę, jednak nie wymagającą usunięcia. W duchu przeklinasz winowajcę swojej kontuzji. Lekarz dokładnie unieruchamia obolałe kolano licznymi tejpami. Przez następne trzy tygodnie treningi masz z głowy. Zostajesz jednak na zgrupowaniu, masz rozpocząć delikatną rehabilitację z lekarzem kadrowym ,którą kontynuować będziesz w Rzeszowie. Nie uśmiecha ci się to wszystko, ale wiesz ,że nie możesz wyjechać ze Spały bo to oznaczałoby ,że nie widziałabyś się z szatynem o wiele dłużej. Ze szczelnie zaklejonym kolanem wracasz do ośrodka tuż po kolacji. Jakoś wdrapujesz się na drugie piętro na którym znajduje się twój pokój. Wykładasz się na łóżku po czym włączasz pierwszy lepszy film. Jednak twój spokój nie trwa za długo bo słyszysz pukanie do drzwi i za chwilę pojawia się obok ciebie dobrze znana ci postać.
-I co znowu narobiłaś?-pyta niebieskooki siadając tuż obok
-A skąd wiesz?
-Olka mówiła na kolacji. Bo już miałem cię szukać.-odpowiada
-Muszę podziękować mojemu fantastycznemu trenerowi przygotowania fizycznego.-dodajesz z przekąsem
-Znowu mam mu obić twarz?
-Wydaje mi się ,że już mu wystarczy.-śmiejesz się opierając głowę o jego ramię.
Przez następne kilkanaście minut nie rozmawiacie w zasadzie o czymś konkretnym. Możecie rozmawiać o najbardziej błahych sprawach ,a i tak wasza rozmowa będzie się kleić. Po cichu nie mogłaś się doczekać dnia w którym wreszcie nie będą dzielić was te setki kilometrów, kiedy nie będzie widywać się raz na jakiś czas, kiedy w końcu będzie się mieć na co dzień i będzie blisko. Nie ma chyba dnia byś nie marzyła by budzić się co dzień tuż obok niebieskookiego, by na co dzień czuć jego ciepło, jego bliskość. Szczerze uwielbiałaś jak bawił się kosmykami twoich włosów, uwielbiałaś w jaki sposób na ciebie patrzył, w jaki się uśmiechał, uwielbiałaś w nim wszystko.
Po ponad godzinie szatyn musiał iść na trening jednak obiecał wpaść wieczorem. Twój spokój nie potrwał za długo gdyż znowu zburzyło go pukanie do drzwi. Tym razem do pokoju wpadła Ola. Przez pół godziny gadała jak najęta nie dając ci dojść do słowa wyzywając od najgorszych palantów całą rasę męską.
-Michała w to nie mieszaj.-mówisz rozbawiona jej słowami.
Mimo to dalej kontynuuje wywód na temat ich zbytniej bezpośredniości, egoistycznej postawy i tym podobnych cech. Nie musiała mówić imienia osobnika ,który spowodował u niej przypływy tak negatywnych emocji w kierunku rasy męskiej. Doskonale znałaś powód ,który miał w tym wypadku metr dziewięćdziesiąt osiem wzrostu do którego wzdychała większość kobiet w kraju.
-Pokłóciłaś się z Bartmanem?-pytasz nie mogąc już znieść jej wywodów na co ona patrzy na ciebie zdziwionym wzrokiem
-Skąd wiesz?-pyta
-Widziałam dzisiaj rano chyba trochę za dużo. Może dlatego.-odpowiadasz
-O matko...-urywa strzelając się w głowę- Naprawdę widziałaś?
-Raczej sobie tego nie wymyśliłam.-mówisz- Was coś łączy?
-W zasadzie to.. nie wiem.-wzrusza ramionami
-Jak to nie wiesz?
-On jest trudnym człowiekiem jeśli chodzi o te relacje. Nawet bardzo. Nie znam faceta ,który by mnie tak bardzo wkurzał.
-I pewnie nie znasz drugiego takiego ,który by cię tak pociągał?-ciągniesz na co ona kiwa twierdząco głową. -Długo to trwa?
-Nie wiem. Może z klika miesięcy.-odpowiada beznamiętnie
-Ale wy zamierzacie..
-Nie oszukujmy się, my we dwoje nigdy nie stworzymy związku takiego jak wy z Michałem. Nas nie łączą inne relacje.
Jesteś zupełnie zaszokowana tym co ci powiedziała. Po kim jak po kim nie spodziewałaś się po niej tego rodzaju zażyłości z mężczyzną. Po niej ostatniej mogłaś się tego spodziewać. Ta informacją cię zastrzeliła. Dosłownie i w przenośni. Nie wiedziałaś nawet co powiedzieć i jak się zachować w takiej sytuacji. Widziałaś ,że jej również nie za koniecznie pasuje rozmawianie o tym. Mimo głębokiego szoku nie poruszasz tego niewygodnego dla przyjaciółki tematu. Dopiero po dwudziestej opuszcza twój pokój prosząc byś nikomu nie mówiła o tym co widziałaś mijając się z szatynem w drzwiach.
-Wszystko w porządku?-pyta wyraźnie ci się przyglądając na co ty kiwasz głową, ale widzisz ,że go to wcale nie przekonało- Przecież widzę.
Po głębszym oddechu opowiadasz mu z dokładnymi szczegółami to co wydarzyło się popołudniem na siłowni. Z trudem kończysz swoją opowieść z drżącym głosem. Wyraźnie widzi ,że się boisz więc zamyka cię w swoim szczelnym uścisku.
-Nie pozwolę żeby ci coś zrobił.-mówi cicho całując cię w czubek głowy- Jak tylko wrócę z Japonii zabieram cię do siebie.
-Ale..
-Żadnego ale.-uśmiecha się- Potem na święta cię odstawię do domu, więc bez dyskusji mi tu.
Przy nim czułaś się o wiele bezpieczniej. To mogło wydawać się dość kuriozalną sytuacją. Mistrzyni Europy w karate obawiała się ,że ktoś może jej zrobić krzywdę. Na macie potrafiła pokonać najgroźniejsze przeciwniczki, a teraz siedziała przestraszona w ramionach swojego ukochanego. Bałaś się co się może wydarzyć przez następny miesiąc. Bałaś się bo jego nie będzie przy tobie, będziesz sama w Rzeszowie. Nie wiedziałaś do czego zdolny może być blondyn, więc ten strach tylko się potęgował. Następne dni mijały niesamowicie szybko przez co nim się zorientowałaś nastał dwunasty listopada jaki był dniem wyjazdu zarówno chłopaków jaki twojego ze Spały.
-Bez kwalifikacji nie wracaj.-uśmiechasz się
-Miło ,że mam wsparcie.-śmieje się
-No muszę cię jakoś zmotywować.-mówisz po czym po chwili dodajesz- Będzie mi cię brakować i to okropnie.- za chwilę lądujesz w miśkowych ramionach. Najchętniej tkwiłabyś w nich w nieskończoność, ale słyszysz jak reszta zawodników pogania szatyna. Jeszcze raz życzysz mu powodzenia i składasz pocałunek na jego ustach. Mniej więcej za jakieś pół godziny wraz z przyjaciółką jesteście w drodze powrotnej do Rzeszowa. W okolicach jedenastej jesteście już na miejscu. Resztę dnia spędzasz dość leniwie na błogim nic nie robieniu. Przez następne dni nie narzekałaś na nudę. Dzielnie znosiłaś zabiegi na kolano, a także zajęcia z fizjoterapeutą. Zaznałaś też wreszcie prawdziwego studenckiego życia pełnego wykładów, ćwiczeń i zaliczeń. Ledwo wyrabiałaś na zakrętach choć teoretycznie nie powinnaś obciążać nogi. Dość często rozmawiałaś z niebieskookim mimo różnicy czasowej. A już od dwudziestego dnia listopada zagorzale kibicowałaś chłopakom ,którzy zaczynali zmagania o olimpijską przepustkę. Mecze o drugiej w nocy nie stanowiły dla ciebie większego problemu bo i tak słabo spałaś. Ucieszył cię fakt wygranej z reprezentacją, a jeszcze bardziej dobry mecz w wykonaniu zawodnika z numerem trzynaście na koszulce. Następnego dnia chłopaki mierzyli się z reprezentacją Serbii. Po przegranym pierwszym secie następne padły łupem Polaków. Każdy mecz ogromnie przeżywałaś, nie inaczej było tym razem gdy przy stanie dwadzieścia dwa dwadzieścia trzy szatyn z numerem trzynaście poszedł do końca za piłką lądując w stolikach sędziowskich. Po setce mikrozawałów po zaciętej końcówce udało im się zwyciężyć. A ku twojej uciesze najwartościowszym zawodnikiem został właśnie Michał.
-Jeszcze jedna taka obrona i będę mieć zawał.-śmiejesz się gdy tylko zaczynacie rozmowę
-Chociaż wygraliśmy.-dodaje ze śmiechem
-I oby tak dalej. Ładnego misia dostałeś.-odpowiadasz
-Jak dobrze będziesz kibicować to dostaniesz w spadku.-szczerzy się
-Jakiś ty łaskawy.-odpowiadasz śmiejąc się.
Rozmawiacie jeszcze przez co najmniej godzinę dopóki szatyn nie musi iść na obiad ,a potem rozruch. Żegnasz się z nim po czym po chwili wychodzisz z mieszkania i udajesz się na zabiegi do pana Leszka. Był zapewne starszy aniżeli twój ojciec ,ale niezwykłe sympatyczny. I do tego był ogromnym fanem siatkówki. Potrafił o niej mówić godzinami. Dzisiaj przypadł ci zaszczyt słuchania jego zachwytów nad zwycięstwem nad Serbią.
-A obrona Kubiaka? Fantastyczna!-zachwycał się- Musisz być dumna.-dodaje wprawiając się w zdziwienie- Ja to bym nie wiedział ,ze wy razem jesteście, ale moja córka się interesuje takimi rzeczami i się ostatnio podzieliła.-dodał z uśmiechem
-I jestem. Mam nadzieję ,że wrócą z kwalifikacją.-odpowiadasz
-A to nie ma opcji ,że nie. Inaczej mogą nie wracać.-śmieje się- Pozdrów ich tam ode mnie.-przytakujesz głową. Za chwilę cierpliwie znosisz rehabilitację i masaż obolałej nogi gdy do pomieszczenia wchodzi znienawidzony blondyn. Mierzy cię wzrokiem po czym ucina sobie rozmowę z twoim fizjoterapeutą. Nie słyszysz wszystkiego, jedynie pojedyncze słowa. Za chwilę blondyn wychodzi ,a pan Leszek powraca do poprzednich czynności. Przez następną godzinę zdąży opowiedzieć ci dosłownie wszystko o swojej córce. Również trenowała karate i ku twojemu zdziwieniu razem z tobą. Byłaś w głębokim szoku gdy okazało się ,że ten jakże sympatyczny człowiek jest ojcem tak bezdusznej istoty jaką była Monika. Koło szesnastej opuszczasz jego gabinet po czym w drodze powrotnej do domu robisz małe zakupy. Przyrządzasz jaką kolację i siadasz z talerzem jedzenia na kanapie oglądając przy tym serwis informacyjny. Gdy kończysz konsumpcję bierzesz laptopa i siadasz z nim na kolanach przeglądając przeróżne strony internetowe od portali społecznościowych poczynając na serwisach sportowych kończąc. Po jakiejś godzinie znużona odpalasz pierwszy lepszy film. Może komedia romantyczna nie jest jakimś wybitnym arcydziełem, ale bynajmniej zajmuje ci wolny czas. Do szatyna nie zadzwonisz bo u nich jest środek nocy, Ola jest na rodzinnym spędzi ,a Pola uczy się na zaliczenie. Z tych powodów decydujesz się na samotny wieczór w akompaniamencie filmów. Po dwudziestej z minutami twój spokój zostaje zburzony przez pukanie do drzwi. Nie spodziewasz się nikogo. Odpowiedzi kim jest owa osoba nie uzyskujesz również gdy spoglądasz przez wizjer gdyż jest on zasłoniony. Nie wiele myśląc uchylasz delikatnie drzwi i zamierasz. Próbujesz je powtórnie zamknąć, ale owa osoba ci to uniemożliwia. Wchodzi do środka, a ty stoisz jak sparaliżowana przy ścianie w korytarzu.
-Co tutaj robisz?!-wyduszasz z siebie na co on odpowiada jedynie parszywym uśmiechem.-Wyjdź stąd.-podnosisz ton głosu
-Bez nerwów słoneczko...-dodaje z nieprzerwanie perfidnym uśmiechem jawiącym się na jego twarzy. Jesteś przerażona. Nie wiesz co robić, a najgorsze nie wiesz co zrobi on. Przełykasz ślinę w oczekiwaniu na to co zrobi. Kątem oka szukasz telefonu, którego jak na złość nie masz w kieszeni.
_________________________________________________________
Osobnika na końcu rozpoznacie bez większych problemów. Wystarczy chwilka dedukcji. Rozdział napisany jeszcze w czerwcu, za wszelakie pomyłki, błędy itp. przepraszam, a także za jego nijakość. Pocieszę ,że następne będą o niebo lepsze :)
Ściskam, wingspikerr.
PS. Następny niebawem :) A tymczasem zostawiam Was ze wspomnianą w rozdziale akcją Michała:
Czytasz? SKOMENTUJ, nie wiesz jak to cholernie motywuje!
PS2. Zapraszam tutaj, na zupełną nowość ;)
PS2. Zapraszam tutaj, na zupełną nowość ;)
no i jak kurde Bartek powiedział tak zrobił, bo na 100 procent to on jest na końcu rozdziału.
OdpowiedzUsuńnie wiem co on zrobi, ale myślę że dobrze to się skończy. super rozdział, czekam na nowy :)
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
http://siatkarskielovestory.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńBoże, co z jest z tym człowiekiem nie tak! Nie może znaleźć innego zajęcia, niż gnębienie Zuzy? O matko, nieziemsko mnie irytuje! Mowa oczywiście o Bartku, bo to on jest na końcu rozdziału, o ile dobrze wszystko poukładałam sobie w głowie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, ale to naprawdę z chęcią obiłabym mu twarz, jak to już ostatnio mówiłam.
Zbyszek i Ola to trochę dziwna sprawa, nie umiem tak naprawdę zrozumieć o co chodzi z ich relacją. Rozumiem, że może oboje nie są jakimiś najbardziej uczuciowymi ludźmi na świecie, ale... Chciałabym, żeby przynajmniej spróbowali stworzyć normalny związek.
Zuzka i Misiek jak zwykle przecudowni, co tu wiele mówić :)
Buziaki! :*
http://nad-przepasciaa.blogspot.com/
Zobaczymy kto to taki :)
UsuńŚciskam :*
To Bartek na 100%..boję się o Zuzę..masakra :/
OdpowiedzUsuńZbyszek i Olka? Coż...w końcu się w sobie zabujają :D
Zobaczymy :)
UsuńCholera, ten Bartek jest nieprzewidywalny ! Aż boję się, co może zrobić Zuzi ;c Mam nadzieję, że uda jej się jakoś wypieprzyć go z mieszkania. Wiedziałam ! Normalnie wiedziałam, że u Oli jest Bartman ! :D Ja tam nie widzę nic złego w ich relacjach ;p Skoro oni tego chcą, to czemu nie ? :) Nie każdy musi być taką idealną parą jak Zuza i Misiek :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na coś nowego, siatkarsko-szczypiorniakowego : http://znokautowane-uczucia.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Kto to taki i co zrobi Zuzia, okaże się :) Chętnie zajrzę ;)
UsuńŚciskam :*
Bartek jest zły...
OdpowiedzUsuńRozdział fajny :)
Dziękuję ;)
UsuńBartek zmienił się z natrętnego na przerażającego. Zastanawia mnie jeszcze do czego jest zdolny...
OdpowiedzUsuńKrótki ale fajny rozdział. Pozdrawiam Kasia :))
Dziękuję, zobaczymy ;)
UsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły:
OdpowiedzUsuńsiatkarskielovestory.blogspot.com :)
już zaglądam :)
UsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły:
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com :)
już patrzę :)
Usuńnie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://mierzwysoko.blogspot.com/
Pozdrawiam
W wolnym czasie, wpadnę ;)
UsuńBartek.. niech się odczepi . ;/
OdpowiedzUsuńPoza tym boski !:)
Dzięki :)
UsuńOla-Bartman powiadasz? Nie mam nic przeciwko! Tylko boje się o Zuzę, Bartek staje coraz bardziej nieobliczalny. Czekam na next!
OdpowiedzUsuńZapraszam na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com, gdzie doszliśmy do punktu kulminacyjnego, oraz na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com, gdzie wyszło na jaw kim jest Bartosz.
całuję. ♥
Ano mówię, co z tego wyjdzie szczerze mówiąc nie mam pojęcia :)
UsuńJuż zaglądam! :)
Panie Bartek, takim zachowaniem pan nic nie wskórasz! Jak mnie denerwują takie mściwe mendy ;/ Wiedziałam, że będzie chciał się odegrać, ale w taki sposób? Aż drętwieje na myśl, że to prawdopodobnie on pojawił się w mieszkaniu Zuzki. Cholera jedna!
OdpowiedzUsuńHahaha, no nie powiem, w ogole nie spodziewalam sie Bartmana w ich pokoju. Kto sie czubi ten sie lubi - dlatego po cichu kibicuję Zibiemu i Oli ;))
Pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
Nie ty jedna chyba :D
UsuńŚciskam.
http://beach-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nasz nowy projekt. Tym razem akcja toczy się wokół plażówki.
Pozdrawiamy, Pepe and Bunn. :)
PS. Świetny rozdział, jak i cały blog ;)
Jak znajdę czas to wpadnę ;)
Usuńjuż zaglądam :))
OdpowiedzUsuń