-Powiesz mi co się stało? Bo z tego co pamiętam jutro masz ślub.-przerywasz ciszę
-Ślubu nie będzie.-odpowiada wbijając wzrok w stolik
-Jak to?-dziwisz się
-Trochę się pokłóciliśmy.-mierzysz go spojrzeniem po czym dodaje- Nawet bardzo. Stwierdziliśmy ,że damy sobie jeszcze pół roku na wstrzymanie z tym ślubem.
-Może i lepiej, chociaż będziecie pewni tego wszystkiego. Zobaczysz, pogodzicie się.
-Mam nadzieję Zuziek.-uśmiecha się blado
-Kochasz ją?-pytasz
-Najbardziej na świecie.-odpowiada bez zastanowienia
-To zrób wszystko by za te pół roku była twoją żoną.
-O niczym innym nie marzę.-dodaje- Jednak mama miała rację.
-W czym?-mrużysz oczy
-Jak się kogoś kocha można się z nim kłócić milion razy, rozstawać drugi milion, a i tak się wróci.-mówi, a tobie wydaje się ,że nieświadomie i tobie dał radę.- My odwołaliśmy, a ty pewnie już kieckę kupiłaś i wszystko, a teraz będziesz musiała wszystko odwoływać.
-Daj spokój, ważne żeby ta decyzja pomogła wam. Z resztą, tak nie miałabym z kim pójść...-urywasz przyciągając kolana do siebie
-To teraz ty się będziesz tłumaczyć.-przysiada się tuż obok. Twoja historia nie należy do najprzyjemniejszych i najchętniej w ogóle byś o tym nie mówiła ,jednak wiesz ,że twój brat zrozumie cię doskonale. Gdy kończysz widzisz ,że jest w niemałym szoku. Z resztą ty sama dalej w nim po części jesteś. Obydwoje jesteście w nie najlepszych humorach, więc wieczór umilacie sobie szklaneczką whisky.
Każdy kolejny dzień wydaje ci się taki sam. Tak samo szary i bez jakiegokolwiek wyrazu. Nawet spotkania z przyjaciółkami czy wyjścia do klubów nie sprawiają ci żadnej przyjemności. W zasadzie nic nie sprawia ci przyjemności. Nawet karate które było twoją odskocznią od problemów życia codziennego i dawała ci tyle przyjemności nie jest już takie samo. Nic bez niego nie jest dla ciebie takie samo. Co noc gdy zamykasz oczy masz go przed oczami. Masz przed oczami jego cudowny uśmiech. Masz przed oczami to jak bardzo byliście szczęśliwi. Masz przed oczami największe szczęście, a zarazem przekleństwo. I chyba dlatego to wszystko tak bardzo cię boli. Czas leczy rany? Nie w twoim przypadku. Potęguje on tylko ten ból. Potęguje tą tęsknotę. Zarazem za nim tęsknisz, a zarazem nie masz najmniejszej ochoty go widzieć na oczy. Jednocześnie kochasz i nienawidzisz. Co poranek zadajesz sobie to samo pytanie. Dlaczego to musiało się stać? Miało być tak pięknie. Byliście ogromnie szczęśliwi i wszystko to nagle runęło w gruzach. Nie ma już was, przynajmniej dla ciebie. Potrafisz go zwyzywać od najgorszych, a potem masz przed oczami cudowny sposób w jaki się od ciebie uśmiechał i miękniesz. Jesteś pełna sprzeczności, jednak jednego jesteś pewna. Nie wybaczysz mu tego. Choćby nie wiesz jak bardzo cię błagał nie zrobisz tego. Choć kochasz go najbardziej na świecie to zrobił co największe świństwo z możliwych. Poniekąd zabił twoje uczucia. Zniszczył w jednej chwili to wszystko co było między wami. Myślałaś ,że to mężczyzna z którym będziesz gotowa spędzić resztę życia. No właśnie, myślałaś. Wiele rzeczy myślałaś, a w rzeczywistości było diametralnie innych. Po tym wszystkim nie byłaś tą samą osobą. Nie uśmiechałaś się tak często, w zasadzie nie robiłaś tego w ogóle. Nie byłaś tą wiecznie uśmiechniętą i optymistycznie nastawioną do życia blondynką. Twoje życie zupełnie straciło sens. Sama dziwiłaś się sobie ,że jeszcze ktokolwiek z tobą wytrzymuje. Starałaś się funkcjonować normalnie, ale nie potrafiłaś. Przed oczami cały czas miałaś jego i za nic nie mogłaś go wyrzucić. Ile razy przeglądałaś wasze wspólne zdjęcia i ile razy wylewałaś przy tym co najmniej morze łez. Byłaś cieniem samej siebie.
-Zuzia, tak nie można.
-Nie umiem inaczej, przepraszam.-odpowiadasz łamiącym się głosem
-Kochanie, wiem ,że to jest cholernie trudne, ale musisz starać się choć trochę żyć normalnie, nie możesz siedzieć do końca życia użalając się nad sobą.
-Ty na moim miejscu skakałabyś z radości?-pytasz spoglądając na rodzicielkę- Tak też myślę. O kimś takim nie można zapomnieć o tak, nie wiem nawet czy się da.
-Nie da się złotko, a wiesz dlaczego? Bo go kochasz, ale to pewnie już wiesz. Proszę cię jednak, spróbuj być sobą, musisz stanąć na nogi. Wiem ,że to prawdopodobnie najgorszy okres w twoim życiu ,ale masz wsparcie w nas czy Poli i Oli, dasz radę.
Jej słowa były zdecydowanie dla ciebie krzepiące. Choć dalej okropnie cierpiałaś chciałaś choć w małym stopniu wziąć się w garść. Nie siedziałaś już na okrągło w domu. Więcej wychodziłaś, więcej się uśmiechałaś choć był to często uśmiech przez łzy, po prostu żyłaś bardziej. Wszyscy twoi bliscy byli zadowoleni ,że ich starania w końcu zaczęły procentować. Co z siatkarzami? Nie utrzymywałaś z nimi niemal żadnego kontaktu. Zakończyłaś je niemal w tym samym czasie co twój związek z szatynem. Od czasu do czasu mijałaś tylko na klatce Nowakowskiego ,który choć często chciał porozmawiać ty nie chciałaś. Zdarzało ci się czasem spotkać któregoś z nich na mieście, jednak unikałaś rozmów poza przywitaniem. Zupełnie odcięłaś się od ich świata. Nie byłaś na żadnym meczu Resovii w tym sezonie i nie zamierzałaś. Jedynie Ola od czasu do czasu wspominała ci jak idzie im w rozgrywkach zarówno krajowych jak i międzynarodowych jednak nie przywiązywałaś do tego głębszej wagi. Po prostu to wszystko zbyt bardzo przypominało ci jego.
Jak co wieczór włożyłaś strój i poszłaś biegać. Jak zwykle biegłaś tą samą trasą. Codziennie dwa i pół kilometra, nie mniej nie więcej. Byłby to pewnie dla ciebie taki sam wieczór jak pozostałe gdyby nie jedno spotkanie. Gdyby nie jedna osoba.
-Zuzia!-słyszysz uradowany głos libero- Jak ja cię dawno widziałem. Co tam u ciebie?
-Cześć.-uśmiechasz się delikatnie- W porządku.
-Dawno coś cię widziałem na meczu.-marszczy brwi
-Nie mam czasu, mam treningi i uczelnię.-próbujesz się wymigać.
-Teraz już nie masz za wielu treningów zapewne więc zrób staremu człowiekowi przyjemność i wpadnij na mecz w niedzielę, co?
-Nie mam biletu ,a tych pewnie już dawno nie ma.-odpierasz
-Bilet to żaden kłopot moja droga.-uśmiecha się- No nie daj się prosić!
-Skoro nalegasz.
-W takim razie zuchu do niedzieli.-szczerzy się po czym żegnacie się, a ty udajesz się w drogę powrotną do domu. Bierzesz prysznic po czym bierzesz się za zrobienie kolacji. Twój błogi spokój nie trwa za długo bo w odwiedzinach wpada Ola. Jak zwykle gada jak najęta, a ty udajesz ,że z wielką uwagą słuchasz tego co ma ci do powiedzenia. Mniej więcej po godzinie daje ci dojść do słowa.
-W niedzielę jest mecz...
-Wiem, Krzysiek kazał mi przyjść.-odpowiadasz
-Pewna jesteś?-dziwi się
-Czemu nie?-wzruszasz ramionami
-Zuzia, w niedzielę grają z Jastrzębiem...-urywa, a ty podnosisz wzrok. Nie wiesz czy masz być zła na libero czy na siebie. Nie wiesz czy zrobił to celowo korzystając z twojego braku obeznania z terminarzem, czy po prostu cię zaprosił? Nie wiesz co masz myśleć o tej sytuacji. Nie wiesz czy masz tam iść. Nie wiesz bo wiesz doskonale kogo tam zobaczysz i nie jesteś do końca gotowa na to spotkanie. Po namowach, a nawet błaganiach Oli ,która również wybierała się na ten mecz zgodziłaś się choć do samego końca wahałaś się.
-Ja tam nie pójdę.
-Pójdziesz i pokażesz mu ,że nie płaczesz po tym wszystkim. Pokażesz jaka jesteś twarda.-dodaje kiedy stoicie już pod halą. Po kilku miesiącach znów siedzisz na hali. Znów czujesz te niesamowite emocje. I znów czujesz ból bo widzisz go. Kiedy wchodzicie na halę trwa jeszcze rozgrzewka. Kiedy spoglądasz na środek parkietu widzisz zawodnika w pomarańczowej koszulce z numerem trzynastym. W niczym nie przypomina siebie samego. Nie ma na jego twarzy uśmiechu, który zawsze mu towarzyszył. Był przygaszony i jakby nieobecny. Siadasz na niebieskim krzesełku tuż obok Oli i w duchu modlisz się żeby cię nie zauważył. Jak na złość siedzi twarzą zwróconą w waszym kierunku. Po dłuższej chwili widzisz jak mruży oczy i wyraźnie jest czymś zdziwiony. Czym? Twoją osobą tutaj, nie masz wątpliwości. Bo ilekroć odwracał się podczas dalszej rozgrzewki po piłkę spoglądał w twoim kierunku. Po słabym pierwszym secie ,który gospodarze wygrali do dwudziestu dwóch zostaje posadzony na ławkę. Tam siedzi i cały czas patrzy w twoją stronę. Nie może patrzeć na nikogo innego. Starasz się na swojej twarzy nie okazywać żadnych większych emocji, a tak naprawdę wewnątrz one wręcz w tobie buzują. Widzisz jego wzrok pełen smutku i żalu. Widzisz jak blado uśmiecha się w twoim kierunku. Najchętniej przerwałabyś tą wymianę spojrzeń, ale najzwyczajniej w świecie coś ci w tym nie pozwala. Coś co jest uczuciem jakim mimo wszystko dalej go darzysz. Ilekroć byś nie próbowała skupić się na meczu czujesz jego świdrujące spojrzenie. W zasadzie nawet nie orientujesz się kiedy mecz dobiega końca wynikiem trzy do zera dla gospodarzy. Marzysz o tym by jak najszybciej opuścić halę, jednak Ola chce zaczekać chwilę na najlepszego zawodnika tego meczu będącego jednocześnie jej partnerem od jakiegoś czasu.
-Uspokój się.-mówi rozbawiona Ola gdy widzi twoje zdenerwowanie
-Nie chcę go spotkać. Wystarczy ,że wbijał we mnie ten smutny wzrok.-odpowiadasz
-Jeśli naprawdę nie chcesz go spotkać to poczekaj na mnie przy samochodzie. Zaraz jestem.
Niemal wybiegłaś z hali i poczłapałaś ku niebieskiemu citroenowi zaparkowanemu na tyłach hali. Każda kolejna minuta czekania wydawała ci się być wiecznością. Widziałaś tylko jak nieopodal tylnym wyjściem wychodzili siatkarze. Oświeciło cię. Istniało większe prawdopodobieństwo ,że spotkasz go tutaj aniżeli na hali. Jednak teraz było o wiele za późno na odwrót. Oparłaś się o samochód i odwróciłaś wzrok od tego miejsca. Za chwilę jednak zamierasz gdy słyszysz dobrze znany, zachrypnięty głos na coś narzekający i przeklinający przy tym siarczyście. Serce o mało nie wyrwało ci z piersi. Gdy dostrzegłaś ,że grupa przyodzianych w pomarańczowe kurtki zawodników oddaliła się odwróciłaś wzrok i.. zamarłaś. Dostrzegłaś jego postać. Stał kilka metrów od ciebie. Rozpoznał cię, a co gorsza wcale nie zamierzał iść do kolegów.
-Przyszłaś.-wydusza z siebie, a ty dalej przeklinasz przyjaciółkę za to ,że jeszcze nie przyszła
-Sama się sobie dziwię.-odpowiadasz beznamiętnie widzisz ,że ten otwiera usta by coś powiedzieć jednak ty mu tu uniemożliwiasz- Zanim cokolwiek powiesz, proszę cię idź, to nie jest dobra chwila na jakiekolwiek rozmowy. Nie potrafię jeszcze z tobą o tym rozmawiać i nie wiem czy będę potrafiła. Po prostu idź, tak będzie lepiej.
Momentalnie odwracasz wzrok w drugą stronę. Nie chcesz widzieć jego smutnego wzroku bo zapewne nie skończyłoby się to dla ciebie dobrze. Znając życie rozpłakałabyś się i uległabyś. Dopiero po dłuższej chwili widzisz jak odchodzi. Odwraca się i spogląda na ciebie. Nie wytrzymujesz. Czujesz jak po twoim policzku spływa łza. Widzisz ,że stoi w tym samym miejscu. Stoi dobre kilkanaście metrów od ciebie i słyszysz jak koledzy go nawołują. Jednak bez problemu słyszysz jego ciche słowa w swoim kierunku. Bez problemu słyszysz te dwa słowa niegdyś magiczne dla ciebie. Dwa słowa o których kobieta marzy by zostały wypowiedziane w jej kierunku. Ty po nich osuwasz się siadając na ziemi oparta o samochód Oli. Chowasz twarz w dłoniach i czujesz kolejny strumyk spływający po twojej twarzy.
-Zuza?
-Dłużej się nie dało?-zrywasz się ocierając po drodze łzy
-Coś się stało?-pyta
-Nie, jedźmy już.-odpowiadasz momentalnie po czym wsiadasz do samochodu.
Wracasz do domu i siadasz na kanapie w kolanami przy sobie. Spoglądasz na komodę gdzie stoi wasze wspólne zdjęcie i mimowolnie po twoim policzku spływają łzy.
-Ja ciebie też...-wypowiadasz cicho mając przed oczami sytuację sprzed kilkudziesięciu minut i wybuchasz głośnym płaczem. Dopiero po dłuższej chwili się uspokajasz. Bierze długą i gorącą kąpiel chcąc zmyć z siebie trudy dnia dzisiejszego. Wychodzisz z wanny. Wyciągasz kurek pozwalając wodzie spłynąć. Mokre ciało osuszasz ręcznikiem po czym wkładasz na siebie piżamę. Mokre włosy okręcasz w ręcznik. Stajesz przed lustrem. Przypominasz sobie jak co ranek krzątałaś się po kuchni ,a on obdarowywał cię ciepłym pocałunkiem w szyję. Przypominasz sobie jak uroczo wyglądał rozczochrany z rana. Przypominasz sobie jak na ciebie patrzył. Jak się uśmiechał. Jak denerwował się gdy nie mógł zawiązać krawatu. Jak na ciebie patrzył. Z jakim uczuciem o tobie mówił. Jak bardzo cię kochał. Jak wiele szczęścia ci dawał. I kiedy wieczorem kładziesz się do łóżka i spoglądasz w księżyc, wiesz ,że on też to robi. Wtedy przymykasz oczy i wyobrażasz sobie ,że to wszystko wcale nie miało miejsca, że znów jesteście razem, że znów jesteście szczęśliwi. Choć przez chwilę.
Tak bardzo się do niego przyzwyczaiłaś ,że gdy co ranek się budzisz brakuje ci obok słodko drzemającego szatyna. Co ranek przy śniadaniu brakuje ci jego wiecznie zaspanej twarzy. Brakuje ci go wszędzie. Czegoś by nie robiła czujesz pustkę ,której chyba nigdy nie będziesz mogła zastąpić nikim innym. Był, jest i zawsze będzie dla ciebie bardzo ważny i nie ważne czy będzie obok czy też nie. W życiu nie spotkałaś nikogo tak wyjątkowego i nie masz złudzeń dlaczego tak bardzo cierpisz. Cierpisz bo miłość twojego życia zadała ci ogromny cios. Dźgnęła prosto w serce, które rozpadło się na milion małych kawałeczków. Serce, które jakoś próbujesz powoli łatać. Serce w którym zawsze będzie on bez względu na wszystko.
Jej słowa były zdecydowanie dla ciebie krzepiące. Choć dalej okropnie cierpiałaś chciałaś choć w małym stopniu wziąć się w garść. Nie siedziałaś już na okrągło w domu. Więcej wychodziłaś, więcej się uśmiechałaś choć był to często uśmiech przez łzy, po prostu żyłaś bardziej. Wszyscy twoi bliscy byli zadowoleni ,że ich starania w końcu zaczęły procentować. Co z siatkarzami? Nie utrzymywałaś z nimi niemal żadnego kontaktu. Zakończyłaś je niemal w tym samym czasie co twój związek z szatynem. Od czasu do czasu mijałaś tylko na klatce Nowakowskiego ,który choć często chciał porozmawiać ty nie chciałaś. Zdarzało ci się czasem spotkać któregoś z nich na mieście, jednak unikałaś rozmów poza przywitaniem. Zupełnie odcięłaś się od ich świata. Nie byłaś na żadnym meczu Resovii w tym sezonie i nie zamierzałaś. Jedynie Ola od czasu do czasu wspominała ci jak idzie im w rozgrywkach zarówno krajowych jak i międzynarodowych jednak nie przywiązywałaś do tego głębszej wagi. Po prostu to wszystko zbyt bardzo przypominało ci jego.
Jak co wieczór włożyłaś strój i poszłaś biegać. Jak zwykle biegłaś tą samą trasą. Codziennie dwa i pół kilometra, nie mniej nie więcej. Byłby to pewnie dla ciebie taki sam wieczór jak pozostałe gdyby nie jedno spotkanie. Gdyby nie jedna osoba.
-Zuzia!-słyszysz uradowany głos libero- Jak ja cię dawno widziałem. Co tam u ciebie?
-Cześć.-uśmiechasz się delikatnie- W porządku.
-Dawno coś cię widziałem na meczu.-marszczy brwi
-Nie mam czasu, mam treningi i uczelnię.-próbujesz się wymigać.
-Teraz już nie masz za wielu treningów zapewne więc zrób staremu człowiekowi przyjemność i wpadnij na mecz w niedzielę, co?
-Nie mam biletu ,a tych pewnie już dawno nie ma.-odpierasz
-Bilet to żaden kłopot moja droga.-uśmiecha się- No nie daj się prosić!
-Skoro nalegasz.
-W takim razie zuchu do niedzieli.-szczerzy się po czym żegnacie się, a ty udajesz się w drogę powrotną do domu. Bierzesz prysznic po czym bierzesz się za zrobienie kolacji. Twój błogi spokój nie trwa za długo bo w odwiedzinach wpada Ola. Jak zwykle gada jak najęta, a ty udajesz ,że z wielką uwagą słuchasz tego co ma ci do powiedzenia. Mniej więcej po godzinie daje ci dojść do słowa.
-W niedzielę jest mecz...
-Wiem, Krzysiek kazał mi przyjść.-odpowiadasz
-Pewna jesteś?-dziwi się
-Czemu nie?-wzruszasz ramionami
-Zuzia, w niedzielę grają z Jastrzębiem...-urywa, a ty podnosisz wzrok. Nie wiesz czy masz być zła na libero czy na siebie. Nie wiesz czy zrobił to celowo korzystając z twojego braku obeznania z terminarzem, czy po prostu cię zaprosił? Nie wiesz co masz myśleć o tej sytuacji. Nie wiesz czy masz tam iść. Nie wiesz bo wiesz doskonale kogo tam zobaczysz i nie jesteś do końca gotowa na to spotkanie. Po namowach, a nawet błaganiach Oli ,która również wybierała się na ten mecz zgodziłaś się choć do samego końca wahałaś się.
-Ja tam nie pójdę.
-Pójdziesz i pokażesz mu ,że nie płaczesz po tym wszystkim. Pokażesz jaka jesteś twarda.-dodaje kiedy stoicie już pod halą. Po kilku miesiącach znów siedzisz na hali. Znów czujesz te niesamowite emocje. I znów czujesz ból bo widzisz go. Kiedy wchodzicie na halę trwa jeszcze rozgrzewka. Kiedy spoglądasz na środek parkietu widzisz zawodnika w pomarańczowej koszulce z numerem trzynastym. W niczym nie przypomina siebie samego. Nie ma na jego twarzy uśmiechu, który zawsze mu towarzyszył. Był przygaszony i jakby nieobecny. Siadasz na niebieskim krzesełku tuż obok Oli i w duchu modlisz się żeby cię nie zauważył. Jak na złość siedzi twarzą zwróconą w waszym kierunku. Po dłuższej chwili widzisz jak mruży oczy i wyraźnie jest czymś zdziwiony. Czym? Twoją osobą tutaj, nie masz wątpliwości. Bo ilekroć odwracał się podczas dalszej rozgrzewki po piłkę spoglądał w twoim kierunku. Po słabym pierwszym secie ,który gospodarze wygrali do dwudziestu dwóch zostaje posadzony na ławkę. Tam siedzi i cały czas patrzy w twoją stronę. Nie może patrzeć na nikogo innego. Starasz się na swojej twarzy nie okazywać żadnych większych emocji, a tak naprawdę wewnątrz one wręcz w tobie buzują. Widzisz jego wzrok pełen smutku i żalu. Widzisz jak blado uśmiecha się w twoim kierunku. Najchętniej przerwałabyś tą wymianę spojrzeń, ale najzwyczajniej w świecie coś ci w tym nie pozwala. Coś co jest uczuciem jakim mimo wszystko dalej go darzysz. Ilekroć byś nie próbowała skupić się na meczu czujesz jego świdrujące spojrzenie. W zasadzie nawet nie orientujesz się kiedy mecz dobiega końca wynikiem trzy do zera dla gospodarzy. Marzysz o tym by jak najszybciej opuścić halę, jednak Ola chce zaczekać chwilę na najlepszego zawodnika tego meczu będącego jednocześnie jej partnerem od jakiegoś czasu.
-Uspokój się.-mówi rozbawiona Ola gdy widzi twoje zdenerwowanie
-Nie chcę go spotkać. Wystarczy ,że wbijał we mnie ten smutny wzrok.-odpowiadasz
-Jeśli naprawdę nie chcesz go spotkać to poczekaj na mnie przy samochodzie. Zaraz jestem.
Niemal wybiegłaś z hali i poczłapałaś ku niebieskiemu citroenowi zaparkowanemu na tyłach hali. Każda kolejna minuta czekania wydawała ci się być wiecznością. Widziałaś tylko jak nieopodal tylnym wyjściem wychodzili siatkarze. Oświeciło cię. Istniało większe prawdopodobieństwo ,że spotkasz go tutaj aniżeli na hali. Jednak teraz było o wiele za późno na odwrót. Oparłaś się o samochód i odwróciłaś wzrok od tego miejsca. Za chwilę jednak zamierasz gdy słyszysz dobrze znany, zachrypnięty głos na coś narzekający i przeklinający przy tym siarczyście. Serce o mało nie wyrwało ci z piersi. Gdy dostrzegłaś ,że grupa przyodzianych w pomarańczowe kurtki zawodników oddaliła się odwróciłaś wzrok i.. zamarłaś. Dostrzegłaś jego postać. Stał kilka metrów od ciebie. Rozpoznał cię, a co gorsza wcale nie zamierzał iść do kolegów.
-Przyszłaś.-wydusza z siebie, a ty dalej przeklinasz przyjaciółkę za to ,że jeszcze nie przyszła
-Sama się sobie dziwię.-odpowiadasz beznamiętnie widzisz ,że ten otwiera usta by coś powiedzieć jednak ty mu tu uniemożliwiasz- Zanim cokolwiek powiesz, proszę cię idź, to nie jest dobra chwila na jakiekolwiek rozmowy. Nie potrafię jeszcze z tobą o tym rozmawiać i nie wiem czy będę potrafiła. Po prostu idź, tak będzie lepiej.
Momentalnie odwracasz wzrok w drugą stronę. Nie chcesz widzieć jego smutnego wzroku bo zapewne nie skończyłoby się to dla ciebie dobrze. Znając życie rozpłakałabyś się i uległabyś. Dopiero po dłuższej chwili widzisz jak odchodzi. Odwraca się i spogląda na ciebie. Nie wytrzymujesz. Czujesz jak po twoim policzku spływa łza. Widzisz ,że stoi w tym samym miejscu. Stoi dobre kilkanaście metrów od ciebie i słyszysz jak koledzy go nawołują. Jednak bez problemu słyszysz jego ciche słowa w swoim kierunku. Bez problemu słyszysz te dwa słowa niegdyś magiczne dla ciebie. Dwa słowa o których kobieta marzy by zostały wypowiedziane w jej kierunku. Ty po nich osuwasz się siadając na ziemi oparta o samochód Oli. Chowasz twarz w dłoniach i czujesz kolejny strumyk spływający po twojej twarzy.
-Zuza?
-Dłużej się nie dało?-zrywasz się ocierając po drodze łzy
-Coś się stało?-pyta
-Nie, jedźmy już.-odpowiadasz momentalnie po czym wsiadasz do samochodu.
Wracasz do domu i siadasz na kanapie w kolanami przy sobie. Spoglądasz na komodę gdzie stoi wasze wspólne zdjęcie i mimowolnie po twoim policzku spływają łzy.
-Ja ciebie też...-wypowiadasz cicho mając przed oczami sytuację sprzed kilkudziesięciu minut i wybuchasz głośnym płaczem. Dopiero po dłuższej chwili się uspokajasz. Bierze długą i gorącą kąpiel chcąc zmyć z siebie trudy dnia dzisiejszego. Wychodzisz z wanny. Wyciągasz kurek pozwalając wodzie spłynąć. Mokre ciało osuszasz ręcznikiem po czym wkładasz na siebie piżamę. Mokre włosy okręcasz w ręcznik. Stajesz przed lustrem. Przypominasz sobie jak co ranek krzątałaś się po kuchni ,a on obdarowywał cię ciepłym pocałunkiem w szyję. Przypominasz sobie jak uroczo wyglądał rozczochrany z rana. Przypominasz sobie jak na ciebie patrzył. Jak się uśmiechał. Jak denerwował się gdy nie mógł zawiązać krawatu. Jak na ciebie patrzył. Z jakim uczuciem o tobie mówił. Jak bardzo cię kochał. Jak wiele szczęścia ci dawał. I kiedy wieczorem kładziesz się do łóżka i spoglądasz w księżyc, wiesz ,że on też to robi. Wtedy przymykasz oczy i wyobrażasz sobie ,że to wszystko wcale nie miało miejsca, że znów jesteście razem, że znów jesteście szczęśliwi. Choć przez chwilę.
Tak bardzo się do niego przyzwyczaiłaś ,że gdy co ranek się budzisz brakuje ci obok słodko drzemającego szatyna. Co ranek przy śniadaniu brakuje ci jego wiecznie zaspanej twarzy. Brakuje ci go wszędzie. Czegoś by nie robiła czujesz pustkę ,której chyba nigdy nie będziesz mogła zastąpić nikim innym. Był, jest i zawsze będzie dla ciebie bardzo ważny i nie ważne czy będzie obok czy też nie. W życiu nie spotkałaś nikogo tak wyjątkowego i nie masz złudzeń dlaczego tak bardzo cierpisz. Cierpisz bo miłość twojego życia zadała ci ogromny cios. Dźgnęła prosto w serce, które rozpadło się na milion małych kawałeczków. Serce, które jakoś próbujesz powoli łatać. Serce w którym zawsze będzie on bez względu na wszystko.
______________________________________________
Zaczynam się siebie bać. Co raz więcej tu przemyśleń bohaterki co jest przecież dewizą mojego innego opowiadania. Spokojnie, to tylko chwilowe. Jak widać Zuzia jest baardzo, ale to bardzo roztargniona emocjonalnie, ale czemuż jej się dziwić?
Myślę nad rozdziałem z perspektywy Michała, chciałabym pokazać co on myśli o tym wszystkim. Co Wy na to?
Tak jak i obiecałam rozdziały będą teraz często gdyż mam ich napisanych do przodu dość sporo co daje mi ogromny komfort.
Tak jak i obiecałam rozdziały będą teraz często gdyż mam ich napisanych do przodu dość sporo co daje mi ogromny komfort.
Ściskam, wingspiker.
PS. Co do rozdziałów na dwóch pozostałych, postaram się dodać koło czwartku, tam nie mam tak bardzo do przodu napisanych niestety, nad czym ubolewam, a mam dość nieprzyjemną sprawę rodzinną i opuściła mnie wena musicie uzbroić się w cierpliwość.
PS2. Dzisiaj AA podał skład reprezentacji na zbliżające się ME. Tak jak i większość jestem zaskoczona i zasmucona brakiem Ignaczaka, jednak musimy liczyć się z tym ,że ta chwila musiała kiedyś nadejść, a ja głęboko wierzę ,że AA wie co robi i ,że naszego wspaniałego 'Igłę' jeszcze zobaczymy z orzełkiem na piersi ;)
PS. Co do rozdziałów na dwóch pozostałych, postaram się dodać koło czwartku, tam nie mam tak bardzo do przodu napisanych niestety, nad czym ubolewam, a mam dość nieprzyjemną sprawę rodzinną i opuściła mnie wena musicie uzbroić się w cierpliwość.
PS2. Dzisiaj AA podał skład reprezentacji na zbliżające się ME. Tak jak i większość jestem zaskoczona i zasmucona brakiem Ignaczaka, jednak musimy liczyć się z tym ,że ta chwila musiała kiedyś nadejść, a ja głęboko wierzę ,że AA wie co robi i ,że naszego wspaniałego 'Igłę' jeszcze zobaczymy z orzełkiem na piersi ;)
przeczytałam!:D
OdpowiedzUsuńznowu jestem zaskoczona tym, że to jej brat, i że ślubu nie będzie, znowu!:D
a Ignaczak z meczem... przypadek? nie wiem. :D
smutny rozdział, ale nie ma co się dziwić :(
czekam już na następny, ściskam mocno i pozdrawiam :*
uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
Cieszę się ;)
UsuńNo smutno jeśli chodzi o tą sprawę, ale taka jest decyzja AA i musimy się z nią pogodzić..
Pozdrawiam
Kurcze , szkoda mi Zuzi... mam nadzieje, że jeszcze im się ułoży :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rozdział z perspektywy Michała to fajny pomysł
Jak zobaczyłam , że nie ma Igły w składzie to byłam w ciężkim szoku. Też mam nadzieje, że to tylko krótka przerwa i zobaczymy go jeszcze w reprezentacji :D
Pozdrawiam , Luna :*
Zobaczymy :)
UsuńJa tak samo, nie mogłam z siebie wydusić słowa bo byłam tak tym zdziwiona.
Zuza, ma naprawdę ciężki okres w życiu, ale wieżę z całego serca ze to zmieni się. Mam nadzieję że jak najszybciej. Rozdział, chociaż dość smutny, dobrze napisany. Wiesz jak rewelacyjnie czyta się twoje blogi, wszystkie. Pozdrawiam Jula
OdpowiedzUsuńU mnie nowy. Zapraszam.
http://escapfromreality.blogspot.com/2013/07/ze-wszystkich-rzeczy-wiecznych-miosc.html
Cieszę się ,że odpowiada :) I dziękuję ! :)
UsuńCo się dziwić Zuzi, że cierpi. Sama nie wiem, czy potrafiłabym wybaczyć zdradę. A co do perspektywy Michała, to jestem za! :) fajnie by było przeczytać, jak on się trzyma itp. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem w zasadzie czy da się wybaczyć, ale ja to ja ;)
UsuńEhhh nie wiem już co o tym myśleć. Wiem, że Zuza cierpi, ale Michał widać, ze żałuje tego co się stało. Mam nadzieje, że Zuz mu wybaczy :(
OdpowiedzUsuńA składu AA nie chce komentować..mam nadzieję, że obronimy się wynikiem na ME :)
Zobaczymy, to trudna sytuacja.. :>
UsuńJa tak samo ;)
Zuza, tak bardzo mi cię szkoda kochana. No ale trzeba być idiotą, żeby się jej dziwić. Zdrada boli i to cholernie. (u mnie przecież dokładnie to samo opisywałam na początku :D)
OdpowiedzUsuńSerce moje krwawi. Igła, Kosa, Konar ... bez nich nie ma mnie w całości. Przecież to moja Resovia! Kto teraz będzie nagrywał? Chyba Wojtaszek mikrofalówką.
+ jestem za Miśkiem!
całuję, camilla. :*
Dokładnie, nei da się inaczej zachować w tej sytuacji, bynajmniej wg mnie :)
UsuńMoje też, ehh...
Aż miałam łzy w oczach. Więcej nie muszę pisać, bo już doskonale wiesz, że blog jest niesamowity... :)
OdpowiedzUsuńZuza powoli zaczyna mnie denerwować. Po prostu mam całkiem inny charakter jak ona i jestem pewna, że zachowywałabym się całkiem inaczej. Wiem, że jest jej ciężko i nie potrafi tak po prostu o tym zapomnieć, ale użalanie się nic nie da. Albo niech da mu się jakoś wytłumaczyć, pozwoli wrócić, albo niech raz na zawsze kopnie go w dupę i przestanie krzątać się między jedną opcją, a drugą. Przepraszam, ale ja naprawdę nie mam cierpliwości do takich sytuacji i takich kobiet :)
OdpowiedzUsuńCo do składu... Ta chwila musiała kiedyś nastąpić. Jestem pewna, że Zati da radę, ale tak jak wszystkim innym będzie mi brakowało Igły. Jestem pewna również tego, że Krzysiek nie pożegnał się jeszcze z reprezentacją :)
Zapraszam na dwójkę http://znokautowane-uczucia.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
W zasadzie można tak mówić, ale nie wiadomo co byśmy zrobiły na jej miejscu, raczej trudno tak po porstu 'kopnąć go w dupę' i zapomnieć :)
UsuńJestem tego samego zdania ;)
Jejku to się porobiło.
OdpowiedzUsuńJa ją rozumiem, ale mogliby chociaż porozmawiać, gorzej nie będzie.
Ja wiedziałam, że za dobrze się układało i coś musi się spieprzyć. Mam tylko nadzieję, że szybko wszystko wróci do normy
Zobaczymy co wyjdzie :)
UsuńOjoj się porobiło.
OdpowiedzUsuńJak to czytałam to mi się płakać chciało, miałam łzy w oczach. Oj potrafisz zaskoczyć. Zuza na pewno da sobie radę z tym wszystkim musi z nim porozmawiać.
A co do składu na ME będzie mi strasznie brakować igły i kosy, ale chyba nie tylko mi.
Pozdrawiam Paula :*
Wiem, to doskonale :P
UsuńZgadza się, nie tylko Tobie ;)
Kurczę,Zuza naprawdę kocha go nad życie, sądzę, że muszą się spotkać, ona musi z nim porozmawiać, wyrzucić z siebie wszystko, widać, że ni potrafi bez niego żyć. Myślę, że powinna dać mu szansę przez wzgląd na siebie, oby nie stało się teraz nic złego, bo może się to źle dla Zuzy skończyć, całkowicie załamie się psychicznie, trzymam za nich kciuki w dalszym ciągu. Pozdrawiam, Viola :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie wiem, musicie cierpliwie czekać ;))
UsuńKolejne zaskoczenie, brak ślubu. Przy tym rozdziale po raz kolejny uroniłam kilka łez. Na prawdę umiesz poruszyć moje uczucia, bo rzadko się zdarza, że płaczę przy jakimś opowiadaniu/filmie/książce. Dziękuje Ci za to i za to że piszesz najlepsze opowiadanie pod słońcem! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia :)
Jej, to ja Ci dziękuję za taką opinię :)
UsuńOni naprawdę się kochają nad życie i widać że powinni do siebie wrócić i być dalej rezem. Oby tylko tak się stało :) Zapraszam także do mnie- remember-onelife.blogspot.com Nowe, pierwsze opowiadanie. Będzie fajnie jeśli zajrzysz i skomentujesz ;)
OdpowiedzUsuńZobaczymy ;)
UsuńJa jestem jak najbardziej za rozdziałem z perspektywy Michała c:
OdpowiedzUsuńWeny życzę i czekam :>
W takim razie będzie ;)
UsuńPrzyda się! :)
To jest wielka, prawdziwa miłość! Szkoda mi, że się rozstali. Michał przecież nie chciał zdradzić, był pijany, a może nawet zalany. Monika to wykorzystała, a może tak naprawdę do niczego między nimi nie doszło, bo nie był sprawny, tylko ona to wykorzystała.
OdpowiedzUsuńA perspektywa Michała, jak najbardziej :D jestem za, ciekawi mnie jego zdanie na ten temat :D
zapraszam do siebie :) http://serca-kolysanie.blogspot.com/
ściskam sassy :*
Okej, w takim razie będzie ;)
UsuńPozdrawiam