piątek, 19 kwietnia 2013

Epizod III.

Dwugodzinny trening ma macie potrafi pozbawić wszelakich chęci do życia. O niczym innym tak bardzo nie marzysz jak o gorącej kąpieli i kawie. Jednak wasz trener robi coś czego nigdy nie robił. Każe wam się iść przebrać w coś luźnego co posłusznie wykonujecie. Za chwilę rzuca wam piłkę do siatkówki i każe grać. Patrzysz na niego błagalnym wzrokiem. Jesteś ledwo żywa, a mimo to jest nieugięty. Z siatkówką miałaś kontakt może kilka razy w życiu i to w śladowych ilościach. Nie oglądasz jej i nie znasz praktycznie żadnej drużyny. Ledwo kojarzysz obowiązujące w niej zasady. Wasza gra przypomina bardziej kabaret niż siatkówkę. Więcej w tym zabawy niż jakiejkolwiek dyscypliny. Kątem oka widzisz schodzących się na salę siatkarzy. W duchu modlisz się żeby wreszcie zadźwięczał gwizdek i będziesz mogła stamtąd pójść. Po dłuższej chwili wreszcie słyszysz charakterystyczny dźwięk. Od razu zmykasz do szatni wymieniając po drodze uśmiechy z siatkarzami. Wrzucasz swoje rzeczy do torby i zmierzasz ku wyjściu. Jednak w drzwiach staje Monika i uniemożliwia ci przejście.
 -Mogłabyś z łaski swojej mnie puścić?-pytasz zniecierpliwiona
 -Najpierw powiedz gwiazdo co chcesz od Michała.
 -Jakiego znowu Michała?-pytasz
 -Już ty dobrze wiesz jakiego. I radzę ci, zostaw go w spokoju bo on jest mój.-powiedziała z zupełną powagą po czym pozwoliła ci w spokoju przejść posyłając piorunujące spojrzenie. Nie bardzo wiedziałaś o co jej chodziło z Michałem bo przecież nie utrzymywałaś z nim jakichś specjalnych stosunków. Nie wiele myśląc wskakujesz pod prysznic. Idziesz na kolację, a potem wykończona przebierasz się w piżamę i idziesz spać. Nazajutrz wstajesz jak zwykle przed siódmą. Przebierasz się, włosy zaczesujesz w luźnego warkocza na bok. Sprawdzasz pocztę i za chwilę schodzisz na dół na śniadanie. Zajmujesz standardowo miejsce koło Nowakowskiego. Dostajesz jak zwykle 'smakowitą sałatkę', drożdżówkę i kawę. Bynajmniej napój o czarnym kolorze w swej egzystencji wcale nie przypominający kawy. Z każdym jej łykiem co raz bardziej się krzywisz aż wreszcie zaprzestajesz tego czynu. Sałatka również nie należy do najsmakowitszych. Wmuszasz w siebie kilka kęsów żeby nie paść z głodu. Za chwilę dowiadujesz się ,że nie masz porannego basenu. Cieszysz się z wolnych kilku godzin. Odnosisz resztki na talerzu do zmywaka i podążasz ku korytarzowi. Na nim dostrzegasz rozmawiającego przez telefon Michała ,który posyła w twoim kierunku nieśmiały uśmiech. Wymijasz go i wciskasz przycisk oczekując na przyjazd windy.
 -Nie masz przypadkiem ochoty na kawę?-słyszysz pytanie za sobą
 -O niczym innym nie marzę.-śmiejesz się
 -Pamiętasz jak mówiłem ci o małej knajpce za lasem?
 -Pamiętam.-przytakujesz
 -To może byśmy się tam wybrali, oczywiście jeśli masz ochotę.-mówi drapiąc się po karku oczekując na twoją odpowiedź.
 -To na co czekamy?-pytasz ochoczo na co twój rozmówca uśmiecha się i za chwilę idziecie spalskim lasem.  Przy okazji rozglądasz się po okolicy ,której dotychczas nie miałaś okazji zwiedzić. Kątem oka zauważasz ,że twój towarzysz cały czas ci się przygląda. Wreszcie twoim oczom ukazuje się niewielki rynek. Twój towarzysz wskazuje ci kawiarnie do której podążacie. Za chwilę składacie zamówienie. Michał wypytuje ci o dosłownie wszystko. Poczynając od karate kończąc na Karolu. Z wielką uwagą przysłuchuje się każdemu słowu przez ciebie wypowiedzianemu. Wreszcie kończysz swoją opowieść i popijasz kawę za chwilę prosząc by on nieco przybliżył ci swoją osobę. Zaczyna swoją jakże bujną życiową opowieść. Tak jak się spodziewałaś, Kubiak jest wyjątkowo barwną postacią. Barwną ,a zarazem bardzo intrygującą. Zupełnie sympatycznie wam się rozmawiało jednak trzeba było wrócić do rzeczywistości. Żegnacie się na korytarzu po czym szybko wskakujesz do pokoju. Przebierasz się w dresy i za chwilę idziesz na obiad. Tradycyjnie potrawa w smaku zupełnie nie przypomina tego co znajduje się na talerzu. Wmuszasz w siebie większość obiadu żeby zaspokoić głód. Tradycyjnie już zamieniasz kilka zdań z chłopakami. Za chwilę zmykasz do pokoju i zbierasz się na trening. Tradycyjnie dwie godziny treningu na sali. Jak zawsze bierzesz szybki prysznic, osuszasz ciało ręcznikiem i nakładasz ubrania. Jednak znów ktoś uniemożliwia ci wyjście. Tym razem niewysoka blondynka. Jedna z gangu Moniki. Wywracasz oczami. Doskonale wiesz jaki stosunek mają do ciebie wszystkie znajome obracające się w kręgu twojej rywalki.
 -Przepuścisz mnie, czy będziesz tak tutaj stać?-pytasz wreszcie zniecierpliwiona
 -Spokojnie. Ja po prostu chce się zakolegować.-odpowiada
Marszczysz czoło. Nie wierzysz ,że tak po prostu dziewczyna chce się z tobą zaprzyjaźnić.
 -Jesteśmy tutaj ponad tydzień i dopiero cie olśniło?
 -Jak to mówią, lepiej późno niż wcale.
Zupełnie zdumiona słowami Eweliny, bo tak ma na imię owa blondynka opuszczasz szatnię. Wpadasz dosłownie na minutę do pokoju po czym się przebierasz w krótkie jeansowe szorty i t-shirt z H&M. Włosy związujesz nieco niedbale w koczka i schodzisz za chwilę na dół. Wchodzisz do stołówki gdzie jest już spora liczba sportowców. Z uśmiechem odbierasz posiłek i odchodzisz od okienka.
 -Siądź z nami.-rzuca z uśmiechem Ewelina
 -Chyba nie ma miejsca.-kwitujesz widząc pełen stolik
 -W takim razie siądę z tobą.-nagle proponuje
 -Słucham?-pytasz jakby nie dowierzając w jej propozycję
 -Siądę z tobą, porozmawiamy i się lepiej poznamy.
Powoli zaczynasz rozumieć jej prawdziwe intencje. Rozgryzłaś ją bardzo szybko.
 -A może po prostu powiesz dlaczego naprawdę nagle zaczęłaś interesować się moją osobą?
 -Nagle? Phi.-odpowiada nieco zmieszana
 -To z którym chcesz się tak usilnie umówić?-pytasz nie owijając w bawełnę
 -Nie ja...-odpowiada tak cicho ,że ledwo usłyszałaś
 -Zgaduję, Monika?
Przytakuje tylko kiwając głową spuszczając wzrok w ziemię. Za chwilę odchodzi do jakże 'elitarnego' grona siedzącego przy stoliku ,które cały czas przyglądało się waszej rozmowie. Ty nie wiele myśląc odwracasz się na pięcie i idziesz do stolika. Witasz się z siatkarzami wymieniając przy tym uśmiechy. Jak zwykle obiad chodź bogaty we wszelakie witaminy do najsmaczniejszych nie należy. Mimo to jakimś cudem opróżniasz cały talerz. Za dziesięć minut jesteś już w pokoju i doczytujesz ostatnie kartki z książki. Po zakończonej lekturze przeglądasz bezcelowo różnego rodzaju strony internetowe. Nawet nie zauważasz jak szybko minął czas wolnego i za chwilę wskakujesz w dresy, bierzesz potrzebne rzeczy i gnasz na trening. Na całe szczęście na 1/3 sali masz trening indywidualny. Nie będziesz musiała użerać się z innymi dziewczynami ,które nie wiedzieć czemu nie są za przyjaźnie do ciebie nastawione. W mgnieniu oka przebierasz się i za chwilę odziana w kimono przepasanym czarnym pasem stoisz pośrodku maty. Witasz się odpowiednio z trenerem,a raczej sensejem. Przez jakieś piętnaście minut słuchasz co ma ci do powiedzenia i przechodzisz do działania. Przez pół godziny bacznie ci się przygląda zgłaszając drobne uwagi. Potem daje ci wszelkie wskazówki na temat dalszego treningu i zostawia cię samą. Za jego przyzwoleniem na uszy wkładasz słuchawki, odpalasz ipod'a zatapiając się rytmach klasycznego rock'a przeplatanego współczesnym pop'em. Jesteś w swoim żywiole. Wielką uwagę przywiązujesz do każdego najdrobniejszego elementu. Dopiero po dłuższym czasie kątem oka zauważasz siatkarzy mających trening na dalszej części sali. Mimo to nie przerywasz sobie. Ćwiczysz jeszcze intensywniej. Mija półtorej godziny odkąd weszłaś na matę. Postanawiasz zrobić sobie przerwę. Chłopaki skończyli już zajęcia bo nikogo nie dostrzegasz na dalszej części spalskiej hali. Odwracasz się i idziesz ku ławce na której zostawiłaś butelkę wody. Na niej dostrzegasz dwie uśmiechnięte od ucha do ucha jakże znajome twarze.
 -Nudzi wam się?-pytasz z uśmiechem po czym siadasz koło nich i bierzesz łyk wody
 -Trochę tak.-odpowiada Bartman
 -Widać.-śmiejesz się
 -Szczerze mówiąc wolę ci się nie narażać.-rzuca Kubiak
 -To fakt, możesz porządnie obić twarz.-przytakuje mu ze śmiechem przyjaciel
 -To miejcie się na baczności.-śmiejesz się
Jeszcze przez dosłownie chwilkę rozmawiacie. Musisz niestety wrócić do treningu. Bartman zmywa się tłumacząc jakimś ważnym telefonem i zostajecie we dwoje.
 -Muszę wracać do treningu.
 -Nie będę przeszkadzać jak sobie tutaj posiedzę i popatrzę?-pyta
 -Nie, skąd. Ale to nic nadzwyczajnego.-wzruszasz ramionami
 -Dla osoby ,która nigdy nie miała styczności z takim sportem jednak jest.-uśmiecha się co odwzajemniasz-Nie przeszkadzaj sobie.
Ponownie wkładasz słuchawki na uszy i zaczynasz ćwiczyć. Po innych osobnikach może i spodziewałabyś się śmiechu z powodu twoich ćwiczeń, ale Michał zachowywał się zupełnie przeciwnie. Z wielką uwagą przyglądał się temu co robisz. Po nieco dłuższej chwili przy wykonywania już końcowej fazy fukugo czujesz kłucie w kolanie. Z początku to ignorujesz, ale ból nie ustaje. Zaprzestajesz dalszemu treningowi. Za chwilę obok ciebie znajduje się Michał.
 -Co jest?-pyta widząc twoją skwaszoną minę
 -Nie wiem, coś z kolanem.-wskazuję na obolałą kończynę.
Jakby na zawołanie na salę wchodzi reprezentacyjny fizjoterapeuta. Od razu podbiega do was i zajmuje się twoim kolanem.
 -Wydaję mi się ,że to nic poważnego. Jednak jutro zrobimy USG tak dla pewności. Na razie nie obciążaj tej nogi.-daje reprymendę- Pomóc w dojściu do pokoju?
 -Nie trzeba.-wtrąca Kubiak- Ja pomogę.
Fizjoterapeuta przytakuje z uśmieszkiem głową i za chwilę znika z sali.
 -Jakoś dam radę dojść.-protestujesz i próbujesz udowodnić swoją rację. Mimo zaciśnięci zębów po przejściu zaledwie kilku metrów do ławki czujesz ogromny ból w kolanie. Ze łzami w oczach doczołgujesz się do szatni i zmieniasz kimono na dres. Na korytarzy w dalszym ciągu oczekuje na ciebie siatkarz.
 -Ja nie żartowałem ze swoją ofertą uparciuchu.-uśmiecha się
 -Ja uparta?
 -Nie ja.-odpowiada ze śmiechem- No dobra może i ja też, ale daj sobie pomóc bo jeszcze sobie większą krzywdę zrobisz.
Chwilę jeszcze poprotestowałaś ,ale przegrałaś z wyższym od siebie o blisko trzynaście centymetrów siatkarzem. Niczym kilkuletnią dziewczynkę eksportował pod same drzwi pokoju.
 -Dziękuję.-uśmiechasz się
 -Polecam się na przyszłość.
Za chwilę znikasz za drzwiami pokoju. Bierzesz prysznic. Wkładasz to samo ubranie co przed kilkom godzinami. Za moment wpada do twojego pokoju reprezentacyjny lekarz. Rozmasowuje ci obolałe miejsce po czym dokładnie zakleja niemalże całe kolano tejpami. Przy chodzeniu nie odczuwasz już tak wielkiego bólu mimo iż w dalszym ciągu występuje. Bo dobrych kilku minutach powolnego spaceru docierasz na stołówkę. Bierzesz tacę z jedzeniem i idziesz do stolika ,który dzielisz z siatkarzami.
 -Co żeś nabroiła?-od razu pyta Ignaczaka
 -Patrzysz na mnie jakby kogoś pobiła.-śmiejesz się
 -A pobiłaś?-pyta Nowakowski
 -A wyglądam jakbym kogoś pobiła?-śmiejesz się
 -Wolę nie odpowiadać na to pytanie.-odpowiada środkowy
 -A odpowiesz wujkowi Igle co tam zepsułaś?
 -Jutro ci powiem.
 -Co jest jutro?-marszczy brwi
 -Mam badanie.
 -Wiesz ,że ja już stary, więc lepiej mów od razu.-mówi libero na co jego młodsi koledzy wybuchają śmiechem.
***
Okazało się ,że masz naderwany mięsień trzeciego stopnia. Przymusowo tydzień przerwy i do tego zabiegi oraz rehabilitacja. Zgrupowanie musiałaś opuścić, nie było sensu siedzieć bezczynnie w Spale. Oczywiście twój wyjazd nie spotkał się z aprobatą siatkarzy. Ale musiałaś wyjechać żeby zdążyć wyleczyć kontuzję przed Mistrzostwami Polski. To był n chwilę obecną twój jedyny cel. Nie chcieli cię też wypuścić z ośrodek bez uprzedniego podania swojego numeru telefonu. W zamian oni, a właściwie Michał ofiarowali ci numer do jednego z lepszych fizjoterapeutów w Rzeszowie. Od razu umówiłaś się na zabiegi i rehabilitację. Byłaś przygotowana na starszego pana fizjoterapeutę ,a tu zaskoczenie. Dwa lata starszy od ciebie przystojny, niebieskooki blondyn o imieniu Bartek. Z początku nieco cię onieśmielał, ale po kilku wizytach złapaliście wyśmienity kontakt. Dni mijały nieubłaganie i zegar tykał. Postępy w leczeniu były niewielkie, ale zawsze coś.   Oczywiście siatkarze dawali o sobie znaki. Co najmniej kilka razy dzień któryś z nich pisał czy dzwonił do ciebie. Nienawidziłaś tego bezczynnego czekania na efekty leczenia. Zostało niespełna dwa dni do rozpoczęcia Mistrzostw Polski w Spale, a twój występ stoi pod wielkim znakiem zapytania. Pukasz niepewnie do gabinetu i po usłyszeniu 'proszę' wchodzisz. Od razy Bartek wita cie promiennym uśmiechem. Siadasz przed nimi i oczekujesz na diagnozę niczym na wyrok.
 -Nie będę owijał w bawełnę. Z twoim kolanem nie jest jeszcze do końca dobrze.
 -Błagam cię nie mów mi ,że nie mogę...
 -Daj dokończyć.-uśmiecha się- Aczkolwiek nie mam żadnych przeciwwskazań żebyś wystąpiła na turnieju. Tylko mam jeden warunek.
 -Zrobię wszystko.-mówisz uradowana
 -Jak tylko coś zacznie cię boleć to masz zejść z maty. Po mistrzostwach jak już wrócisz do Rzeszowa z medalem będziemy kontynuować leczenie żebyś się wylizała do lipcowego pucharu świata.
Ściskasz go radośnie w podzięce za dobrą informację. Po chwili euforii masz pół godzinne zabiegi ,a potem masaż i dalszą część rehabilitacji. Zmienia tejpy na twojej nodze. I pełna szczęścia wychodzisz z ośrodka. Wsiadasz do białego Audi Q7 i za chwilę ruszasz w kierunku spożywczaka na twoim osiedlu. Robisz drobne zakupy i chwilę po siedemnastej jesteś w mieszkaniu. Za jakąś godzinę wpada do ciebie Pola z którą jedziesz jutro do Spały. Tradycyjnie babski wieczór kończy się oglądaniem dennych romansideł. Wieczór i następny dzień mija zupełnie nijako i bez zbytecznego kolorytu. Tradycyjnie odwiedzasz ośrodek rehabilitacyjny po czym idziesz na trening już na pełnych obrotach. Bez większego bólu wracasz do mieszkania i zaczynasz pakowanie. Nazajutrz skoro świt podjeżdżasz pod dom Poli i zgarniasz ją ze sobą. Po kilku godzinach jazdy wreszcie jesteście w Spale. Bierzesz klucz do tego samego pokoju ,który zajmowałaś przed kilkunastoma dniami. Po drodze spotykasz trenera który nie ukrywa radości z powodu twojego przybycia czy to udziały w mistrzostwach. Rozpakowujecie walizki i idziecie na stołówkę. Nie ma za dużo ludzi. Siatkarzy też nie ma na stołówce, ,ale w końcu jest piątek, pewnie pojechali do domów na weekend. Zjadacie w spokoju posiłek po czym wracacie do pokoju.
Kilka minut po wpół do dziesiątej stoisz na macie. Bierzesz głęboki oddech. Zaczęło się. W pierwszym dniu kata,kogo kumite i kumite indywidualne. Drugiego dnia fukugo i en-bu, trzeciego kumite i kata drużynowe.
Po piętnastej dobiegła końca konkurencja kata. Trochę pecha i czwarte miejsce tuż za podium. Jesteś wściekła, ale tylko i wyłącznie na siebie. Nie zamierzasz odpuścić i dać satysfakcji Monice ,która cię wyśmiewa. Fazę grupową i ćwierćfinał przebywasz bez najmniejszych problemów. W półfinale pokonujesz klubową koleżankę i w finale czeka cię nie lada starcie. Masz zmierzyć się z Moniką. Wiesz ,że czeka cię zacięty i trudny pojedynek. Spoglądasz na trybuny żeby odnaleźć Polę. Jednak nie znajdujesz jej. Odnajdujesz dobrze znaną ci twarz. Uśmiechasz się w jego kierunku. Za chwilę zaczyna się ostateczne starcie jeśli można by tak to nazwać. Po wielkim trudzie wygrywasz. Skaczesz wręcz z radości bo właśnie zostałaś Mistrzynią Polski. Pola robiąca za fotografa turnieju od razu ściska cię niemiłosiernie piszcząc z radości. Za chwilę pełna radości idziesz w jego kierunku.
_______________________________________________________________________
Przepraszam za poślizg, ale komputer był w naprawie, niestety znowu. Mam nadzieję ,że ktoś zatęsknił za losami Zuzi z którą niedawno się poznaliśmy. Pojawiła się w tym rozdziale postać fizjoterapeuty Bartka z którym Zuzia złapała dobry kontakt i kto wie co z tej relacji wyniknie. Są pytania o jakim siatkarzu będzie to opowiadanie. Myślę ,że ta postać jest już wam znana, jednakże ja nie będę jeszcze ujawniać jego osoby, choć przyznaję, już się pojawił i dosyć często pojawia ;)
+Błagam nie obrażajcie się ,że nie komentuję Waszej twórczości, ale brak dostępu do komputera robi swoję i obiecuję wszystko nadrobić po przyszłotygodniowych testach.

14 komentarzy:

  1. Zapowiada się love forever z Miśkiem, haha. ;D.
    Czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie Zuzka utarła nosa Monice po tym wszystkim:D lepiej być nie mogło:)) oj Miśku chyba urzekła Cię Zuzia? Pewnie, że tak:) od razu widać, że Go do Niej ciągnie:D

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne opowiadanie !:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobione bezproblemowo! :) Kurcze, zawsze chciałam się zabrać za coś w stylu karate czy kickboxingu, ale... zakręciłam się w okół wioślarstwa i później wszystko przepadło. Takie małe niespełnione marzenia haha :D

    Co do spalskiego otoczenia: nie lubię tej całej Moniczki, Ewelinki na posługach, ych. Denerwują mnie takie typiary, co to uważają się za "fajną elitę".
    Nasze kochane siatkarzyny ;> Kubi nam się zakręcił w okół Zuzki ;> już widzę jakąś ciekawą, miłosną historię ;> Wyleczy jej serducho po Karolku, oj wyleczy! :)

    Gratuluję kolejnego świetnego bloga ;)

    Pozdrawiam ciepło:*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś właśnie trenowałam karate i tak mnie natchnęło na coś nietypowego.
      Chyba nikt z nas nie lubi takiego typu osób. A zobaczymy :)

      Dzięękuję :*

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Zacznę od rzeczy niemiłych. Kurde, ta Monika strasznie działa mi na nerwy! Wielka księżniczka się znalazła, no jacieżpierdziele. I jeszcze wysyła Ewelinę na przeszpiegi. Eh, no takich ludzi nic tylko omijać szerokim łukiem. Dobrze, że Zuzia ma takich fajnych ziomków- siatkarzy. No i Polę oczywiście. Pojawia się nowy, przystojny bohater. Moja profesja, lubię, lubię! ^^ Ciekawe co wyniknie z tej rehabilitacji...
    Podziwiam Zuzkę, że mimo zagrożenia, podjęła ryzyko i wystartowała. Opłaciło się, została Mistrzynią Polski. Gromkie brawa dla tej pani! ;)
    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, ta Moniczka ze swoją cudną zgrają c:Jakbym widziała połowę (damską połowę :D) mojego gimnazjum normalnie :)Niesamowicie denerwujący typ człowiek, który zasługuje tylko i wyłącznie na tępienie :D
    Całe szczęście jest też męska część towarzystwa, czyli siatkarze, jak zwykle świetni i niezawodni :>
    Zobaczymy, co z tej fizjoterapii wyniknie ^^ Ciekawa jestem...
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, nie myślałam, że kiedykolwiek trafię na połączenie siatki i karate! :) Muszę przyznać, że z wielką przyjemnością czytało mi się te trzy rozdziały, bo sama trenowałam kilka lat temu. Co prawda, "kariera" zakończyła się dla mnie kontuzją i innymi nieprzyjemnościami, ale... nie żałuję! ;)
    Zuza wydaje się taką szarą, zwykłą dziewczyną, a mata jakby ją ożywia. Nadaje wyrazistości, koloru. A przynajmniej takie mam odczucia. Być może związek z Karolem tłamsił jej prawdziwe oblicze, mam nadzieję, że Zuzka pokaże jeszcze, na co ją stać. Widać, że woli prostolinijność niż jakieś zagmatwane rzeczy, ale z doświadczenia wiem także, że karate wymaga nie lada cierpliwości i poświęceń.
    Co do wątku uczuciowego, to jeszcze za bardzo nie mam o czym się wypowiadać - dobrze, że zakończyła tę całą farsę z Karolem w roli głównej. Mam nadzieję, że pobyt w spalskim ośrodku przyniesie jej nie tylko miejsce na podium, ale i jakąś ciekawą znajomość, a raczej jej rozwinięcie. ;)

    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie, jeśli zechcesz :)
    dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na połączenie tych dwóch dyscyplin wyszedł właściwie z mojego życia bo sama kiedyś również trenowałam blisko 4,5 roku karate, ale potem przerzuciłam się na siatkówkę i tak już 7 lat trenuję, aczkolwiek obydwie dyscypliny są mi bardzo bliskie :)I również, nie żałuję ,że zrezygnowałam bo wreszcie trafiłam na swoją wielką pasję. Oj wymaga, wymaga :) A to się okaże niebawem :)

      Usuń