czwartek, 25 kwietnia 2013

Epizod IV.

 -Co tutaj robisz?-pytasz
 -Chciałem zobaczyć jak moja najlepsza pacjentka się sprawuje.-uśmiechnął się w twoim kierunku- Gratuluję.                          
Po tych słowach zrobił coś czego lekarz nie powinien zrobić. Przytulił cię delikatnie gładząc po plecach. W tym momencie granic między pacjentem ,a lekarzem została przekroczona. Wiedziałaś ,że z tego może być coś więcej. Najchętniej trwałabyś w tym uścisku ,ale za moment zaczynała się dekoracja. Od razu na nią pognałaś. Wreszcie spełniłaś jedno ze swoich najskrytszych marzeń. Stoisz na najwyższym stopniu podium ze złotym medalem na szyi. A co najpiękniejsze wygrałaś o tyle ze swoją największą przeciwniczką, o tyle ze swoimi słabościami i kontuzją. Łza szczęścia zakręciła się w oku. Choć to spełnienia twoich marzeń chcesz więcej. Nie chcesz poprzestać na jednym medalu, zwłaszcza mistrzostw Polski. Chcesz osiągać jeszcze więcej i więcej.
Następny dzień był dla ciebie o wiele bardziej owocny. W fukugo zostajesz powtórnie mistrzynią Polski, w en-bu przegrywasz finał ze starszą o kilka lat, bardziej doświadczoną zawodniczką. Jak co poranek w niedzielę wraz z Polą idziesz na stołówkę, wiejącą nieco pustkami. W spokoju zjadacie posiłek po czym idziesz do pokoju przyszykować się do ostatniego dnia turnieju. Na pierwszy ogień idzie twoja specjalność jaką jest kumite. Gromisz rywalki, nie masz sobie równych. Znów wygrywasz, znów jesteś najlepsza. Po rozdaniu medali udajesz się do szatni gdzie trener ma podać składy na kata drużynowe. Siadasz na ławce ,ale od samego wejścia do pomieszczenia czujesz na sobie złowrogi wzrok Moniki. Uważnie słuchasz składy dyktowane przez trenera. Ciebie zostawia na koniec. Ciebie i jeszcze jedną osobę. Gdy słyszysz kim jest twoja partnerka mało nie dławisz się pitą w tym momencie przez siebie wodą. Twoja partnerka od razu rusza do trenera z ogromnymi pretensjami. W jednym jesteście zgodne - nie chcecie być razem w jednej drużynie. Trener nie chce słyszeć waszych zażaleń i karze wam się jakoś dogadać. Kipisz ze wściekłości. Nie cierpisz Moniki, ale chcesz za wszelką cenę zdobyć medal, ten z najcenniejszego kruszcu.
 -Posłuchaj mnie. Może i nie pałamy do siebie większą sympatią wręcz się nie cierpimy i konkurujemy ze sobą o niemalże wszystko to dzisiaj jesteśmy jedną drużyną i jedziemy na jednym wózku. Obiecuję ci ,że jeśli będziesz próbowała cokolwiek zepsuć to wydrapię ci oczy.-rzuciłaś nie owijając w tzw. bawełnę co wywołało nie lada zdziwienie na twarzy twojej rozmówczyni.
 -To fakt, nie cierpię cię.-rzuca nagle- Ale nie mam zamiaru przez twoją osobę niszczyć sobie możliwości na medal. Więc jakoś wytrzymam.-uśmiecha się sztucznie i za chwilę znika z twojego pola widzenia. Za chwilę również opuszczasz szatnię i kierujesz się ku trybunom. Nie możesz dostrzec nigdzie Poli ,więc siadasz samotnie w trzecim rzędzie. Masz jeszcze ponad pół godziny do następnej konkurencji. Znudzona wyciągasz z kieszenie bluzy telefon i włączasz pierwszą lepszą grę. Po dziesięciu minutach znudziło ci się bezcelowe trafianie stworkami przypominającymi różne zwierzęta w różne elementy. Wyciągasz słuchawki i za chwilę zatapiasz się w dźwiękach muzyki. Twój tradycyjny sposób na odstresowanie się przed każdym turniejem czy zawodami. Zatracasz się bez pamięci w muzyce, a następnie w karate. Zapominasz nagle o otaczającym świecie, o wszystkich problemach ,które chcąc nie chcąc cię dotykają. Nagle czujesz czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Aż podskakujesz przestraszona tym gestem. Wyciągasz słuchawki z uszu i odwracasz się w kierunku owej osoby. Widzisz uśmiechniętą twarz Michała ,który siada koło ciebie.
 -Nigdy więcej tak nie rób.
 -Fakt, w twoim przypadku to był bardzo ryzykowany gest-.uśmiecha się- Stresujesz się?-marszczy brwi
 -Jak cholera.-odpowiadasz- Nic na to nie poradzę. Ilekroć bym brała udział w tej rangi zawodach to i tak będę się stresować jakby to były moje pierwsze zawody w życiu.
 -Znam to.
 -Ty chyba ten etap masz już za sobą.-stwierdzasz
 -Wydaje ci się.-odpowiada- Zawsze jest jakiś ścisk w żołądku, gęsia skórka na całym ciele. Może z każdym meczem mniej, ale zawsze jest.
 -Nie widać tego po tobie.
 -Lata praktyki.-przeczesuje teatralnie włosy co wywołuje u ciebie śmiech- A tak w ogóle dobrze słyszałem ,że siedzę koło podwójnej mistrzyni Polski?
 -Dobrych informatorów masz.-uśmiechasz się
 -No to jestem przepraszam, jesteśmy z ciebie dumni.-szczerzy się- Gratuluję.
Z uśmiechem kiwasz głową w podzięce za gratulacje. Zauważyłaś gdy dłuższą chwilę tkwiliście w milczeniu ,że ci się przygląda.
 -Czemu mi się tak przyglądasz?-pytasz zaciekawiona jego odpowiedzią
 -Bo dalej nie mam pojęcia dlaczego taka drobna osoba jak ty zajęła się takim brutalnym sportem.
 -Karate nie jest brutalnym sportem.-protestujesz- Takie takewondo to dopiero jest brutalne.
 -I tak nie zmienia to faktu ,że nie pasujesz mi na karateczkę.
 -A na kogo? Przedszkolankę? Sklepową?-wyliczasz na co on wybucha śmiechem
 -Jak cię pierwszy raz zobaczyłem byłem przekonany ,że jesteś lekkoatletką.-uśmiecha się
 -A to niby czemu?-mrużysz oczy
 -A o temat na dłuższą rozmowę.-szczerzy się
 -Chętnie posłucham.
Za chwilę jednak przerywa wam głos spikera oznajmiającego ,że wszyscy uczestnicy muszą zgłosić się do stolika sędziowskiego. Wywracasz oczami i dosyć niechętnie żegnasz się ze swoim towarzyszem. Idziesz w kierunku owego stolika, dostajesz kartkę ze swoim numerem ,który przyczepiasz do kimona i idziesz w kierunku Moniki ,która macha do ciebie kartką.
 -Zaczynamy za dziesięć minut.-oznajmia bez większych emocji i podaje ci kartkę-Wygramy to?-pyta
 -A widzisz jakąś inną opcję? Bo ja nie.-odpowiadasz wymuszając nawet drobny uśmiech.
Zaczynacie rozgrzewkę. Mimo iż szczerze jej nie cierpisz musisz znieść jej towarzystwo. Za chwilę zaczynacie. Idziesz na pierwszy ogień. Stoisz na macie obok przeciwniczki. Wzrokiem szukasz na trybunach Poli. Dostrzegasz ją, ale także kogoś jeszcze. Do Michała dołączyli inni siatkarze z reprezentacji ,którzy bardzo uważnie przyglądali się temu co dzieje się na macie. Tak jak się sama spodziewałaś poradziłaś sobie bez większych problemów. Tak samo Monika. Szłyście jak burza. Dotarłyście do finału. Pierwsza zaczynała twoja największa przeciwniczka z którą dzierżyłaś jedną dolę w zespole. Niestety, minimalnie uległa. Musiałaś zrobić wszystko co w twojej mocy ,aby wygrać. Wiesz doskonale ,że nie możesz dać się pokonać. Nie po to poświęcasz własne zdrowie. Nie po to tyle trenowałaś żeby się poddać. Zrobiłaś wszystko co w twojej mocy i .. wygrałaś. A właściwie wygrałyście. Jedyne na co wysila się Monika to sztuczny uśmiech i nędzne 'Brawo'. Nawet jej zachowanie nie zepsuje ci humoru. Powtórnie złoty krążek wisi na twojej szyi. Oczywiście wszystko zostało udokumentowane przez Polę. Odbierasz również gratulacje od siatkarzy ,którzy dzielnie cię dopingowali na trybunach.
 -Faktycznie, lepiej cię nie zachodzić od tyłu.-śmieje się Ignaczak
 -Albo w ogóle nie zaskakiwać.-dorzuca Bartman
 -Nie zazdroszczę ukochanemu.-dodaje
 -Całe życie w strachu.-dokłada Kurek na co wszyscy reagują śmiechem
 -Grabicie sobie.-odpowiadasz na ich słowne zaczepki
 -Chociaż właściwie jest czego.-szczerzy się- Nie Michał?-szturcha stojącego obok Kubiaka ,który kiwa twierdząco głową z uśmiechem.
 -To jak pani mistrzyni Polski zamierza uczcić ten sukces?-pyta Krzysiek
 -Porządnie się wyspać.-szczerzysz się
 -Serio? Żadnej imprezy?-pyta zdziwiony Piotrek
 -Odezwał się imprezowicz.-dodał ze śmiechem Kubiak co nie wywołało innej reakcji u nas wszystkich jak śmiech.
 -No co, myślałem ,że swoich wiernych kibiców gdzieś zaprosisz.
 -Ty się lepiej trenowaniem zajmij mój drogi.-klepiesz go po ramieniu.
Za chwilę żegnasz się ze swoimi kompanami i idziesz pod prysznic. Szatnia opustoszała. Twoje nazwijmy to koleżankami poszły do baru znajdującego się nieopodal ośrodka. Nigdy nie lubiłaś tego typu imprez, z resztą nie miałaś na nie nigdy czasu. Wracasz powoli do swojego pokoju. Zaczynasz pakować swoje rzeczy. Wiesz ,że szybko tutaj nie wrócisz. Z tego powodu jest ci smutno. Możliwe ,że nie spotkasz już tych wszystkich świetnych osób ,które tu poznałaś. No może prócz rzeszowskich siatkarzy. Tak bardzo obawiałaś się przyjazdu tutaj, a okazał się jednym z najlepszych w twoim życiu. Z twoich rozważań wyrywa cię dźwięk oznajmiający nową wiadomość tekstową. Odblokowujesz telefon i odczytujesz jej treść.
"Bardzo jesteś zajęta? :-)"
"Jeśli obijanie się można nazwać jakimkolwiek zajęciem :P"
"A długo jeszcze planujesz wykonywać tą chlubną czynność?"
"Nie wiem, nie wiem. Coś proponujesz? :>"
"Nie dokończyliśmy rozmowy chyba ,że cię to nie interesuje."
"Mów dalej :)"
"Spacer?"
"Za dziesięć minut na dole?"
"Widzimy się :)"
Wygodne dresy zamieniasz na obcisłe rurki. Sportową bluzkę na luźny t-shirt z nadrukiem, a ciepłe kapcie na trampki. Włosy splatasz w luźnego warkocza i za chwilę łapiąc po drodze telefon zamykasz drzwi i kierujesz się ku recepcji. Meldujesz jako pierwsza z waszej dwójki na dole. Korzystając z wolnej chwili informujesz Polę ,że wybywasz na spacer. Ledwo wkładasz telefon do kieszeni, a ktoś zasłania ci dłońmi oczy.
 -Michał, obiecuję ci ,że następny razem ci naprawdę coś zrobię jak znowu to zrobisz.-zrzucasz jego dłonie ze swoich oczu i odwracasz się w jego kierunku. Osobnik nie okazuje się tak jakbyś się tego spodziewała Michałem. To niebieskooki blondyn.
 -Michał?-marszczy brwi- A co to za nowy kolega?
 -Nie jesteś moją matką żebym ci mówiła o każdym znajomym.
 -Mam się czuć zazdrosny?-pyta
 -Słucham?-pytasz nie dowierzając w to co właśnie usłyszałaś
 -Żartowałem.-uśmiecha się- Nie będę ci zajmował czasu. Baw się dobrze, tylko bez szaleństw!
 -Bartek!-śmiejesz się ,a nagle zza niego wyłania się Kubiak.
Witasz go uśmiechem i za chwilę opuszczacie progi ośrodka. Chwilę idziecie w milczeniu po czym siadacie na jednej z ławek.
 -Ale ty serio wyglądasz jak lekkoatletka.
 -Aż taka przypakowana jestem?-śmiejesz się na co on kręci przecząco głową
 -Nie, ale figury mogłaby ci pozazdrościć Miranda Kerr.-mów nieco speszony
 -Weź bo się zarumienię.-śmiejesz się.
W odpowiedzi otrzymujesz chyba jego najpiękniejszych uśmiech na co również nie pozostajesz mu dłużna i również się uśmiechasz.
 -To powiesz mi dlaczego karate?
Myślisz: Czemu nie? Zaczynasz swoją jakże długą i nieco nudnawą historię.
Cofasz się w czasie o blisko siedemnaście lat. Masz sześć lat i marne pojęcie o otaczającym świecie. Rodzice pragnąc zorganizować ci wolny czas chcą znaleźć ci jakieś zajęcia dodatkowe. Słysząc o ofercie mamy masz odruch wymiotny. Nigdy nie lubiłaś typowo dziewczęcych zajęć, zawsze wolałaś robić na przekór. Na półce obok lalek i misiów miałaś masę modeli samochodów, a nawet robotów. Uwielbiałaś spędzać czas z płcią przeciwną. Oczywiście koleżanki miałaś, bawiłaś się z nimi, ale mimo wszystko wolałaś zabawy z bratem czy rówieśnikami. Choć masz sześć lat buntujesz się przeciwko pomysłowi mamy żeby posłać cię na zajęcia z tańca. Twoja mama po wielu lamentach poddała się ze swoją propozycją. Nigdy nie wyobrażała sobie żeby córka nie chciała iść na tańce, nosić różowych ubrań i kokardek na głowie czy częściej chodziła w spodniach i trampkach niż w sukienkach. Po prostu już taka byłaś, a nie bagatelny wpływ na ciebie miał twój brat i Michał z którymi uwielbiałaś spędzać czas. Po wielu namysłach pomysł na zajęcie się tak mało damską dyscypliną wyszedł właściwie od twojego brata. Męczył rodziców żeby pójść na te zajęcia. Udało mu się, ale musiał zabrać i ciebie. Choć z wielką niechęcią to zrobił to. Tak oto poszłaś na pierwsze zajęcia. Była to zupełna zabawa w zupełności nie przypominająca karate. Po kilku zajęciach twojemu bratu się znudziło. Tak jak większość dyscyplin w jego wypadku. Jednak tobie się spodobało. Nie chciałaś przerywać. Z początku zabawa z czasem przerodziła się w ogromną pasję ,która trwa po dziś dzień. Gdyby nie Arek, nigdy nie odniosłabyś tak wielu sukcesów, nigdy nie poznałabyś tak wielu fantastycznych osób i chyba nigdy nie byłabyś tą osobą ,którą teraz jesteś. Zawdzięczasz mu ogromnie wiele. Bo pewnie też nigdy nie odważyłabyś się sama pójść na pierwsze zajęcia.
Wreszcie kończysz swój monolog ,którego z wielką uwagą wypisaną na twarzy wysłuchiwał Michał.
 -To widzę niezłe ziółko z ciebie było.-komentuje
 -W zasadzie to dalej jest.
 -Na pewno nie większe niż ja.-szczerzy się
 -Polemizowałabym.-uśmiechasz się się zawadiacko
 -Ty nie uciekłaś z domu w wieku ośmiu lat.
 -Ty nie pobiłeś dwóch kolegów w wieku siedmiu.-dodajesz
 -A co oni ci zrobili?-marszczy brwi
 -Zabrali mi lizaka.
 -I za to ich pobiłaś?-śmieje się
 -No co? Trzeba walczyć o swoje.-bronisz się
 -To mam niezłą konkurencje.-śmieje się.
Z każdą kolejną wymianą zdań utwierdzasz się w przekonaniu ,że ta znajomość może okazać się bardzo ciekawa. Świetnie się dogadujecie, a ty czujesz jakbyś znała go od wieków. Nawet rozmowa o najmniej istotnych rzeczach wydaje ci się interesująca w jego towarzystwie. Wydaje ci się ,że to będzie więcej niż znajomość...
________________________________________________________________________________
Witam po dłuższej przerwie. Była ona spowodowana moimi egzaminami do których chcąc nie chcąc trzeba było się choć trochę przyłożyć, ale dzisiaj już zakończyłam takowe i biorę się ostro do pracy i nadrabiania wszelakich zaległości na Waszych blogach, a także swoich bo rozdziały tkwią na bloggerze w wersji roboczej iks dni, więc pora by ujrzały światło dzienne. Dopiero ukazały się tutaj cztery epizody ,a w głowie masa pomysłów i planów co do poczynań Zuzi, także mogę zdradzić iż to opowiadanie będzie miało podobną długość do mojego pierwszego, czyli ponad 60 rozdziałów gdyż może i ku waszej uciesze lub nie niewiarygodnie łatwo i przyjemnie pisze mi się tutaj co jest u mnie ogromną rzadkością ;)

Kursywą tak dla sprostowania będę oznaczała wszelaką retrospekcję ,która jeszcze będzie się pojawiać, pojedyncze myśli naszej bohaterki.
Pozdrawiam, wingspiker.

24 komentarze:

  1. Świetny. rozdział. ! ;) Kiedy pojawi się następny na blogu. I że cię nie opuszczę ? Z utęsknieniem czekam najdalsze losy Leny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ajajajajaj widzę ,że międyz Zuzią a Miśkiem zaczyna iskrzyć ^^ podob mi się ten rozwój :DD i już chyba jasne kto jest bohaterem :DDD


    gatsoncaged.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że Michał coś czuje do naszej Zuzi, ha! ;D. Mam nadzieję, że ułoży im się razem, bo co jak co, ale na szczęście zasługują, o! ;D

    Czekam na kolejny. ;) ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam do siebie na epilog, www.miloscisiatkowka.blogspot.com

    + przepraszam za brak z mojej strony jakiegoś sensownego komentarza co do twojego opowiadania. Jestem na etapie czytania, więc niedługo coś napiszę. :)

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. przede wszystkim Zuzka pokazała, że jest w odpowiednim miejscu i zasłużyła żeby tam być:) między Miśkiem i Zuzką iskry lecą (oczywiście te pozytywne:)) rozbawiło mnie, że pobiła dwóch kolegów bo zabrali Jej lizaka;) dobrze, że potrafiły z Moniką oddzielić ich spięcia od konkursu i zachowały się jak prawdziwe profesjonalistki:D

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde.. Tyle iskier, że zaraz jakiś pożar będzie :) Świetny rozdział Czekam na więcej i zapraszam do siebie:

    http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah zobaczymy :D dziękuję, już zaglądam :)

      pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Zuza i Michaał... <3 Świetny rozdział i czekam na więcej!
    W wolnej chwili zajrzyj do mnie na siedemnastkę ;)
    www.aloone321.blogspot.com ;)
    Miłej lektury i pozdrawiam :*
    ;x.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś czuję, że z tej znajomości z Miśkiem wyniknie coś więcej :D
    A wzmianka o pobiciu za lizaka mnie rozbroiła :DD I naprawdę fajnie, że się tak dobrze dogadują, bo chyba naprawdę pasują do siebie ;>
    Pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. cudownie piszesz! zakochalam sie w tym opowiadaniu do reszty!

    OdpowiedzUsuń
  10. jej cos czuje zwiazek z Michalem!! ale jest widze jeszcze Monika ale pasuja do siebie cudownie!! uwielbiam jak piszesz :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Zuzka zgarnia wszystkie nagrody bez większych problemów! Pozazdrościć jej takiego talentu i zapału. :) Rozłożyło mnie łopatki polecenie trenera odnośnie współzawodnictwa z Moniką. Ale jak widac nie taki diabeł straszny...;)
    Piękny ma doping, wspaniałych kibiców - do tego jak chętnych do oblewania jej sukcesów :D ach ci nasi siatkarze :)
    Widać, kurde widać jak iskrzy między Miśkiem i Zuzią :) jeju... są... słodcy :)

    Pozdrawiam :*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń