czwartek, 27 czerwca 2013

Informacja.

Piszę do Was z pewną informacją. Jak wiecie wyjeżdżam w poniedziałek na całe dwa tygodnie do Włoch i wracam dopiero w okolicach czternastego lipca. Jako ,że nie chcę Was zostawiać na dwa tygodnie bez rozdziału napisałam ich kilka do przodu. Nie wiem jak będzie z moim dostępem do internetu tj. wifi, choć ratuje mnie pakiet internetu nie wiem w jakich dniach będę one dodawane. Wszystko zależy już od mojej dyspozycyjność. Postaram się przez ten okres dodać ze trzy rozdziały. Jednak nie będę miała możliwości Was informować, więc tyle ,że będziecie musiały same tu od czasu do czasu zaglądać. Nie wiem czy przed wyjazdem pojawi się tu jeszcze jakiś rozdział. Wszystko zależy czy uda mi się jeszcze stworzyć z jeden, lecz nie obiecuję. Więc jeśli nie odezwę się do końca tego tygodnia to już dziś chcę życzyć wam cudownych wakacji i przede wszystkim dobrej pogody od przyszłego tygodnia.

Ściskam, wingspikerr.

PS. Jeśli byłaby jedna osoba chętne mi troszeczkę pomóc przez ten okres prosiłabym o kontakt pod tym postem :)

wtorek, 25 czerwca 2013

Epizod XV.

Siadasz na krześle i w umiarkowanym spokoju oczekujesz aż owa kobieta opuści salę. Spoglądasz na niemiłosiernie wkurzonego Bartmana ,który przestępuje z nogi na nogę i zaciska dłoń w pięść. Tak złego już dawno go nie widziałaś. Doskonale wiedziałaś ,że jej szczerze nie cierpi za to co zrobiła jego przyjacielowi, jednak wcale mu się nie dziwiłaś. Ty również nie pałałaś do niej sympatią. Ba, nie cierpiałaś jej równie mocno co i brunet. Po kilu dłuższych minutach brunetka wreszcie opuszcza salę z perfidnym uśmiechem na twarzy.
 -Co tutaj robisz?-rzuca się niemal na nią z pretensją w głosie Bartman
 -Spytałabym ją o to samo.-prychnęła, a w tobie się aż zagotowało. Ledwo powstrzymałaś się od wymierzenia jej siarczystego polika.
 -Co ty sobie wyobrażasz przyjeżdżając tutaj?-wybuchasz- Nie dość ,że zostawiłaś go dla jakiegoś innego faceta to teraz jak gdyby nigdy nic się zjawiasz jak troskliwa opiekunka?!-podnosisz ton głosu
 -Nie oszukujmy się słoneczko, on jest dla ciebie za dobry.-dodała z pogardą w głosie, a ty masz ochotę ją rozszarpać co musi zauważyć Bartman bo pojawia się obok ciebie powstrzymując cię przed owym czynem.
 -Jeśli ja na niego nie zasługuję to tym bardziej. Co znudził ci się nowy kolega? Za mało sławny?-wymierzasz kolejne argumenty w jej strony budząc nie małe zdziwienie na jej twarzy- Co myślałaś ,że jak jestem blondynką to nie potrafię komuś dogadać?
 -Jeszcze się przekonamy.-fuknęła jak gdyby obrażona po czym obróciła się na pięcie z perfidnym uśmieszkiem za który miałaś ochotę co najmniej jej przyłożyć po czym zniknęła z waszego pola widzenia. Potrzebowałaś jeszcze chwili by się uspokoić. Zdecydowanie za łatwo dałaś się jej wyprowadzić z równowagi. Ale taka już była twoja natura ,że byłaś okropnie wybuchowa i chyba pod tym względem z Michałem dobraliście się idealnie. Gdy uspokajasz się na tyle by nie mieć ochoty powybijać wszystkich dookoła proponujesz wreszcie Bartmanowi zrealizowania celu swojej wizyty.
 -Idź pierwsza. Wolę nie być świadkiem uroczego do porzygu przywitania zakochanych.-śmieje się na co ty mierzysz go wzrokiem i również wybuchasz śmiechem. Za chwilę delikatnie pukasz do drzwi i gdy słyszysz zachrypnięte "proszę" wchodzisz do środka. Widzisz zupełnie bladego i wyglądającego na niewyspanego niebieskookiego. Siadasz na krześle obok, a on jest wyraźnie zaskoczony twoim widokiem tutaj.
 -Przepraszam ,że się nie odzywałem.-rzuca zachrypniętym głosem- Naprawdę chciało ci się tłuc aż tutaj samochodem? Dopiero co wróciłaś do domu.
 -Sądziłeś ,że zostawię cię tutaj samego?-uśmiechasz się delikatnie- Gdyby była potrzeba zrobiłbyś dla mnie to samo.
 -Pierwszy bym był na miejscu.-śmieje się- A tak w ogóle to nie przywitałaś się ze mną porządnie.-dodaje udając obrażonego na co ty wybuchasz śmiechem. Za chwilę jednak obejmujesz szatyna i delikatnie całujesz z czego jest wyraźnie zadowolony. Ponownie siadasz na zajmowanym uprzednio miejscu po czym bierzesz go za rękę. Przez chwilę w ciszy toczycie walkę na spojrzenia jednak przegrywasz zatapiając się w lazurze jego oczu.
 -Powiesz mi co ona tutaj robiła?-pytasz
 -Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.-wzrusza ramionami
 -Nie mówiła skąd dowiedziała się ,że tutaj jesteś?-ciągnęłaś na co on zaprzeczył głową. Zmierzyłaś go wzrokiem.
 -Nie sądzisz chyba ,że sam do niej zadzwoniłem?-śmieje się widząc twoją minę, a ty wzruszasz ramionami. Jednak twoja złość przechodzi w dosłownie pięć minut gdy uśmiecha się tym uśmiechem ,który jest zarezerwowany tylko i wyłącznie dla ciebie. Na kogo jak kogo, ale na niego najzwyczajniej w świecie nie potrafiłaś się gniewać w ogóle. Rozmawialiście jeszcze mniej więcej przez godzinę zanim do sali wparował bez zbędnego pukania wyszczerzony Bartman. Przez co przez następne bite półtorej godziny gadał jak najęty. Do słowa doszłaś zaledwie kilka razy. A mówi się ,że to kobiety są okropnie gadatliwe. W zasadzie nie przeszkadzało ci to ,że był duszą towarzystwa. Swoją uwagę i tak skupiałaś na niebieskookim osobniku ,który również niezbyt zainteresowany wywodami przyjaciela gładził zewnętrzną częścią kciuka twoją rękę. Dopiero do dłuższej chwili do sali weszła kobieta. Była mniej więcej w wieku twojej mamy. Miała krótkie, brązowe włosy i błękitne oczy. Niemal od razu wiedziałaś kim jest owa kobieta. Choć cię nie znała przywitała się z tobą równie serdecznie co ze Zbyszkiem ,którego znała dość długo. Pani Kubiak była niezmiernie sympatyczną i otwartą osobą. Niemal do razu ją polubiłaś, z resztą z wzajemnością. Kobieta była tobą, a właściwie tobą i swoim synem wręcz zachwycona.
 -To my się chyba będzie zbierać.-rzucił Bartman widząc godzinę dwudziestą z minutami
 -Myślicie moi drodzy ,że dam wam nocować gdzie indziej niż u nas?-pyta mama niebieskookiego
 -Damy radę.-odpowiadasz nie chcąc nadużywać jej gościnności
 -Postanowione, zostaniecie u nas.-uśmiecha się.
Po chwili wychodzicie z sali ówcześnie żegnając się z Michałem, którego przytulasz na pożegnanie co nie uchodzi uwadze jego mamy. Następnie pani Anna instruuje Bartmana jak dojechać na wskazane osiedle. Gdy jesteście na miejscu twoim oczom ukazuje się zadbany, jednopiętrowy domek rodzinny z widocznym sporym ogrodem. Spać oczywiście nie kładziecie się od razu bez posiłku. Najpierw dostajecie ogromną porcję lasagne, a potem po kawałku tarty. Następnie zagłębiacie się w rozmowie. Tak jak się obawiałaś, siatkarz po chwili zostawia was tłumacząc się zmęczeniem i tak oto zostajesz w cztery oczy z panią Anną. Wbrew twoim obawom wasza rozmowa w zupełności się układa. Najbardziej jednak bawią cię jej opowieści z dzieciństwa twojego ukochanego i jego stare fotografie. Tym bardziej wybuchasz niepohamowanym śmiechem gdy widzisz jego zdjęcie we włosach w kolorze niemal platyny. Opowiadasz jej też co nieco o sobie, prócz tego ,że jest ogromną gadułą, jest też wyśmienitą słuchaczką.
 -Cieszę się ,że cię wreszcie poznałam. Michał mi sporo o tobie mówił.-uśmiecha się
 -Naprawdę?-dziwisz się
 -Naprawdę.-śmieje się- Same superlatywy. Dawno go takiego nie widziałam.
 -Mam nadzieję.-uśmiechasz się- Jakiego?
 -Tak zakochanego.-odwzajemnia uśmiech- I do tego szczęśliwego. Wiedz, że życzę wam jak najlepiej bo wyglądacie razem przecudownie.
Tak oto przez następne pół godziny nie posiadała się z zachwytu wobec waszego związku. Pochłonięte rozmową nawet nie zorientowałyście się kiedy na zegarku wybiła godzina dwudziesta trzecia. Zanim jednak poszłaś spać z wielką przyjemnością i uwagą poprzechadzałaś się michałowym pokoju. Może nie różniłby się w zupełności od innych pokoi należących do osobników płci męskiej gdyby nie jeden szczegół i nie miałaś tu na myśli niezliczonej ilości nagród zajmujących niemal połowę pokoju. Twoją uwagę przykuła tablica na której pełno było od różnorakich zdjęć. Od dzieciństwa poczynając, poprzez siatkówkę na życiu codziennym kończąc. Wiedziałaś ,że Michał rzadko wpadał do domu, więc być może dlatego to tak bardzo cię zaskoczyło. Nie dość ,że dostrzegłaś tam wasze wspólne zdjęcie z jednego z meczy to również wasze wspólne z Hiszpanii.
Przez następne dwa dni w dzień w dzień odwiedzaliście przyjmującego ,który wyraźnie z dnia na dzień wracał do zdrowia. Z jeszcze większą radością odwiedziliście go w dniu w którym wreszcie mógł wyjść do domu. Tobie przypadło to zaszczytne zadania gdyż Bartman musiał wrócić do Jastrzębia z powodu zbliżającego się sezonu, a rodzice Kubiaka byli w pracy.
 -Nie wiem czy wiesz Misiu, mi przypadło to zaszczytne zadania aby odstawić cię do domu. Zadowolony?
 -Nawet bardzo.-uśmiecha się po czym delikatnie wpija się w twoje usta uprzednio przyciągając cię do siebie. Kiedy wracacie do domu rodzinnego siatkarza kontynuuje to zajęcie. Robi to tak zachłannie jakbyście nie widzieli się co najmniej pół roku. Było to zaledwie kilkanaście dni, a i tak byłaś okrutnie spragniona jego bliskości i jego dotyku.
 -Słyszałam ,że nie możesz się przemęczać.-mówisz odrywając się od niego
 -Ależ ja się nie przemęczam. Łącze przyjemne z pożytecznym.-szczerzy się po czym przytula cię do siebie.
W zupełności ci tego brakowało. Oddałabyś wiele by móc mieć go na co dzień, a nie raz na kilka czy kilkanaście dni. Wiedzieliście jednak na co się piszecie i musieliście w jakiś sposób znosić rozstania ,których przed wami było jeszcze całkiem sporo. Po kilkunastu dniach rozłąki jego uśmiech, jego dotyk i jego ciepło były dla ciebie najlepszą nagrodą. Uwielbiałaś zatapiać się w miśkowych oczach i czuć jego bliskość. Chyba nie było rzeczy której byś w nim nie uwielbiała. Był twoim kochanym Misiem mimo wszelkich wad i zalet.
 -Tylko jedźcie ostrożnie. A ty uważaj na siebie.-powiedziała brunetka ściskając syna na pożegnanie
 -Z taką opieką nic mi nie będzie.-śmieje się spoglądając w twoją stronę.
Choć bardzo byś chciała nie możesz spędzić z nim za wiele czasu. Za kilka dni rozpoczynasz przygotowania przed zbliżającym się Mistrzostwami Europy ,które miały się odbyć w Izraelu. Mimo krótkiego czasu wykorzystujecie go najlepiej jak potraficie. I nie po raz pierwszy cię zaskakuje. Kiedy ty po męskim lokum spodziewasz się kompletnego bałaganu, porozrzucanych brudnych skarpetek i koszulek po całym mieszkaniu zastajesz zupełny ład i porządek. Wiedziałaś również ,że dobrze gotował, ale tak ogromnego kunsztu  tej dziedzinie u niego w życiu byś się nie spodziewała. Te kilka dni mija wam zdecydowanie za szybko. Jednak musisz wrócić na zgrupowanie. Dość niechętnie i okropnie długo żegnasz się z niebieskookim. Kiedy po trzech godzinach jazdy docierasz do Rzeszowa, wrzucasz brudne rzeczy do pralki po czym pakujesz potrzebne na zgrupowaniu rzeczy powtórnie do walizki. Nazajutrz rano po skonsumowanym śniadaniu wyruszasz wraz z Olą na zgrupowanie do Warszawy. Dziesięciodniowe zgrupowanie niemożliwie się dłuży. Nie dość ,że okropnie tęsknisz za Michałem to niemożliwie denerwuje cię obecność Bartka ,który zatrudnił się w kadrze jako trener przygotowania fizycznego i okropnie ci się podlizuje. Jakimś cudem powstrzymujesz się od przyłożenia mu gdy masz z nim indywidualna zajęcia na zlecenie trenera kadry.
 -To co, może jakaś kawa?
 -Nie.-przeczysz po czym upijasz łyka wody
 -Dlaczego nie?-pyta
 -Bo jakby ci to powiedzieć. Odpieprz się ode mnie bo jak widzisz nie jestem tobą zainteresowana. Miałeś szansę to ją zepsułeś.-odpowiadasz z ironią w głosie
 -No już nie bądź taka niedostępna.-dodaje poruszając brwiami
 -Jak wolisz łatwe lepiej poszukaj Moniki.-rzucasz z przekąsem
 -Zawsze cię taką lubiłem.
 -Kretynie mam chłopaka, więc daruj sobie.-wywracasz oczami po czym opuszczasz siłownię. Wskakujesz po prysznic w pokoju po czym zupełnie zmęczona padasz na łóżko. Wieczorem wraz z Olą z którą zajmujesz pokój udajesz się na kolacje ,a po niej pakujecie się na jutrzejszy wyjazd. Z jednej strony czułaś ogromną ekscytację, a z drugiej ogromny strach. Marzyłaś o medalu europejskiego czempionatu bez względu na jego kolor, ale nie robiłaś sobie wielkich nadziei. Wiedziałaś ,że musisz i dasz z siebie wszystko. Nazajutrz o iście nieludzkiej porze wylatujecie do Izraela. Cały lot mija sprawnie dzięki czemu jeszcze przed dziesiątą jesteście na miejscu. Przez resztę dnia zapoznajecie się z planem mistrzostwa, odbywacie krótki trening po czym zwiedzacie stolicę kraju. Następnego dnia z samego rana udajecie się na śniadanie, a potem na oficjalne otwarcie. Przyodziana w białe kimono i czarny pas nerwowo przechadzasz się po korytarzu ze słuchawkami w uszach. Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie stresowałaś się przed żadnymi zawodami. Mimo ogromnych nerwów bez problemu poradziłaś sobie z pierwszą przeciwniczką. Konkurencję fuku-go kobiet dość nieszczęśliwie bo na czwartym miejscu. Następnego dnia ko-go kumite z ogromnym trudem wieńczysz brązowym medalem. Odczuwasz jednak niedosyt. Wiesz ,że stać cię na więcej i wiesz ,że większe są oczekiwania wobec ciebie. W konkurencji drużynowej zdobywacie srebrny medal. Niedosyt pozostaje jeszcze większy bo złoto przegrałyście minimalnie. Na ostatni dzień zostaje ci twoja flagowa dyscyplina jaką jest kata, oraz en-bu w parze z Olą. Kiedy stoisz na macie naprzeciw finałowej przeciwniczki w kategorii kata wiesz doskonale ,że nie pozwolisz wyrwać sobie tak łatwo tego złota. Czujesz się silna i wiesz ,że nic ani nikt nie może cię zatrzymać. Serce bije ci jak oszalałe. Oczy setki osób zgromadzonych na hali kierują się na ciebie i twoją niemiecką przeciwniczkę. Zaczynasz jako pierwsza. Każdy ruch wykonujesz niemal perfekcyjnie. Kiedy kończysz serce wali ci jak oszalałe. Sędziowie pokazują noty po czym schodzisz z maty i prezentuje się twoja przeciwniczka. Kiedy uspokajasz nerwy i kołaczące nerwy Niemka kończy. Sędziowie pokazują noty. Na hali rozlega się wielka wrzawa. Nie wiesz o co chodzi. Wtedy dopada cię tryskająca radością Ola.
 -Wygrałaś!-krzyczy ci do ucha. Nie wierzysz w to co mówi. Spoglądasz na tablicę wyników. Faktycznie, wygrałaś zaledwie jednym punktem. Płaczesz z radości. Nie potrafisz opisać tego wielkiego szczęścia jakie wtedy czułaś. Wraz z biało-czerwoną flagą dzielnie pozujesz do zdjęć po czym odbywasz małą rundę honorową. Po chwili stoisz na najwyższym stopniu podium z wymarzonym złotym medalem na szyi i wsłuchujesz się w Mazurka Dąbrowskiego ledwo powstrzymując łzy. Spełnia się wtedy twoje ogromne marzenie. Stoisz z najważniejszy medalem mistrzostw Europy pękając z dumy i szczęścia. Nie za długo udzielasz wszelakich wywiadów, gdyż czeka cię jeszcze ostatnia konkurencja tego turnieju. Wraz z Olą tworzycie duet doskonały. Już po pierwszym pojedynku wiecie ,że nie macie sobie równych. Finał okazuje się być wewnętrzną sprawą polskiej kadry gdyż naprzeciwko was staje znienawidzona przez ciebie Monika oraz jedna z jej przyjaciółek. Nie zamierzasz odebrać sobie tej przyjemności powtórnego zabrania jej sprzed nosa złota. Szczerze jej nie cierpisz i po raz kolejny zamierzasz udowodnić jej kto jest lepszy. Nie pozostawiacie wspomnianej dwójce żadnych szans. Pewnie sięgacie po złoto. Nie posiadacie się z radości. Z dumą stoicie obok siebie na najwyższym stopniu podium. Po zakończeniu oficjalnym imprezy telefony się urywają. Z cierpliwością odpowiadasz na wszelakie gratulacje najbliższym po czym idziecie uczcić wasz sukces. W pięciu rozgrywanych dyscyplinach zdobywasz aż cztery medale, w tym z tego najcenniejszego kruszcu. Nie balujecie jednak całą noc. Koło pierwszej wracacie do hotelowych pokoi gdzie jeszcze tego samego dnia wsiadacie w samolot powrotny do kraju. Praktycznie cały lot przesypiasz ze słuchawkami na uszach. Kiedy wysiadacie i znajdujecie się na płycie lotniska czeka was nie małe zaskoczenie. Wita was dość pokaźna grupa kibiców. Nie spodziewałaś się kogokolwiek prócz własnego brata ,który obiecał odebrać cię z lotniska. Każdy z karateków zostaje obdarowany bukietem kwiatów po czym medaliści zostają oblężeni przez reporterów. Choć było kilku medalistów to ty osiągnęłaś największy sukces i to ty jesteś najbardziej pożądanym obiektem przez dziennikarzy. Z anielską cierpliwością odpowiadasz na najbardziej błahe pytanie. Kiedy rozglądasz się dookoła nijak nie potrafisz dostrzec swojego brata. Twojej uwadze nie uchodzi mała grupka kibiców tłoczących się przy osobniku wyraźnie wybijającym się wśród nich wzrostem. Na twojej twarzy od razu widnieje jeszcze szerszy uśmiech. Przeciskasz się w jego kierunku co musi zauważyć bo robi dokładnie to samo. Za chwilę niemalże wskakujesz w jego ramiona.
 -Gratuluje słońce.-szepcze ci do ucha po czym delikatnie muska twoje usta.-Mówiłem ,że dasz radę?
 -Mówiłeś.-uśmiechasz się tonąc w jego lazurowym spojrzeniu- A powiesz mi co tutaj robisz? bo spodziewałam się raczej Arka.
 -Wypadło mu coś w ostatniej chwili, a ja nie mogłem się nie przywitać ze swoją mistrzynią.-uśmiecha się.
Mimo napierających z każdych stron dziennikarzy udaje wam się opuścić budynek lotniska. Po kilku godzinach drogi z Warszawy wreszcie docieracie do Rzeszowa.
 -Nie zostaniesz?-pytasz przygryzając delikatnie wargę
 -A chciałabyś?-pyta przysuwając cię do siebie
 -Okropnie.-odpowiadasz oplatając dłońmi jego szyję.
Po krótkiej chwili rozkosznego zatapiania się w swoich spojrzeniach szatyn przechodzi do działania. Kiedy napiera na ciebie całym swoim ciałem przyciskając cię do ściany czujesz jego ręce błądzące po twoją koszulką. Stopniowo zmieniacie swoje położenie wcale się od siebie nie odrywając. Nawet nie zauważasz kiedy czujesz pod sobą miękki materac i jego nad sobą. W zasadzie nie wiesz też kiedy pozbawił cię ubrania, a ty jego. Dalej toczycie zacięta walkę języków by za chwilę stać się zupełną jednością. Po dobrych kilku minutach opada tuż obok ciebie ciężko dysząc wyraźnie zadowolony ze swojej pracy obejmując cię i całując w policzek przy tym.
 -Kocham cię i to bardzo.-szepcze ci do ucha na co wtulasz się w niego
 -Ja ciebie też Misiu.-odpowiadasz będąc już w jego objęciach.
Nazajutrz budzisz się wtulona w michałowy tors i widzisz pogrążonego w śnie niebieskookiego. Mogłabyś patrzeć na niego godzinami i dalej by ci się to nie nudziło. Ale jeszcze bardziej lubiłaś zagłębiać się w jego oczach. Uwielbiałaś go w każdym najmniejszym calu. Jeszcze nigdy tak bardzo ci na nikim nie zależało. Nawet na Karolu ,który wydawał ci się być ideałem. Jednak swój ideał miałaś teraz przy sobie.
Za chwilę wita cię uroczym "Dzień dobry", po zebraniu ubrań jecie wspólnie śniadanie.
 -Michał błagam cię, uspokój się.-śmiejesz się- Zachowujesz się jak wyrośnięte dziecko.-dodajesz gdy ten cały czas cię zaczepia.
 -To już nie Misiu?-udaje smutnego
 -Misiu..
 -Tak lepiej.-uśmiecha się- Może i jak dziecko, ale twoje ukochane.-dodaje sprzedając ci soczystego buziaka w policzek. Przez większość dnia nie potraficie się sobą nacieszyć. Kiedy macie tak dużo rozłąk, każda wspólnie spędzona minuta wydaje się być nieoceniona.
 -Naprawdę musisz tam iść?-pyta
 -Obiecałam być. Pobędę godzinę i się zmywam.-odparłam-Chyba ,że idziesz ze mną.
 -A obrazisz się jeśli odmówię? Chyba nie czułbym się dobrze w tym towarzystwie, zwłaszcza ,że będzie tam  Bartek..-odpowiada na co ty kręcisz przecząco głową. Szatyna podrzucasz do Ignaczaka po czym udajesz się w kierunku klubu w którym ma się odbyć mała impreza dla wszystkich karateków z Rzeszowa ,którzy zdobyli medale. Nie zamierzasz tam siedzieć za długo choć panuje wyśmienita atmosfera. Siedzisz przy barze z Olą sącząc napój bezalkoholowy. Za chwilę czujesz czyjś pocałunek na szyi. Wiesz ,że na pewno nie może to być Michał. On nie robi tego w ten sposób. Niemal natychmiast się odwracasz i wymierzasz siarczystego polika owemu osobnikowi.
 -Do reszty cię posrało?!-niemal wrzeszczysz mierząc go morderczym wzrokiem.
______________________________________________________________
Tak oto mamy piętnastkę. Na początku planowałam ,że nie będzie to długie opowiadanie, jednak z upływem czasu stwierdziłam ,że chyba mogę się o takie pokusić, co Wy na to?:) Zwłaszcza ,że obecnie mam do zagospodarowania 'jedynie' dwa blogi w tym drugi który będzie krótki.
Wydaje mi się ,że wyszedł troszkę dłuższy niż poprzedni, ale myślę ,że akurat to nie przeszkadza. Trochę przyśpieszam akcję, bo chcąc nie chcąc mam dwa lata w tył, a chcę to zminimalizować do mniej więcej roku/kilku miesięcy.
Między Zuzią ,a Michałem wszystko w jak najlepszym porządku. Zuzia zaliczyła spotkanie z byłą przyjmującego ,a także jego matką, a także udało jej się spełnić marzenia :)
Jak myślicie kim jest osobnik na końcu?
Ściskam, wingspiker.

czwartek, 20 czerwca 2013

Epizod XIV.

Dzień mija wam nadspodziewanie szybko. Oczywiście nie spędzacie go wylegując się przed ekranem telewizora. Krzysiek zaprosił was i większość kolegów do siebie na małego grilla przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Strasznie brakowało ci ich towarzystwa. Jak zwykle było niezmiernie wesoło.
 -Bartman mój zakład!-rzucił Nowakowski gdy tylko dostrzegł kolegę
 -Że teraz?-spytał wyraźnie zaskoczony
 -Jaki zakład?-pytasz
 -Te dwa debile założyły się kiedy w końcu zbiorę się na odwagę.-odparł rozbawiony Michał
 -A co jest wygraną?
 -Ktoś nam dzisiaj pośpiewa.-wyszczerzył się w kierunku przyjaciela.
 -Błagam was, nie teraz.
 -Ja chętnie posłucham.-zaśmiałaś się widząc jego przerażoną minę.
Mieliście ogromny ubaw wysłuchując jego dzikich fałszów. Oczywiście to wszystko nie umknęło Krzysiowi ,który skrzętnie wszystko nagrywał swoją słynną kamerą. Doskonale czułaś się nie tylko w ich towarzystwie, ale w towarzystwie ich partnerek czy pociech. Świetnie dogadywałaś się z żoną Krzyśka, czy dziewczyną Nowakowskiego. O dziwo gdy ty nie wiedziałaś o nich za wiele one wiedziały o tobie zupełnie sporo. Byłaś tym mile zaskoczona. Od razu przypadłaś im do gustu. Niemal natychmiast traktowały cię jak jedną z nich. Widać było ,że nie tylko chłopcy byli zżyci w swoim gronie.
 -Musisz być wyjątkowa.-dodała Iwona siadając tuż obok ciebie na huśtawce gdy panowie zabawiali się z dzieciakami i urządzili sobie mały mecz piłki nożnej.
 -Czemu tak sądzisz?-pytasz unosząc brwi
 -Michał nam swojej poprzedniej dziewczyny nie przedstawił, więc musisz dla niego dużo znaczyć.-uśmiecha się brunetka.
 -Naprawdę wam jej nie przedstawił?-pytasz zupełnie zdumiona
 -Naprawdę. Widziałam ją może ze dwa razy w życiu na meczu i zamieniłam może ze słowo, ale nie wydawała się przyjemną osobą. Z resztą nie pasowali do siebie, za to wy dwoje owszem.
 -Bo się zawstydzę.-zaśmiałam się
 -Ale taka prawda.-uśmiecha się ciepło- Więc skoro mieszkasz w Rzeszowie to ja się wpisuję na małą kawę od czasu do czasu.-dodała.
Byłyście tak pochłonięte rozmową, że nawet nie zauważyłyście kiedy reszta towarzyszy powróciła do zabawy. Po dwudziestej pierwszej twoja towarzyszka opuściła cię i poszła położyć dzieci spać. Niemal od razu przysiadł się do ciebie niebieskooki całując cię w policzek i obejmując ramieniem. Oczywiście nie umknęło to uwadze zwłaszcza Bartmana ,który zaraz musiał dorzucić swoje pięć groszy poprzez jakiś denny komentarz.
 -Zazdrościsz?-pyta szatyn nieprzerwanie cię obejmując
 -Takiej dziewczyny? Owszem.-odpowiada z uśmieszkiem
 -Tylko się nie pobijcie.-wtrąciłam
 -Kosztów za wszelkie szkody nie pokrywam.-dodał ze śmiechem libero- Wystawiam rachunek.
 -Czas znaleźć dziewczynę amancie.-wytknął język w jego kierunku
 -Te najlepsze zajęte.-poruszał zabawnie brwiami co wywołało rozbawienie wśród zgromadzonych.
Przez resztę wieczoru brunet musiał zapewniać przyjaciela ,że nie ma wobec ciebie żadnych zamiarów. Niezmiernie cię to bawiło. Właściwie to michałowa zazdrość cię bawiła. Musiałabyś być skończoną kretynką żeby zostawić tak wspaniałego faceta i to w dodatku dla takiego kobieciarza jakim jest atakujący. Już przez resztę wieczoru niebieskooki nie spuszczał z ciebie wzroku. Z resztą uwielbiałaś jak tak na ciebie patrzył. Jak patrzył oczami przepełnionymi radością, ciepłem i miłością. Uwielbiałaś zatapiać się w lazurze jego oczu. Wiedziałaś ,że twoje ogromne szczęście ma niebagatelnie kolor jego oczu.
Imprezę u Ignaczaków opuściliście niemalże jako ostatni po drugiej wraz z Nowakowskim i Kosokiem. Zupełnie wykończona zasypiasz w jego ramionach. Gdy się budzisz rozglądasz się dookoła nie dostrzegając jego postaci obok. Wędrujesz ku kuchni po czym docierają do ciebie cudowne zapachy. Widzisz niebieskookiego sprawnie poruszającego się kuchni i nucącego coś pod nosem. Z dziką rozkoszą przyglądasz się temu obrazkowi. Dopiero po dłuższej chwili cię dostrzega i obdarza jak co ranka cudownym uśmiechem i słodkim "Dzień dobry." Za chwilę konsumujecie wyborne śniadanie przygotowane przez niego. Po dokładnym pozmywaniu wskakujesz do łazienki zgarniając po drodze jakieś ubranie. Wkładasz krótkie szorty w motywy kwiatowe i białą, zwiewną koszulę bez rękawków. Włosy prostujesz pozostawiając je rozpuszczone. Oczy delikatnie podkreślasz eyelinerem. Mniej więcej po piętnastu minutach opuszczasz łazienkę.
 -Na pewno nie chcesz powiedzieć gdzie idziesz?-pyta
 -Na pewno.-odpowiadasz- Nie martw się, jak wrócę to ci zdradzę z resztą porywam cię.
 -Już się boję.-śmieje się
 -Nie ma czego.-odpowiadasz z uśmiechem.
Podrzucasz Michała do Nowakowskiego po czym udajesz się w kierunku Puławskiej. Wchodzisz do budynku czasopisma i wędrujesz ku biurze niejakiej Gabrieli Teodorczyk. Wita cię ten sam skrzekliwy głos co przez telefon w postaci filigranowej brunetki.
 -To jak, gotowa?
 -Raczej tak.-śmiejesz się.
Za chwilę lądujesz na krześle charakteryzowana przez makijażystki. Po jakiejś niecałej godzinie widzisz całkiem dobre efekty. Nieco mocniejszy makijaż i idealnie ułożone fale. Za kilka chwil znajdujesz się naprzeciw fotografa pośród cudownej scenerii miejsca ,którego wielu lat mieszkania w Rzeszowie nie znasz. Przy pierwszych fotografiach nie czujesz się za pewnie, jednak charyzmatyczny fotograf znacznie ci pomaga, przez co z każdym kolejnym zdjęciem czujesz się lepiej i swobodniej przed obiektywem. Po fotografiach w różnych stylizacjach nadszedł też czas na element z twoją ukochaną dyscypliną. Wtedy też urocze i przestronne plenery zamieniacie na salę i matę. Ubrana w krótką, śnieżno białą sukienkę na kształt kimona ,które przyodziewasz na sali i na niebagatelnie wysokich białych szpilkach z czarnym pasem w ręku zaczynasz można by rzec zabawę przed obiektywem. Czułaś się tak pewnie ,że już nawet nie zwracałaś na niego uwagi. Gdy tylko skończyliście i fotograf zaczął przeglądać zdjęcie był tobą zachwycony i wręcz rozpływał się nad twoimi zdjęciami. Po trzynastej wróciłaś do budynku w którym znajdowało się czasopismo. Graficy zajęli się drobną obróbką twoich fotografii ,a ty powróciłaś do Gabrieli by udzielić wywiadu. Choć na początku byłaś troszkę zestresowana to z każdym kolejnym pytaniem, każdą kolejną wypowiedzią rozluźniałaś się swobodnie rozmawiając z panią redaktor. Po ponad godzinnej rozmowie wraz z nią udałaś się obejrzeć efekty pracy grafików. Byłaś niezmiernie zaskoczona bo zdjęcia wyszły wręcz idealnie. Niemal od razu dostałaś je na skrzynkę pocztową. Po chwili rozmowy i dopięciu drobnych szczegółów żegnasz się ze wszystkimi zebranymi i udajesz się w drogę powrotną do mieszkania. Docierasz do domu kilka chwil po piętnastej. Zmieniasz ubranie na luźny, biały t-shirt i morelowe, krótkie szorty. Przysiadasz do laptopa i przeglądasz efekty kilku godzinnej pracy.
 -Czekam na wyjaśnienia.-rzuca wpadając do mieszkania Michał zakładając ręce na piersiach ,a ty bez słowa pokazujesz mu na ekranie komputera zdjęcie. Od razu przysiada się obok.- A wyślesz mi je?-pyta na co ty reagujesz śmiechem.
 -Czyli się podobają?
 -Żartujesz?-pyta- Są genialne. Aż sobie chyba wywołam.-śmieje się i z zapartym tchem przegląda resztę. Wydawało ci się ,że tobie się podobają, ale niebieskooki wpadł wręcz w zachwyt nakazując kategorycznie wysłanie sobie kilku. Po wykonaniu tej czynności wreszcie zabierasz go na planowane 'porwanie'. Bierzecie rowery i ruszacie przed siebie. Wyjeżdżacie kawałek za Rzeszów. Po czym pokazujesz mu miejsce dla siebie wyjątkowe. Waszą rodzinną działkę. Zawsze uwielbiałaś tam przyjeżdżać chociażby żeby na chwilę oderwać się od rzeczywistości, czy żeby po prostu pobyć samej. Nie czułaś żadnego oporu by mu tego miejsca nie pokazać. W tym ,że momencie w zasadzie nic ci więcej nie trzeba było. Miałaś go przy sobie i to było największym twoim szczęściem.
 Następne i zarazem ostatnie wspólnie spędzone dni minęły wam zdecydowanie za szybko. Ogromnie trudno było ci się z nim rozstać. Mieliście się dopiero zobaczyć po mistrzostwach Europy. Nie mogłaś sobie nijak znaleźć miejsca. Okropnie tęskniłaś za niebieskookim wylewającym już wtedy siódme poty w Spale. Wraz z początkiem września również zaczęłaś zgrupowanie poprzedzając twoje mistrzostwa Europy mające odbyć się w październiku, a także późniejszy puchar wielkich mistrzów. Wraz z dziesiątym września wraz z Olą zagorzale kibicowałyście chłopakom oglądając mecze w przerwach między treningami. Pomimo dwóch porażek awansowali oni dalej. W barażach pokonali Czechów ,a w ćwierćfinale zgromili Słowaków. Pomimo ogromnej woli walki w półfinale ulegli Włochom. Osiemnastego września po fenomenalnym meczu i ogromnej walce, pokonali Rosjan sięgając po brązowy krążek. Cieszyłaś się wraz z nimi widząc ich uradowanych, a już w szczególności dumna byłaś z zawodnika z numerem trzynaście na biało-czerwonej koszulce. Następnego dnia nie mogłaś sobie odmówić wraz z Olą powitania medalistów, zwłaszcza ,że zgrupowanie miałyście właśnie w Warszawie. Byłyście na pół godziny przed wyznaczonym przylotem, a na lotnisku pełno było kibiców odzianych w biało-czerwone barwy. Po dłuższej chwili można było usłyszeć wielką wrzawę i okrzyki kibiców wykrzykujących nazwę kraju. Byłyście już pewne ,że dotarli na miejsce.
 -No co tak stoisz? Leć do niego.-wygoniła cię Ola.
Powoli zaczęłaś przesuwać się do przodu by znaleźć niebieskookiego siatkarza, który nie wiedział o twojej obecności tutaj. Wreszcie dostrzegłaś jego osobę rozdającą autografy nieopodal. Jakimś cudem dotarłaś w tamto miejsce i czekałaś aż cię dostrzeże. Pochłonięty jednak swoją czynnością nie robił tego.
 -Można autograf?-pytasz tłumiąc śmiech
 -Oczy..-urywa i podnosi wzrok za chwilę szeroko się uśmiechając.-Zuzia, co ty tu robisz?
 -Mam zgrupowanie, nie widać?-śmiejesz się po czym za chwilę lądujesz w jego ramionach. Nawet nie przejmujecie przyglądającym wam się naokoło kibicom. Nie cieszycie się jednak za długo sobą bo chłopaki muszą iść na konferencję. Cierpliwie oczekujesz na swojego ukochanego. Jako jeden z pierwszych wręcz wybiega z sali i zaraz znajduje się obok ciebie.
 -Skoro już uciekłaś ze zgrupowania, chodźmy może się przejść, gdziekolwiek?-proponuje na co ty przystajesz. Po drodze jednak Michał cierpliwie rozdaje jeszcze kilka autografów po czym opuszczacie lotnisko.
 -Ja nie mam jeszcze twojego autografu.-chichoczesz
 -Moja droga ty masz coś o wiele lepszego.-odpowiada
 -Co takie?-marszczysz brwi
 -Jak to co? Mnie we własnej osobie!-dodaje po czym wybuchasz śmiechem. Stwierdzasz ,że zdecydowanie brakowało ci jego towarzystwa. Przez te zaledwie dwie godziny jakie było wam dane wspólnie spędzić śmiałaś się do rozpuku, ale też smuciłaś z powodu kolejnego rozstania. Ty zostawałaś na zgrupowaniu w Warszawie do piątku, a Michał wracał do domu.
 -No weź, płakać będziesz?-powiedział widząc twoje zaszklone oczy
 -A wiesz kiedy się zobaczymy następnym razem? Zaraz zaczynasz ligę.-odparłaś smutno
 -Teraz jadę na kilka dni do rodziców do Wałcza, ale potem jak skończysz zgrupowanie tym razem ty możesz do mnie wpaść.-uśmiecha ocierając kciukiem pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Bez zbędnego namysłu zgadzasz się na jego plan. Tulisz się przez kilka jakże cudownych minut do jego torsu jak mała dziewczynka. Nie chcesz się z nim rozstawać. Każda rozłąka jest dla ciebie ogromnie trudna. Nie ma dnia, nie ma minuty byś nie myślała o niebieskookim ,który stał się ogromnie ważną częścią twojego życia. Pragniesz spędzać z nim każdą minutę swojego życia, pragniesz być z nim co dzień, budzić się obok niego, brać czynnie udział w jego życiu, a nie tylko od czasu do czasu. Z ogromnym trudem wyswobadzasz się z jego bezpiecznych objęć. Dostrzegasz w jego twarzy coś niepokojącego.
 -Michał, dobrze się czujesz?-pytasz
 -Jestem trochę zmęczony, to nic takiego.-odpowiada uśmiechając się delikatnie. Za chwilę czujesz jego cudowny smak ust na swoich. Wasze języki przez chwilę toczą zaciętą walkę, po czym znów lądujesz w jego objęciach. Całuje cię w czubek głowy i rozchodzicie się w różne strony. Ty w kierunku ośrodka, on w kierunku parkingu. Na niczym się nie możesz skupić. Mimo jego zapewnień martwisz się o niego. Nie wyglądał najlepiej i jeszcze czekała go kilku godzinna podróż do Wałcza. Nieco uspokoiłaś się gdy dostałaś od niego wiadomość tekstową z informacją ,że jest już na miejscu. Trzy następne i ostatnie dni warszawskiego zgrupowania są dla ciebie istnym koszmarem. Nie dość ,że trenerem przygotowania fizycznego został twój były to na domiar złego Kubiak nie dawał znaków życia. Okropnie się o niego bałaś. Z ogromną ulgą wyjeżdżałaś z Warszawy. Gdy w dalszym ciągu nie mogłaś się do niego dodzwonić postanowiłaś przemaglować Bartmana na ten temat. Sam niestety nic nie wiedział jednak obiecał czegoś się dowiedzieć. Dzwoni nazajutrz rano gdy konsumujesz śniadanie po siódmej. Niemal wypluwasz przeżuwaną właśnie przez siebie zawartość gdy słyszysz to co ci właśnie powiedział. Kiedy wydawało ci się ,że się ogromnie bałaś to teraz umierałaś wręcz ze strachu.
 -Dzwoniłem do jego mamy. Nie jest z nim dobrze Zuz.-mówi smutno
 -Muszę tam jechać.
 -Dopiero wróciłaś z Warszawy, odpocznij.
 -Sądzisz ,że będę w stanie wysiedzieć tutaj zamartwiają się o niego?-pytasz
 -Pojadę z tobą.-dodaje.
Natychmiastowo zbierasz się, wrzucasz kilka rzeczy bo nie sądzisz byś zakończyła wizytę na jednym dniu. Za kilka chwil gnasz jak szalona w kierunku Żor. Po trzech godzinach jazdy jesteś na miejscu. Pozwalasz Bartmanowi mimo jego skłonności do szybkiej jazdy na przejęcie kierownicy, a sama usadawiasz się na siedzeniu obok. Zupełnie wykończona zgrupowanie i jazdą odpływasz. Budzi cię podśpiewujący Zbyszek. Zatrzymujecie się mniej więcej w połowie trasy na kawę na jednej ze stacji.
 -Martwisz się o niego.
 -A ty nie?-pytasz popijając napój
 -Michał to szczęściarz ,że ma kogoś takiego jak ty.-uśmiecha się
 -Nie przesadzaj.-odpowiadasz
 -Nie przesadzam ani trochę. On to jednak umie sobie znaleźć kobietę.-śmieje się.
Za chwilę wyruszacie w dalszą drogę. Po osiemnastej wreszcie waszym oczom ukazuje się tablica informacyjna obwieszczająca ,że jesteście na miejscu. Po małym zabłądzeniu trafiacie na szpital wskazany przez matkę Michała.
 -Błagam panią, to mój przyjaciel. Musi mi pani powiedzieć gdzie on jest.-błagał nieugiętą pielęgniarkę.
 -Nie jest pan nikim z rodziny, nie mogę.-odpowiada z surową miną
 -Nie może pani zrobić wyjątku?
 -Nie.-odpowiada
 -Co pani szkodzi?-pyta
 -A co panu tak zależy? Skąd mam mieć pewność ,że jest pan przyjacielem, a nie jakimś nie wiem, dziennikarzem.
 -Wie pani kim jest Michał z zawodu?-pyta
 -Kto by nie wiedział w tym mieście. Siatkarzem.
 -Widzi pani ja też nim jestem. Gramy razem. Błagam panią.-mówił błagalnym tonem
 -Przykro mi, pana nie kojarzę, za to panią tak.-wskazuje palcem na ciebie na co się dziwisz.
 -Mnie?-pytasz by się upewnić na co ona kiwa twierdząco głową.
 -Moja córka trenuje karate i gada mi o pani non stop. No i z tego co mówiła jest pani dziewczyną pana Michała prawda?-pyta na co ty tym razem kiwasz głową. Po dłuższej chwili błagania, przekupieniem waszymi autografami wreszcie zdradza wam gdzie leży przyjmujący. Niemal truchtem docieracie na drugie piętro pod wskazany oddział i szukacie sali numer czternaście. Kiedy takową znajdujecie zaglądając przez uchylone drzwi czeka was nie lada niespodzianka.
 -Co ona tu do jasnej cholery robi?-pyta podirytowany tymże widokiem Bartman
 -Myślisz ,że wiem?-wzruszam ramionami.
 -Daję jej pięć minut inaczej wyciągnę ją stamtąd siłą.-warczał
 -Ty jej naprawdę nie lubisz.-zauważasz
 -A ty ją lubisz? Jej nie da się lubić.-odpowiada wbijając wzrok w dwie postacie w sali. Ty robisz to samo. Oczekujesz aż wreszcie owa osoba opuści salę i próbujesz odwieść Bartmana od zrobienia jej czegokolwiek choć sama najchętniej byś jej coś zrobiła za to co mu zrobiła.
__________________________________________________________
Oceny wystawione, więc nieoficjalnie zaczynam wakacje :) Jeszcze tylko i aż tydzień i witamy upragnione i wyczekane od 10 miesięcy wakacje! Przyznam aż doczekać się nie mogę :) Ale nie tylko tego bo już za niecałe 24h na parkiet wybiegną nasi siatkarze walcząc o kolejne punty w lidze światowej. Wierzę z całych sił ,że zagramy jutro tak jak potrafimy i zdobędziemy we Francji komplet punktów.
Pewnie zachodzicie w głowę kim jest ONA? Wiecie to, wystarczy chwilkę dedukcji :>
Ściskam z upalnego lubelskiego, wingspiker.

sobota, 15 czerwca 2013

Epizod XIII.

Patrzył na ciebie błagającym wzrokiem. Byłaś na niego okropnie zła, ale mimo wszystko był twoim bratem, więc pozwoliłaś mu wejść. Odstawiłaś walizki do sypialni i wróciłaś do kuchni.
-Wakacje się udały?-zapytał
 -Owszem.-odpierasz- Mów lepiej co cię tu sprowadza.
 -Chciałem cię przeprosić.
 -Przeprosić?-prychnęłaś
 -Zachowałem się jak skończony idiota.
 -Nie zaprzeczę.-dodajesz
 -Wiem ,że źle zrobiłem zatajając to przed wami, ale byłyby zapewne komentarze z waszej strony.
 -Jest rozwódką?
 -Nie jest.-zaprzecza
 -Jest starsza?-pytasz na co ok powtórnie kręci głową- Więc o co chodzi?
 -Ma dziecko.-mówi niepewnie
 -I co w związku z tym?-pytasz
 -Nie mów ,że cię to nie rusza.
 -Jesteś z nią szczęśliwy?
 -Gdybym nie był nie chciałbym się z nią ożenić.-uśmiecha się
 -Więc w czym problem?-pytasz z uśmiechem- Czy wy faceci zawsze musicie wszystko wyolbrzymiać i utrudniać?
 -Ty nie bałabyś się na moim miejscu gdyby ktoś kogo kochasz miał już dziecko?
 -Nie wiem.-odpowiadasz bez zastanowienia- Ale jeśli byłabym z nim szczęśliwa to dlaczego nie dać sobie i jemu szansy?
 -Dzięki mała.-mówi i przytula cię. Twoja wszelaka złość na tego osobnika minęła. Nie potrafiłaś się na nikogo długo gniewać, zwłaszcza na niego. Choć był twoim starszym i denerwującym bratem kochałaś go i zawsze mogłaś liczyć na jego wsparcie. Wasza rozmowa tak się rozwinęła ,że nawet nie zorientowaliście się gdy nastała dwudziesta pierwsza z minutami.
 -W sobotę robię małą imprezę, można powiedzieć parapetówkę. Będzie Michał z rodzinką i ekipa z Bydgoszczy, wpadnij. Możesz zabrać swojego "przyjaciela".-powiedział ostatnie słowo biorąc w tzw. króliczki
 -Jak to ująłeś, "przyjaciel" mieszka w Żorach i nie wiem czy będzie miał ochotę, ale ja chętnie wpadnę.-zaśmiałaś się po czym za chwilę pożegnałaś się z Arkiem i zabrałaś się za rozpakowanie walizki. Wszystkie rzeczy wpakowałaś do pralki po czym zabrałaś się za przeglądania wszystkich zdjęć ,które udało ci się zrobić. Miło było wrócić wspomnieniami do słonecznej Hiszpanii. Miło było wrócić do tych cudownych wydarzeń jakie miały miejsce właśnie tam. Wyjątkowo do gustu przypadło ci wasze wspólne zdjęcie na tle cudownych widoków za wami. Obydwoje byliście niewyobrażalnie szczęśliwi i zadowoleni. Bez chwili namysłu odpalasz popularny portal społecznościowy i szukasz na liście znajomych online jego imienia i nazwiska. Kiedy znajdujesz włączasz okienko czatu i załączasz zdjęcie.
 Zuzanna Malinowska:
Żebyś wreszcie mógł zmienić tą paskudną tapetę z rąsi :)
Michał Kubiak:
Wcale ,że nie jest paskudna, ale owszem to jest o wiele lepsze :D
Zuzanna Malinowska:
Dobra nie będę dyskutować choć mogłabym.
Michał Kubiak:
Ty też możesz zmienić tapetę, wiem ,że to moje dobre zdjęcie, ale to jest lepsze ;P
Zuzanna Malinowska:
Skąd wiesz co mam na tapecie?
Michał Kubiak:
A wiesz, tak jakoś przypadkiem zobaczyłem. Trudno przeoczyć takiego przystojniaka na tapecie :D
Zuzanna Malinowska:
Nie zaprzeczę narcyzie  :)
Michał Kubiak:
Jeśli ja jestem narcyzem kim jest Bartman? :D
Zuzanna Malinowska:
On jest mistrzem w tych sprawach i błagam Cię, nie bierz z niego przykładu bo nie wyjdziesz na tym za dobrze.
Michał Kubiak: 
Nie zamierzam, nie chcę mieć z Tobą doczynienia :P Tak na marginesie bardzo zajęta jesteś pojutrze?
Zuzanna Malinowska:
No ja myślę Misiu :) Nic specjalnego, czyżbyś się nudził w Żorach?
Michał Kubiak: 
Może troszeczkę ..:) Czyli znajdziesz czas dla swojego ulubionego siatkarza?
Zuzanna Malinowska:
Ulubionego? Kto Ci tak powiedział? :D
Michał Kubiak:
Osoby w ulubionych sportowcach zobowiązują moja droga.
Zuzanna Malinowska:
Bawisz się w FBI? Bo zaczynam się bać...
Michał Kubiak:
Gdzie tam. To jak, pojutrze mogę wpaść?
Zuzanna Malinowska:
Będę zaszczycona ;-)

Nawet kilkominutowa rozmowa z nim wprawiała cię w dobry nastrój. Wręcz nie mogłaś się doczekać kiedy znowu go zobaczysz. Za chwilę jednak wracasz myślami do szarej rzeczywistości. Przypominasz sobie ,że jutro masz do zaliczenia egzamin semestralny. Tak to jest jak ma się indywidualny tok ze względu na treningi i musi się nawet w wakacje uczyć. Przysiadasz do swoich notatek i zaczynasz jakże przyjemny wieczór z nauką angielskiego. Nad ranem budzisz się na salonowej kanapie z pomiętymi kartkami w dłoniach. Spoglądasz na zegarek i momentalnie się zrywasz z sofy. Biegniesz pędem do łazienki. Bierzesz szybki prysznic, Wrzucasz na siebie ubranie, włosy delikatnie falujesz pozwalając im opadać na ramiona, oczy podkreślasz delikatnymi liniami eyelinera, a całość wieńczysz zapachem ulubionych perfum. W drodze łapiesz kanapkę i gnasz w kierunku rzeszowskiego uniwersytetu. Po ponad półtorej godziny czekania na spóźnionego wykładowce niemiłosiernie zła wchodzisz do sali wykładowej wraz z kilkoma poprawkowiczami. Dostajesz test do ręki. Nie sprawia ci on większego kłopotu. Pytania są dla ciebie wręcz banalne. Po sześćdziesięciu minutach oddajesz rozwiązany test zaskoczonemu twą szybkością wykładowcy i wychodzisz z sali. Spokojnie idziesz wzdłuż korytarza kierując się ku wyjściu. Kiedy opuszczasz mury uczelni na schodach dostrzegasz siedzącą znajomą postać.
 -Ja wiem ,że ci się nudzi w Żorach, ale aż tak?-pytasz ze śmiechem na co on momentalnie podnosi się i staje przed tobą
 -Ktoś cię musi tu przypilnować.-wyszczerzył się po czym za chwilę przyciągnął cię do siebie
 -Długo tu siedziałeś?
 -Niecałą godzinę.-odparł
 -Skąd wiedziałaś ,że akurat tutaj jestem?
 -Mam swoich informatorów.-uśmiechnął się
 -Niech zgadnę, Piotrka?-pytasz ze śmiechem na co on kiwa głową i za chwilę tulisz się do szatyna. On całuje cię w czubek głowy i przyciska do siebie.
Czego byś nie robiła w jego towarzystwie i tak nie będziesz się nudzić, choć i nuda w jego towarzystwie byłaby dla ciebie zupełną przyjemnością. Pomijasz nawet fakt ,że zupełnie nie ruszają cie głupawe komedie, jednak zaopatrzone w komentarz niebieskookiego doprowadzają cię do łez. Dopiero po dwudziestej trzeciej udajesz się do łazienki ,a stamtąd do sypialni. Przewracasz się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Siadasz na łóżku i za chwilę wędrujesz ku salonowi z którego dochodzą ciche odgłosy oglądanej telewizji. Opierasz się o oparcie i widzisz rozwalonego niebieskookiego oglądającego coś w telewizji. Za chwilę jednak przenosi wzrok na ciebie.
 -Co jest?-pyta
 -Nie mogę zasnąć.-mruczysz na co on gestem dłoni każe ci wskoczyć na sofę. Niewiele myśląc robisz to i leżysz tuż obok niego. Układasz wygodnie głowę na jego torsie. Do twoich nozdrzy uderza zapach jego perfum. Tulisz się do niego jak mała dziewczynka jednak widzisz ,że jemu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, wygląda na zadowolonego. Niedługo towarzyszy mu w oglądaniu telewizji bo najzwyczajniej w świecie zasypiasz. Kiedy budzisz się rano tkwisz w bezpiecznych objęciach niebieskookiego siatkarzach ,który dalej w najlepsze sobie śpi. Nie masz serca go budzić. Z dziką rozkoszą przyglądasz się pogrążonemu w śnie Michałowi. Jest ci tak dobrze ,że nie masz ochoty nawet wstawać. Najchętniej poleniuchowałabyś z nim tak cały dzień. Najchętniej spędziłabyś z nim każdą możliwą minutę.
 -Dobrze się spało?-wyrywa cię z rozmyślań lekko zachrypnięty michałowy głos
 -Nawet bardzo.-uśmiechasz się
 -Polecam się na przyszłość.-śmieje się
 -Chętnie skorzystam.-odpowiadasz mu.
Choć dość niechętnie wreszcie podnosicie się i za moment konsumujecie śniadanie nieprzerwanie nieodrywając od siebie wzroków. Mogłabyś tak spędzać każdy poranek. Choć wiesz ,że to niemal niemożliwe to i tak nie zaprzestajesz snuć takich planów. Korzystając z dobrej pogody wybieracie się na mały spacer. Nie możesz się wręcz nacieszyć jego obecnością. I doskonale widzisz ,że on również. Boisz się myśleć co będzie jak zacznie się sezon, jak się rozjedziecie i nie będzie widzieć po kilka tygodni czy miesięcy. Boisz się co będzie jak każde wróci do swojego życia. Najzwyczajniej w świecie boisz się ,że to uczucie nie przetrwa rozłąki. Wiesz ,że będziesz robić wszystko aby do tego nie doszło, ale mimo wszystko taka myśl pojawia się w twojej głowie.
 -O czym tak myślisz?-wyrwał cię z zamyślań głos niebieskookiego
 -O nas.-odpowiadasz ,a on unosi brwi do góry
 -Zgaduję ,że zastanawiasz się jak to wszystko będzie wyglądać jak zacznie się sezon ligowy?-zapytał ,a ty kiwnęłaś głową. Bez chwili zastanowienie objął cię w pasie i stanął naprzeciw ciebie tak ,że dzieliły was centymetry, a nawet milimetry.- Też się boję i to bardzo. Będziemy od siebie kilkaset kilometrów, zaczniemy różne zgrupowania, turnieje, mecze i tym podobne i pewnie nie będziemy widzieć się momentami dość długo. Ale chcę żebyś wiedziała ,że choćby nie wiem co, zrobię wszystko co w mojej mocy żeby nie stało się z nami to o czym myślisz. Nie pozwolę.-uśmiechnął się uśmiechem ,który był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla ciebie. Tylko ty mogłaś doznać tego cudownego zjawiska. Tylko ty miałaś na wyłączność jego uśmiech i jego samego na te kilka dni. Był tylko i wyłącznie twój i nie zamierzałaś tego za nic zmieniać.
 -Obiecujesz?-pytasz cicho na co on kiwa twierdząco głową. Za chwilę zamyka cię w swoim szczelnym uścisku. Kto by pomyślał. Na boisku będący zupełnym wulkanem energii, z ogromną determinacją i sportową złością szatyn przy tobie stawał się potulnym i jakże romantycznym Michałem. Stawał się twoim ukochanym Misiem jak lubiłaś na niego mówić. Zupełnie to w nim uwielbiałaś i chyba właściwie to cię w nim urzekło. Smaczku dodawały jego lazurowe oczy w których za każdym razem tonęłaś. Miał w sobie coś zupełnie wyjątkowego. Coś co sprawiło ,że narodziło się w tobie to uczucie jakim go darzyłaś. Coś niewyobrażalnie silnego i innego. I masz ogromną nadzieję ,że trwałego. Choć doskonale zdajesz sobie sprawę ,że to nie będzie łatwe to wiesz ,że ani ty ani on nie poddacie się łatwo. Choć obydwoje jesteście sportowcami i co rusz macie pełno swoich obowiązków i czas wolny ograniczony do minimum to wiecie ,że to warte zachodu. Wiecie już w tym momencie ,że musicie o to walczyć żeby to uczucie nie umarło śmiercią naturalną zdeptaną przez dzielące kilometry.
Choć nie do końca byłaś pewna zapytałaś niebieskookiego czy nie potowarzyszył by ci w parapetówce u twojego brata. Bez zastanowienia się zgodził. Obawiałaś się jak twój brat po którym można było spodziewać się wszystkiego zareaguje na Michała.
 -Ty pewnie jesteś tym ,który wreszcie znalazł sposób na moją siostrę.-zaśmiał się Arek
 -Poznaj proszę mojego starszego, głupszego brata.-dodałam z uśmiechem
 -Z tym drugim się nie zgodzę, ale z tobą lepiej nie dyskutować.-dodał szturchając mnie w ramie i wymieniając uprzejmości z niebieskookim. Za chwilę twój brat pognał przywitać resztę gości ,a wam nakazał się rozgościć. Choć to ty z waszej dwójki znałaś większość obecnych czułaś się nieco dziwnie. Jednak pewności dodawał ci szatyn kurczowo trzymający twoją rękę i uroczo uśmiechający się w twoim kierunku.
 -Młoda ja to cię powinienem zdrowo ochrzanić!-nagle rzucił Winiarski
 -Mnie? A to za co?-zdziwiłam się
 -Nic mi nie powiedziałaś ,że ta ciamajda ma narzeczoną.
 -Gdybym sama wiedziała, powiedziałabym ci.-odparłam
 -Nie wiedziałaś?-zdziwił się
 -Nic kompletnie.
 -Tylko on mógł wpaść na coś tak debilnego żeby własnej rodziny nie poinformować.
 -Dobrze ,że nie powiedział nam po fakcie.-zaśmiałam się
 -Tak odchodząc od tematu, co wy droga młodzieży nic się nie chwalicie?-zapytał wskazując na naszą dwójkę
 -Jesteś gorszy niż moja mama.-zaśmiał się Kubiak
 -Wujek Winiar dzieci.-wyszczerzył się.
Podczas całego tego spędu rozmawialiście z Winiarskimi. Michał poznał cię ze swoją żoną, z którą złapałaś od razu dobry kontakt i przeuroczym synkiem. Poznałaś też wreszcie wybrankę swojego brata. Wydawała ci się całkiem sympatyczną osobą o nietuzinkowym poczuciu humoru. Stwierdziłaś wraz z Winiarskim seniorem ,że idealnie się dobrali. Obydwoje nieźle zakręceni i do tego rozgadani. Z godziny na godzinę wszystko się rozkręca. Wszyscy wydają się dobrze bawić. Dopiero po dwudziestej drugiej powoli zaczynają się rozchodzić. Ty jednak jakoś się trzymasz ratując się michałowym ramieniem. Twój brat oczywiście nie byłby twoim bratem gdyby nie raczył tego skomentować. Do tego latał jak poparzony z nowiutką lustrzanką uwieczniając każdą możliwą chwilę. Jednak ty miałaś uczucie ,że jego uwaga skupia się tylko i wyłącznie na tobie i niebieskookim. Gdy pomagasz mu zanieść puste naczynia nawet nie nie otwierasz ust gdy on cię uprzedza.
 -Fajny z niego chłopak.-rzuca
 -Mówisz tak bo się mnie boisz czy to prawda?-śmiejesz się
 -Może i trochę się boję, ale tak naprawdę jest. Ale jak cię skrzywdzi to nie wiem co mu zrobię.-dodaję
 -Spokojnie braciszki, jeśli w ogóle to zrobi w co szczerze wątpię, najpierw miałby do czynienia ze mną.
 -W zasadzie ciebie powinien obawiać się bardziej.-parsknął śmiechem
 -Zdążyłeś już nakablować mamie?
 -Ja? Pf, gdzie tam.-odpowiada wymigując się od odpowiedzi
 -Już ja cię znam. Znając życie jutro zaprosi mnie na niewinną herbatkę, a potem przemagluje od stóp do głów.
Doskonale czujesz się w tym towarzystwie. Już dawno nie widziałaś swojego brata tak rozpromienionego. Tak szczęśliwego. Cieszysz się ,że wolny strzelec jakim był zawsze twój brat wreszcie został usidlony. Nie specjalnie przejęłaś się faktem iż jego wybranka jest matką czterolatka. Mały jest tak rozkoszny ,że nawet trudno byłoby ci teraz próbować go odrzucić. Z Joanną, bo tak na imię również nieźle się dogadywałaś jak na zaledwie kilka godzin znajomości. Również i on stwierdziła ,że pasujecie do siebie z Michałem na co przytaknęła również żona Winiarskiego.
Dopiero koło północy opuściliście doborowe towarzystwo i wróciliście do twojego rzeszowskiego gniazdka.
Jako pierwsza wskoczyłaś do łazienki i po zaledwie piętnastu minutach siedziałaś jeszcze przytomna na kanapie oglądając jakąś powtórkę. Za kilka chwil usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi łazienkowych i czyjeś człapanie.
 -A ty gdzie się wybierasz?-pytasz próbując udawać powagę. On spogląda na ciebie pytającym wzrokiem z nutą strachu. Wybuchasz niepohamowanym śmiechem. Podnosisz się z kanapy. Ujmujesz jego dłoń w swoją i z szerokim uśmiechem prowadzisz za sobą. Za moment wygodnie układasz się na łóżku przytulając do szatyna. On szeroko się uśmiecha i całuje cię w czubek głowy i szepcze słodkie "Dobranoc". W jego objęciach zasypiasz niemal natychmiast. Kiedy budzisz się rano czujesz jego rękę oplatającą cię w pasie i jego oddech na swoim karku. Uśmiechasz się sama do siebie. Nie chcąc go budzić delikatnie wyswobadzasz się z jego objęć. Wkładasz na nogi kapci i wędrujesz ku kuchni. Zaparzasz mocną kawę ,której aromat dociera do twoich nozdrzy. Popijasz ją przeglądając gazetę. Kilka minut po dziesiątej słyszysz dźwięk swojego telefonu. Nie chcesz żeby zbudził Michała, więc niemal pędem dopadasz urządzenie i odbierasz. Z wielką uwagą przysłuchujesz się temu co ma ci do powiedzenia niejaka Gabriela Teodorczyk i jej propozycji.
 -Ale ja się do tego kompletnie nie nadaję.-protestujesz
 -Pani Zuzanno, z każdego da się coś wycisnąć, a z pani jestem pewna na pewno będzie coś fajnego.-dodaje kobieta
 -Nie jestem pewna...
 -Nie będę naciskać, ale nie ukrywam ogromnie mi na tym zależy.
 -Dlaczego akurat ja?-pytasz
 -Młoda, zdolna, piękna, mistrzyni Polski, zdobywczyni Pucharu Świata, do tego studentka o wielkich ambicjach i nasza nadzieja na mistrzostwach Europy, mam wymieniać dalej?-zaśmiała się
 -Ja w życiu czegoś takiego nie robiłam.
 -Zawsze musi by ten pierwszy raz.-dodaje- Mogę poczekać na odpowiedź do jutra.
 -Nie trzeba. Jestem zdecydowana choć wydaje mi się to zupełnym szaleństwem.-śmiejesz się
 -W takim razie do zobaczenia jutro na Puławskiej.-odpowiada wyraźnie zadowolona po czym kończycie rozmowę. Odkładasz telefon na blat po czym zauważasz z uwagą przyglądającego ci się nieco zaspanego szatyna. Przez chwilę wymieniacie się spojrzeniami.
 -Czego nigdy nie robiłaś?-marszczy brwi pytając nieco zachrypniętym głosem
 -Niespodzianka Misiu.-szczerzysz się
 -No mi nie powiesz?-udawał obrażonego
 -Jutro jak będę po i owszem.-uśmiechasz się
 -Okropna jesteś.
 -Nie przesadzaj.-wytykasz język w jego stronę- Myślę ,że ci się to spodoba.
 -Co, bierzesz potajemny ślub?-śmieje się na co ty odpowiadasz tym samym
 -A do tego mam trójkę dzieci.
 -W takim razie już nie mogę się doczekać.-obdarza cię swoim firmowym uśmiechem i zajmuje miejsce obok ciebie po czym bierze się za śniadanie. Nie jesteś do końca pewna czy aby na pewno dobrze zrobiłaś zgadzając się na propozycje kobiety, ale to zawsze jakieś nowe doświadczenie i na pewno dobra zabawa. Z niecierpliwością oczekujesz dnia jutrzejszego.
____________________________________________________
Poszalałam z długością, ale chyba nie będzie narzekać. Jeszcze tylko tydzień moje drogie i rozdziały będą częściej :) Bo musowo zakończyć ten etap nauki szkolnej z jak najwyższą średnią. Jak to dziwnie brzmi, od września licealistka. A dopiero zaczynało się gimnazjum.. Czas mija nieubłaganie szybko, do pełnoletności już bliżej jak dalej. Jednym słowem starzejemy się :)
Między Zuzią i Michałem wszystko w najlepszym porządku, miłość kwitnie chciałoby się rzec. Od razu ostrzegam, propozycja jaką przyjęła Zuzia to nic strasznego, raczej przyjemnego, o tym w następnym rozdziale.
Ściskam, wingspiker.

piątek, 7 czerwca 2013

Epizod XII.

Stoisz w bezruchu oczekując na to co zrobi. A on jak gdyby nigdy nic stoi dokładnie w tym samym miejscu. Twoje oczy zachodzą łzami. Odwracasz się i przechodzisz kilka kroków i opierasz się o barierkę. Zaciskasz zęby żeby tylko się nie rozpłakać. Za chwilę czujesz jak ktoś obejmuję cię od tyłu. Zaciska mocno jakby bojąc się ,że uciekniesz. Pojedyncza łza spływa po twoim policzku.
 -Zuzia.-mówi ciepło
 -Tak mam na imię.-odpowiadasz ironicznie
 -Dzwoniłem.-kontynuuje
 -Nie widziałam.
 -Jak się nie odzywałaś bałem się ,że coś ci się stało.
 -Nie jestem wariatką.-burzysz się
 -Mimo wszystko trochę się o ciebie bałem.
 -Jak widzisz nic mi nie jest.-ocierasz łzę- Z resztą skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?
 -Znam cię trochę i wiem ,że jak chcesz pobyć sama to uciekasz od reszty świata.
 -One cię tu przysłały?-pytasz
 -Nie.-kręci głową
 -Więc co tu robisz?
 -Chciałaś porozmawiać.-odpowiada
 -Naprawdę chcesz rozmawiać o tym w nocy na środku jakiegoś zadupia?
 -Tak i nie wypuszczę cię dopóki nie skończymy.-odpowiada lekko rozbawiony
 -Dlaczego udajemy ,że nic się nie stało?-pytasz prosto z mostu wyswobadzając się z jego objęć i odsuwając się. Patrzy na ciebie dalej tym samym wzrokiem.
 -Bo my chyba nie potrafimy inaczej.
 -Chyba wy faceci.-odpowiadasz ironicznie
 -Dlaczego taka jesteś?-pyta spokojnie
 -No jaka?!-podnosisz głos- Bo lepiej przecież udawać ,że nic nie było prawda?
 -Uspokój się.
 -Nie uspokoję się bo wy faceci jesteście skończonymi kretynami.-mówisz ze złością i próbujesz odejść jednak on uniemożliwia ci to łapiąc cię za dłoń- Puść mnie.-mówisz przez zęby
 -Nie skończyliśmy.-odpowiada
 -Ja owszem.
 -To teraz daj mi się wypowiedzieć.
 -Słucham.-odpowiadasz wywracając oczami
 -Nie chcę udawać ,że wczoraj, a właściwie przedwczoraj to co się wydarzyło było bez znaczenia.
 -A jednak to robisz.-odpowiadasz z przekąsem- Z resztą po co mi się tłumaczysz? Nie lepiej tego po prostu zostawić, czyż tak nie będzie łatwiej?
 -Bo mi do cholery na tobie zależy!-podnosi głos patrząc prosto w twoje oczy
-Zależy?-powtarzasz czując powtórnie napływające łzy
-Jak na nikim innym. Nie jestem za dobry w te klocki co może wydawać się absurdem w moim przypadku, ale tak właśnie jest. Długo się zbierałem żeby ci to w końcu powiedzieć, a lepszej okazji ku temu chyba mieć nie będę. Jesteś dla mnie strasznie ważna Zuzia i od dawna jesteś dla mnie kimś ważniejszym niż przyjaciółką. Choć długo z tym walczyłem to uległem filigranowej blondynce o cudownym uśmiechu. Jeszcze w życiu nie spotkałem takiej osoby jak ty. Rozumiesz mnie jakbyś znali się latami, denerwujesz mnie również jak mało kto co nie zmienia faktu, że uwielbiam przebywać w twoim towarzystwie. Kocham cię i nie potrafię bez ciebie funkcjonować.-zakończył swój monolog nieprzerwanie świdrując cie wzrokiem. Dwie łzy spłynęły po twoim policzku. Powiedział ci to. Powiedział ci to na co czekałaś od dłuższego czasu. Naprawdę czuł to samo co ty czujesz do niego. Uśmiechnęłaś się nie kryjąc łez i po prostu wpadłaś  jego ramiona. Przytulił cię tak mocno jakbyście mieli widzieć się po raz ostatni.
 -Ty też jesteś dla mnie ważny Misiu, bardzo.-mówisz cicho tuląc się do niego. Za chwilę podnosi dłonią twój podbródek i patrz na ciebie wzrokiem pełnym ciepła, pełnym.. miłości.
 -Teraz nam nikt nie przerwie.-uśmiecha się najcudowniej na świecie i za chwilę czujesz smak jego ust na swoich. Na tą chwilę czekałaś, o tej chwili marzyłaś. Nawet nie wiesz ile razy wyobrażałaś sobie ten moment, ile razy bałaś się ,że ta chwila pozostanie tylko w sferze marzeń. Tkwisz w jego objęciach, rozkoszując się jego bliskością, dotykiem. Najchętniej trwałabyś tak w nieskończoność. Kiedy tylko odrywa swoje usta od twoich znów mocno cię do siebie przytula.
 -A co jeśli nam się nie uda? Mieszkamy daleko od siebie...-rzuciłaś
 -Zuzia błagam cię, nic nie mów, nie dzisiaj.-szepcze ci do ucha uśmiechając się do ciebie
 -Boję się.
 -Ja też.-odpowiada- Ale to chyba żaden powód.
 -Myślisz?
 -Jestem pewien.-gładzi dłonią po twoim policzku.
Chwilę jeszcze trwacie w uścisku po czym bierze cię nieśmiało za rękę i powoli wracacie do hotelu. Kątem oka spoglądasz na niebieskookiego. Uwielbiasz go takiego uśmiechniętego. Za chwilę wasze spojrzenia się spotykają, a on obdarowuje cię najpiękniejszym uśmiechem na świecie i obejmuje cię ramieniem. Masz teraz ochotę zaśmiać się z samej siebie i ze swoich chorych obaw ,że on jest zupełnie obojętny w twoim stosunku. Bałaś się cokolwiek robić bo nie chciałaś niszczyć tej przyjaźni jaka między wami się zawiązała, bałaś się pójść dalej bo nie byłaś pewna ,że on tego chce. A teraz? Teraz wiesz ,że on czuje to samo co ty, że darzy cię głębszym uczuciem niż tylko przyjaźń. Obawiałaś się co stanie się z wami gdy przyjdzie sezon klubowy. Mieszkacie od siebie setki kilometrów, każde z was ma swoje życie - ty w Rzeszowie on w Jastrzębiu. Będziecie się rzadko widywać, do tego obydwoje jesteście sportowcami i jesteście w ciągłych rozjazdach. Bałaś się tego jak niczego innego. Bałaś się ,że w końcu przez tą odległość to do czego tak długo się przekonywaliście zniknie. Jednak nie chciałaś zaprzątać sobie tym głowy w tym momencie. W tym momencie liczył się tylko i wyłącznie niebieskooki szatyn idący tuż obok. Wiedziałaś doskonale ,że nie będzie łatwo, ale zdajesz sobie sprawę ,że będzie warto. Bo dla chcącego nic trudnego, tak jak nie chciałaś niszczyć waszej przyjaźni nie pozwolisz żeby ktokolwiek i cokolwiek zniszczyło to uczucie.
Odprowadza cię pod sam pokój. Jednak nie znikasz od razu w jego drzwiach. Stoisz i wpatrujesz się w niego. Nie pomyślałabyś ,że jedna osoba może dawać tyle szczęścia. Nie potrzebowałaś zbędnych czułości z jego strony, kretyńskich gadek zakochanych, chciałaś żeby tylko był przy tobie na dobre i na złe. Po prostu już zawsze.
 -Obiecaj mi coś.
 -Wszystko co zechcesz.-uśmiecha się
 -Obiecaj ,że nie będziemy przed nikim udawać.
 -Nie zamierzam.-odpiera i przytula cię. Całuje cię w czoło i uroczo życzy dobrej nocy. Odpowiadasz mu to samo i jeszcze raz przytulasz go na pożegnanie po czym znikasz za drzwiami. Po cichu wchodzisz wgłąb. Twoje towarzyszki już dawno zmorzył sen. Od razu wędrujesz ku łóżku. Z uśmiechem na twarzy zasypiasz. Rano budzą cię gorliwe dyskusje przyjaciółek. Niechętnie otwierasz zaspane oczy i leniwie przeciągasz się.
 -Znalazła się i zguba.-rzuca Pola penetrując cię wzrokiem
 -Mówiłam ,że idę się przejść.-odparłaś
 -Coś ciekawego się wydarzyło?-dociekała Ola
 -Nic specjalnego.-wzruszasz ramionami po czym wychodzisz spod pierzyny i zmierzasz ku łazience łapiąc po drodze sukienkę w kolorze brzoskwini. W piętnaście minut uwijasz się ze wszystkim i siadasz na tarasie obok przyjaciółek delektując się promieniami słońca padającego na twoją twarz.
 -To nic, a nic nam nie powiesz?-dociekała w dalszym ciągu
 -Co mam wam powiedzieć?-marszczysz brwi
 -No co wymyśliłaś i kiedy wreszcie się przyznacie ,że coś do siebie czujecie.
Patrzysz na nie i wzruszasz ramionami. Za chwilę bierzesz się za czytanie gazety. Czujesz ,że nie spuszczają z ciebie wzroku oczekując ,że wyjaśnisz im swoją obojętność. Jednak ty nie dajesz im tej satysfakcji i jak gdyby nigdy nic czytasz sobie gazetę.  Widzisz ,że doprowadzasz je tym do białej gorączki. Spędziłaś tak godzinę kiedy zarządziły spacer i przy okazji małe śniadanie. Jak za dobrych czasów spacerowałyśmy śmiejąc się, wygłupiając i robiąc sobie masę zdjęć. Uwielbiałaś spędzać z nimi czas w babskim gronie. To było dla ciebie jedno z najlepszych lekarstw na wszystko. W dobrych nastrojach konsumujecie śniadanie na które najzwyczajniej w świecie zaspałyście. Cały dzień mija wam w świetnej atmosferze. Pozwiedzałyście dalsze zakątki Katalonii i po dwudziestej wracacie do hotelu. Kiedy wchodzisz do holu słyszysz ciche wołanie. Rozglądasz się po całym holu i nikogo nie widzisz. Wchodzisz w korytarz gdzie znajdują się windy. Za rogiem czeka cię miła niespodzianka. Kiedy tylko mijasz róg ktoś wpija się w twoje usta. Doskonale znasz smak tych ust. Kiedy tylko się od ciebie odrywa przeczesujesz dłonią włosy szatyna i szeroko się uśmiechasz.
 -Chyba nie tęskniłeś?
 -Właśnie bardzo.-uśmiecha się
 -Koledzy nie wystarczają?-śmiejesz się
 -Koledzy kolegami, ale ciebie za często nie mam.
Poszliście się przespacerować nieprzerwanie zaciskając swoje dłonie. Po drodze wstąpiliście niczym małe dzieci na lody i zatrzymaliście się na plaży na której można było dostrzec przepiękny zachód słońca. Michał objął cię od tyłu i oparł głowę o twoje ramię.
 -Wiesz czego jedynie żałuję?
 -Czego?-pytasz
 -Że cię wcześniej nie poznałem.-odpowiada po czym tym odwracasz się do niego i oplatasz swoimi dłońmi jego szyję. Uwielbiasz na niego patrzeć. Uwielbiasz zatapiać się w błękicie jego cudownych oczu. Uwielbiasz mieć go obok. Uwielbiasz to uczucie. Nawet nie myślisz co będzie za kilka miesięcy. Nie myślisz o czekającej was rozłące. Liczy się tu i teraz. Liczy się to ,że jest tutaj tuż obok.
Przyjemny dreszcz przechodzi przez swoje ciało po czym czujesz jego dłonie na swoich biodrach. Za chwilę znów zatapiasz się w jego ustach. Nie mija kilka sekund ,a słyszycie czyjeś dzikie okrzyki i wrzaski. Za chwilę odwracacie się w kierunku z którego dochodzą szalone wrzaski i widzicie ich sprawców. Chowasz się za Michałem nie kryjąc śmiechu.
 -Zołzo ty!-rzuca na przywitanie Pola
 -Mi cię też miło widzieć.-śmiejesz się
 -Jesteś okrutna! Jak mogłaś nam nic nie powiedzieć?-ciągnęła
 -To teraz będziesz się tłumaczyć. Przepraszam, obydwoje będziecie.-wtrąciła Ola
 -Już się boję.-śmiejesz się
 -No ja wiedziałem ,że to kwestia czasu.-dodał wyraźnie zadowolony Bartman
 -Trza to oblać!-ożywił się Nowakowski na co wszyscy zareagowali śmiechem, jednak wszyscy przystali na jego propozycję. Dziewczyny nie dawały ci spokoju. Zamiast się bawić ty musiałaś cierpliwie opowiadać nawet po kilka razy na ich pytania. Michała chłopaki też nie oszczędzali. Patrzył na ciebie błagalnym wzrokiem co cię rozbawiło. Po ponad godzinie twardego przesłuchania uwolniły cię. Od razu znalazłaś się obok niebieskookiego ,który od razu objął cię ramieniem.
 -One są gorsze niż FBI.
 -To chyba tych trzech nie widziałaś w akcji.-zaśmiał się.
Oparłaś głowę o jego ramię. Mogłaś tak siedzieć w nieskończoność. Gdzieś po północy gdy już przysypiałaś na Michałowym ramieniu on niczym prawdziwy gentleman odprowadził cię do pokoju. Jednak nie zamierzał dać ci w spokoju udać się w krainę snu. Przycisnął cię do ściany i całym ciałem napierał na ciebie. Z początku bardzo delikatne pocałunki przekształciły się w dziką i zaciętą walkę waszych języków.
 -Co ja wrócą?
 -Sądzisz ,że szybko wrócą?-spytał i powrócił do poprzedniej czynności. Mimo wszystko nie czułaś się za bezpiecznie bo w każdej chwili do pokoju mogły wtargnąć dziewczyny.
 -Mimo wszystko obawiam się ,że mogą za moment wrócić.-zaśmiałaś się, po czym on udał nieco obrażonego po czym rozpogodził się i przytulił cię.
 -Dobranoc słońce.-wyszeptał ci do ucha po czym sprzedał soczystego buziaka. Kiedy wyszedł udałaś się do łazienki. Wzięłaś długą kąpiel. Z owego pomieszczenia wydostałaś się dopiero przed drugą. Od razu poszłaś spać bo wręcz padałaś ze zmęczenia wynikającego z nieprzespanej poprzedniej nocy.
Ostatnie dni w słonecznej Barcelonie minęły w zastraszająco szybkim tempie. Spędziliście cie je głównie na błogim lenistwie na plaży, czy po prostu zabawie i odwiedzaniu jeszcze niezwiedzonych miejsc. W dalszym ciągu reszta towarzystwa zachwycała się trafnością swojej oceny co do uczucia łączącego waszą dwójkę. Wam jakoś specjalnie to nie przeszkadzało, po prostu cieszyliście się sobą. W zasadzie to ,że wyznaliście sobie uczucie niewiele zmieniło w relacji między wami. Owszem, wkradły się te niuanse ,które cechowały związek, ale nie słodziliście sobie specjalnie, po prostu zachowywaliście się względem siebie tak jak dawniej.  Mimo iż byliście teraz razem dalej byliście dla siebie przyjaciółmi i dalej mogliście na siebie liczyć w każdej sytuacji. Nadszedł wreszcie dzień wyjazdu. W pełni gotowości do powrotu do kraju czekaliście na lotnisku. Czekanie dłużyło się niemiłosiernie, zwłaszcza ,że lot opóźniał się o trzy godziny. Każdy umilał sobie te następne sto osiemdziesiąt minut czekania na wszelkie możliwe sposoby. Pola drzemała na bartmanowym ramieniu, Olka czytała książkę, Nowakowski zacięcie grał na komórce wraz z Grześkiem, Michał zaś oglądał film na tablecie, a ty jak gdyby nigdy nic wylegiwałaś się na kilku siedzeniach z głową na jego kolanach. Nim się obejrzałaś odpłynęłaś, a za dosłownie moment ciepły michałowy głos wyrwał cię ze snu oznajmiając ,że czas się zbierać. Za kilka minut po krótkiej odprawie wędrowałaś po pokładzie samolotu w poszukiwaniu swojego miejsca.
 -Dwadzieścia dwa, dwadzieścia dwa b, dwadzieścia cztery, dwadzieścia...-nie dokończyłaś bo czyjaś ręka pociągnęła cię i usiadłaś na jakimś miejscu
 -Dwadzieścia cztery b.-uśmiechnął się szeroko
 -Jakim cudem mamy miejsca obok siebie gdy reszta jest rozwalona po całym samolocie?
 -Przypadek?
 -Uważaj bo ci uwierzę.-śmiejesz się.
Lot minął dość szybko bez większych komplikacji. Trochę pospałaś, zdążyłaś obejrzeć film ,którego obejrzenia odkładałaś od dawna ,a także miałaś niezły ubaw z Nowakowskiego ,który siedział obok starszej kobiety zasypującej go co rusz komplementami czy pytaniem o swój stan cywilny i wychwalaniem jego aparycji. Jako pierwszy pognał ku wyjściu gdy tylko wylądowaliśmy gdy kobieta próbowała wcisnąć mu numer telefonu swojej córki.
 -Nigdy więcej się z tobą nie zamienię.-odparł z wyraźną ulgą
 -Nie podobała ci się koleżanka z siedzenia obok?-zaśmiał się Michał
 -Nie wiem jak tobie, ale nie bardzo.-odparł
 -Ja tam nie narzekam.-wtrącił Bartman
 -Kto nie narzeka ten nie narzeka. Mogłeś mnie uprzedzić to kupiłabym sobie zatyczki do uszu.-dodała rozbawiona Ola ,która nieszczęśnie siedziała tuż obok atakującego. Część z waszych towarzyszy rozeszła się już do swoich domów ówcześnie się żegnając.
 -I teraz zobaczymy się aż w Spale?-zaśmiałaś się
 -Chcesz żebym zwariował przez ten miesiąc?
 -Niekoniecznie.-odparłaś ze śmiechem
 -Wpadnę do ciebie pojutrze.-dodał z uśmiechem i przytulił cię na pożegnanie. Choć mieliście nie widzieć się zaledwie czterdzieści osiem godzin wyściskałaś go na pożegnanie po czym wsiadłaś w swoje audi i pojechałaś w kierunku swojego osiedla. Zatrzymałaś samochód po czym wyciągnęłaś walizki z bagażnika. Przez chwilę wydawało ci się ,że widzisz znajomy samochód pod blokiem. Nic sobie z tego nie robiąc weszłaś na górę. Wjechałaś windą na drugie piętro. Postawiłaś walizki obok drzwi i zagorzale zaczęłaś szukać w torebce kluczy. Nagle usłyszałaś czyjeś chrząknięcie.
 -Co ty tutaj robisz?-pytasz z wyrzutem widząc ową postać
 -Chcę pogadać.-odparł
 -Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.-odparłaś oschle
 -Zuzia...
 -No co?!
____________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam ,że tyle kazałam Wam czekać na coś nowego, ale mam teraz kompletny brak czasu, a wszystko dzięki szkole. Ten tydzień był masakryczny, co dzień jakaś poprawa na którą nie sposób było się nie nauczyć, to samo jeszcze na szczęście w przyszłym tygodniu, więc proszę zrozumcie moją lekką absencję. Jak tylko wyjdę z popraw i książek, będę częściej, obiecuję. Nie obrażajcie się też za wszelkie moje zaległości u Was, jak tylko skończy się mecz biorę się za ich nadrabianie :) Swoją drogą jaki wynik dzisiaj obstawiacie i dlaczego dla Polski? Ja widzę 3-1 dla nas i innej opcji nie ma, chyba ,że 3-0 :P
Co do rozdziału, TAK, wreszcie stało się to czego się spodziewałyście i tak gorliwie oczekiwałyście. Michał się zebrał na odwagę co jak widać opłaciło ;)
Lecę przygotować się na ogroooooomne emocje, bo mam nadzieję takie będą i mam też nadzieję ,ża Paweł pokaże dzisiaj dlaczego dostał szansę na grę choć ubolewam nad brakiem Krzysia to trzymam kciuki za PeZeta i całą ferajnę biało-czerwonych!
Ściskam, wignspiker.
PS. Po 28 czerwca zapraszam TU, na razie tylko bohaterowie.

sobota, 1 czerwca 2013

Epizod XI.

Michał odsuwa się od ciebie na mniej więcej metr. Uważnie przygląda się osobnikowi ,który wam przerwał. Zza ciemności wreszcie wyłania się postać, a niebieskooki kurczowo cię obejmuje swoim ramieniem.
 -Kopę lat kolego!-rzuca powtórnie owy mężczyzna
 -Cześć.-zmusza się na szorstką odpowiedź
 -Kto by się spodziewał ,że się spotkamy w Barcelonie?-zaśmiał się
 -Jak widać przypadki się zdarzają.-wzruszył ramionami
 -Widzę ,że wreszcie sobie znalazłeś dziewczynę mój drogi.-rzucił z uśmiechem- Bo zgaduję ,że to twoje dziewczyna prawda?-zapytał, a ty widziałaś ,że Michał się trochę zmieszał i nie bardzo wiedział jak wybrnąć z tej dziwnej sytuacji.
 -Jak widać znalazł.-uśmiechasz się sztucznie ,a Michał patrzy na ciebie pytającym wzrokiem- Zuzia.-podajesz mu dłoń ,a on odwdzięcza ci się tym samym wymawiając przy tym swoje imię.
 -Nie będę zatrzymywał bo już późno, mam nadzieję ,że się jeszcze spotkamy.-szczerzy się
 -Znając życie to pewnie tak.-odpowiada zmuszając się do uśmiechu po czym żegna się ze znajomym ,który znika z pola widzenia. Jak gdyby nigdy nic ruszacie przed siebie. Spoglądasz na niebieskookiego ukradkiem i widzisz ,że dalej jest zaskoczony tym spotkaniem.
 -Dziękuję.-wydusza z siebie- Nie musiałaś go okłamywać.
 -To ktoś ważny?
 -Raczej nie.-odpowiada
 -Więc nie szkodzi trochę pokłamać.-spoglądasz na niego- Zdradzisz mi kto to?
 -Kolega z Wałcza. Strasznie upierdliwy gość. Wydawało mu się ,że się przyjaźniliśmy i łaził za mną całą szkołę. Oczywiście musiał mieć wszystko lepsze. Lepsze ciuchy, lepszą dziewczynę, lepszą furę, dosłownie wszystko. Nawet nie wiesz jak się cieszyłem kiedy wreszcie skończyliśmy szkołę i się rozjechaliśmy w różne strony. Aż do teraz.
Wracacie w dziwnie nieprzyzwoitej ciszy do hotelu. Jest grubo po północy. Michał odprowadza cię pod sam pokój.
 -Dziękuję ,że się zgodziłaś wyjść.-uśmiecha się biorąc cię za dłoń
 -Dziękuję za tak wspaniały wieczór.-odpowiadasz również się uśmiechając.
Znów toniesz w jego spojrzeniu. Znów rozpływasz się w jego cudownym uśmiechu przyprawiającym cię o przyjemne dreszcze. Impulsywnie całujesz go w policzek i za chwilę wchodzisz po cichu do pokoju ówcześnie rzucając mu słodkie "Dobranoc Misiu". Ściągasz niebotycznie wysokie szpilki i osuwasz się po zamkniętych drzwiach. Chowasz twarz w dłoniach. Sama nie wiesz dlaczego to zrobiłaś. Dlaczego nie pozwoliłaś mu działać, dlaczego po prostu dałaś mu całusa w policzek i poszłaś? Dlaczego nie pozwoliłaś działać jemu? Tak Malinowska, jesteś skończoną kretynką bo właśnie zaprzepaściłaś szansę na coś o czym marzyłaś od dawna.

Stoisz w lekkim osłupieniu pod jej drzwiami. Za chwilę wracasz do pokoju zajmowanego przez siebie wraz z trzema kolegami, którzy już dawno śpią pod wpływem upojenia alkoholowego. Zamykasz cicho drzwi i siadasz pod nimi. Wydawało się ,że to wieczór idealny żeby wreszcie powiedzieć blondynce o wszystkim. O wszystkim co czujesz. Bo nie czujesz do niej tego co powinien byś był czuć do przyjaciółki. Uwielbiałeś na nią patrzeć, rozmawiać z nią, być blisko niej. Od pierwszego spotkania ci się spodobała choć nie mówiłeś tego głośno nikomu, nawet swojemu najlepszemu przyjacielowi. Wydawać się mogło ,że nikt nie może zniszczyć tego wieczoru, tej chwili wtedy na mostku. Tej chwili kiedy była tak blisko. Chwili na którą czekałeś od waszego pierwszego spotkania. Miałeś ochotę najnormalniej w świecie dać w pysk Marcinowi bo tak miał na imię owy osobnik za to ,że ci przeszkodził. Doskonale wiesz ,że taka okazja może się już szybko nie powtórzyć. Nigdy nie byłeś zbyt śmiały w stosunku do kobiet, zwłaszcza do tych które ci się podobały. Przeklinałeś samego siebie ,że te kilka minut temu też nie potrafiłeś niczego zrobić. Tak po prostu pozwoliłeś jej uciec do pokoju. Wiesz ,że nie powinieneś był tego robić. Mogłeś ją zatrzymać i wreszcie zrobić ten cholerny pierwszy krok. Jednak coś cię zatrzymało, a teraz siedzisz i tego żałujesz jak niczego innego w tej chwili. Znasz ją trochę i wiesz ,że ty również nie jesteś jej obojętny. Widziałeś jak na ciebie patrzy, jak o tobie mówi, jak się uśmiecha. Gdy zrobiła ci wyrzut o Monikę nie byłeś na nią zły, wiedziałeś ,że musi jej na tobie zależeć bo nie reagowałaby tak. W tych przekonaniach utwierdzali cię też wszyscy naokoło wróżąc wam cudowny związek. Na boisku jesteś wulkanem energii, zawsze walczysz do końca i nie boisz się niczego ani nikogo. Więc dlaczego nie potrafisz zrobić kroku naprzód? Dlaczego tak pewny siebie facet jak ty, do szaleństwa rozkochany we własnej przyjaciółce nie potrafi jej po prostu jej tego powiedzieć? Wydawać się mogło ,że rozegranie meczu o medal ligi światowej było dla ciebie prostszą sprawą. Nie ma dnia ani minut abyś nie miał przed oczami tej drobnej i uśmiechniętej blondynki. Nie ma dnia byś o niej nie myślał. Nie ma dnia byś nie wyobrażał sobie ,że wreszcie zdobędziesz się na odwagę i powiesz jej co czujesz.
Z letargu wyrywa cię pochrapujący Bartman. Otrząsasz się i idziesz do łazienki. Bierzesz szybki prysznic i za moment leżysz na łóżku. Przewracasz się z boku na bok. W końcu bierzesz do ręki telefon. Uśmiechasz się widząc osobę na swojej tapecie. Z rozkoszą przyglądasz się waszemu wspólnemu zdjęciu, tzw. z ręki gdzie obydwoje jesteście roześmiani, a tle widać zachód słońca nad Bałtykiem. Obracasz telefon w dłoniach. Kilka razy wybierasz jej numer po czym rozłączasz. Wiesz ,że gdybyś zadzwonił o tej nieludzkiej porze zdrowo by ci się dostało, więc porzucasz ten plan.

01:24, Ja:
Dobranoc :-)
01:24, Zuzia:
Widzę ,że nie tylko ja nie mogę zasnąć :) Dobranoc Misiu.
01:24, Ja:
Tak jakoś wyszło. Śpij dobrze zuchu.
01:25, Zuzia:
Ty też Misiu, ale coś widzę nie bardzo planujesz spać skoro mi nie dajesz:P
01:25, Ja:
Bo nie mogę, wszystko przez Ciebie..;)
01:25, Zuzia:
W takim razie przepraszam :(
01:26, Ja:
Ty przeze mnie, jesteśmy kwita Zuziek. A teraz spać! :)
01:26, Zuzia:
Skoro mnie wyganiasz, to jeszcze raz, dobranoc Misiu :))
01:26, Ja:
Dobranoc mała ;)

Niby krótka rozmowa w postaci kilku krótkich wiadomości tekstowych, ale i tak wprawiająca cię w dobry nastrój. Z ogromnym uśmiechem na twarzy oddajesz się w objęcia krainy snów. Nie wysypiasz się za bardzo bo budzą cię dość głośne rozmowy twoich towarzyszy. Przecierasz zaspane oczy i na zegarku widzisz ósmą z minutami.
 -Czy wy nie umiecie ciszej rozmawiać debile?!-pytasz ich obracając się na drugi bok
 -Te uważaj sobie lepiej z epitetami.-poucza cię Nowakowski
 -Lepiej mów jak było.-wtrąca Bartman
 -Normalnie.-mruczysz zaspany
 -Czyli wy nic ,a nic?-pyta ze zrezygnowaniem w głosie
 -Prawie.-odpowiadasz ,a za chwilę przyjaciel siada na twoim łóżku zrzucając z ciebie okrywającą cię pościel
 -Jak to prawie?
 -Gdyby nie ten idiota Marcin...
 -Marcin?-marszczy brwi- No nie pierdol ,że Michalewicz tu jest.
 -Niestety.-wywracasz oczami
 -Dałbym w ryj na twoim miejscu.-dodaje
 -Miałem taką ochotę.-mówisz wkurzony
 -Ale zaraz, zaraz skoro prawie to.. Ona musi coś do ciebie czuć!-mówi triumfalnie
 -Na to wygląda.-odpowiadasz beznamiętnie po czym podnosisz się i idziesz do łazienki. Wrzucasz na siebie pierwszy t-shirt i spodnie. Nie zajmujesz za długo łazienki bo wiesz ,że Bartmanowi przyda się o wiele bardziej. Po dziewiątej schodzicie na dół na śniadanie. Dopiero po kilku minutach dołączają do was panie. Podnosisz wzrok i zatrzymujesz go na niej. Nie potrafisz oderwać od niej wzroku, ona robi to samo uśmiechając się przy tym. Zajmuje miejsce obok ciebie i przeuroczo życzy ci smacznego. Nie pozostajesz jej dłużny i odpowiadasz to samo. 

*


Kiedy tylko wchodzisz na jadalnię od razu czujesz ścisk w żołądku i czyjś wzrok na sobie. Doskonale wiesz czyj. Jak zwykle patrzy na ciebie błękitnymi oczami pełnymi radości i czegoś czego nie jesteś w stanie określić. Niemalże przez cały czas trwania posiłku nie spuszczacie z siebie wzroku. Kiedy wy toczycie walkę na spojrzenia wasi towarzysze zarządzają wycieczkę do oceanarium. Wszyscy idą z przodu, tylko wasza dwójka ociąga się na końcu co pozostałym wycieczkowiczom nie przeszkadza.
 -Teraz będziemy udawać ,że nic się nie stało?-mówisz cicho patrząc na niego
 -Porozmawiajmy, ale nie teraz, kiedy mamy ogon.-odpowiada równie cicho.
Z jednej strony wiesz ,że musicie porozmawiać i chcesz tego z całego serca, a z drugiej boisz się co ci powie. A co jeśli on tego nie czuję? Takimi pytaniami zaprzeczasz sama sobie i dobrze to wiesz. Zwiedzanie oceanarium zajęło wam sporo czasu. Mogliście przy okazji podziwiać naprawdę ciekawe, a zarazem dziwnie intrygujące gatunki najróżniejszych morskich stworzeń. Jakby tego było mało wasi wspaniali znajomi celowo zostawiali waszą dwójkę  tyłu. Po kilku godzinnym marszu w otoczeniu tych różnorakich stworzeń chłopaki zarządzili wycieczkę do parku rozrywki. Choć nie było to spełnieniem twoich marzeń bez żadnego zająknięcia podążyłaś za wszystkimi.
 -To idziemy na diabelski młyn?-pyta brunet
 -Ja odpadam.-od razu protestujesz
 -No weź, będzie nie do pary jak nie pójdziesz.-oburzył się
 -Właśnie będzie bo jest nas siedmioro.
 -Kosa nie idzie, więc będzie.-szczerzy się
 -Błagam was nienawidzę na to chodzić naprawdę nie mogę zostać?
 -Nie.-odpowiada z szerokim uśmiechem- Michał się tobą zajmie prawda?-szturchnął przyjaciele stojącego obok, pochłoniętego rozmową z Nowakowskim. Ten nie wiedząc o co chodzi pokiwał na odczepne głową i wrócił do rozmowy. Stanie w kolejce wydawało się nieskończonością. Z każdym kolejny krokiem czułaś ścisk w żołądku. Nie wiesz dlaczego dałaś się na to namówić. Masz cholerny lęk wysokości ,a diabelski młyn jest ostatnią rzeczą na jaką marzyłaś wsiąść.
 -Wygląda na to ,że znowu nas wrobili i jedziemy we dwoje.-rzucił z uśmiechem szatyn. Ty uśmiechnęłaś się tylko blado nie chcąc pokazać swojego strachu. Im wyżej nad ziemią ty czułaś co raz większy strach, w przeciwieństwie do siedzącego obok Michała ,który wydawał się dobrze bawić. Bałaś się spoglądać w dół, najchętniej zwinęłabyś się w kulkę ze strachu.
 -Boisz się.-rzucił Michał patrząc na ciebie
 -Skąd.-skłamałaś dusząc w sobie strach
 -Przecież widzę.-odpowiada i obejmuje cię ramieniem przyciskając cię do siebie. Choć dalej paraliżował cię strach nie był on już tak ogromny jak jeszcze przed chwilą. Ukradkiem spoglądasz na swojego towarzysza i zauważasz ,że on robi dokładnie to samo.
 -Już okej?-pyta uroczo nieprzerwanie cię obejmując
 -Lepiej.-odpowiadasz- Ale nie musisz zabierać swojej ręki.
W odpowiedzi jakże uroczo się uśmiecha i odpowiada ,że nie zamierza tego robić. Opierasz głowę o jego ramię i czekasz aż twoja katorga się skończy. Po ponad piętnastu minutach znowu czujesz grunt pod nogami i co się z tym wiąże ogromną ulgę.
 -Co ty, bałaś się?-zaśmiał się widząc mnie bladą ze strachu Bartman
 -Ona bynajmniej nie piszczała jak panienka.-odgryzła się z uśmiechem Pola ,która siedziała tuż obok niego na młynie co wprawiło w śmiech całą resztę. Reszta załogi nie miała dość wrażeń i postanowili zabrać się za testowanie dalszych atrakcji parku rozrywki. Nie miałam na to ochoty, więc grzecznie się wymigałam chcąc zostać w kawiarnii. Chcąc dotrzymać ci towarzystwa zaoferował się nie kto inny jak Michał.
 -Nie musiałeś, jakoś bym sobie poradziła.-mówisz widząc jak reszta bandy znika z pola widzenia
 -Wiem, ale chciałem.-uśmiecha się.
                                                                       <podkład>
Boisz się zaczynać tematu rzeki jakim były dla was dzień wczorajszy. Widzisz ,że on też nie bardzo wie jak się za to zabrać, więc po prostu siedzicie sobie w kawiarni rozmawiając o zupełnych bzdurach. Po dwóch godzinach dość bezsensownej konwersacji powracają wasi towarzysze. Po dwudziestej pierwszej wracacie do hotelu. Nie zamieniacie przez drogę powrotną ani słowa. Niemiłosiernie denerwuje cię to ,że choć nie chcecie zachowujecie się tak jakby nic ,a nic się nie stało. Jakbyście się nigdy nie zbliżyli i o mało nie pocałowali. Jakbyście nigdy nie poszli na tą cholerną kolację. Jakbyście nigdy nie pożerali się wzrokiem. Jakbyście zapomnieli o wszystkim i zrobili krok wstecz zamiast naprzód. Zamiast siedzieć w piżamie w serduszka i mokrymi włosami i oglądać denne romansidła z przyjaciółkami powinnaś z nim porozmawiać. No właśnie, powinnaś. Powinnaś ,ale tego nie robisz bo nie masz na tyle cywilnej odwagi by to uczynić. Tego w sobie nienawidzisz. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że jeśli czegoś nie zrobisz i zostawisz to wszystko w obecnym stanie to go stracisz i to być może na zawsze. A tego za nic w świecie byś nie chciała, nie przeżyłabyś tego.
 -Zuzia, telefon.-wyrwała cię z zamyślenia Ola.                                                            
Spoglądasz na telefon. Cztery nieodebrane połączenia. Trzy nieodczytane wiadomości. Nawet nie sprawdzasz kto tak skutecznie próbował się do ciebie dobijać. Pod wpływem impulsu wstajesz i idziesz do łazienki. W ekspresowym tempie suszysz włosy i nakładasz pierwsze lepsze ubranie. Łapiesz po drodze bluzę i informujesz dziewczyny ,że idziesz się przejść. Nie pytają o nic, po prostu bez słowa cię wypuszczają z pokoju. Jest grubo po dwudziestej drugiej i mało cię obchodzi to ,że nie powinnaś sama nigdzie o tej porze wychodzić. Spacerujesz jak na tą godzinę całkiem nieźle zaludnioną uliczką. Mijasz zakochane pary i czujesz głupie kłucie w sercu. Sama nie wiesz co się z tobą dzieje. Nawet nie wiesz kiedy schodzisz z ulicy i wędrujesz po piaszczystej plaży z butami w ręku. Tu już nie ma za wielu ludzi, tych śmiałków możesz spokojnie policzyć na palcach dłoni. Wchodzisz na dość spory most. Nie ma tam praktycznie nikogo. Siadasz na jego końcu opierając się o barierkę. Powtórnie myślisz o tym samym, a raczej o nim. Nie możesz wyrzucić go z głowy. Ani jego, ani tego o czym powinnaś mu powiedzieć. Powinnaś mu powiedzieć wczoraj, ale stchórzyłaś, a miałaś ku temu kilka okazji. Na macie nie boisz się nikogo, a tu boisz się wyznać prawdę. Wiesz ,że jeszcze masz chwilę by mu to powiedzieć, ale za te kilka dni rozjedziecie się, on do Jastrzębia ty do Rzeszowa. Zdajesz sobie sprawę ,że tak przystojny mężczyzna jak on ma powodzenie. Zdajesz sobie sprawę ,że jeśli nic z tym nie zrobisz nim się obejrzysz on może mieć w objęciach inną blondynkę. Śmiejesz się sama z siebie bo nawet z Karolem nie miałaś takiego problemu. Właśnie na podstawie swojego zachowania przy Karolu, wiesz ,że to co czułaś do niego ,a co czujesz do niebieskookiego siatkarza jest czymś diametralnie innym. I bynajmniej uczucie ,który żywiłaś do Karola nie było miłością, więc czy ty.. Tak, chyba ,a raczej na pewno zakochałaś się w nim. Zupełnie, po uszu. Tylko czy on również? Co jeśli on tego nie czuje? Boisz się jak nigdy. Przyciągasz kolana do siebie. Zbiera ci się na płacz. W zupełności przestajesz rozumieć własne postępowanie, co jest zupełnym absurdem. Skoro kobieta nie rozumie siebie samej to jak mają je zrozumieć mężczyźni? Nie każdy może jest wielkim inteligentem w tych sprawach, ale podświadomie modlisz się żeby brunet takim się okazał.
Z letargu wyrywa cię jakby czyjeś wołanie. Nie robisz sobie nic zupełnie z niego bo przecież dziewczyn o takim samym imieniu może tu być sporo. Jednak one nie ustają, wręcz przeciwnie. Stają się jeszcze bardziej wyraźne. Ocierasz pojedynczą łzę ,która ukradkiem spłynęła po twojej twarzy i delikatnie podnosisz się do góry. Szukasz wzrokiem osoby ,która tak zagorzale nawołuje. Zatrzymujesz spojrzenie na końcu mostu. Na jednej postaci, na jednej posturze. Na postaci ,którą rozpoznałabyś wszędzie. Stoisz nieruchomo oczekując na ruch. Nie jesteś w stanie zrobić nawet kroku. Przełykasz głośno ślinę i głęboko wzdychasz. Twój wzrok dalej tkwi w tym samym miejscu. Zamierasz i czekasz co zrobi ta osoba...
_________________________________________________________

Takie zakończenie, czyli to co tygryski lubią najbardziej :) Ale myślę ,że jesteście niemalże pewne o kogo chodzi i pewnie domyślacie się co ewentualnie stać się może. Jest też kawałek akcji widziany oczyma Michała i przyznam ,że chyba wprowadzę ten jego punkt widzenia od czasu do czasu dając pogląd na pewne sprawy męskim okiem. Rozdział szybko, wiem, ale napisałam go niemalże od razu po opublikowaniu poprzedniego z przypływu weny i mam nadzieję ,że akurat Wam to nie przeszkadza ;) Dzisiaj Dzień Dziecka, bez względu na wiek, czy macie 14, 17 czy 20 kilka lat to pamiętajcie wszyscy jesteśmy dziećmi, więc wszystkiego co najlepsze moje drogie ! :)
Następny myślę ,że w środę jednak nie daję gwarancji gdyż okropny tydzień w szkole przede mną. 
Ściskam, wingspiker.
Czytasz - skomentuj, to nie boli, a cholernie motywuje! ;)
Jeśli masz jakieś pytanie pisz tutaj.