-Co tutaj robisz?-rzuca się niemal na nią z pretensją w głosie Bartman
-Spytałabym ją o to samo.-prychnęła, a w tobie się aż zagotowało. Ledwo powstrzymałaś się od wymierzenia jej siarczystego polika.
-Co ty sobie wyobrażasz przyjeżdżając tutaj?-wybuchasz- Nie dość ,że zostawiłaś go dla jakiegoś innego faceta to teraz jak gdyby nigdy nic się zjawiasz jak troskliwa opiekunka?!-podnosisz ton głosu
-Nie oszukujmy się słoneczko, on jest dla ciebie za dobry.-dodała z pogardą w głosie, a ty masz ochotę ją rozszarpać co musi zauważyć Bartman bo pojawia się obok ciebie powstrzymując cię przed owym czynem.
-Jeśli ja na niego nie zasługuję to tym bardziej. Co znudził ci się nowy kolega? Za mało sławny?-wymierzasz kolejne argumenty w jej strony budząc nie małe zdziwienie na jej twarzy- Co myślałaś ,że jak jestem blondynką to nie potrafię komuś dogadać?
-Jeszcze się przekonamy.-fuknęła jak gdyby obrażona po czym obróciła się na pięcie z perfidnym uśmieszkiem za który miałaś ochotę co najmniej jej przyłożyć po czym zniknęła z waszego pola widzenia. Potrzebowałaś jeszcze chwili by się uspokoić. Zdecydowanie za łatwo dałaś się jej wyprowadzić z równowagi. Ale taka już była twoja natura ,że byłaś okropnie wybuchowa i chyba pod tym względem z Michałem dobraliście się idealnie. Gdy uspokajasz się na tyle by nie mieć ochoty powybijać wszystkich dookoła proponujesz wreszcie Bartmanowi zrealizowania celu swojej wizyty.
-Idź pierwsza. Wolę nie być świadkiem uroczego do porzygu przywitania zakochanych.-śmieje się na co ty mierzysz go wzrokiem i również wybuchasz śmiechem. Za chwilę delikatnie pukasz do drzwi i gdy słyszysz zachrypnięte "proszę" wchodzisz do środka. Widzisz zupełnie bladego i wyglądającego na niewyspanego niebieskookiego. Siadasz na krześle obok, a on jest wyraźnie zaskoczony twoim widokiem tutaj.
-Przepraszam ,że się nie odzywałem.-rzuca zachrypniętym głosem- Naprawdę chciało ci się tłuc aż tutaj samochodem? Dopiero co wróciłaś do domu.
-Sądziłeś ,że zostawię cię tutaj samego?-uśmiechasz się delikatnie- Gdyby była potrzeba zrobiłbyś dla mnie to samo.
-Pierwszy bym był na miejscu.-śmieje się- A tak w ogóle to nie przywitałaś się ze mną porządnie.-dodaje udając obrażonego na co ty wybuchasz śmiechem. Za chwilę jednak obejmujesz szatyna i delikatnie całujesz z czego jest wyraźnie zadowolony. Ponownie siadasz na zajmowanym uprzednio miejscu po czym bierzesz go za rękę. Przez chwilę w ciszy toczycie walkę na spojrzenia jednak przegrywasz zatapiając się w lazurze jego oczu.
-Powiesz mi co ona tutaj robiła?-pytasz
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.-wzrusza ramionami
-Nie mówiła skąd dowiedziała się ,że tutaj jesteś?-ciągnęłaś na co on zaprzeczył głową. Zmierzyłaś go wzrokiem.
-Nie sądzisz chyba ,że sam do niej zadzwoniłem?-śmieje się widząc twoją minę, a ty wzruszasz ramionami. Jednak twoja złość przechodzi w dosłownie pięć minut gdy uśmiecha się tym uśmiechem ,który jest zarezerwowany tylko i wyłącznie dla ciebie. Na kogo jak kogo, ale na niego najzwyczajniej w świecie nie potrafiłaś się gniewać w ogóle. Rozmawialiście jeszcze mniej więcej przez godzinę zanim do sali wparował bez zbędnego pukania wyszczerzony Bartman. Przez co przez następne bite półtorej godziny gadał jak najęty. Do słowa doszłaś zaledwie kilka razy. A mówi się ,że to kobiety są okropnie gadatliwe. W zasadzie nie przeszkadzało ci to ,że był duszą towarzystwa. Swoją uwagę i tak skupiałaś na niebieskookim osobniku ,który również niezbyt zainteresowany wywodami przyjaciela gładził zewnętrzną częścią kciuka twoją rękę. Dopiero do dłuższej chwili do sali weszła kobieta. Była mniej więcej w wieku twojej mamy. Miała krótkie, brązowe włosy i błękitne oczy. Niemal od razu wiedziałaś kim jest owa kobieta. Choć cię nie znała przywitała się z tobą równie serdecznie co ze Zbyszkiem ,którego znała dość długo. Pani Kubiak była niezmiernie sympatyczną i otwartą osobą. Niemal do razu ją polubiłaś, z resztą z wzajemnością. Kobieta była tobą, a właściwie tobą i swoim synem wręcz zachwycona.
-To my się chyba będzie zbierać.-rzucił Bartman widząc godzinę dwudziestą z minutami
-Myślicie moi drodzy ,że dam wam nocować gdzie indziej niż u nas?-pyta mama niebieskookiego
-Damy radę.-odpowiadasz nie chcąc nadużywać jej gościnności
-Postanowione, zostaniecie u nas.-uśmiecha się.
Po chwili wychodzicie z sali ówcześnie żegnając się z Michałem, którego przytulasz na pożegnanie co nie uchodzi uwadze jego mamy. Następnie pani Anna instruuje Bartmana jak dojechać na wskazane osiedle. Gdy jesteście na miejscu twoim oczom ukazuje się zadbany, jednopiętrowy domek rodzinny z widocznym sporym ogrodem. Spać oczywiście nie kładziecie się od razu bez posiłku. Najpierw dostajecie ogromną porcję lasagne, a potem po kawałku tarty. Następnie zagłębiacie się w rozmowie. Tak jak się obawiałaś, siatkarz po chwili zostawia was tłumacząc się zmęczeniem i tak oto zostajesz w cztery oczy z panią Anną. Wbrew twoim obawom wasza rozmowa w zupełności się układa. Najbardziej jednak bawią cię jej opowieści z dzieciństwa twojego ukochanego i jego stare fotografie. Tym bardziej wybuchasz niepohamowanym śmiechem gdy widzisz jego zdjęcie we włosach w kolorze niemal platyny. Opowiadasz jej też co nieco o sobie, prócz tego ,że jest ogromną gadułą, jest też wyśmienitą słuchaczką.
-Cieszę się ,że cię wreszcie poznałam. Michał mi sporo o tobie mówił.-uśmiecha się
-Naprawdę?-dziwisz się
-Naprawdę.-śmieje się- Same superlatywy. Dawno go takiego nie widziałam.
-Mam nadzieję.-uśmiechasz się- Jakiego?
-Tak zakochanego.-odwzajemnia uśmiech- I do tego szczęśliwego. Wiedz, że życzę wam jak najlepiej bo wyglądacie razem przecudownie.
Tak oto przez następne pół godziny nie posiadała się z zachwytu wobec waszego związku. Pochłonięte rozmową nawet nie zorientowałyście się kiedy na zegarku wybiła godzina dwudziesta trzecia. Zanim jednak poszłaś spać z wielką przyjemnością i uwagą poprzechadzałaś się michałowym pokoju. Może nie różniłby się w zupełności od innych pokoi należących do osobników płci męskiej gdyby nie jeden szczegół i nie miałaś tu na myśli niezliczonej ilości nagród zajmujących niemal połowę pokoju. Twoją uwagę przykuła tablica na której pełno było od różnorakich zdjęć. Od dzieciństwa poczynając, poprzez siatkówkę na życiu codziennym kończąc. Wiedziałaś ,że Michał rzadko wpadał do domu, więc być może dlatego to tak bardzo cię zaskoczyło. Nie dość ,że dostrzegłaś tam wasze wspólne zdjęcie z jednego z meczy to również wasze wspólne z Hiszpanii.
Przez następne dwa dni w dzień w dzień odwiedzaliście przyjmującego ,który wyraźnie z dnia na dzień wracał do zdrowia. Z jeszcze większą radością odwiedziliście go w dniu w którym wreszcie mógł wyjść do domu. Tobie przypadło to zaszczytne zadania gdyż Bartman musiał wrócić do Jastrzębia z powodu zbliżającego się sezonu, a rodzice Kubiaka byli w pracy.
-Nie wiem czy wiesz Misiu, mi przypadło to zaszczytne zadania aby odstawić cię do domu. Zadowolony?
-Nawet bardzo.-uśmiecha się po czym delikatnie wpija się w twoje usta uprzednio przyciągając cię do siebie. Kiedy wracacie do domu rodzinnego siatkarza kontynuuje to zajęcie. Robi to tak zachłannie jakbyście nie widzieli się co najmniej pół roku. Było to zaledwie kilkanaście dni, a i tak byłaś okrutnie spragniona jego bliskości i jego dotyku.
-Słyszałam ,że nie możesz się przemęczać.-mówisz odrywając się od niego
-Ależ ja się nie przemęczam. Łącze przyjemne z pożytecznym.-szczerzy się po czym przytula cię do siebie.
W zupełności ci tego brakowało. Oddałabyś wiele by móc mieć go na co dzień, a nie raz na kilka czy kilkanaście dni. Wiedzieliście jednak na co się piszecie i musieliście w jakiś sposób znosić rozstania ,których przed wami było jeszcze całkiem sporo. Po kilkunastu dniach rozłąki jego uśmiech, jego dotyk i jego ciepło były dla ciebie najlepszą nagrodą. Uwielbiałaś zatapiać się w miśkowych oczach i czuć jego bliskość. Chyba nie było rzeczy której byś w nim nie uwielbiała. Był twoim kochanym Misiem mimo wszelkich wad i zalet.
-Tylko jedźcie ostrożnie. A ty uważaj na siebie.-powiedziała brunetka ściskając syna na pożegnanie
-Z taką opieką nic mi nie będzie.-śmieje się spoglądając w twoją stronę.
Choć bardzo byś chciała nie możesz spędzić z nim za wiele czasu. Za kilka dni rozpoczynasz przygotowania przed zbliżającym się Mistrzostwami Europy ,które miały się odbyć w Izraelu. Mimo krótkiego czasu wykorzystujecie go najlepiej jak potraficie. I nie po raz pierwszy cię zaskakuje. Kiedy ty po męskim lokum spodziewasz się kompletnego bałaganu, porozrzucanych brudnych skarpetek i koszulek po całym mieszkaniu zastajesz zupełny ład i porządek. Wiedziałaś również ,że dobrze gotował, ale tak ogromnego kunsztu tej dziedzinie u niego w życiu byś się nie spodziewała. Te kilka dni mija wam zdecydowanie za szybko. Jednak musisz wrócić na zgrupowanie. Dość niechętnie i okropnie długo żegnasz się z niebieskookim. Kiedy po trzech godzinach jazdy docierasz do Rzeszowa, wrzucasz brudne rzeczy do pralki po czym pakujesz potrzebne na zgrupowaniu rzeczy powtórnie do walizki. Nazajutrz rano po skonsumowanym śniadaniu wyruszasz wraz z Olą na zgrupowanie do Warszawy. Dziesięciodniowe zgrupowanie niemożliwie się dłuży. Nie dość ,że okropnie tęsknisz za Michałem to niemożliwie denerwuje cię obecność Bartka ,który zatrudnił się w kadrze jako trener przygotowania fizycznego i okropnie ci się podlizuje. Jakimś cudem powstrzymujesz się od przyłożenia mu gdy masz z nim indywidualna zajęcia na zlecenie trenera kadry.
-To co, może jakaś kawa?
-Nie.-przeczysz po czym upijasz łyka wody
-Dlaczego nie?-pyta
-Bo jakby ci to powiedzieć. Odpieprz się ode mnie bo jak widzisz nie jestem tobą zainteresowana. Miałeś szansę to ją zepsułeś.-odpowiadasz z ironią w głosie
-No już nie bądź taka niedostępna.-dodaje poruszając brwiami
-Jak wolisz łatwe lepiej poszukaj Moniki.-rzucasz z przekąsem
-Zawsze cię taką lubiłem.
-Kretynie mam chłopaka, więc daruj sobie.-wywracasz oczami po czym opuszczasz siłownię. Wskakujesz po prysznic w pokoju po czym zupełnie zmęczona padasz na łóżko. Wieczorem wraz z Olą z którą zajmujesz pokój udajesz się na kolacje ,a po niej pakujecie się na jutrzejszy wyjazd. Z jednej strony czułaś ogromną ekscytację, a z drugiej ogromny strach. Marzyłaś o medalu europejskiego czempionatu bez względu na jego kolor, ale nie robiłaś sobie wielkich nadziei. Wiedziałaś ,że musisz i dasz z siebie wszystko. Nazajutrz o iście nieludzkiej porze wylatujecie do Izraela. Cały lot mija sprawnie dzięki czemu jeszcze przed dziesiątą jesteście na miejscu. Przez resztę dnia zapoznajecie się z planem mistrzostwa, odbywacie krótki trening po czym zwiedzacie stolicę kraju. Następnego dnia z samego rana udajecie się na śniadanie, a potem na oficjalne otwarcie. Przyodziana w białe kimono i czarny pas nerwowo przechadzasz się po korytarzu ze słuchawkami w uszach. Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie stresowałaś się przed żadnymi zawodami. Mimo ogromnych nerwów bez problemu poradziłaś sobie z pierwszą przeciwniczką. Konkurencję fuku-go kobiet dość nieszczęśliwie bo na czwartym miejscu. Następnego dnia ko-go kumite z ogromnym trudem wieńczysz brązowym medalem. Odczuwasz jednak niedosyt. Wiesz ,że stać cię na więcej i wiesz ,że większe są oczekiwania wobec ciebie. W konkurencji drużynowej zdobywacie srebrny medal. Niedosyt pozostaje jeszcze większy bo złoto przegrałyście minimalnie. Na ostatni dzień zostaje ci twoja flagowa dyscyplina jaką jest kata, oraz en-bu w parze z Olą. Kiedy stoisz na macie naprzeciw finałowej przeciwniczki w kategorii kata wiesz doskonale ,że nie pozwolisz wyrwać sobie tak łatwo tego złota. Czujesz się silna i wiesz ,że nic ani nikt nie może cię zatrzymać. Serce bije ci jak oszalałe. Oczy setki osób zgromadzonych na hali kierują się na ciebie i twoją niemiecką przeciwniczkę. Zaczynasz jako pierwsza. Każdy ruch wykonujesz niemal perfekcyjnie. Kiedy kończysz serce wali ci jak oszalałe. Sędziowie pokazują noty po czym schodzisz z maty i prezentuje się twoja przeciwniczka. Kiedy uspokajasz nerwy i kołaczące nerwy Niemka kończy. Sędziowie pokazują noty. Na hali rozlega się wielka wrzawa. Nie wiesz o co chodzi. Wtedy dopada cię tryskająca radością Ola.
-Wygrałaś!-krzyczy ci do ucha. Nie wierzysz w to co mówi. Spoglądasz na tablicę wyników. Faktycznie, wygrałaś zaledwie jednym punktem. Płaczesz z radości. Nie potrafisz opisać tego wielkiego szczęścia jakie wtedy czułaś. Wraz z biało-czerwoną flagą dzielnie pozujesz do zdjęć po czym odbywasz małą rundę honorową. Po chwili stoisz na najwyższym stopniu podium z wymarzonym złotym medalem na szyi i wsłuchujesz się w Mazurka Dąbrowskiego ledwo powstrzymując łzy. Spełnia się wtedy twoje ogromne marzenie. Stoisz z najważniejszy medalem mistrzostw Europy pękając z dumy i szczęścia. Nie za długo udzielasz wszelakich wywiadów, gdyż czeka cię jeszcze ostatnia konkurencja tego turnieju. Wraz z Olą tworzycie duet doskonały. Już po pierwszym pojedynku wiecie ,że nie macie sobie równych. Finał okazuje się być wewnętrzną sprawą polskiej kadry gdyż naprzeciwko was staje znienawidzona przez ciebie Monika oraz jedna z jej przyjaciółek. Nie zamierzasz odebrać sobie tej przyjemności powtórnego zabrania jej sprzed nosa złota. Szczerze jej nie cierpisz i po raz kolejny zamierzasz udowodnić jej kto jest lepszy. Nie pozostawiacie wspomnianej dwójce żadnych szans. Pewnie sięgacie po złoto. Nie posiadacie się z radości. Z dumą stoicie obok siebie na najwyższym stopniu podium. Po zakończeniu oficjalnym imprezy telefony się urywają. Z cierpliwością odpowiadasz na wszelakie gratulacje najbliższym po czym idziecie uczcić wasz sukces. W pięciu rozgrywanych dyscyplinach zdobywasz aż cztery medale, w tym z tego najcenniejszego kruszcu. Nie balujecie jednak całą noc. Koło pierwszej wracacie do hotelowych pokoi gdzie jeszcze tego samego dnia wsiadacie w samolot powrotny do kraju. Praktycznie cały lot przesypiasz ze słuchawkami na uszach. Kiedy wysiadacie i znajdujecie się na płycie lotniska czeka was nie małe zaskoczenie. Wita was dość pokaźna grupa kibiców. Nie spodziewałaś się kogokolwiek prócz własnego brata ,który obiecał odebrać cię z lotniska. Każdy z karateków zostaje obdarowany bukietem kwiatów po czym medaliści zostają oblężeni przez reporterów. Choć było kilku medalistów to ty osiągnęłaś największy sukces i to ty jesteś najbardziej pożądanym obiektem przez dziennikarzy. Z anielską cierpliwością odpowiadasz na najbardziej błahe pytanie. Kiedy rozglądasz się dookoła nijak nie potrafisz dostrzec swojego brata. Twojej uwadze nie uchodzi mała grupka kibiców tłoczących się przy osobniku wyraźnie wybijającym się wśród nich wzrostem. Na twojej twarzy od razu widnieje jeszcze szerszy uśmiech. Przeciskasz się w jego kierunku co musi zauważyć bo robi dokładnie to samo. Za chwilę niemalże wskakujesz w jego ramiona.
-Gratuluje słońce.-szepcze ci do ucha po czym delikatnie muska twoje usta.-Mówiłem ,że dasz radę?
-Mówiłeś.-uśmiechasz się tonąc w jego lazurowym spojrzeniu- A powiesz mi co tutaj robisz? bo spodziewałam się raczej Arka.
-Wypadło mu coś w ostatniej chwili, a ja nie mogłem się nie przywitać ze swoją mistrzynią.-uśmiecha się.
Mimo napierających z każdych stron dziennikarzy udaje wam się opuścić budynek lotniska. Po kilku godzinach drogi z Warszawy wreszcie docieracie do Rzeszowa.
-Nie zostaniesz?-pytasz przygryzając delikatnie wargę
-A chciałabyś?-pyta przysuwając cię do siebie
-Okropnie.-odpowiadasz oplatając dłońmi jego szyję.
Po krótkiej chwili rozkosznego zatapiania się w swoich spojrzeniach szatyn przechodzi do działania. Kiedy napiera na ciebie całym swoim ciałem przyciskając cię do ściany czujesz jego ręce błądzące po twoją koszulką. Stopniowo zmieniacie swoje położenie wcale się od siebie nie odrywając. Nawet nie zauważasz kiedy czujesz pod sobą miękki materac i jego nad sobą. W zasadzie nie wiesz też kiedy pozbawił cię ubrania, a ty jego. Dalej toczycie zacięta walkę języków by za chwilę stać się zupełną jednością. Po dobrych kilku minutach opada tuż obok ciebie ciężko dysząc wyraźnie zadowolony ze swojej pracy obejmując cię i całując w policzek przy tym.
-Kocham cię i to bardzo.-szepcze ci do ucha na co wtulasz się w niego
-Ja ciebie też Misiu.-odpowiadasz będąc już w jego objęciach.
Nazajutrz budzisz się wtulona w michałowy tors i widzisz pogrążonego w śnie niebieskookiego. Mogłabyś patrzeć na niego godzinami i dalej by ci się to nie nudziło. Ale jeszcze bardziej lubiłaś zagłębiać się w jego oczach. Uwielbiałaś go w każdym najmniejszym calu. Jeszcze nigdy tak bardzo ci na nikim nie zależało. Nawet na Karolu ,który wydawał ci się być ideałem. Jednak swój ideał miałaś teraz przy sobie.
Za chwilę wita cię uroczym "Dzień dobry", po zebraniu ubrań jecie wspólnie śniadanie.
-Michał błagam cię, uspokój się.-śmiejesz się- Zachowujesz się jak wyrośnięte dziecko.-dodajesz gdy ten cały czas cię zaczepia.
-To już nie Misiu?-udaje smutnego
-Misiu..
-Tak lepiej.-uśmiecha się- Może i jak dziecko, ale twoje ukochane.-dodaje sprzedając ci soczystego buziaka w policzek. Przez większość dnia nie potraficie się sobą nacieszyć. Kiedy macie tak dużo rozłąk, każda wspólnie spędzona minuta wydaje się być nieoceniona.
-Naprawdę musisz tam iść?-pyta
-Obiecałam być. Pobędę godzinę i się zmywam.-odparłam-Chyba ,że idziesz ze mną.
-A obrazisz się jeśli odmówię? Chyba nie czułbym się dobrze w tym towarzystwie, zwłaszcza ,że będzie tam Bartek..-odpowiada na co ty kręcisz przecząco głową. Szatyna podrzucasz do Ignaczaka po czym udajesz się w kierunku klubu w którym ma się odbyć mała impreza dla wszystkich karateków z Rzeszowa ,którzy zdobyli medale. Nie zamierzasz tam siedzieć za długo choć panuje wyśmienita atmosfera. Siedzisz przy barze z Olą sącząc napój bezalkoholowy. Za chwilę czujesz czyjś pocałunek na szyi. Wiesz ,że na pewno nie może to być Michał. On nie robi tego w ten sposób. Niemal natychmiast się odwracasz i wymierzasz siarczystego polika owemu osobnikowi.
-Do reszty cię posrało?!-niemal wrzeszczysz mierząc go morderczym wzrokiem.
______________________________________________________________
Tak oto mamy piętnastkę. Na początku planowałam ,że nie będzie to długie opowiadanie, jednak z upływem czasu stwierdziłam ,że chyba mogę się o takie pokusić, co Wy na to?:) Zwłaszcza ,że obecnie mam do zagospodarowania 'jedynie' dwa blogi w tym drugi który będzie krótki.
Wydaje mi się ,że wyszedł troszkę dłuższy niż poprzedni, ale myślę ,że akurat to nie przeszkadza. Trochę przyśpieszam akcję, bo chcąc nie chcąc mam dwa lata w tył, a chcę to zminimalizować do mniej więcej roku/kilku miesięcy.
Między Zuzią ,a Michałem wszystko w jak najlepszym porządku. Zuzia zaliczyła spotkanie z byłą przyjmującego ,a także jego matką, a także udało jej się spełnić marzenia :)
Jak myślicie kim jest osobnik na końcu?
Ściskam, wingspiker.
Piętnastka...super. Strasznie podobają mi się twoje blogi. Czekam na więcej i zapraszam do mnie...http://escapfromreality.blogspot.com/2013/06/life-is-like-circle-it-must-take-place.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jula
Dziękuje, miło mi :)
UsuńSłodzisz, oj słodzisz :D Ale to bardzo dobrze w ich przypadku :) Zuzia, jaka zdolniacha ! ;) Mama Miśka jest świetna, sama chciałabym mieć kiedyś właśnie taką teściową :) Ten na końcu to pewnie Bartek. Szkoda, że Kubiak nie poszedł na tą imprezę, bo może wreszcie rozprawiłby się z tym typkiem. Swoją drogą połączenie Moniki z Bartkiem mogłoby wyjść wszystkim na zdrowie... :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na dwójkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
A tego kim jest osoba na końcu zdradzić nie mogę :)
UsuńPozdrawiam :*
Bartek?? No nie wiem sama...
OdpowiedzUsuńMisiek i Zuz to taka piękna para...ahhh :D
Zuza odniosła wielki sukces, fajnie, że może się dzielić swoją radością z Kubiakiem. Mam nadzieję, że z tych ostatnich kilku linijek tego rozdziału nie wyniknie jakaś grubsza afera ;/ :D
Nie wiem, nie wiem :)
UsuńMoże być długie, głupie pytanie :D
OdpowiedzUsuńCzyżby Bartuś postawił na swoje i nie odpuszcza?
Pozdrawiam! : )
Gdzie tam głupie? :P A tego nie powiem.. :)
UsuńBoże ten Bartek to jakiś idiota. Ja coś czuje ,że on może namieszać.
OdpowiedzUsuńZuzka kurdę mistrzynią tak coś czułam i dobrze przeczułam.
Fajnie ,że Misiek po nią przyjechał i tak pięknie się cieszyli z okazji złota.
Dobrze ,że Misiu wyszedł z tego szpitala i ,że misiowa mama okazała sie sympatyczną kobietą. Dobrze też że była Dzika nie zawitała na długo ,bo bym się zdenerowała.
Zapraszam do siebie na prolog o Andrzeju Wronie kissmeslowley.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Czy to on i czy namiesza niebawem :) Chętnie zajrzę :)
UsuńJak słodko :) Dobrze, że im się układa, oby nikt tego nie zepsuł, a chyba zanosi się na to, że ktoś będzie chciał namieszać. Obym się myliła.
OdpowiedzUsuńMichał może być dumny ze swojej dziewczyny. Taki sukces odnieść.. :)
Pozdrawiam.
[fighting--for--happiness.blogspot.com]
Tego już nie zdradzę :)
UsuńPozdrawiam
Genialny ! :)
OdpowiedzUsuńTylko Bartek wszystko psuje . ;/
Dziękuję :)
UsuńZapraszam na dwudziesty piąty : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńjuż zaglądam :*
UsuńDopiero wpadłam na twój blog i stwierdzam , że jest super :) Zapraszam do mnie http://jednostrzalowce.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńcudny chociaż dopiero zaczynam czytać. zapraszam: http://siatkowkaamoimzyciem.blogspot.com/ :D pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńfajny rozdział! :D a myśle że osobą na końcu jest Bartek :> i pewnie się nie mylę, chociaż nie wiem.. :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
siatkarskielovestory.blogspot.com
dziękuję :) a tego nie zdradzę :P
UsuńZa dużo tutaj tego Bartka. Bo sądzę że to on właśnie pojawia się na końcu. Niechże już się odczepi, bo mnie wyjątkowo irytuje.
OdpowiedzUsuńKubiaczek i Zuza mają się świetnie, a teściowa pierwsza klasa. Przecież taki świetny facet jak Misiek nie może nie mieć innej mamy :)
Gratuluję Zuzi mistrzostwa. Odniosła wielki sportowy sukces, przede wszystkim sama powinna być z siebie dumna, a potem reszta, i chłopak.
Już myślałam że potrzebna będzie moja interwencja w sprawie byłej Dzika. Na szczęście szybko została spławiona, i mam nadzieję że już nie wróci.
Całuję, S. :*
Dnerwuje mnie Bartek,strasznie lubię spotkania Zuzy i Miśka :-)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój blog i czekam na klejny rozdział.
Zapraszam na mojego bloga : www.my-life-is-volleyball.blogspot.com
Nie Ciebie jedną :P Miło mi :)
UsuńWreszcie jestem na bieżąco! Trochę mi zeszło z przeczytaniem wszystkiego, ale już dawno chodziła za mną jakaś dobra historia z panem Kubiakiem w roli głównej - więc oto jestem :)
OdpowiedzUsuńPierwsze rozdziały przeczytałam już ze 2 tygodnie temu, potem Twój blog mi się gdzieś zapodział i za nic nie mogłam znaleźć adresu. Teraz mi się udało i nadrobiłam od bodajże XI rozdziału, bo tam się ostatnio zatrzymałam, więc za jakiekolwiek braki w mojej wiedzy w kwestii fabuły z góry przepraszam - mam kiepską pamięć :D
Uwielbiam Misia i Zuzę, totalnie ich uwielbiam razem! Idealni, cudowni, wyjątkowi. Ich historia jest jedyna w swoim rodzaju. +Zuzia jest mistrzynią wszystkiego, co można było chyba zdobyć :)
Nie wiem, kto tam na końcu rozdziały wparował z takim gestem do Zuzki, ale jeśli to po raz kolejny Bartek, to ukręcę mu kark. Nie żartuję :D
Buziaki, czekam na coś nowego! :)
http://nad-przepasciaa.blogspot.com/