piątek, 2 sierpnia 2013

Epizod XXV.

Wracasz do pokoju dalej będąc w pewnym sensie w szoku. Siadasz na łóżku i wzrok wlepiasz w bliżej nieokreślony punkt na ścianie przed sobą. Nienawidzisz go, więc dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego czekałaś? To chyba było silniejsze aniżeli twój zdrowy rozsądek. Kiedy cię niespodziewanie przytulił było ci tak dobrze, znów na chwilę poczułaś się bezpieczna w jego ramionach, znów poczułaś jego blisko siebie. Okropnie ci tego brakowało choć twoje serce w dalszym ciągu krwawiło i pewnie dlatego wyrwałaś się z jego objęć, w których najchętniej tkwiłabyś wieczność. Dałaś mu nadzieję. Nadzieję ,która zapewne zaczęła w nim gasnąć. W zasadzie w sobie też taką zaszczepiłaś. Choć okropnie cię zranił to nie potrafiłaś przestać go kochać. Był i w dalszym ciągu był dla ciebie ogromnie ważny. Chociaż ogromnie cierpiałaś nie potrafiłaś na obecną chwilę mu wybaczyć. Widziałaś jak ogromnie żałuje tego co zrobił. Widziałaś jak bardzo mu zależało. Widziałaś jak bardzo pragną mieć cię znów przy sobie. Widziałaś jak bardzo cię kochał. Widziałaś też jak bardzo liczył na to ,że dasz mu szansę to wszystko naprawić. Tyle ,że ty nie potrafiłaś mu jej dać, przynajmniej nie teraz. Chociaż minęło już trochę czasu to dalej wszystkie te emocje w tobie buzowały. Za każdym razem kiedy go widziałaś czułaś kłucie w sercu i momentalnie do twoich oczu napływały łzy. Potrzebowałaś jeszcze czasu. Obydwoje go potrzebowaliście. Choć okropnie za sobą tęskniliście wiedzieliście ,że tak będzie lepiej. Obydwoje będziecie mieli czas do przemyślenia tego wszystkiego. Czas do zastanowienia się na jakimkolwiek sensem w całej tej sytuacji.
 -Gdzie tak długo byłaś?-pyta Ola, która wróciła z kolacji ,a ty spuszczasz wzrok i ciężko wzdychasz- Widziałaś się z nim, prawda?-pyta ,a ty kiwasz głową na potwierdzenie, a ta momentalnie siada obok ciebie i obejmuje cię ramieniem. 
 -Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Dlaczego po prostu nie mogłabym go nienawidzić za to zrobił? 
 -Bo chyba za bardzo go kochasz.-uśmiecha się delikatnie przytulając cię- Mimo wszystko, mimo tego co zrobił, mam nadzieję ,że podejmiesz właściwą decyzję. Mam nadzieję, że dasz mu szansę mimo wszystko. Obydwoje na nią zasługujecie.
 -Tyle ,że to nie jest tak proste jakby mogło się wydawać. Chciałabym móc mu ją dać, ale nie potrafię, jeszcze nie teraz. Kocham go, ale w dalszym ciągu boli mnie to co zrobił, zrozum mnie.-odpowiadasz z oczami zaszklonymi od łez
 -Wiem Zuzia, wiem.-mówi ciepło-  Pewnie w twojej sytuacji postąpiłabym tak samo, więc jaka by nie była twoja decyzja ja i tak będę z tobą, pamiętaj.
Ogromnie cieszyłaś się ,że masz w niej tak ogromne wsparcie, że masz osoby na których możesz polegać w takich momentach. Obydwie były dla ciebie nieocenione w tym momencie. Gdy inni zapewne odwróciliby się od ciebie w trudnej chwili one były z tobą. Były dla ciebie jak siostry, a co najważniejsze mogłaby być i druga w nocy, mogłabyś być na drugim końcu świata ,a i tak mogłabyś liczyć na ich wsparcie i radę. 
Obóz kończący na ten rok twój sezon odbywający się w Kielcach dobiegł końca. Wróciłaś do Rzeszowa. Wróciłaś do studenckiego życia. Biegałaś na wykłady, ćwiczenia i zaliczenia niczym wzorowa studentka za dnia, wieczorami spotykałaś się z dziewczynami, a także dbałaś o swoją kondycję biegając czy wraz z nimi chodząc na fitness. Żyłaś, a przynajmniej starałaś się żyć normalnie chociaż często nie potrafiłaś się skupić bo twoje myśli jak bumerang powracały do jego osoby. Czego byś nie robiła przed oczami miałaś jego błękitne, roześmiane oczy. Czegoś byś nie robiła tęskniłaś za nim, ale nie mogłaś przecież mu tego powiedzieć. Nie teraz. Chociaż wyszłaś na prostą dalej bolał widok szczęśliwych par przechadzających się po mieście, dalej bolało. 
 -Popatrz Zuzia, ładny nie?-pyta Pola kiedy siedzicie w kawiarni , a ty tylko wzruszasz ramionami
 -No błaaagam cię. Czy do końca życia będziesz taka przygnębiona?
 -A według ciebie powinnam znaleźć sobie kogoś nowego, tak?-pytasz zirytowana
 -Nie. Według mnie powinnaś zacząć żyć tak jak wcześniej i przede wszystkim zacząć się więcej uśmiechać bo mam dość cię tak ponurej.-odpowiada- Od razu lepiej.-dodaje kiedy tylko wymuszasz uśmiech
 -No Pola ktoś ma chyba branie bo on się na ciebie patrzy.-śmieje się Ola widząc wzrok szatyna siedzącego kilka stolików obok. Nie byłaś jak ona. Nie potrafiłaś się po prostu otrzepać z tego wszystkiego i znów zacząć randkować. Nie potrafiłabyś zapomnieć i tego w zupełności nie robisz. 
 -To do dzieła.-śmieje się i na chwilę opuszcza was i kieruje się ku bacznemu obserwatorowi. Z uwagą obserwujecie poczynania przyjaciółki ,która wyraźnie kokietuje mężczyznę ,a on widocznie nie pozostaje obojętny na jej wdzięki. Dopiero po dłuższej chwili wraca do stolika i siada na miejscu.
 -Polowanie udane?-pyta Ola
 -Niekoniecznie. Dostałam.. kosza.-śmieje się
 -Jak to?-mrużysz oczy- Przecież wydawało się ,że on to kupuje.
 -Zgadza się, on patrzył w naszym kierunku tylko nie o mnie mu chodziło.-odchrząkuje- Chodziło mu o ciebie smutasie.
 -O mnie?-pytasz zdziwiona- Niemożliwe.
 -Możliwe. Kazał ci to przekazać.-podaje ci kartkę o tajemniczego nieznajomego. Kiedy przyglądasz się tajemniczemu nieznajomemu wydaje ci się ,że go znasz. Nie potrafisz jednak dojść skąd po czym otwierasz zaadresowany do ciebie liścik. 
"Kiedy taka piękne kobieta się nie uśmiecha to grzech, więc uśmiechnij się :)"
Uśmiechasz się i spoglądasz pytająco na nieznajomego. On jedynie odwzajemnia uśmiech i i wskazuje palcem na kartkę. Odwracasz ją ,a na niej widnieje numer telefonu. Powtórnie na niego spoglądasz ,a on pokazuje charakterystyczny gest nakazujący ci zadzwonić.
 -Ktoś tu ma wielbiciela!-przerywa ci wyraźnie podekscytowana Pola
 -Nie cieszyłabym się tak na twoim miejscu.-odpowiadasz
 -A to niby dlaczego?
 -Bo zamierzam go kulturalnie spławić.
 -No błagam cię, wzdycha do niego połowa uczelni.-marudziła
 -Jak tak bardzo chcesz to ty go sobie weź.-fuczysz
 -Na Michale się świat nie kończy.-wywraca oczami. Doskonale wie ,że jednak twój owszem. Mierzysz ją morderczym spojrzeniem, a ona wzrusza tylko ramionami. Bierzesz kurtkę i wychodzisz. Po prostu. Cała w nerwach kroczysz w bliżej nieznanym ci kierunku.
 -Wiedziałem ,że się jeszcze spotkamy.-słyszysz głos i momentalnie się odwracasz- Pewnie zastanawiasz się skąd mnie znasz, zgadłem?
 -Mniej więcej.-odpowiadasz
 -Przez jakieś pół roku studiowaliśmy razem, a potem, potem mi się znudziło i zostałem na prawie.
 -Czemu zawdzięczam ten liścik? Wydaje mi się ,że to jednak moja przyjaciółka była tobą bardziej zainteresowana aniżeli ja.
 -Czemu? Swojemu urokowi.-uśmiecha się- Mam nadzieję ,że mimo napiętego grafiku znajdziesz czas na małą kawę?
Wahasz się. Zgodzić się czy nie? Czy to będzie w porządku wobec szatyna? W porządku? Wydaje ci się to być śmieszne. On cię zdradził, nie był wobec ciebie w porządku. Czy chciałaś się przez niego zemścić? Nie jesteś z tych osób, ale stwierdzasz ,że drobne koleżeńskie spotkanie nie będzie złym pomysłem i być może nadepnie na odcisk siatkarzowi i wreszcie zrobi cokolwiek byś była skłonna mu wybaczyć.
Umówmy się. Specjalnie nie uległaś jego urokowi jak większość pań z uczelni z twoją przyjaciółką na czele. Nie pociągał cię jakoś specjalnie, jednak miał w sobie coś takiego co wydawało się w jego osobie niewiarygodnie intrygujące. Nie dawałaś mu żadnych nadziei, choć widziałaś ,że ten takowe ma. Zdarzało ci się go spotkać na uczelni i zamienić kilka słów, a także raz na jakiś czas wyjść na przysłowiową kawę. Nie był ani specjalnie nachalny, ani obojętny. Dość dobrze czułaś się w jego towarzystwie, ale traktowałaś go bardziej jak przyjaciela niż kogoś więcej.
 -Rozmawiałam ze Zbyszkiem.
 -I co w związku z tym?-pytasz przeglądając gazetę
 -Powiedział Michałowi ,że.. się z kimś spotykasz.-urwała, a ty natychmiast podniosłaś głos
 -Przecież nikogo nie mam, więc nie rozumiem, po co to mówił?
 -Powiedział to żeby w końcu coś zaczął robić, a on.. się wściekł. I wydaje mi się ,że na ciebie.
 -Dlaczego mi to mówisz?-pytasz
 -Bo znając go może jakby to ująć może was czekać niezbyt przyjemna rozmowa.
Czy się tego bałaś? Wiedziałaś jak wybuchowym człowiekiem był Michał i w zasadzie byłaś niemal przekonana ,że urządzi ci awanturę. Było to tylko kwestią czasu aż pojawi się w Rzeszowie. Nie bałaś się wcale bo również byłaś dość temperamentną osobą i nie doskonale wiedziałaś jakich argumentów użyć. Byłaś nad wyraz spokojna. Przez kilka kolejnych dni nie wydarzyło się zupełnie nic godnego uwagi. Była to jednak cisza przed burzą. Kiedy w okolicach dwudziestej wracałaś od Oli dostrzegłaś jego postać pod swoją klatką. Już z odległości kilku metrów widziałaś ,że nie był w dobrym humorze.
 -Dobrze się kurwa bawisz?
 -Wyśmienicie.-odpowiadasz z przekąsem, po czym widzisz jak w nim aż się gotuje
 -Po co te scenki pod halą i w trakcie meczu? Po co to pieprzenie o tym ,że nie jesteś gotowa na rozmowę? No powiedz, po co? Skoro znalazłaś już sobie nowego kolegę.
 -Do twojej zasranej wiadomości, nie jestem tobą żeby od razu wskakiwać z nim do łóżka. Po drugie nie mam nikogo i bardzo dobrze to wiesz. W przeciwieństwie do ciebie ja cie nigdy nie okłamałam. Nie kłamałam wcale, nawet wtedy pod halą jak sądzisz choć mogłabym.
 -Słyszałem co innego.-odpowiada
 -Słabych informatorów masz.-ironizujesz- Nie wiedziałam ,że już nie mogę wyjść na kawę ze znajomym. Nie jestem niczyją własnością, a już na pewno nie twoją.
 -Znajomy.-mówi kpiąc z tego słowa
 -Wiesz co, odpieprz się co? Nie mam zamiaru już do reszty rujnować sobie humoru do reszty twoim debilnymi domysłami. Idź do Moniki ,ona na pewno przyjmie cię z otwartymi ramionami.-wymijasz go jednak zatrzymujesz się przed klatką nabierając powietrza- I wiesz co? Wsadź sobie w dupę to twoje 'kocham cię', bo jest nic nie warte. Tak samo jak to co nas łączy.
Znikasz w klatce i niemal wbiegasz po schodach i czym prędzej otwierasz drzwi do mieszkania i zatrzaskujesz je po czym osuwasz się po drzwiach i zaczynasz cicho szlochać. Czy tak miał wyglądać wasz koniec? Okropnie bałaś się ,że tak. Nigdy w życiu nie widziałaś by był tak zły na ciebie. W życiu nie widziałaś w jego oczach tyle wrogości wobec ciebie. W niczym nie przypominał tego uroczego i wiecznie uśmiechniętego Michała w jakim się zakochałaś, jakim był na co dzień. Bolało cię to ,że myślał ,że znalazłaś sobie pocieszenie po nim. Bolało to ,że myślał ,że przestałaś go kochać. Bolało ,że oskarżył cię o coś takiego. Po tym byłaś już pewna ,że odpuści. Byłaś pewna ,że nie będzie walczył o was. Teraz to ty umierałaś ze strachu ,że to on znajdzie sobie kogoś innego kiedy myśli ,że ty już to zrobiłaś. Bałaś się ,że do końca życia będziesz nieszczęśliwa przez jedną głupią plotkę podyktowaną przez Bartmana. Bałaś się ,że będziesz już do końca życia umierać z tęsknoty za nim i patrzeć jak jest szczęśliwy u boku innej.
 -Co ty sobie kurwa wyobrażasz co?!-niemal wrzeszczysz gdy atakując otwiera drzwi- Do reszty cię posrało? Dlaczego powiedziałeś mu ,że z kimś jestem skoro to nie prawda?!
 -Uspokój się.
 -Nie, nie uspokoję się!-wrzeszczałaś na niego- Bo większego kretyna w życiu nie widziałam, chociaż nie, właśnie jakieś pół godziny wcześniej nawrzeszczał na mnie przez ciebie. Obydwaj jesteście siebie warci. Dlaczego to zrobiłeś? Co takiego ci zrobiłam, powiedz bo ja nie mam pojęcia.
 -Chciałem wam tylko pomóc, to nie moja wina ,że się wściekł.
 -Pomóc? W dupę sobie wsadź taką pomoc. Jeszcze tylko pogorszyłeś to wszystko. Poco nagadałeś mu takich bzdur? Czy ty jesteś normalny? Bo sądząc po tym wszystkim to nie bardzo. Widać jakim jesteś przyjacielem.
 -Chciałem go jakoś zmotywować do działania.
 -Zajebiście go zmotywowałeś, ale do czegoś innego. Wydarł się na mnie jakbym nie wiem kim była. Patrzył się na mnie jak najgorszą sukę. Tego chciałeś? To gratulację, bo ci się udało.
Miałaś ochotę co najmniej mu przyłożyć ,a z drugiej wybuchnąć płaczem. Siedzisz w domu na kanapie płacząc i topiąc smutki w lampce wina, a potem nieco mocniejszych trunkach. Nie odbierasz telefonów. Nie ma cię w tej chwili dla nikogo. W tej chwili jesteś tylko ty i twoje beznadziejne życie. Choć nic nie zrobiłaś czujesz się winna temu wszystkiemu. Czujesz ,że go tracisz, bezpowrotnie. Czujesz jak mężczyzna twojego życia co raz bardziej się od ciebie oddala, a ty nie możesz zupełnie nic z tym zrobić. Możesz czekać aż o tobie zapomni i dostaniesz zaproszenie na ślub. Masz ochotę ze sobą skończyć. Przez chwilę rozważasz taką opcję, jednak masz jeszcze parę rzeczy do zrobienia i nie chcesz by wesele twojego brata przypominało stypę.
To okropne jak wiele w naszym życiu może znaczyć jedna osoba. Osoba spotkana zupełnie przypadkowo. Osoba zapewne podobna do tysiąca jakie spotykasz na co dzień, jednak osoba mająca w sobie to coś. Osoba zupełnie wyjątkowa, zmieniająca w twoim życiu wszystko. Nadająca barw szaremu życiu codziennemu. Dlatego strata jej tak bardzo boli. Dlatego tak trudno uporać się z tym wszystkim. Bo nie da się z dnia na dzień wyrzucić jej z pamięci. Nie da się tego zrobić w ogóle.
 -Zuzia.-mówi ciepło gdy jakimś cudem udaje jej się wejść do twojego mieszkania
 -Odwal się. Wszyscy już wystarczająco napomagaliście.-odpowiadasz zła
 -On nie chciał...
 -No właśnie, nie chciał ,a to w tym wszystkim najśmieszniejsze. Bo przez niego 'nie chcący' on mnie teraz nie chce zapewne znać. Nienawidzi mnie równie co ja jego. Myśli ,że już dla mnie nic nie znaczy. Straciłam go...-zaczynasz płakać
 -Przecież jeszcze nic straconego, proszę cię. Przecież wy się kochacie, nie potraficie bez siebie żyć, przecież wy.. musicie być razem.
 -Chyba jednak wszystko...-pociągasz nosem- Jeszcze nigdy tak na mnie nie patrzył. Patrzył jak na najgorszego wroga. To koniec...
 -Proszę cię, nie mów tak.-widzisz jak w jej oczach pojawiają się łzy
 -Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będziemy razem... Nie wiem....
Zdecydowanie nie wymarzyłaś sobie takiego wieczoru. Dwie płaczące baby topiące smutki w napojach alkoholowych. Jedna prawdopodobnie straciła miłość swojego życia, a druga? Druga była z kompletnym kretynem ,który całkiem przypadkiem się do tego przyczynił. Duet idealny.
__________________________________________
Sprawy nam się skomplikowały, pojawił się nowy bohater, czy będzie pozytywny czy negatywny tą opinię pozostawiam Wam. Jak się okazuje to wszystko nie jest to tak łatwe jakby tego chcieli. Następny rozdział będzie napisany z dwóch perspektyw. Ostatnio brakuje nerwowych zakończeń, przepraszam, ale moja filozoficzna natura tutaj wychodzi :D Podjęłam decyzję co do długości tego opowiadania, może jednym się spodoba, może nie, ujawnię ją przy rozdziale przy którym miałam sporo takowych wątpliwości.
Jeśli kogoś zawiodłam tym rozdziałem przepraszam, poprawię się! 
Ściskam, wingspiker.
Zapraszam na tt i ask ;)

31 komentarzy:

  1. Jest całkiem dobrze, nie pokoi mnie to, że Bartman się wpieprzył i trochę ten nowy bohater, z całego serca kibicuję Zuzi i Miśkowi :] Pozdrawiam Viola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ". Czy tak miał wyglądać wasz koniec? Okropnie bałaś się, że tak."
    Nieee! :c Ale to dobrze, że to ciągniesz, a nie od razu sobie wybaczają i się do sibie ślinią xD. Ale zeswataj ich, choćby za kilka rozdziałów, proooszę <3.
    Weny życzę i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah no zobaczymy ;)
      Dziękuję, z pewnością się przyda!

      Usuń
  3. A jaka dziewczyna przyszła do Zuzy teraz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh no, gdy ma być z deczka lepiej, to jest co raz gorzej, i to teraz przez Bartmana. Co on myślał że mówiąc dla Michała ten z zazdrości pobiegnie do niej znowu walcząc o nią? chyba tak, a wyszło inaczej. pozostaje mi czekać na nowy rozdział, zobaczymy co będzie dalej. :) pozdrawiam :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już tego kolesia nie trawię. A Bartman ? A Bartman mnie wkurwił, ale wierzę, że chciał dobrze. No wyszło jak wyszło, ale chęci też się liczą. Jak oni nie wezmą się w garść to im nogi z tyłków powyrywam !
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartman no! Tylko w łeb Ci palnąć i to porządnie! to narozrabiał! Jak on tak ma pomagać, to lepiej niech przestanie!
    a ten koleś... nie wiem, ale jakoś nie podoba mi się :/
    Kurde no! Oni nie mogą zaprzepaścić tej miłości! Dość już ich cierpienia, ruszać tyłki i walczyć o siebie!
    pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko jest do bani! Wszystko się popieprzyło! I nie, nie podoba mi sie nowy bohater :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak na razie to nie mam nic do nowego bohatera, bo nic nie zrobił :D a to, że Kubiak się wściekł to jego sprawa, przecież kawa to nic złego. Może i Bartman chciał dobrze, ale wyszło źle. Masakra jakaś. Myślałam, że pobiegnie za nią do domu, a tu d.... :D no nic, zobaczymy jak będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię im komplikować życie, u mnie nie ma prostych rozwiązań :D

      Usuń
  9. Zbyszek chciał dobrze, a wyszło jak wyszło... Prosze , niech oni się w końcu pogodzą, bo widać , że bardzo się bez siebie męczą
    Ciekawe co z nowym bohaterem...
    Czekam na kolejne
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech Zuzia znów będzie z Miśkiem ....:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boszzz tyle tych rozdziałów się pojawiło pod moją nieobecność i szczerze się przeraziłam gdy tu weszłam. Jednak strasznie się wciągnęłam i pochłonęłam. I najchętniej zlałabym Ci dupsko. Co to za zdrada Miśka, co? Rozstanie mojej ulubionej pary z Twojej twórczości? W międzyczasie akcja z Bartkiem, który doprowadza mnie do szału. Ja nie wiem co by było gdyby nie brat Zuzki. On jest jakiś psychiczny i nieobliczalny, myślę że mógłby się posunąć nawet do gwałtu. Na szczęście nic takiego się nie stało.
    A potem nagle bum i ten numerek Miśka z Moniką. Przespał się z byłą, czyli zrobił Zuzi najgorsze z możliwych świństw. Nie wiem czy ona tego sobie nie zaplanowała przypadkiem. Upity Kubiak był łatwym kąskiem, do tego zdołowany po porażce w IO (*) i pokłócony z Zuzią. Nie zmienia to faktu że faceta nic nie usprawiedliwia. Jedynym "pozytywem" w tej sytuacji jest to, że na trzeźwo nigdy by tego nie zrobił. Choć w tej sytuacji to marne pocieszenie, jednak przemawia za tym żeby mu przebaczyć. Bo skoro Zuza go kocha i wciąż o nim myśli, to dlaczego by tego nie puścić w niepamięć i zacząć od nowa? Tylko pytanie czy będzie umiała ponownie mu zaufać po tym wszystkim...
    Na koniec Bartman który postanowił zabawić się w swatkę i pograć na emocjach Michała. Widać nie był to dobry pomysł, bo Dziku tylko się wkurzył. Może to mieć jedynie odwrotny od zmierzonego, skutek. Oklaski dla pana, panie Zbyszku. Nie ratuje cię w moich oczach nawet fakt, że zszedłeś się z Olą.

    Pozdrawiam, S. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam się bać? :D U mnie jest normą ,że lubię komplikować życie moim bohaterom :D

      Usuń
  12. Cholera, jestem chyba 3 rozdziały w tył, nadrobię jak tylko znajdę czas, bo właśnie jestem na wakacjach :( I głupio mi, że nic nie mogę napisać, a jedynie poinformować, że dodałam 21 rozdział u siebie. Ale obiecuję poprawę jak tylko złapię internet na dłużej, kafejki przy plaży nie służą spokojnemu czytaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na szóstkę, czyli : "Bo kiedy nie ma ciebie niewiele istnieje. Wiem, że tak trzeba, ale kurwa oszaleje teraz."
    http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. No i kolejne komplikacje... Nie umiesz bez tego zyc, widze ;>
    Prawie się poryczałam, czytając o jej strachu. Boi się, że go straci... I to jeszcze zupełnie nie ze swojej winy. Reakcja Miśka troszeczkę mnie zdziwiła, ale cóż... Taka już mentalnośc naszego Kubiaka. Nieustępliwy i stanowczy. Ale czy dla miłości nie powinien zrobic wyjątku?
    Zobaczymy. Zobaczymy jak potoczy się los tej dwójki. :) Mam nadzieję, że to nie będzie ich koniec. I bardzo Cię o to proszę :))

    Ściskam,
    Naranja ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała! :D Oj fakt, zadziorny i uparty niesamowicie, a co zrobi, okaże się :)

      Nic nie mogę obiecać :>

      Ściskam ♥

      Usuń
  16. Serdecznie zapraszamy na http://kluczemskrobane.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń