poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Epizod XXVII.

Przeczytać czy nie? Przysłał tylko życzenia czy coś więcej? Otworzyłaś, inaczej byś się tego nie dowiedziała. Jak się okazało denerwowałaś się na marne, chociaż w zasadzie zdziwiła cię, a raczej zaskoczyła pewna rzecz. Wyglądało na to ,że doskonale wiedział co u ciebie słychać bo nie życzyłby ci powrotu do zdrowia. Wyglądało na to ,że dalej to wszystko mu ciąży bo pisząc "Jeszcze raz wesołych świąt, mam nadzieję ,że będą o wiele weselsze aniżeli moje." wyraźnie utwierdził cię w tym przekonaniu. Czy były wesołe? W żadnym najmniejszym calu. Fizycznie męczyła cię paskudna choroba, a psychicznie ból i tęsknota. Praktycznie przez resztę świąt nie wychodziłaś z pokoju. Zeszłaś może kilka razy na dosłownie chwilę zgarniając po drodze nową dostawę gorącej herbaty i co nieco do jedzenia. Choć po kilku dniach widziałaś drobną poprawę i tak czekał cię wspaniały sylwester w czterech ścianach podczas gdy twoje przyjaciółki będą bawić się na Sylwestrze u twojego niedawno poznanego kolegi. Ty zostawałaś sama jak palec w domu. Twoi rodzice choć oferowali się ,że z tobą zostaną po twoich namowach wychodzili do znajomych,a twój brat wraz z przyszłą małżonką odwiedzał ich wspólnych znajomych. Zaopatrzona w masę filmów, najczęściej romansideł, a także chusteczek i herbaty, nakryta niemal po sam czubek nosa siedziałaś oglądając jedna mniej lub bardziej denne filmy bardzo często oddające beznadzieje sytuacji w jakiej się znalazłaś. Obejrzałaś w zasadzie dwa filmy po czy nie wiedzieć kiedy odpłynęłaś. Zbudziły cię tylko odgłosy pokrzykujących za oknem ludzi i dźwięk wystrzelanych fajerwerek.
 -Wspaniałego nowego roku sieroto. Zapowiada się fantastycznie.-mamroczesz do siebie po czym odwracasz się na drugi bok i usilnie próbujesz zasnąć pomimo świętujących za oknem rzeszowian. Dopiero w okolicach pierwszej udaje ci się ta sztuka. Gdy rano wchodzisz do kuchni zastajesz tam jedynie swoją mamę popijającą kawę i czytającą poranną gazetę.
 -No i szczęśliwego nowego roku słoneczko.-uśmiecha się
 -Miejmy nadzieję bo zaczął się wyśmienicie.-odpowiadasz z nutą ironii w głosie i bierzesz się za robienie herbaty i jakichś kanapek. Fizycznie czujesz się o niebo lepiej niż kilka dni temu, przede wszystkim gorączka niemal całkowicie cię opuściła, tak psychicznie dalej byłaś w nie najlepszej kondycji. Jednak wraz z nadejście nowego roku coś sobie postanowiłaś. Postanowiłaś nie żyć już przeszłością, postanowiłaś skupić się na tym co tu i teraz. Nie możesz siedzieć i do końca życia użalać się nad sobą. Życie toczy się dalej, a to ,że on zrobił jak zrobił nie jest już twoją winą. Chcesz po prostu żyć, a nie płakać po kątach. Skończył się okres rozpaczy. Bo skoro jemu już nie zależy to nie widzisz sensu by to wszystko rozpamiętywać. Choć bolało i dalej cholernie boli musisz podnieść głowę i iść do przodu i choć spróbować zapomnieć. Zapomnieć o tym wszystkim co się stało. Spróbować zapomnieć o nim.
 -Kogo ja widzę.-słyszysz znajomy głos Kuby na uczelnianym korytarzu- Pamiętałaś jeszcze drogę na uczelnię?
 -Ciężko było.-śmiejesz się gdy po ponad miesiącu wracasz do życia i wychodzisz z czterech ścian pokoju. Pomimo usilnych starań Poli nie udało się usidlić owego szatyna, za to ty zdążyłaś się z nim zaprzyjaźnić. Dlatego też bez większej namowy zgodziłaś się pójść z nim na kawę w przerwie między wykładami.
 -Lepiej wyglądasz.-rzuca uważnie ci się przyglądając
 -I tak też się czuję.-odpowiadasz z uśmiechem
 -Wiesz w jakim sensie.-dodaje
 -Wiem. Stwierdziłam ,że czas iść do przodu, a nie tkwić cały czas w martwym punkcie.
 -Czyli rozumiem przerzucamy się na szalone studenckie życie.-śmieje się
 -Niekoniecznie. Przerzucamy się na studenckie życie z karate w roli głównej.-dodajesz wtórując mu śmiechem
 -I od czasu do czasu kawą ze mną.-wtrąca
 -Czy ja wiem...
 -Pani mistrzyni świata chyba czasem wciśnie w swój napięty grafik swojego ulubionego przyjaciela prawda?-robi wręcz uroczą minę ,która wyjątkowo cię rozczula
 -Sprawdzę w kalendarzu, na pewno coś się znajdzie.-odpowiadasz mu ze śmiechem.
W zasadzie nie pamiętasz kiedy ostatnio się uśmiechałaś, już nawet nie mówiąc o śmiechu. Kiedy zupełnie wyrzuciłaś z głowy tego którego imienia wolałabyś nie pamiętać funkcjonowało ci się o wiele lepiej. Nie byłaś już taka przygaszona i nieobecna. Byłaś znów sobą. Przede wszystkim pewną siebie, uśmiechniętą sobą. Nie siedziałaś już samotnie pośród czterech ścian. Często spotkałaś się z dziewczynami, a nawet Kubą. Wyjątkowo dobrze czułaś się w jego towarzystwie i właściwie działało to w obie strony. Choć ty byłaś ostrożna w relacjach z nim mając na uwadze co zdarzyło się poprzednim razem gdy byłaś w bliższych relacjach z pewnym osobnikiem to widziałaś ,że jemu nie jesteś zupełnie obojętna. Mimo ,że tego nie okazywał potrafiłaś to wyczuć. Nie chciałaś dawać mu złudnych nadziei.
 -Nie zrozum mnie źle, ale ja nie chcę niczego więcej niż przyjaźni, przynajmniej nie teraz.-mówisz spoglądając na niego kiedy jesteście pod budynkiem rzeszowskiej uczelni
 -Zuzia, ja rozumiem, wiem co przeszłaś. Naprawdę nie chcę wymagać od ciebie czegoś czego nie potrafisz mi ofiarować.-uśmiecha się
 -Nie gniewaj się.
 -Nawet gdybym chciał, na ciebie nie da się gniewać.-również obdarowuje cię uśmiechem i daje lekkiego pstryczka w nos ,a po chwili rozchodzicie się w kierunku swoich sal wykładowych. Standardowo siadasz niemal na końcu auli. W zasadzie to nawet nie słuchasz tego co ma do powiedzenia wykładowca. Kreślisz bliżej nieokreślone figury w notatniku co minutę sprawdzając godzinę na ekranie komórki chcąc by te męczarnie się zakończyły.
14:23, Kuba:
Kawa już była, drugiego śniadanie nie będę proponował bo fazę przedszkola mamy już dawno za sobą, więc proponuję wieczorem ..spacer. I nie, nie jest to żadna niemoralna propozycja :)
14:23, Ja:
Akurat co do tego nie mam żadnych wątpliwości bo obawiam się ,że to mogłoby się dla Ciebie źle skończyć ,więc niech będzie.
14:24, Kuba:
Wpadnę o osiemnastej, nie wcześniej ni później ;)

Przez następne dziewięćdziesiąt minut niemal przysypiałaś na dalszym ciągu wykładzie. Rozglądając się po auli stwierdzasz ,że nie tylko ciebie znudził ten wykład. Ponad połowa drzemała, druga część grzebała w telefonach lub też w ogóle jej nie było. Jak na skrzydłach wybiegłaś stamtąd przed piątą. Czym prędzej wsiadłaś do samochodu i udałaś się w kierunku swojego osiedla. Punktualnie o szóstej wpadł po ciebie twój towarzysz i poszliście się przejść. Rzeszów wieczorami wyglądał cudownie. I znów wracały wspomnienia, te o których tak bardzo pragnęłaś zapomnieć. Przypominało ci się jak spacerowaliście we dwoje nieprzerwanie trzymając się za ręce, cholernie szczęśliwi ,że macie to drugie obok siebie. Przystajecie w dokładnie tym samym miejscu w którym zatrzymałaś się wtedy z niebieskookim. W tym samym miejscu w którym powiedział ci jak bardzo cię kocha i że pragnie być z tobą do końca życia. Momentalnie poczułaś jak twoje oczy zachodzą łzami.
 -Hej Zuzia, co jest?-słyszysz głos Kuby i niemalże w tym samym czasie czujesz spływającą po policzku pojedynczą łzę
 -Nic. Wspomnienia.-odpowiadasz ocierając szybkim ruchem strumyk z policzka
 -Nie uciekniesz od nich choćbyś chciała.-dodaje- Facet musiał być okropnym szczęściarzem ,że cię miał i kompletnym idiotą ,że skrzywdził.
 -Ja też.. byłam szczęściarą, do czasu.-mówisz łamiącym się głosem, a ten widząc to przytula cię. Przytulasz się do niego. Tak bardzo potrzebujesz teraz czyjejś obecności. Czyjejś bliskości. Szlochasz cicho w jego ramionach, a on tylko gładzi cię dłonią po plecach próbując uspokoić. Dopiero po dłuższej chwili uspokajasz nerwy i ocierasz łzy.
 -Przepraszam, ale to silniejsze ode mnie.-mówisz
 -Nie masz za co przepraszać. Po to tu jestem żebyś mogła mi się od czasu do czasu wypłakać w ramię prawda?-uśmiecha się zarzucając na siebie swoje ramię- Wracajmy już, wystarczy tych emocji.
Cieszysz się ,że tak dobrze rozumie twoje roztargnienie. Cieszysz, a zarazem obawiasz czy aby nie zacznie za dużo wyobrażać sobie po tym jak dałaś mu się przytulić? Obawiasz ,że zacznie wykorzystywać to jak bardzo jesteś spragniona bliskości drugiego człowieka. Jednak po chwili ganisz się za te myśli bo nie wydaje ci się on być tego typu człowiekiem.
 -Jeszcze raz przepraszam za te moje humorki i dziękuję, że wyciągnąłeś mnie z domu.
 -Polecam się na przyszłość.-uśmiecha się po czym powtórnie przytula cię, tym razem na pożegnanie po czym za chwilę znika za rogiem. Idziesz w stronę swojej klatki. Jednak coś ,a właściwie ktoś przykuwa twoją uwagę. Pewna postura. Niemal od razu wiesz ,że nie należy do kobiety, a do mężczyzny i niemal natychmiast wiesz do którego. Przystajesz i spoglądasz w jego stronę. Widzisz jak kręci z niedowierzaniem głową by za chwilę odwrócić się i odejść.
 -Michał.-mówisz głośniej lecz on nie reaguje- Michał!-krzyczysz jednak znów nie reaguje tylko przyśpiesza kroku. Teraz albo nigdy. Albo teraz sobie wyjaśnicie wszystko albo nigdy. Zaczynasz iść w tym samym kierunku. Po chwili przyśpieszasz i niemal biegniesz. Skręcasz w dokładnie tą samą uliczkę i .. niestety nie widzisz go tam. Zniknął. Czy zniknął na zawsze? Pojedyncza łza spływa po twoim policzku, a tu odwracasz się i udajesz się w drogę powrotną do domu. Niemal przez cały ten czas czujesz spływające po policzkach strumyki. Jak do tej pory miałaś wątpliwości tak teraz jesteś już niemal pewna. Nie już was i chyba już nigdy nie będzie. Straciłaś go, bezpowrotnie. Odszedł choć uczucie jakim go darzysz pozostało. 
 -I co teraz?-pyta twoja mama gdy opowiadasz jej o zdarzeniach mających miejsce kilka dni temu
 -Nic mamo. Muszę nauczyć się żyć z tym wszystkim. Muszę nauczyć się żyć bez niego.-zawieszasz głos
 -Och słońce...-siada tuż obok i cie obejmuje- Tak mi przykro.
 -Mi też mamo. Naprawdę myślałam ,że to wszystko inaczej się potoczy. Myślałam ,że wreszcie znalazłam kogoś przy kim się zestarzeję. Myliłam się.
 -Nie mów tak, przecież nic straconego.
 -O to chodzi ,że wszystko. Nas już nie ma i już nigdy nie będziemy funkcjonować jako 'my'. Chyba ,że w sferze wspomnień. To koniec. 
Choć cholernie boli idziesz dalej. Dalej brniesz przez życie z poczuciem ,że czegoś ,a właściwie kogoś w nim brakuje. Nie chciałaś funkcjonować jednak w starym opakowaniu. Postanowiłaś wszystko diametralnie zmienić, począwszy od wyglądu. Choć może w tym wypadku pomógł nieco nierozgarnięty fryzjer. Bo ten po zdecydowanym skróceniu twoich włosów, zamiast je delikatnie przyciemnić, zrobił co innego. Z jasnej blondynki zamienił cię w posiadaczkę wystopniowanych ciemnych blond włosów. Przez kilka dni byłaś na niego tak zła ,ze chciała go pozwać jednak z każdym kolejnym dniem przyzwyczaiłaś się do swojego nowego wyglądu. Zmieniłaś też mieszkanie, w tamtym było zbyt wiele wspomnień. Pakując rzeczy do pudełek natknęłaś się na ostatnie wywołane wspólne zdjęcia. Siedząc na podłodze już dość opustoszałego mieszkania przeglądałaś je cicho płacząc. Wszystkie rzeczy, wszelkie wspomnienia z nim związane włożyłaś do jednego pudełka ,które podpisałaś "było, nie wróci. NIGDY." Po tym ocierasz łzy i bierzesz pudełko pod pachę i wychodzisz. Zamykasz po raz ostatni to mieszkanie i schodzisz na dół. Wrzucasz ostatnie pudełko do bagażnika i jedziesz do swojego nowego mieszkania. Powoli zadomawiasz się w nowych czterech ścianach. Znacznie pomagają ci w tym dziewczyny czy Kuba z którym zdecydowanie się zbliżyłaś. Był luty, a ty byłaś zdecydowanie wolną od wspomnień i przede wszystkim znów uśmiechającą się osobą. Czerpałaś z życia garściami choć wcale nie oznaczało to ,że zapomniałaś. On dalej był obecny w twoim sercu i choćbyś bardzo chciała nigdy go z niego nie wyrzucisz. Byliście ze sobą szczęśliwi ,ale on to zniszczył, a potem nie potrafiliście tego uratować. Odpuściliście. Postanowiliście żyć zupełnie jak kiedyś. Postanowiliście ułożyć sobie życie bez miejsca dla tego drugiego w nim. I choć bolało, musieliście. Choć dalej kochaliście, tak po prostu było lepiej. Choć w każdym facecie dostrzegałaś podobieństwo wobec szatyna dzielnie kroczyłaś dalej. Choć serce krwawiło brnęłaś dzielnie do przodu. 
 -Nie chcę próbować zastępować go nikim.-mówisz- Chcę znaleźć kogoś z kim naprawdę będę szczęśliwa, nie chcą do końca życia płakać nad rozlanym mlekiem.
 -Czyli mam jakieś szanse?-uśmiecha się 
 -Masz.-odpowiadasz mu tym samym ,a on nieśmiało łapie cię za rękę. Ściskasz jego dłoń po czym idziecie przed siebie. Nie wiesz czy dobrze robisz. Nie wiesz czy coś więcej do niego czujesz. Nie wiesz tak wielu rzeczy. Nie zastanawiasz się nad tym co będzie za kilka lat, żyjesz tym co tu i teraz. Żyjesz chwilą i właśnie z jej potrzeby dajesz mu szansę. Szansę na którą czekał. Szansę na którą również czekał i siatkarz. Szansę ,którą sam sobie odebrał kreśląc to wszystko zbyt wcześnie.
 -Kochasz go?
 -A jakie to ma teraz znaczenie?-wzruszasz ramionami
 -Nie chcę być chwilowym pocieszeniem po nim.-odpowiada
 -Nie będziesz, zapewniam cię.-uśmiechasz się
 -I tak wiem ,że coś do niego jeszcze czujesz.-gładzi kciukiem twoją dłoń
 -Trudno zapomnieć z dnia na dzień o kimś komu poświęciło się kilka wspaniałych miesięcy życia.
 -Zdaję sobie z tego sprawę i nie będę naciskał.
 -Ale chcę żebyś wiedział ,że ten rozdział definitywnie zamknęłam.-dodajesz spoglądając na niego na co on kiwa twierdząco głową. Nie wiesz czy uwierzył bo nawet ty sama nie do końca wierzysz w to ,że zamknęłaś tą sprawę w swojej głowie bo w sercu nadal jest ona otwarta i na dobrą sprawę chyba nigdy jej nie zamkniesz. Bo gdy wszystkim mówisz ,że już o nim zapomniałaś to potrafisz wieczorem z przypływu chwili siedzieć z laptopem na kolanach i oglądać wszystkie wasze wspólne zdjęcia. Potrafisz godzinami na nie patrzeć, patrzeć na te wspomnienia jakie jedynie ci pozostały po największej miłości twojego życia. Może i owszem Kuba jest na swój sposób wyjątkowy, jednak on był dla ciebie ważniejszy. Wiesz ,że nie kochasz i raczej nigdy nie pokochasz go równie mocno co niebieskookiego siatkarza. Choćbyś próbowała tego nie zrobisz. Dlaczego? Bo naprawdę pokochać można jedynie raz w życiu, a ty ten jeden raz masz za sobą. O ile prostsze byłoby zapomnienie o nim, zakochanie w Kubie i bycie szczęśliwą u jego boku. Prostsze nie oznacza łatwiejsze. Wiesz ,że Kuba jest w tobie zakochany i na pewno byłby fenomenalnym mężem, z resztą jest wspaniałym mężczyzną i wobec ciebie jest zupełnie szarmancki to nijak nie potrafisz spojrzeć na niego tak jak na Michała.
__________________________________________
Nie wiem czy ten podkład już się nie pojawiał, jednak nie ma to znaczenia. Chciałam byście poczuły to samo gdy pisałam ten rozdział właśnie w kółko słuchając tej piosenki. 
Czy zmierzamy do końca? Mam dylemat, bo mam dwa pomysły na to opowiadanie i na chwilę obecną nie mówię 'tak' nie mówię 'nie', ale jestem bardziej skłonna ku pierwszej wersji. Wszyscy spodziewali się zapewne wielkiego zejścia, a tymczasem.. czy to naprawdę ich koniec? Nie wiem, tzn. wiem ,ale Wam nie mogę zdradzić :)
Ściskam, wingspiker.
Jak dobrze pójdzie, kolejny... jutro! :)
Pozostałam już 'tylko' z dwoma blogami w tym tutaj mam napisane rozdziały niemal do samego końca tej historii i jakiś pomysł na coś nowego mam, jednak jest mało 'ale'. Chcę skończyć dwa obecne i zrobić sobie mały urlop od pisania. Złapać przede wszystkim chwilę wytchnienia, ale też może i zatęsknić za pisaniem i złapać wenę. Ile będzie trwała ta przerwa? Zależy kiedy zakończę 'Nieulotne', ale prawdopodobnie powrócę do Was w dzień mojego niechlubnego zestarzenia się. I nie, nie mam urodzin w przyszłym roku :P Jest to już co prawda jesień, ale taki urlop myślę dobrze mi zrobi :)
Edit: Spokojnie, na uniesieniu jeszcze dłuższą chwilę pobędę :))
REedit: Nie wytrzymałam, macie sprzecznych, tylko bohaterowie do września ;)

41 komentarzy:

  1. znowu idę płakać :(
    tak myślałam że może nie zejdą sie ale porozmawiają czy coś.. a tutaj takie coś.. i zaskoczyłaś mnie tym Kubą i ich.. 'związkiem' kurde, why? :(
    a co do notki, to nie możesz kończyć, nienienie!:(
    nie wytrzymam bez bloga, bez twojego pisania, bez Ciebie no :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię zaskakiwać :P To będzie nie cały miesiąc i znając mnie, wyjdą ze dwa tygodnie :D

      Usuń
  2. Płaczę. To źle. Bardzo źle. Czemu on się wtedy nie zatrzymał skoro ona go wołała. Widzę, że też jest uparty. Boże niech ten Kuba idzie pozwiedzać Urugwaj a Michał niech się opamięta i wróci. Nie kończ tego bloga już jednego zakończyłaś i to było złeee.

    Zapraszam do siebie na NOWY 7 rozdział kissmeslowley.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  3. Się skomplikowało jeszcze bardziej.
    Ja tam wierzę w nich i w to, że jest jeszcze nadzieja dla ich związku ;) Tylko przydałaby się szczera rozmowa, za dużo niedomówień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja... ciągle czekam na to ich wielkie zejście c:
    Proooszę :3
    Weny życzę i do kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jednak dalej wierze , że się zejdą i mam nadzieje , że tak się stanie :D
    Tylko , żeby ten Kuba już bardziej nie namieszał
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę, że nie będą razem, przecież nie potrafią bez siebie żyć.. siedzę i płaczę, przykro mi. Wszystko jest mega zgmatwane, oni muszą być razem, jeśli nie będą razem to chyba pięknie mi serce :( Pozdrawiam, Viola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, dlatego proszę o dobre zakończenie ślub i gromadkę dzieci, oczywiście z Miśkiem :)

      Usuń
  7. uhuhu ale się dzieje!
    czekam na kolejny ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuba? dlaczego Kuba? przecież ona go nie kocha, ona będzie się męczyć i on, bo będzie czuł, że nie jest tym kogo ona by chciała!
    Ruszać tyłki no! :D

    czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kubiak, Ty idioto! Czemu nie zaczekałeś? A teraz Zuza jest w związku z pożal się Boże Kubą. Tak jak ostatnio mi nie przeszkadzał, tak teraz go nie cierpię. Przecież ona go nie kocha, a związek taki żeby o kimś zapomnieć jest strasznie głupi. Niech się ogarnie chociaż jeden z nich :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi osobiście Kuba nie przeszkadza... Jest facetem mądrym, nie naciska.... Co prawda nie znamy jego intencji, ale wydaje mi się być gościem w porządku...

    A jeśli chodzi o Miśka...: BŁAGAM! DODAJ ROZDZIAŁ Z JEGO PERSPEKTYWY! To byłoby coś... :D

    Jak pozostałe czytelniczki, zadowoli mnie tylko JEDNO zakończenie, ale decyzja należy do naszej pani pisaaaarki. ;d

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny taki właśnie będzie, z perspektywy Michała :)

      Usuń
    2. Czyli autorka-klasa sama w sobie!

      Wiesz, co dobre :D

      Usuń
  11. Przecudny! <3

    Zapraszamy do siebie http://kluczemskrobane.blogspot.com/
    NatAn.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra, ja już straciłam do nich cierpliwość xd Nie pochwalam tego, że Kubiak uciekł, ale z drugiej strony wcale mu się nie dziwię i stwierdzam, iż miał do tego prawo po tym co zobaczył. Szkoda mi ich, ale może to dobrze, że próbują zapomnieć i żyć od nowa ? Może po kilku tygodniach, miesiącach spotkają się i stwierdzą, że nie mogą bez siebie funkcjonować ? Może... Oczywiście może być także tak, że nauczą się żyć bez siebie i z czasem ich miłość wygaśnie. Taka opcja też istnieje. No cóż, zobaczymy :) A Kuba ? Ja mam słabość do chłopaków o tym imieniu, więc mi on wcale nie przeszkadza ^^
    Sprzecznych biorę w ciemno z małą nadzieją, że jednak zaczniesz publikować ciut wcześniej ;))
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka bo ja też i chyba dlatego to imię :)
      Zobaczymy :)

      Usuń
  13. Ej no! Bo mi się płakać już chce na te losy Zuz i Miśka! Pogniewam się, jak nie będą razem :(((

    OdpowiedzUsuń
  14. czemu no na nią nie poczękał może wyjaśnili by sobie wszystkie niejasności i teraz było by okej i byli by razem znowu szczęśliwi oni oboje tego pragną i potrzebuja, ją zresztą też bym tego chciała ;) pozdrawiam Gosia:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę Cię, niech oni będę razem, mogą być nawet tylko w epilogu, ale niech będą! Zresztą zrobisz co chcesz, ja i tak będę czytała :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam, jest świetny,ale.. Tak bardzo chciałbym wielki comeback Michała..:)

    OdpowiedzUsuń
  17. BŁAGAM NIECH ONI BEDA JEDNAK RAZEM Z MIŚKIEM BŁAAAAAAAAAAAGAAAAAAAAM ;d

    OdpowiedzUsuń
  18. NIE NIE NIE! Zuzia+Michał to idealne zestawienie. Rozumiem, że Kuba coś do niej czuje, ale jej jedyne szczęście to Kubi. Bardzo bym chciała, żeby byli razem, pogodzili się i znowu byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Tak jestem miłośniczka happy end-ów. To wszystko owiane jest tajemnicą... oby się ułożyło. :)
    Pozdrawiam Kasia :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Przebrnęłam przed wszystkie zaległości, które tu miałam a było ich naprawdę mnóstwo.
    Z niedowiedzeniem czytałam jak Zuza i Misiek się rozstają. Mówię zdecydowane NIE i proszę, żeby wrócili do siebie!
    Dzięki tej historii polubiłam Kubiaka jeszcze bardziej, niż wcześniej. Tak, sama się zdziwiłam, że da się jeszcze bardziej :p
    I Zuzka i Misiek są cholernie trudnymi charakterami, za co początkowo ich naprawdę lubiłam i ceniałam, a teraz mam ochotę wydrapać im oczy. Zuzkowe powtarzanie sobie "trzeba zacząć od nowa, zapomnieć o przeszłości" mnie dobija i sprawia, że mam ochotę zasadzić jej ostrego kopa w tyłek (chociaż to nie byłoby za dobrym pomysłem, zważając na jej profesję :D). Poza tym nijak się to ma do tego, co tak naprawdę jest. Przeglądanie wieczorami wspólnych zdjęć, wracanie wspomnieniami do tego wszystkiego... Ja to całkowicie rozumiem, ale cholera no... Zuzka, nawołuję o przejrzenie na oczy i pogodzenie się z panem Kubiakiem! Bo nigdy nie będzie dobrze, jak nadal będą się bawić w kotka i myszkę.
    Więc reasumując mój nieskładny komentarz pięknie Cię proszę, wingspiker, o epickie zejście mojej ukochanej dwójki :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie no Michał ogarnij się! Dlaczego nie zaczekałeś? Proszę, oni muszą być razem!
    Opowiadanie jest naprawdę CUDOWNE!
    Pozdrawiam Paula :*

    OdpowiedzUsuń