poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Epizod XXXV.

Choć jego słowa nie dawały ci spokoju w spokoju po wykonaniu wyznaczonego przez siebie dystansu wracasz do ośrodka mijając na dole Bartmana z Olą. Bierzesz szybki prysznic i przebierasz się w wygodne dresy. Odwiedzasz trenera odbierając swój indywidualny plan przygotowań i powoli wracasz do pokoju.
 -Pani Kubiak, jak ja panią dawno widziałem.-szczerzy się szatyn
 -Ja pana panie Kubiak też okropnie dawno widziałam.-uśmiechasz się
 -Może dała by się pani namówić na mały spacer?
 -Z ogromną przyjemnością.-odpowiadasz.
Dopiero po dwudziestej drugiej wracasz do swojego pokoju w którym już smacznie drzemie twoja przyjaciółka. Jak co ranka udajecie się na stołówkę na śniadanie, a tuż po nim na pierwszy trening. Po nim tradycyjnie powtórnie odwiedzacie spalską stołówkę tym razem na obiad. Po nim rozchodzicie się wraz z Olą do wyznaczonych przez trenera zajęć. Twoja przyjaciółka udaje się na basen, a ty na bieżnię. Po przebiegnięciu wyznaczonej ilości kółek niemal duszkiem wypijasz całą butelkę wody i powoli wracasz zupełnie wykończona do pokoju. Bierzesz prysznic i przebierasz się. Schodzisz samotnie na stołówkę na której zastajesz już pałaszującą kolację Olę, która wybitnie nie jest rozmowna. Po kolacji twoja współlokatorka wymknęła się gdzieś z pokoju zostawiając cię zdaną na łaskę romansideł. Jednak nie długo trwał twój spokój bo mniej więcej już po pół godziny ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
 -Nie powinieneś być na treningu?-mrużysz oczy widząc swojego ukochanego
 -Nie bo go nie mamy.-szczerzy się- Strzelam ,że nie jesteś zajęta.
 -W zasadzie to nie.
 -W takim razie cię porywam i bez sprzeciwów.-uśmiecha się.
Nie zamierzałaś nawet się sprzeciwiać bo perspektywa spędzenia wieczoru z Michałem wydawała ci się o wiele ciekawsza od oglądania filmów. Jednak zauważyłaś coś dziwnego w jego zachowaniu. Wydawał się być jakiś tajemniczy i powściągliwy w swoich odpowiedziach.
 -Gdzie my jesteśmy?-pytasz gdy dookoła siebie widzisz zupełną ciemność, a czujesz jedynie jego dłoń na swojej
 -Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?
 -Czwartek.-odpowiadasz
 -Którego?-pyta
 -Siódmego... No nie wierzę.-zaczynasz się śmiać
 -Tak myślałem ,że zapomnisz.-słyszysz jego głos ,a w tle czyjś chichot by po chwili ujrzeć oświetlone pomieszczenie w którym aż roiło się od znajomych twarzy. Nie mogłaś uwierzyć ,że zapomniałaś o własnych urodzinach. Nie mogłaś uwierzyć ,że nie byłaś się w stanie domyślić co się święci. Mimo wszystko była to zupełnie przyjemna niespodzianka. Miałaś okazję trochę oderwać się od rzeczywistości, choć trochę się rozerwać. Całe towarzystwo, razem z tobą rozeszło się po dwudziestej trzeciej. Nie marzyłaś o niczym innym jak położeniu się do łóżka po całym dniu wrażeń. Kiedy weszłaś do pokoju poczułaś ulgę, jednak nie na długo bo dostrzegłaś w nim Olę ze swoim ukochanym bynajmniej nie rozmawiających. Wyszłaś z pokoju i nie bardzo wiedziałaś co masz ze sobą zrobić. Na myśl przyszło ci odwiedzenie pana z pokoju numer trzysta dwanaście.
 -Czyżby solenizantka już stęskniła się za swoim ukochanym mężem?-uśmiecha się widząc cię w progu
 -Powiedzmy.-odpowiadasz ze śmiechem- Dostałam eksmisję z własnego pokoju.
 -Czyli mam rozumieć chrapanie Bartmana tej nocy mam z głowy?
 -Na to wygląda.-śmiejesz się-A tak w ogóle ubrałbyś się.-dźgasz go w żebra
 -Udawaj ,że ci to przeszkadza i tak nie uwierzę.-śmieje się po czym zaprasza cię do środka. Nie wyglądał na zmartwionego z powodu braku swojego współlokatora, wręcz przeciwnie. Wyglądał na bardzo zadowolonego z twojego towarzystwa. Z resztą ty również byłaś w siódmym niebie siedząc przytulona do swojego małżonka. Uwielbiałaś sposób w jaki na ciebie patrzył. Uwielbiałaś jak bawił się kosmykami twoich włosów. Uwielbiałaś po protu jego towarzystwo i nie zamieniłabyś go na nic innego. Pomimo ciągłych rozjazdów i rozłąk to akurat był ogromny plus waszej pracy. Mogliście się choć czasem widywać w trakcie zgrupowań znajdując to minimum czasu co wieczór. Jednak nic nie trwa wiecznie. Po pięciu dniach siatkarze opuścili Spałę. Wy także po dwóch tygodniach opuściliście ośrodek. Nadszedł ten okres w roku ,którego nie lubiłaś najbardziej. Cały czas się praktycznie mijaliście, kiedy ty wracałaś do domu, on wyjeżdżał i na odwrót. Teoretycznie dopiero w sierpniu widzieliście się przez dłuższą chwilę, jeśli tak można nazwać całe siedem dni wolnego. Potem szatyn znów wrócił na zgrupowanie poprzedzające mistrzostwa Europy mające odbyć się we Włoszech i Bułgarii. Kiedy chłopaki wyśmienicie radzili sobie podczas europejskiego czempionatu ty wylewałaś siódme poty przed pucharem Europy. Tak jak i w poprzednich edycjach dotarli do samego finału. W tym po ogromnym widowisku i niezwykle zaciętym meczu musieli uznać znakomicie dysponowanych Rosjan ,których pokonali między innymi rok temu podczas mistrzostw świata. Kiedy chłopaki wracali ze srebrem i kwalifikacją do pucharu świata do domu ty wyjeżdżałaś na ostatnie zgrupowanie przed turniejem do Łodzi. Z pewnością to zgrupowanie nie różniłoby się od wszystkich innych gdyby nie jeden, jedyny szczegół. Wasz trener uwielbiał w wasze standardowe przygotowania wplatać różnorodne sporty. Tym razem wybrał zajęcia z koszykówki. Gdy wydawało ci się ,że Monika wreszcie wyrosła z rywalizacji z tobą o miano najlepszej myliłaś się. Starała się pokazać swoją wielkość, nawet będąc w jednej drużynie z tobą. Oczywiście nie cofnęła się przed niczym by pokazać ci ,że możesz się od niej jeszcze wiele nauczyć. Bo gdy ty otrzymałaś podanie od jednej z koleżanek i spokojnie kozłowałaś piłkę znienawidzona przez ciebie znajoma nie dość ,że musiała przejąć ją od ciebie to musiała to zrobić w wyjątkowo brutalny sposób. Zostałaś przez nią odepchnięta na tyle mocno by upaść i poczuć przy tym przeraźliwy ból w lewej nodze. Niemal od razu po wstępnej diagnozie kadrowego lekarza wylądowałaś w łódzkim szpitalu gdzie wykonano ci serię badań.
 -Nie mam dobrych wiadomości.-przyszedł do ciebie lekarz kadrowy z dość markotną miną
 -Błagam nie...-mówisz
 -Masz skręcenie nogi i naderwane więzadło w stawie skokowym.
 -Czyli po sezonie już dla mnie?-pytasz mając wciąż nadzieję
 -Przykro mi. Czekają cię jakieś cztery tygodnie w stabilizatorze i co najmniej dwa przerwy.-odpowiada.
Masz ochotę rozszarpać Monikę za to co zrobiła. Nie zrobiła tego przypadkiem jak twierdziła, było to celowe działanie. Zabrała ci możliwość zdobycia kolejnego jakże cennego trofeum. Byłaś wściekła jak osa. Humoru wcale nie poprawiła ci noc w szpitalu, a także pobudka o szóstej rano i cały szereg bliżej nieznanych ci badań. Dopiero po nich otrzymałaś zgodę na opuszczenie szpitala.
 -Niech zgadnę, Olka dzwoniła?-pytasz widząc Kubiaka przed salą
 -I dobrze ,że zadzwoniła, chyba nie zamierzałaś wracać sama do domu?
 -Jeszcze nie oszalałam.-śmiejesz się.
Szatyn zabiera cię ze szpitala, wstępuje po twoje rzeczy do ośrodka po czym wracacie do Rzeszowa. Przez dłuższą chwilę żadne z was nic nie mówiło, ale czułaś co raz jego wzrok na sobie.
 -Tak jestem wściekła.-odzywasz się
 -Nie dało się nie zauważyć słońce.-chichocze
 -Najchętniej wytargałabym ją za te blond kudły.-warczysz wściekła
 -Myślisz ,że zrobiła to specjalnie?
 -Nie sądzę by był to przypadek.-odpowiadasz. Jesteś tak wściekła ,ze najchętniej zaczęłabyś wrzeszczeć i być obrażoną na cały świat.
 -Wygrasz jeszcze nie jeden puchar i jeszcze nie raz skopiesz tyłek Monice.-mówi uśmiechając się i łapiąc cię za rękę
 -O niczym innym nie marzę.-śmiejesz się.
Resztę drogi do domu niemal w całości spędzacie na rozmowie. Siatkarz następny tydzień wolnego poświęca twojej osobie. Nie odstępuje cię ani na chwilę i niczym prawdziwa pielęgniarka pilnuje cię byś zbytnio nie przeciążała obolałej nogi. Właściwie niemal całymi dniami się wylegujesz, a to czytając książki czy oglądając filmy.
 -To ,że wyjeżdżam nie oznacza ,że cię nie będę pilnował.-uprzedza cię przed swoim tuż wyjazdem
 -Dobrze mamo.-śmiejesz się
 -Nie przemęczaj się dobrze?-pyta na co ty kiwasz potulnie głową-Może uda mi się w weekend przyjechać.
 -Ja się raczej nigdzie nie wybieram to przyjeżdżaj.-szczerzy się
 -Będzie mi cię brakować kaleko.
 -A mi ciebie siostro Kubiak.-uśmiechasz się ,a po chwili zatapiasz w jego ustach.
 -Nie każesz mi nie wracać bez kwalifikacji?
 -I tak z nią wrócisz i gdzie ja bym znalazła tak wysoko wykwalifikowaną opiekę?-uśmiechasz się przeczesując jego nieco przydługawe włosy. Po chwili pożegnani mogłaś obserwować jak Maserati szatyna znika ci z pola widzenia. Po jego wyjeździe dni dłużyły ci się jeszcze bardziej. Mimo ,że co rusz ktoś wpadał do ciebie w odwiedziny niemiłosiernie denerwowało cię to nic nierobienie. Nie byłaś typem osoby potrafiącej siedzieć na miejscu bezczynnie chociażby przez kilka minut. Niemiłosiernie cię nosiło, jednak wiedziałaś ,że nie możesz nadwyrężać wciąż obolałej nogi. Z każdym kolejnym dniem powoli powracałaś do formy. Po samotnym tygodniu i wizycie u lekarza dostałaś pozwolenie na drobne spacery, a także rozpoczęłaś zabiegi. Dni mijały ci już znacznie szybciej niż wcześniej. Nie siedziałaś już tylko w domu. Większość dnia spędzałaś na rehabilitacji ,a także zdarzało odwiedzić ci się rodziców czy Polę. W zasadzie nawet nie zorientowałaś się kiedy nadszedł piątek. Jak co dzień spędziłaś blisko ponad cztery godziny w ośrodku rehabilitacyjnym, ale także odwiedziłaś Olę przed wyjazdem na puchar. Do domu wróciłaś dopiero w okolicach wieczornych. Zjadłaś w spokoju kolację i obejrzałaś film lecący akurat w telewizji i po dwudziestej drugiej położyłaś się spać. Pewnie byś zasnęła gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Pewnie stwierdziłabyś ,że to włamywacz gdyby nie dźwięk uderzenia w coś ,a także siarczyste przekleństwo wydobyte z dobrze znanych ust. Po pół godziny poczułaś jedynie uginający się pod jego ciężarem materac i jego rękę oplatającą cię w pasie.
 -Ciesz się ,że nie wyskoczyłam z nożem w ręku.
 -Tego się obawiałem.-śmieje się przytulając się do ciebie-Jak noga?
 -Już lepiej.-mruczysz niewyspana- Misiek.-ganisz go gdy ten usilnie zabiega o twoją uwagę całują cię.-Naprawdę nie jesteś zmęczony po prawie pięciu godzinach jazdy i tylu treningach?
 -A wyglądam?-rusza zabawnie brwiami przyprawiając cię o śmiech
 -Tak, wyglądasz, idź spać.
 -Spać, tak szybko?-udaje obrażonego
 -Dobranoc Misiu.-odpowiadasz z uśmiechem po czym odwracasz się i po chwili zasypiasz. Jak to zwykle bywa budzisz się pierwsza z waszej dwójki przez co zajmujesz się śniadaniem. Grubo po dziewiątej dołącza do ciebie szatyn całując cię czule na dzień dobry.
 -A to za co?-pytasz
 -Tak po prostu.-wzrusza ramionami
 -Kim jesteś i co zrobiłeś z moim mężem?-śmiejesz się-Albo inaczej, co chcesz?
 -Czy ja muszę coś chcieć od razu? Po prostu stęskniłem się za swoją wspaniałą żoną.-szczerzy się
 -Co zrobiłeś?
 -Ja? Zupełnie nic.-broni się
 -Albo chcesz nowy samochód, albo chcesz gdzieś wyjść wieczorem z kolegami albo dostałeś mandat. Trafiłam?
 -Musisz mnie tak dobrze znać?-pyta
 -Ile tym razem dostałeś?
 -Skąd wiesz ,że dostałem mandat?
 -A nie dostałeś?-ciągniesz
 -No dobra, dostałem.-odpowiada na co ty wybuchasz cichym chichotem
 -Jak kiedyś będziemy mieć dzieci nie będą z tobą jeździły.-śmiejesz się
 -Bardzo zabawne.-odpowiada po czym udaje obrażonego. Niezmiernie bawi cię jego mina czego nie kryjesz i zaczynasz się śmiać. Widząc jednak jego niewzruszoną minę przechodzisz do działania.
 -Ale z ciebie obrażalski Misiu.-uśmiechasz się siadając szatynowi na kolana- No już się nie gniewaj na swoją wredną żonę.-mówisz jednak widząc u niego dalej ten sam wyraz twarzy zmieniasz swoją taktykę bo widzisz ,że słowa są mało skuteczne.
 -Jesteś strasznie uroczy jak się gniewasz wiesz?
 -Tylko jak się gniewam?-marszczy brwi
 -Nie tylko.-uśmiechasz się zawadiacko by po chwili poczuć smak jego ust na swoich. Okropnie ci brakowało jego bliskości przez te kilkanaście dni, z resztą nie tylko tobie.
 -A śniadanie?-pytasz chichocząc gdy w miśkowych ramionach opuszczasz kuchnię
 -Poczeka.-uśmiecha się po czym powraca do poprzedniej czynności.
Wspólny weekend minął wam zdecydowanie za szybko. Nim się spostrzegliście już musieliście się żegnać, tym razem na wiele dłużej. Szatyn miał wrócić do domu dopiero na początku grudnia po rozegranym Pucharze Świata. Po jego wyjeździe wpadłaś w wir pracy ,która pochłaniała już doszczętnie twój wolny w nadmiarze czas. Po dwóch następnych tygodniach chodziłaś już zupełnie sprawnie, a po kontuzji niemal nie było śladu. Cieszył cię ten fakt, a także ten ,że siatkarzom podczas pucharu świata szło wyśmienicie. W Japonii uchodzili za głównych faworytów i jak do tej pory w tej roli spisywali się znakomicie. Ty również nie próżnowałaś i powoli wracałaś do jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
 -Halo?-odpowiadasz odbierając telefon od nieznanego numeru
 -Pani Kubiak prawda?
 -Tak, przy telefonie.-odpowiadasz niepewnie
 -Mam do pani małe pytanie. Bo związek nie wyjawił powodu dla którego pani nie pojechała na puchar Europy, a po internecie krąży wiele plotek. Mogłaby pani potwierdzić albo ewentualnie zdementować?
 -Mogłabym.-przytakujesz
 -Większość z nowinek twierdzi ,że powodem pani absencji jest ciąża.
 -Dementuję.-śmiejesz się-Mam naderwane więzadła w stawie skokowym, to jest główny powód mojej nieobecności.
 -Czyli nie robi pani sobie żadnej dłuższej przerwy?-dopytywał
 -Na chwilę obecną nie.-odpowiadasz. Jeszcze przez chwilę rozmawiasz z dziennikarzem odpowiadając na kilka nurtujących go pytań po czym kończysz rozmowę. Wkładasz kurtkę, szczelnie opatulasz się szalem, wciskasz na nogi buty i wychodzisz domu po czym udajesz się do codziennego miejsca twoich odwiedzin jakim jest ośrodek rehabilitacyjny.
 -Pana Marka  nie ma złotko.-słyszysz dobrze znany i jakże znienawidzony głos
 -Nie złotkuj mi ty.-warczysz
 -Ja tylko stwierdzam fakty.-uśmiecha się szyderczo
 -Kiedy będzie?
 -Popołudniu.-odpowiada dopijając kawę
 -W takim razie będę popołudniu.-odpowiadasz po czym się odwracasz jednak ów osobnik ci to uniemożliwia.-Puść mnie kretynie.
 -Bo co, naślesz na mnie swojego chłoptasia?
 -Widzę ktoś tu nie w temacie.-odpowiadasz z przekąsem
 -Nie w temacie?-unosi brwi do góry wyrażając tym swoje zdziwienie. Spogląda w twoją kartę i widać na jego twarzy niemały szok.-Brawo, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia złotko.
 -Nie udawaj ,że cię to obchodzi.
 -Oczywiście ,że tak.-uśmiecha się- To jak, decydujesz się na zabieg teraz czy czekasz na swojego pana fizjo?
 -Nie będzie mnie dotykał, więc wolę poczekać do wieczora.-odpowiadasz z obrzydzeniem po czym wychodzisz z ośrodka. Kiedy myślałaś ,że będziesz już miała zupełny spokój z jego parszywą osobą, okazuje się ,że się myliłaś, tylko nie wiesz czy aby na pewno to był przypadek.
___________________________________________
Rozdział może trochę bez ładu i składu i akcję nieco przyśpieszyłam, ale musi Wam wystarczyć.  Kolejny z serii tych 'miłych i przyjemnych'. Czy będzie się coś jeszcze dziać? To i owszem, bo u mnie nie ma nigdy nudy prawda? Kiedy? Tego Wam nie zdradzę, to już niebawem bo chcąc nie chcąc małymi kroczkami zbliżamy się do mety.
Ściskam, wingspiker.
ask/twitter/Nieulotni

19 komentarzy:

  1. dobra, żyję myślałam że będzie gorzej jak to u Ciebie nie raz bywa, ale jest dobrze :D
    ale nie lubię tego, że niedługo koniec będzie, smuteczeg :c
    więc czekam już na nowy, żeby się dowiedzieć co wykombinowałaś tam na końcu ZNOWU :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeezu... Ta cała Monika zachowuje się gorzej niż dziecko w przedszkolu. Bo jak można być zazdrosnym i przez to podkładać nogę? Tak zachowują się dzieci i zdecydowanie ona nim jest. I znowu pojawił się ten Bartek. On i Monika nieźle się dobrali. Ale fajnie, że między Zuzią a Michałem wszystko ok. Teraz tylko czekać, aż będą mieć dzidziusia :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bożę ja tą Monisię to chyba osobiście za kudły wytargam po leszu. Co ona sobie wyobraża, tępa dzida? Kurdę i jeszcze ten Bartek też mnie denerwuje. I to coraz bardziej.
    Ojej jaki pocieszny pan redaktor już ciąży szuka. No i niech szuka. Mam nadzieję, że w końcu znajdzie.

    Zapraszam na prolog nowej historii.
    Młoda dziewczyna której los rzuca kolejną kłodę pod nogi, dzięki której traci słuch i on zauroczony siatkarz pragnący odnaleźć dziewczynę. Czy między nimi zrodzi się uczucie? Dowiecie się w 15 odcinkowej opowiastce.

    http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  4. Monika jest żałosna!
    Niespodzianka w Spale bardzo, bardzo miła hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że Zuzka i Misiek się dogadują i ogólnie, że im jest dobrze. Monika? Ught. Niezrozumiałe, wyrośnięte dziecko, bo inaczej jej zachowania nie można opisać jak dziecinne, bądź w porywach żałosne.

    Całuję, Camilla. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ej ej! ja mam nadzieję, że nie pokomplikujesz życia Zuzy i Michała ;) ! cieszę się, ze tak im się świetnie układa i że są takim udanym małżeństwem!
    ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie odkryję Ameryki mówiąc, że mnie zdenerwowała Monika. I że żal mi Zuzy z powodu kontuzji. Mimo wszystko są szczęśliwi i cieszą sobą nawzajem. Mam nadzieję że tego nie zburzy żadna nagła lawina...
    Całuję i przepraszam że tak krótko, dziś pędzę z nadrabianiem, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciesze się że Zuzi i Michałowi się układa mam nadzieje że ich szczęścia nic ani nikt nie zakłóci :D Fajnie by było gdyby Kubiaki postarali się o dzidziusia :P Monika to jednak zachowuje się jak dziecko z przedszkola nie lubię jej :(

    OdpowiedzUsuń
  9. chcę ci oznajmić, że czytam, a nie wiem co napisać w komentarzu XDXD

    ale już kiedyś pisałam, że świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co napisać :D jest super, ale to żadna nowość :D Pozdrawiam, Viola :*

    OdpowiedzUsuń