środa, 21 sierpnia 2013

Epizod XXXVI.

Kiedy wracasz popołudniem do tego samego miejsca zastajesz tam swojego fizjoterapeutę. Nie kryje zdziwienia twoją osobą, jednak niemal od razu zajmuje się twoją kontuzjowaną nogą.
 -On tu znowu pracuje?
 -Bartek? Niestety, przyjęli go na okres próbny, ale więcej z niego szkody niż pożytku.-wzdycha.
Jak się okazało nie tylko tobie sprawiał problemy. Znalazło się jeszcze parę osób będących tego samego zdania co ty na jego temat, a także twój fizjoterapeuta nie darzył go większą sympatią, z resztą osoby takiej jak nie dało się lubić.
 -Co gorsze Andrzej przeżywa bo ten nierób ma się żenić z jego córką.
 -Żenić?-dziwisz się ledwo powstrzymując śmiech- Para idealna.
 -Może i tak, ale takiego zięcia mu nie zazdroszczę, wolę już swojego księgowego.-śmieje się.
Kilka godzin spędzonych w ośrodku minęło ci szybko i dość przyjemnie. Tradycyjnie w drodze powrotnej wstąpiłaś na zakupy, a wieczorem odwiedziła cię Pola chwaląc się swoim nowym ukochanym. Dni mijały, za oknem z dnia na dzień można było dostrzec co raz więcej białego puchu, a wraz z rozpoczęciem miesiąca grudnia zbliżającą się atmosferę świąt. Wraz z jego początkiem do kraju powrócili siatkarze, którzy w pucharze świata zajęli wysokie, drugie miejsce premiowane olimpijską kwalifikacją, ulegli jedynie tak jak i na mistrzostwach Europy -Rosjanom. Tradycyjnie już nie pchałaś się w dziki tłum wielce uradowanych kibiców. Stałaś z boku bacznie obserwując wydarzenia. Lotnisko pękało wręcz w szwach od kibiców. Mimo tego ,że stałaś nieco na uboczu obawiałaś się stratowania przez ten dziki tłum. Nie widziałaś za wiele, jednak po reakcji tłumu śmiało mogłaś stwierdzić ,że chłopaki są już na płycie lotniska. Spośród tego tłumu dostrzegałaś tylko czubek głowy kapitana reprezentacji. Czekałaś cierpliwi aż ogromny tłum choć trochę się przerzedzi, jednak po pół godziny dalej było dość tłoczno. Znudzona całą tą sytuacją wyszłaś przed budynek lotniska i siadałaś na ławce z nadzieją ,że jeszcze dzisiaj opuścisz Warszawę. Siedziałaś na ławce, a zimne, grudniowe powietrze przyjemnie drażniło twoją skórę.
 -Przeziębisz się.-słyszysz dobrze znany zachrypnięty głos
 -Dłużej się nie dało?-pytasz
 -Trzeba było poczekać w środku, założę się ,że tam byłoby cieplej.-uśmiecha się
 -Może i cieplej, ale wolałam nie zostać stratowana przez twoje fanki.-śmiejesz się po czym tulisz się do niego-Gratulacje Misiu.
Jako ,że temperatura na dworze sięgała blisko minus pięciu stopniu swoją rozmowę kontynuowaliście w drodze do domu. Miałaś okazję wysłuchać wszelakich historii i przygód olbrzymów w kraju kwitnącej wiśni, a tych było co nie miara. Jak zwykle przy słuchaniu ich miałaś łzy ze śmiechu w oczach. Kilka najbliższych dni minęło wam nadzwyczaj spokojnie. Szatyn korzystając z kilku dni wolnego odsypiał całą wyprawę, a ty zajmowałaś się już tradycyjnie pracą. Tradycyjnie na dziewiątą gnałaś do pracy, popołudniami robiłaś drobne zakupy i wracałaś do domu i spędzałaś czas ze swoim ukochanym. Uwielbiałaś wracać styrana po pracy do domu i przyglądać się zazwyczaj pogrążonemu we śnie szatynowi, rozwalonemu na salonowej kanapie. Z dziką rozkoszą przyglądałaś mu się popijając gorącą herbatę.
 -Dobry.-wymruczał leniwie się przeciągając
 -Zamierzasz teraz wszystkie wolne dni przespać?-pytasz nie podnosząc wzroku znad lektury
 -W zasadzie to.. czemu nie.
 -Leń.-śmiejesz się
 -Oj kochanie, od czasu do czasu nie zaszkodzi.
Dni mijały w zastraszająco szybkim tempie. Z trzeciego grudnia nagle zrobił się dziesiąty, a z małych przymrozków ogromna zawieja i wielkie mrozy. Jak to zwykle bywało o tej porze roku przyplątało ci się drobne przeziębienie ,którego nijak nie potrafiłaś wygnać.
 -Może powinnaś pójść do lekarza?-spytał słysząc twoje pociąganie nosem
 -Przejdzie mi, to tylko przeziębienie.
 -Żeby z przeziębienie nie zrobiło ci się jakieś zapalenie płuc. Idź do lekarza uparciuchu.-ciągnął
 -No dobra, już pójdę.-skapitulowałaś i jeszcze tego samego dnia udałaś się do lekarza, który zlecił ci gruntowną serię badań. Po ich odbiór miałaś zgłosić się przed świętami, a na ten czas dostałaś zwolnienie i całą reklamówkę lekarstw. Jakąś większą poprawę czułaś dopiero po kilku dniach, jednak cały czas byłaś osłabiona i zupełnie nie miałaś siły by myśleć o zbliżających się świętach.
 -W tym roku ,którą rodzinkę odwiedzamy na święta? Bo myślę ,że oddzielne święta mamy już za sobą.-śmieje się
 -W zasadzie to mnie jest wszystko jedno.-wzruszasz ramionami pociągając przy tym nosem
 -Robimy losy czy która pierwsza zadzwoni?
 -Myślę ,że ta druga opcja będzie lepsza.-śmiejesz się po czym on podaje ci kubek z gorącą herbatą. Opierasz głowę o jego ramię, a on delikatnie swoją dłonią gładzi twoją dłoń. Zdecydowanie uwielbiałaś takie wieczory. Uwielbiałaś wieczory kiedy byliście tylko i we dwoje. Kiedy mieliście siebie na wyłączność. Kolejne dni mijały ,a ty czułaś się o niebo lepiej. Wróciłaś do normalnego funkcjonowania po tym przymusowym urlopie. Czułaś się na tyle dobrze ,że w zasadzie zapomniałaś o zgłoszeniu się do kontroli i po wyniki badań. Nie dość ,że miałaś urwanie głowy w pracy to musiałaś kupić prezenty bliskim przed zbliżającymi się wielkimi krokami świętami. Dopiero na kilka dni przed wyjazdem na święta w rodzinne strony znalazłaś chwilę czasu by pójść do lekarza.
 -Jak pani samopoczucie?
 -W porządku, chociaż czuję się dalej trochę słabo.-odpowiadasz
 -Ma pani jakieś zawroty głowy, bóle brzucha lub tym podobne?-pyta na co ty przeczysz kręcąc głową
 -Czemu pan pyta?-dziwisz się
 -Jeden wskaźnik w badaniach mnie niepokoi, choć to nie jest nic złego.-uśmiecha się- Proszę się udać pod ten numer gabinetu dobrze?
Nie bardzo wiedząc o co chodzi z wynikami niewiele myśląc przejęłaś je od lekarza i udałaś się pod wskazany numer gabinetu. Kiedy zobaczyłaś kilka siedzących kobieta już wiedziałaś do jakiego specjalisty cię wysłał. Po kilku minutach oczekiwania zostałaś poproszone do środka. Twoim oczom ukazała się kobieta, pewnie po czterdziestce z burzą rudych włosów.
 -Pani... Kubiak, tak?-pyta na co kiwasz twierdząco głową- Doktor Jasina panią ty wysłał z wynikami, prawda? I z pewnością nie wie pani o co chodzi?
 -Właśnie nie bardzo.-odpowiadasz po czym podajesz jej wyniki
 -Zrobimy jeszcze badanie i przekonamy się czy aby na pewno jego przypuszczenia się potwierdzą. Zapraszam na fotel.
Rozsiadłaś się wygodnie na fotelu i podniosłaś górę swetra do góry. Pani doktor po chwili zaczęła wodzić po twoim brzuchu głowicą, gorliwie wpatrując się w ekran na którym ty nie potrafiłaś za wiele dostrzec, w zasadzie to niczego tam nie widziałaś. Po kilku minutach głuchej ciszy głos zabrała lekarka.
 -Tak jak myśleliśmy.-odparła nagle- Gratuluje, to koniec drugiego miesiąca.
 -Słucham?-pytasz zupełnie zdziwiona
 -Naprawdę nie miała pani żadnych objawów?
 -Nie, skąd, w życiu nie pomyślałabym, że mogę być w ciąży.-odpowiadasz zdumiona.
Przez następne dwadzieścia minut pani doktor dokładnie wprowadza cię we wszystko co powinnaś wiedzieć, a także przypisuje potrzebne w tym okresie ciąży witaminy. Kiedy opuszczasz jej gabinet dalej jesteś w niemałym szoku. Mimo to mimowolnie uśmiechasz się dotykając swojego brzucha. Nie chcesz jednak od razu dzielić się tą nowiną z całym światem. Decydujesz się poczekać z tym aż do świąt.
 -Dobrze się czujesz?-pyta niebieskooki kiedy siedzicie na kanapie, a ty po obiedzie masz ochotę bynajmniej zwrócić jego całą zawartość
 -Nie wiem, chyba coś mi zaszkodziło. To pewnie ta sałatka Poli.-śmiejesz się próbując go zbyć
 -Skoro tak twierdzisz.-wzrusza ramionami.
Nazajutrz dopakowujecie resztę rzeczy po czym udajecie się w podróż do Bydgoszczy. Blisko ośmiogodzinna podróż do twojego rodzinnego miasta mija dość szybko, bo w zasadzie niemal całą przesypiasz. Kiedy docieracie na miejsce, zastajecie uwijające się w kuchni niemal wszystkie panie. Chcąc nie chcąc także przyłączasz się do pomocy im. Dopiero wieczorem po zakończonych robotach możecie chwilę porozmawiać.
 -Chyba małżeństwo ci służy bo wyglądasz kwitnąco.-rzuca twoja matka chrzestna
 -Po prostu Michał dobrze ją karmi.-śmieje się twoja mama
 -Nie planujecie na razie powiększenia rodziny?-pyta
 -Chyba na razie nie.-odpowiadasz ledwo tłumiąc śmiech. Mimo to temat, powiększania rodziny i dzieci towarzyszy wam przez resztę wieczoru bo jedna z twoich kuzynek za miesiąc zostanie matką przez co większość pań w twojej rodzinie niemal popada w zachwyt. Jednak wieczór twojej kuzynce skrada twój brat ze swoją żoną ogłaszając ,że za pięć miesięcy zostaną rodzicami.
 -W rodzinie bayby-boom widzę.-śmieje się szatyn gdy leżycie już w łóżku
 -Chociaż mają o czym rozmawiać.
 -A my?-pyta nagle
 -Co my?-mrużysz oczy
 -Może i my się powinniśmy zarazić?-porusza zabawnie brwiami przyprawiając cię o śmiech
 -To fakt, młodsi już nie będziemy, więc chyba pora.-odpowiadasz choć niemiłosiernie korci cię by ujawnić swojemu małżonkowi ,że i was za kilka miesięcy czeka niemałą rewolucja w życiu.
 -I na taką odpowiedź czekałem.-szczerzy się po czym całuje cię namiętnie w usta.
Kiedy nazajutrz otwierasz oczy już możesz usłyszeć odgłosy krzątaniny na dole. Niechętnie podnosisz się z łóżka i wędrujesz do łazienki. Wyglądasz jak co najmniej siedem nieszczęść. Jesteś zupełnie blada, masz lekko podkrążone oczy, a każdy kosmyk włosów sterczy w inną stronę, a do tego masz nieodpartą ochotę zwrócić zawartość wczorajszej kolacji. Właśnie w tym momencie dostrzegłaś objawy o jakich uprzedzała cię pani doktor. Po doprowadzeniu włosów do względnego ładu i związaniu ich w koka, zmienieniu piżamy na sweter i leginsy schodzisz na dół. Niemal momentalnie cię cofa na sam zapach pyszności przygotowywanych w kuchni. Mimo to wmuszasz w siebie kilka kęsów kanapki i łyk herbaty. Twoje złe samopoczucie musiała zauważyć twoja mama ,która zaczęła ci się gorliwie przyglądać. Nie zaprzestała swoich obserwacji także gdy na dole zjawił się twój małżonek i zostaliście wynajęci do przyozdobienia choinki piernikami jednej z ciotek ,a także do przygotowania stołu.
 -Zuziek, wszystko okej?-szturcha cię szatyn gdy kończycie dekorować drzewko na co ty kiwasz twierdząco głową próbując go zbyć. Dalsze zbywanie okazało się wyższą szkołą jazdy jednak udało ci się uśpić wszelkie jego podejrzenia. Pomimo odruchów wymiotnych jakimś cudem wytrzymałaś w kuchni pomagając przy potrawach. Po siedemnastej tak jak i reszta kucharek zmyłaś się na górę by zmienić ubranie na coś bardziej odpowiedniego. Po osiemnastej zasiedliście do wieczerzy. Ta standardowo rozpoczęła się od przeczytania fragmentu z pisma świętego, wspólnej modlitwie ,a także dzieleniu się opłatkiem. Oczywiście nie obyło się bez tego by wszyscy prócz dalszych sukcesów i szczęścia z Michałem, życzyli wam powiększenia rodziny. Wyjątkowo tego roku nie zjadłaś za wiele podczas tego wieczoru, najzwyczajniej w świecie robiło ci się niedobrze na widok czegokolwiek. Mimo to, aby nie wzbudzać podejrzeń spróbowałaś choć odrobinę niemal każdej potrawy. Jak co roku młodsza część rodziny pognała pod choinkę po swoje prezenty, a także starsi wymienili się upominkami. Widząc liczne ubranka dla maleństwa jakie dostała twoja kuzynka, aż sama nie mogłaś doczekać się aż będziesz mogła kupić waszej kruszynce. Korzystając z chwili zamieszania zniknęłaś na chwilę w kuchni biorąc coś aby uporać się z mdłościami.
 -Zuza, co jest?-pyta szatyn pojawiając się nagle tuż koło ciebie
 -Mam dla ciebie prezent.-uśmiechasz się
 -Prezent?-mruży oczy- Nie mieliśmy się wymienić dopiero w domu?
 -Tak, ale ten raczej nie może poczekać.-odpowiadasz
 -No weź, bo mi głupio ,że nic dla ciebie nie mam.
 -Ale ja nic nie kupowałam.-dodajesz- W zasadzie jesteś jego współautorem.
 -Ja?-dziwi się po czym podajesz mu małe pudełeczko- To raczej nie pozew rozwodowy?
 -Żartujesz?-śmiejesz się
 -Pewnie klucze do samochodu z informacją ,że z niego nie zostało już nic.-śmieje się
 -Boże Kubiak, otwórz, nie gadaj już tyle!-niecierpliwisz się. Nie musisz mu powtarzać dwa razy. Niemal natychmiast otwiera pakunek, a ty po chwili widzisz szeroki uśmiech na jego twarzy.
 -Naprawdę?-pyta zupełnie uradowany na co ty kiwasz twierdząco głową i przytula cię- To rzeczywiście jestem współautorem prezentu.-śmieje się w charakterystycznym dla siebie sposobem. Był tak uradowany ,że szczęście wręcz emitowało od niego. Już dawno nie widziałaś go takiego całego w skowronkach, nawet po ostatnim pucharze świata nie był tak szczęśliwy.
 -A wam co tak wesoło?-pyta twój brat podejrzliwie spoglądając na waszą dwójkę
 -Wiedziałam!-nagle rzuca twoja mama- To to o czym myślę?
 -Zależy o czym myślisz mamo.-śmiejesz się- Jeśli o tym ,że w tym roku zostaniesz podwójną babcią to tak, masz rację.
 -No już myślałam ,że się nie doczekam.-śmieje się twoja matka, po czym dostajecie cały tabun gratulacji i wysłuchujecie dalszych zachwytów, zwłaszcza wśród pań.  Mimo wszystko, całkiem przyjemnie wysłuchiwało ci się ich rozmów na ten temat. Takie święta w zupełności uwielbiasz. Całą rodzinę śpiewającą kolędy przy akompaniamencie wujka świetnie poczynającego sobie na gitarze. Całą tą wspaniałą świąteczną atmosferę. Tak jak rok temu nie mogłaś doczekać się by spędzić wreszcie święta z Michałem, tak w tym roku nie możesz się doczekać aż spędzicie święta we troje. Z gorliwie dyskutującego towarzystwa wymykasz się, a w zasadzie wymykacie się grubo po dwudziestej drugiej.
 -Wiesz ,że nie mogę się teraz doczekać?-pyta bawiąc się kosmykiem twoich niesfornych włosów
 -Nie tylko ty.-odpowiadasz z uśmiechem- Ale jeszcze chwilę zejdzie. Trochę pewnie, a nawet bardzo mi się przytyje, także korzystaj z tego ,że jeszcze możesz mnie objąć.-śmiejesz się.
Pierwszy dzień świąt spędzacie również w Bydgoszczy, jednak drugiego dnia wybieracie się do rodziny twojego ukochanego. Tu także wybuchła istna euforia na wieść o nowym członku rodziny w drodze. Z resztą wam także się ona udzieliła. Choć może nie do końca planowaliście ten jakże szczęśliwy moment w tej właśnie chwili, jednak nic nie było wstanie przeszkodzić wam w celebrowaniu tej wspaniałej chwili.
_________________________________________
Może nie jest to jakiś wybitny rozdział, bo nie oszukujmy zdarzały się lepsze, ale myślę ,że pewnie jesteście zadowolone z faktu powiększenia rodziny przez dwójkę naszych bohaterów :) Dzisiaj nie będę pisać niż dłuższego do siebie ponieważ zakwasy nie dają mi żyć i ledwo chodzę czyt. czołgam.  
Kiedy następny?
 Wypadałoby w piątek,chociaż wyjeżdżam postaram się go w ten dzień dodać, jeśli nie to dzień później, nie martwcie się ;)
Ściskam, wingspiker.
ask/twitter/Nieulotni

32 komentarze:

  1. AAFDUFDSHUHVUJHGVDGH JEJKUUUU!
    no nie wierze, normalnie nie wierze XD
    ZASKOCZYŁAŚ MNIE:D
    ale sie meeeeeega ciesze!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak! rodzina Kubiaków się powiększa! dobrze dobrze ! :D
    jestem miło zaskoczona :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest bejbi, jest bejbi jeeeeeeeeeeest bejbi. Jakie to dziecko będzie piękne.
    Bardzo mi się podoba..

    Zapraszam na prolog nowej historii.
    Młoda dziewczyna której los rzuca kolejną kłodę pod nogi, dzięki której traci słuch i on zauroczony siatkarz pragnący odnaleźć dziewczynę. Czy między nimi zrodzi się uczucie? Dowiecie się w 15 odcinkowej opowiastce.

    http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega zaskoczenie , ale bardzo pozytywne :D Będzie Kubiak junior!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie mały Kubiaczek!! Yeah!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie piękne Kubiątko :D Super, pozdrawiam, Viola :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwwwwww *___* Bedzie mały Kubiaczek! :D Jak fajnie. Bardzo przyjemnie czyta mi sie to opowiadania i nie wiem co pocznę jak już go zakończysz, ale narazie ciesze się z tego co jest i już z niecierpliwością czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaa! Mały Kubiaczek *___* Cieszę się! :D
    Weny życzę i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Będzie mały Kubiaaakkk
    Życzę weny...
    Zapraszam do na nowe opowiadanie
    http://tiredoflookingforsympathy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Małe Kubiakątko już teraz mnie rozczula, a co dopiero gdy przyjdzie na świat :) Zuza będzie chyba zmuszona przerwać karierę, choć i tak ma kontuzję, ci dziennikarze dostaną co chcieli. Rodziny się cieszą, w końcu doczekają potomka swoich dzieci, a to najpiękniejszy prezent Wigilijny :)
    Pozdrawiam, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, no ja to od razu wiedziałam, że to ciąża ^^ Taaaaaak się bardzo cieszę i nie mogę doczekać mini Kubiego :DD W sumie w realnym świecie też przydałaby się jakaś mała kopia Miśka ;D
    Cieszę się ich szczęściem, oby tak dalej :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale świetnie! Jeny, chciałabym zobaczyć taką uradowaną mordkę Kubiaka :D nie alnowali, ale to dobrze, bo jak wyjdzie tak niespodziewanie to jest najlepiej :D pozdrawiam )

    OdpowiedzUsuń
  13. Ile tu się wydarzyło! Śluby... Ba, co tam śluby! Dzieci! :3
    Nawet nie wiesz, jak się z tego powodu ciesze. Matko, cco najmniej tak, jakby ta informacja dotyczyła kogos z mojej rodziny :)
    Wspaniale się układa :) Nie mogłam sobie wyobrazic lepszego obrotu spraw, dlatego jestem potwornie zadowolona ;3

    Pozdrawiam,
    Naranja :*

    PS. Jesli masz ochote to zapraszam na jedynkę na siedem-dni.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałbym Cię serdecznie zaprosić na prolog nowego opowiadania http://nie-zamieniaj-serca-w-twardy-glaz.blogspot.com/ wpadniesz?
    Pozdrawiam, Daja.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam serdecznie na nokaut czwarty :)
    http://znokautowane-uczucia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń