sobota, 10 sierpnia 2013

Epizod XXXI.

Siedzisz naprzeciwko niej i wystukujesz palcami o blat stołu bliżej nieznany rytm mierząc ją przy tym morderczym wzrokiem. Na jej twarzy widzisz tylko zmieszanie i nieustany parszywy uśmiecha na twarzy. Powoli zaczynasz niecierpliwić się ciszą.
 -Jeśli przyszłaś do mnie żeby pomilczeć i pozabijać mnie wzrokiem to mogłaś to zrobić na treningu.-wypalasz zniecierpliwiona
 -Tą przyjemność zostawię sobie na później.-odgryza się- Wiesz w jakiej sprawie przyszłam.
 -Lepiej późno niż wcale.-dodajesz
 -Owszem, wykorzystałam to ,że był schlany w trzy dupy. Dlaczego? Chciałam ci dopiec. Owszem, tak bardzo cię nie cierpię. Pani idealna, masz wszystko. Wspaniałą karierę i cudownego faceta. Tak, zazdroszczę ci tego wszystkiego i chciałam się zemścić. To tyle.-mówi po czym wstaje od stołu i za chwilę słyszysz dźwięk zamykanych drzwi. Nie ukrywasz zaszokowania jej słowami. Siedzisz jeszcze przez dłuższą chwilę w głębokim osłupieniu. Nie wiesz co skłoniło ją do takich refleksji, a może kto. W życiu nie spodziewałabyś się tego typu wyznań po takiej dwulicowej osobie jaką jest Monika. Czyżby ruszyło ją sumienie? Nie masz zielonego pojęcia. Jednak przeczucie mówi ci ,że sama nie zdobyłaby się na takie wyznanie. Nie chciałaś jednak bawić się w detektywa i dochodzić tego wszystkiego. Dni bez Michała strasznie ci się dłużyły, mimo natłoku pracy okropnie tęskniłaś za niebieskookim. Po blisko dwóch tygodniach nadszedł czas także na twój wyjazd na zgrupowanie kadry, które miałaś zakończyć tuż przed rozpoczęciem mistrzostwa świata w siatkówce. Mieliście się nie widzieć przez ponad miesiąc. Tak długie rozłąki były wpisane w wasze życie, jednak ty nigdy nie znosiłaś ani nigdy dobrze ich znosić nie będziesz. Bo mimo ,że rozmawiacie niemal codziennie nawet po kilka razy brakuje ci go, najbardziej chyba pod względem fizycznym. Obydwoje ostro harujecie. On w Spale, ty w Katowicach. Harujecie bo obydwoje macie ten sam cel. Obydwoje chcecie zdobyć tytuł. I obydwoje wiecie doskonale ,że jest on w waszym zasięgu. Z tą różniąc ,że ty bronisz swojego mistrzostwa świata, a chłopaki walczą o poprawę wyniku sprzed czterech lat. Dni mijają na zgrupowaniu niemal tak samo. Dwa treningi dziennie, do tego siłownia i basen i praktycznie zero czasu wolnego. Jedynie w weekend ograniczają was do jednego treningu nie pozwalając na zaniechanie ani jednego dnia do przygotowań. Po odbytym treningu zupełnie bez większych chęci do życia wracasz do pokoju. Niemal od razu wskakujesz po prysznic. Zakładasz świeże ubranie i wleczesz się na dół na stołówkę, gdzie siadasz naprzeciwko nadzwyczaj podekscytowanej Oli.
 -A ty co taka podekscytowana?-pytasz spoglądając na przyjaciółkę
 -Tak jakoś.-uśmiecha się tajemniczo i przystępuje do spożywania posiłku co również i po chwili robisz ty. Kończycie obiad w nieprzyzwoitej ciszy. Twoja przyjaciółka odnosi brudne naczynia i niemal wybiega ze stołówki co nie uchodzi twojej uwadze. Nie bardzo wiedząc gdzie pognała przyjaciółka w spokoju opuszczasz jadalnię i udajesz się w kierunku windy.
 -Można prosić autograf od mistrzyni?-słyszysz pytanie i momentalnie się odwracasz
- Misiek!-niemal krzyczysz widząc szatyna i od razu rzucasz się w jego objęcia- Uciekłeś ze Spały?
 -Nie.-śmieje się- Mamy wolny weekend i postanowiłem cię odwiedzić.
 -Przyjechałeś z Bartmanem?
 -Tak, czemu pytasz?-dziwi się
 -Już wiem dlaczego Olka tak wyleciała z tej stołówki.-śmiejesz się
 -Mam nadzieję ,że nie masz już treningu?-pyta po chwili
 -Nie mam.-przeczysz
 -W takim razie cię porywam.-szczerzy się.
Okropnie brakowało ci jego towarzystwa, jego bliskości. Rozmowy za pośrednictwem różnego rodzaju urządzeń są w zasadzie namiastką. Pomimo codziennych rozmów nie mogliście się nagadać. Nie obyło się przy okazji bez kupy śmiechu, ale też nieco poważniejszych rozmów na temat waszej wspólnej przyszłości.
 -Myślałaś już nad datą?-pyta w przerwie między pałaszowaniem deseru
 -Myślę ,że w naszym przypadku najlepiej będzie się dostosować do ciebie aniżeli do mnie.-odpowiada
 -To może... po tym sezonie? Będziemy mieć koło dwóch tygodni wolnego po pluslidze.
 -Pewny jesteś?-pytasz z uśmiechem
 -Okrutnie.-szczerzy się.
Wracaliście z powrotem nieprzerwanie trzymając się za ręce i gorliwie dyskutując w zasadzie nad wszystkim. Od ślubu począwszy na przyszłorocznych wakacjach kończąc. Droga powrotna minęła wam zdecydowanie za szybko. Po kilku wspólnie spędzonych godzinach nadszedł czas rozłąki.
 -Wiesz ,że bez medalu masz nie wracać do domu?-pytasz ze śmiechem oplatając dłońmi jego kark
 -I vice versa kochanie.-szczerzy się po czym toniesz w jego objęciach.
 -Musisz jechać?-mruczysz tuląc się do niego
 -Mhm.-odpowiada-Jeszcze tydzień i się zobaczymy, a po mistrzostwach jestem już tylko i wyłącznie twój.
 -I Resovii.-dodajesz ze śmiechem
 -To przy okazji.-śmieje się.
Następny i zarazem ostatni tydzień katowickiego zgrupowania choć ciągnęło się niemiłosiernie wreszcie dobiegło końca. Jak na skrzydłach opuściłaś ośrodek w Katowicach i popędziłaś w kierunku Rzeszowa. Przepakowałaś walizkę by nazajutrz z powrotem wyruszyć do Katowic, tym razem w charakterze kibica. Wraz z Olą przyodziane w koszulki reprezentacyjne swoich mężczyzn dzielnie kibicowałyście im począwszy od meczów grupowych. Biało-czerwoni kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa niesieni wspaniałym dopingiem. W drodze do finału na drodze stanęli im nie będący ulubieńcami polskiej publiczności Bułgarzy. Było to zdecydowanie wyśmienite widowisko dla zgromadzonych na hali kilkunastu tysięcy kibiców. Biało-czerwoni przegrywali już dwa do jednego oraz dwadzieścia cztery do dwudziestu jeden. Wtedy na zagrywkę w drużynie polskiej wszedł niezawodny as Anastasiego jakim jest Michał Ruciak. Posłał piekielnie mocny serwis z którym nie był w stanie poradzić sobie doświadczony Salparov. Drugie równie trudnego serwisu nie był w stanie przyjąć potężny Aleksiev. Po czasie wziętym przez bułgarskiego szkoleniowca powtórnie na zagrywkę powędrował Ruciak. Posłał o wiele lżejszy serwis. Bułgarzy bez zbędnego problemu przyjęli serwis i wyprowadzili akcję. Mogłoby się wydawać akcje idealną. Perfekcyjne przyjęcie Salparov'a, szybka piłka od Bratoeva do Sokołova. Niesamowity pocisk jakim był atak owego zawodnika zostaje jednak podbity przez fenomenalnie grającego na tych mistrzostwach Ignaczaka. Piłka niefortunnie po obronie libero zmierza za bandy. Bułgarscy siatkarze zaczynają cieszyć się z sukcesu. Wtedy jednak dzieje się coś zupełnie nieprawdopodobnego. Przed oczyma pojawia się taka sama sytuacja jak na meczu z Serbami podczas Pucharu Świata. Ten sam zawodnik, z numerem trzynastym na plecach ląduje za bandami próbując ratować piłkę co udaje mu się jak i w Japonii. Ba, została odbita w taki sposób ,że as reprezentacji Polski Bartosz Kurek wykonuje atak, który kompletnie zaskakuje rozkojarzonych przeciwników. Wyrównujemy stan seta. Nasi rywale protestują, gorliwie kłócąc się o coś z sędzią. Ten nie wytrzymuje i wlepia im żółtą kartkę, a po chwili wyciąga czerwony kartonik. Ponownie na zagrywkę zmierza Ruciak. Posyła piekielnie trudny serwis do linii. Bułgarzy cudem przebijają piłkę na naszą stronę. My nie pozostajemy im dłużni i kończymy seta atakiem Bartmana zza linii trzeciego metra. W polskim obozie twa dyskusja z trenerami. Jednak ty spoglądasz zaniepokojona na kadrowego lekarza zajmującego się ręką twojego ukochanego na którego twarzy widzisz wyraźny grymas. Po chwili jednak wychodzi na boisko. Widzisz jednak na jego twarzy delikatny grymas po każdym kontakcie z piłką. Nie przeszkadza to jednak polskiemu zespołowi ,który niczym rozpędzona lokomotywa zmierza ku upragnionemu celowi, czyli finałowi mistrzostw świata. Bezradni Bułgarzy nie mogli nic poradzić na koncertową grę Polaków. Ci, pewnie wygrali piętnaście do ośmiu tym samym pieczętując awans do finałów. Na twarzach każdego z nich widać było ogromną radość, jednak nie cieszyli się w pełni, wiedzieli ,że jutro muszą zrobić wszystko aby wygrać, zarówno dla siebie jak i dla tej wspaniałej publiczności ,która ich poniosła do zwycięstwa. Kiedy wraz z Olą podeszłyście niemal od razu zauważyłaś niebieskookiego ,którym zajmowali się kadrowi fizjoterapeuci oraz lekarz. Twoja przyjaciółka zniknęła w poszukiwaniach swojego ukochanego, a ty cierpliwie czekałaś w tym samym miejscu.
 -Możesz jutro grać?-pytasz widząc jego dłoń zaklejoną plastrami
 -Nawet gdybym miał grać bez ręki, będę grał!-uśmiecha się opierając się o barierki
 -Tak czy siak gratulację.-uśmiechasz się
 -I nawet w ramach gratulacji mnie nie przytulisz, nic ,a nic?-pyta robiąc smutną minę
 -Na pewno chcesz stracić wszystkie fanki?
 -I tak je stracę w przyszłym roku w okolicach maja.-śmieje się obejmując cię. Ta wspaniała chwila nie trwała jednak długo gdyż szatyn został wezwany przez trenera i resztę wychodzącej już z hali drużyny. Nazajutrz równo o godzinie dwudziestej wraz z przyjaciółką siedziałyście na wypełnionej po brzegi katowickiej hali. Po odśpiewanym hymnie acapella po raz kolejny masz ciarki na całym ciele. I po raz kolejny zaciskasz z całych sił kciuki za tych dwunastu wspaniałych. Tych wspaniałych na których oczy całej Polski, ale też całego świata w tym właśnie momencie są zwrócone na nich. Tych za których kilkanaście tysięcy kibiców obecnych na hali trzyma gorliwie kciuki i zdziera swoje gardła aby ponieść ich do zwycięstwa. Już od pierwszego punktu ten mecz jest wspaniałym widowiskiem. Jedno jest pewne. Żadna z tych drużyn nie da sobie wyrwać tak łatwo tego tytułu. Po pierwszych dwóch akacjach wielkiego finału wiadome było ,że ten mecz potrwa jeszcze długo. Obie drużyny szły w łeb w łeb. Kiedy jedna odskakiwała na kilka punktów, druga zaraz do odrabiała i tak na zmianę. Po nerwowej końcówce pierwszego seta, asem serwisowym kończą Polacy. Drugiego równie zaciętego i jeszcze dłuższego seta granego do trzydziestu sześciu wygrywają również biało-czerwoni. Podnosi się niesamowita wrzawa na trybunach. Polakom brakuje już tylko i aż jednego seta by zostać mistrzami świata. Jednak twierdzenie ,że pójdzie im łatwo był bardzo mylne. Rozzłoszczeni Rosjanie nie mając nic do stracenia rzucili wszystkie siły i tym sposobem wyszarpali zwycięstwo w trzeciej partii. Po dobrym początku czwartego seta, powtórnie rosyjskie armaty okazały się zbyt mocne dla nas i tym sposobem niczym w prawdziwym dreszczowcu wszystkich zgromadzonych czekał tie-break. Ten wszystkich kosztował ogrom nerwów i zapewne wśród kibiców sporą część paznokci. Przegrywaliśmy już osiem cztery gdy o przerwę poprosił Anastasi. Wtedy spiker poderwał kibiców do odśpiewania dobrze znanego hymnu o Małym Rycerzu. Można by rzec ,że ta melodia tchnęła nową wiarę w biało-czerwonych, a także jeszcze głośniejszy doping kibiców. Odrobili we wpasniałym stylu straty i szli w łeb w łeb. Czternaście, czternaście. Na zagrywkę wędruje Łukasz Żygadło. Posyła ostrego floata, jednak Rosjanie wyprowadzają akcję. Nieprawdopodobnie cios Mikhaylova broni rozgrywające fenomenalne zawody nasz trzydziestosześcioletni libero. Żygadło posyła piłkę do szóstej strefy do Kubiaka. Ten widząc przed sobą potrójną rosyjską ścianę umiejętnie wybija piłkę po bloku w aut. Wśród kilkunastu tysięcy kibiców nikt nie siedzi na swoim miejscu. Wszyscy stoją i z jeszcze większą siłą dopingują swoją drużynę. Powtórnie zza linię dziewiątego metra wędruje Żygadło. Podrzuca piłkę w górę i ta zatrzymuje się na taśmie. Wszyscy wstrzymują oddechy. Jednak szczęście jest dziś po naszej stronie. Jakimś nieprawdopodobnym cudem piłka przewija się po taśmie i mimo rozpaczliwej obrony Grankina wpada w pomarańczowe pole.
 -Jesteeeeśmy, Mistrzami Świata!-da się słyszeć głos Marka Magiery tłumionego przez ogromną wrzawę na trybunach.
Masz łzy szczęścia w oczach. Choć to nie twój sukces cieszysz się razem z nimi. Już chyba do końca życia będziesz mieć przed oczami skaczącego z radości Ignaczaka przed rokiem pominiętego w składzie na mistrzostwa Europy i niemal płaczącego ze szczęścia. Tym bardziej zapamiętasz jego przeogromną radość gdy został uznany najlepszym libero imprezy. Była jeszcze jedna rzecz ,która niesamowicie cię ucieszyła. Jaka? Najlepszym przyjmującym imprezy został niebieskooki. Nie posiadałaś się z radości widząc go tak uradowanego. Nie posiadałaś się z radości widząc ich wskakujących na podium ,a także mających łzy odśpiewując powtórnie z kilkunastotysięczną publicznością Mazurka Dąbrowskiego. Jedno jest pewne. Rosyjska dominacja w siatkarskim świecie dobiegła końca. Teraz przyszła biało-czerwona era.
 -Teraz wpuścisz mnie do domu?-pyta ze śmiechem stając obok ciebie
 -Myślę ,że spokojnie możesz wracać.-śmiejesz się przytulając go- Gratulację mój mistrzu.
 -To teraz czekam na twój medal.
 -Na tylko jeden?-dziwisz się
 -No dobra, ze trzy i to najlepiej złote.-śmieje się.
Jeszcze przez chwilę rozmawiacie jednak powoli do szatyna zaczynają dobijać się o tyle fani co dziennikarze pragnący wywiadu z mistrzem świata. Po krótkim wywiadzie powtórnie cię dopadł gdy ty szukałaś Oli.
 -Tak łatwo mi teraz nie uciekniesz.-szczerzy się
 -Chyba ,że do Japonii na mistrzostwa świata za miesiąc.-śmiejesz się
 -A potem już cię nigdzie nie puszczam.-uśmiecha się swoim firmowym uśmiechem, tym zarezerwowanym tylko dla ciebie. Błogą chwilę przerywa wam wariujący ze szczęścia Bartman, który wprawia was w śmiech. Po boiskowej fecie siatkarze w węższym gronie najbliższych rozpoczęli świętowanie zdobytego tytułu. Zawsze w towarzystwie tych olbrzymów potrafiłaś uśmiać się do łez, tak też było tym razem. W okolicach pierwszej ktoś zaczął dobijać się do ciebie. Nie byłaś w stanie prowadzić rozmowy w tym hałasie więc opuściłaś lokal i wyszłaś na świeże powietrze.
 -Halo?-spytałaś tłumiąc śmiech-Mamo?
 -............
 -Jak to?
 -............
 -Boże...-urywasz ciężko wzdychając- W którym szpitalu?
 -...........
 -Gdzieś za trzy godziny postaram się być.
 -..........
 -Nie mamo, nie dyskutuj ze mną, przyjadę.-odpowiadasz. Za chwilę kończycie rozmowę jednak jesteś dalej cała w nerwach. Próbujesz się uspokoić. Jednak trudno ci to zrobić po tak piorunującej wiadomości.
 -Tu uciekłaś.-słyyszysz zachrypnięty michałowy głos- Zuzia? Coś cię stało, prawda?
 -Muszę wracać do Rzeszowa.-wyduszasz z siebie
 -Jak to? O tej porze? Nie puszczę cię nigdzie samej.-protestuje
 -Muszę...-urywasz ,a on widząc twoje roztrzęsienie przytula cię jak małą dziewczynkę. Nie zasypuje cię masą pytań bo wie ,że jak się uspokoisz to powiesz mu o co chodzi.
_____________________________________________
Taaaaaaaak, mieszanie to moje drugie imię, ale cóż zrobić z tą moją dziwną naturą? Dzisiaj o wiele zimniej, ale też deszczowo, dzięki czemu z czystym sumieniem siedzę i piszę nowości dla Was :) Nie wiem dokładnie ile potrwa jeszcze to opowiadanie, wszystko zależy od tego na ilę rozpiszę mój pomysł, ale myślę ,że z pięć, może więcej ,raczej nie mniej.
Polacy Mistrzami Świata, tak, wieeem, marzenia, ale miejmy nadzieję ,że jak najbardziej realne :D
Ściskam, wingspiker.
PS. Zachęcam do głosowania na to opowiadaniu TUTAJ.

31 komentarzy:

  1. Piękne marzenia i jak najbardziej realne. Nadrobiłam wszystko, bo tak to jest jak się ma pracujące wakacje. Bardzo fajnie, że ślub będzie w maju. Nie kończ mojej kochanej historii, bo nie.

    Zapraszam na nowy 7 rozdział http://kissmeslowley.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe co się stało... mam nadzieje , że nic bardzo poważnego.
    Oby to marzenie się spełniło i zdobędziemy Mistrzostwo!
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak happy rozdział! :3 Tylko końcóweczka smutna, choć nie do końca wiadomo o co chodzi...
    Weny życzę i do kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Obyś wykrakała z tym mistrzostwem świata! I obyś wykrakała z powrotem Igły do składu! :)Chciałabym tego bardzoooo!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jak u nich słodko ;D Ale to oczywiście dobrze. Coś czuję, że do szpitala trafił tata Zuzi, ale mam nadzieję, że to nic poważnego :) Chociaż skoro jest w szpitalu to pewnie poważne... Dobra, nieważne xd
    A marzenia są po to, aby je spełniać :D
    Zapraszam na nokaut trzeci http://znokautowane-uczucia.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. może ja jestem jakaś głupia, ale jak zaczęłam czytać o MŚ i Ignaczaku i o tym wszystkim to rozbeczałam się.. oby twoje słowa napisane tutaj, niby w blogu, ale żeby były identyczne podczas grania. :) świetny rozdział, w końcu się doczekałam ! #jafankatwojegobloga :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie :) Czekam na dalsze losy, pozdrawiam, Viola :*

    OdpowiedzUsuń
  8. ta akcja na Mistrzostwach Świata, cudowne, przeżywałam akcje jak na każdym meczu! wyobraziłam sobie też Igłę tak szczęśliwego :)

    szpital? oby to nic aż tak poważnego nie było ...
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki moment .. no xd

    OdpowiedzUsuń
  10. A jednak źle myślałam z sprawą z Moniką. No cóż... MŚ. Jak dobrze by było je wygrać, poza tym ME też. I pokonali tu Rosję. Jak świetnie, oby w realu też wreszcue ich pokonali. A ten tel od mamy, to ciekawe o co chodzi. Coś z jej tatą?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ajj, uwielbiam Cię. Zrobiłaś z naszych chłopaków chyba mistrzów wszystkiego, Zuzka zresztą też nazbierała w tej historii chyba wszystkie możliwe tytuły :) Ale to się dobrze czyta, ja miałam ciary czytając o finale z Rosjanami - BAJKA! ♥ Oby się spełniła za rok!
    Końcówka jak zwykle mnie niepokoi, co jest znowu? Nie może być tak sielankowo, jak kiedyś? :< I Zuzka i Misiek tyle już przecierpieli, że mi w zupełności by już wystarczyło.

    Buziaki :*
    http://nad-przepasciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak czytałam przebieg meczu, miałam ciary ;D *__*
    Ah, mam nadzieję, że Krzysiu będzie miał jeszcze okazję, żeby cieszyć się z takiego tytułu.
    Zastaniawia mnie ta tajemnicza "przemiana" Moniki.
    Żeby wszystko było dobrze z ojcem Zuzy, bo już tyle przeszła...


    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dwa dni temu trafiłam na Twojego bloga i przez dwa dni nadrobiłam wszystkie rozdziały (jedna zerwana nocka, ale było warto :D).
    Czytając jak zdobywamy Mistrzostwo Świata miałam ciarki :D mam nadzieję, że tak stanie się naprawdę ;)
    I jak zwykle końcówka trzymająca w napięciu, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Oby trwało jak najdłuzej bo sie uzaleznilam ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak by było fajnie, gdyby to co tu napisałaś o MŚ się spełniło. Żeby Krzysiu tak biegał radośnie po boisku, żeby zostali złotymi medalistami, żeby wszystko się spełniło. Każde nasze siatkarskie marzenie ;)
    Zuz i Michaś są uroczy z tą tęsknotą, radością, gdy się widzą, troską o siebie na wzajem... To pokazuje jak bardzo się kochają i jak wielkie jest ich uczucie. Tylko, żeby się nic nie popsuło.
    lubisz mieszać, nie? Ciekawe po co mama Zuzi dzwoniła i co się komu stało?
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kuźwa, skasowało mój komentarz -.-
    Powiem szczerze, że już nie potępiam tej Moniki aż tak bardzo. Ma trochę racji- Zuza posiada wszystko- i każda kobieta może jej zazdrościć. Tyle że okupiła szczęście zawodowe i prywatne bólem i latami pracy, morzem łez i cierpienia. Nie wiem czy była Michała dałaby radę tyle poświęcić.
    Eh, a tu znowu widać że los chce jej odebrać cząstkę siebie. Mam nadzieję że wypadek nie oznacza śmierci, dość już przeszła.
    Pozdrawiam, S. :)

    OdpowiedzUsuń